„They were good”

„Byli dobrzy. Byli lepsi od nas. Nie poradziliśmy sobie w defensywie” – musiał powiedzieć Steve Kerr. Jeszcze przed meczem żartował, że da odpocząć Curry’emu, Thompsonowi, Greenowi i Bogutowi. Ale nawet z nimi Golden State Warriors nie byli w stanie wygrać w Atlancie. Philips Arena żyła przez całe spotkanie, a miejscowi ulubieńcy pokonali Warriors w spotkaniu na szczycie 124-116. Nie pokonał ich jeden, pokonali ich wszyscy.

7 graczy Hawks punktowało w double digits i przejmowało rolę pierwszej opcji w różnych częściach tego spotkania. Był jeszcze ósmy Dennis Schroder, który również zagrał świetne zawody z ławki, ale 10 „oczek” nie przekroczył. Jastrzębie rozdały 28 asyst i trafili 15/27 zza łuku oraz momentami grali świetnie w obronie. Kolejne closeouty pozwalały na udaną grę na liniach podań, co wraz z presją na całej długości parkietu pozwoliło na 13 przechwytów, które Hawks zamieniali na punkty w kontrach.

Największy wpływ na zwycięstwo miał Al Horford, który zagrał w tym spotkaniu tylko 28 minut, ale w tym czasie Hawks byli +17. Al miał 12 punktów, 14 zbiórek i 6 asyst. Najważniejsze były tutaj zbiórki, bo Warriors bez Horforda na parkiecie dominowali tablice. Wojownicy wygrali zbiórki 51-38 i zebrali 19 piłek w ofensywie, ale przewagę w tej kategorii budowali gdy Horford siedział na ławce. Z nim na parkiecie ciężko było im zbierać piłki w ofensywie, a także zdobywać punkty spod kosza. Al poprawił Defensive Rating swojej drużyny o 9.4 gdy był na parkiecie. Hawks byli też lepsi o 34.6 punktów na 100 posiadań od Warriors, gdy Horford był na parkiecie. Z Pero Anticem byli gorsi o 27.3, a on sam stał się drugim wcieleniem Kendricka Perkinsa, może nawet jeszcze bardziej bezproduktywnym. Antic w 17 minut nie zebrał żadnej piłki ani nie trafił żadnego rzutu z gry, jedynie wykorzystał 2 osobiste. Hawks byli z nim -11 i był to jedyny gracz Jastrzębi, którego nie możemy wyróżnić.

Kluczem dla Wojowników miało być zatrzymanie Kyle’a Korvera i wydaje się, że lepszej na to pary obrońców niż Thompson – Iguodala nie ma nikt w lidze. Co by ta dwójka nie robiła, to Korverowi i tak udawało się rzucać z otwartych pozycji. Thompson i Iguodala zagrali dobrze w defensywie, ale wystarczyła chwila nieuwagi, jeden extra pass czy kontra, a Korver wykorzystywał do maksimum wszystkie okazje jakie miał w tym meczu. Z Kylem Offensive Rating Hawks wyniósł 132.1, Net Rating 24.0. Mecz skończył z 17 punktami,  7 zbiórkami i skutecznością 5/9 za trzy.

Kolejny match up, który był ucztą, rozegrał się na silnym skrzydle. Paul Millsap zagrał bardzo dobrze w ataku, nabierając Draymonda Greena na swoje pompki i często dostając się na linię. Millsap zdobył 21 punktów z 10 rzutów, ale Draymond nadrobił to wszystko na tablicach i wygrał match up, zbierając 20 piłek, z czego 10 w ofensywie. Do tego dołożył 12 punktów i 6 asyst. Green bardzo mądrze zastawiał rywala i pozwolił mu na tylko 4 zbiórki, wygrywając każdą przepychankę.

Wydawało się, że kluczowa była rywalizacja na pozycji nr 1, ale ten mecz nie należał do rozgrywających obu drużyn, którzy przez długie fragmenty spotkania siedzieli cicho i większość „swoich” rzeczy robili w tle. Jeff Teague zdobył 23 punkty i rozdał 7 asyst, a Steph Curry odpowiedział mu 26 „oczkami” i 9 ostatnimi podaniami. Poza świetną 3. kwartą, w której zdobył 15 punktów, Curry raczej grał w tle i rozdawał dobre podania do kolegów, a sporo punktów Teague’a pochodzi z końcówki 4. ćwiartki, kiedy zamykał mecz trafiając osobiste. Obaj dali w tym meczu popis spokoju – Jeff miał dwie straty, a Steph tylko jedną.

Nad Klayem Thompsonem zachwycali się komentujący mecz dla Fox Sports Atlanta Dominique Wilkins i Bob Rathbun. Mieli czym, bo Klay zdobył 29 punktów i konsekwentnie, przez całe spotkanie punktował Hawks i DeMarre Carrolla. Pewny nie tylko na trójce, skąd znowu trafił kilka fantastycznych rzutów, ale też bardzo dużo punktujący z półdystansu. Do tego 5 asyst.

Szalę w tym spotkaniu przeważyła ławka rezerwowych. Mike Scott zdobył 17 punktów i trafiał bardzo ważne rzuty na przełomie 3. i 4. kwarty. Kent Bazemore przeciwko swojej byłej drużynie zdobył 11 punktów i zagrał 27 minut, momentami grając świetnie w defensywie i trafiając zza łuku, gdy drużynie nie do końca szło (1. i początek 2. kwarty). Wyróżnić trzeba też Dennisa Schrodera, który z 9 punktami i 7 asystami prowadził grę ławki Hawks, czy to akcjami dwójkowymi ze Scottem i rozrzucaniem piłek na obwód (asystował przy 6 trójkach Jastrżębii), czy korzystając ze swojego przyspieszenia i samemu penetrując strefę podkoszową. Ławka Hawks wygrała ze swoimi vis-a-vis 39-32 przy czym ich wpływ na mecz był zdecydowanie większy niż samo zdobywanie punktów.

Czy to był przedsmak NBA Finals? „Nie myślałem o tym ani trochę” – powiedział po spotkaniu Mike Budenholzer. Bez uśmiechu na twarzy. Gregg Popovich jest dumny.

Dla Hawks była to 21 wygrana w ostatnich 22 spotkaniach. Z bilansem 42-9 mają już 8 meczów przewagi nad drugimi na wschodzie Raptors. Tymczasem Warriors wcale nie mogą być pewni rozstawienia jako „jedynka” przed play-offami. Memphis Grizzlies są tylko 3 mecze za nimi. Jastrzębie teraz będą mogły pomóc Wojownikom, bo jadą w niedzielę do Memphis i o bardzo przystępnej dla nas północy szykuje się kolejne fantastyczne widowisko. Warriors też mają przed sobą ciekawe spotkanie. Dzisiaj jadą do Madison Square Garden na mecz z Knicks. Stephen Curry kocha tą halę.

Komentarze do wpisu: “„They were good”

  1. A Idiota Hollinger nadal daje ATLancie 18% szans na misia i GSW – 45%, swoją drogą daje też więcej szans na mistrza Milwaukee niż Houston i San Antonio :))

    1. Gdyby był idiotą to byś nie ogląał tego rankingu. Ma doświadczenie i rację jeśli o Hawks czy GSW

    2. O Milwaukee i SAS też? Dla Twojej informacji Portland też stawia na równi z koziołkami :)

    3. Prawie 20% na majstra na półmetku sezonu to chyba nie takie złe szanse? :-)
      Ile tu już było drużyn, które demolowały w regularnym, ale jak przyszły PO to się kończyło na 1-2 rundzie.

  2. co to są closouty? czy double digits nie da się napisać normalnie dwucyfrowa zdobycz? no litości, dajcie spokój z tymi amerykanizmami.

    1. Nie dramatyzuj. Amerykanizmy dotyczące amerykańskiej koszykówki tylko dodają kolorytu. W słowie pisanym nie sa problemem. Posłuchaj Wojtusia w C+ to zobaczysz co to znaczy przesada :) Peace

  3. @Sasso dokładnie Wojtuś na C+ jak Tomasz Lorek komentator od żużla nie wiadomo do końca w którym języku mówią :) Ale to i tak lepiej niż pani chjyba Dydek, której nie da się słuchać, tragiczna jest, dykcji zero, pojęcie bardzo małe i ciągłe dukanie yyyy eee yyy ee. Ostatnio bez dźwięku oglądałem

    1. Bez dzwieku spałbym więcej niż tylko trzcie kwarty :D:D muszę się mordować z nimi hehe

  4. Portland… z koziołkami!?!?!? Toć to skandal!!!!! Trza się przyjrzeć!!:-)

  5. Atlanta gra teraz niesamowicie. Nie ma natomiast dużego doświadczenia w PO i może stąd te małe szanse na miśka. Nie mogę się już doczekać PO. Zobaczymy jak tam sobie będzie radziła z zespołami bardziej doświadczonymi w decydujących momentach sezonu. Niby na wschodzie nie ma jakiejś wielkiej konkurencji, ale jednak są Byki, którzy nawykli do grania ciężkich serii i będą w PO groźni. Są Cavs z Jamesem, który co roku gra w finałach. Ciekawe. Podobnie ma się sytuacja z GSW. Teraz grają fantastycznie, ale w PO na zachodzie będą musieli się spotkać z drużynami, które w decydujących seriach zaczną prawdziwe granie i włączą szósty bieg. Spurs, Grizzlies, Mavs i całą reszta dopiero wtedy pokaże całą swoją moc. Według mnie tu Hollingera poniosło z 45% na Warriors. Jak dla mnie już teraz PO zapowiadają się na najciekawsze ok kilku lat.

  6. Szans nie podaje Hollinger, tylko algorytm, uwzględniający kalendarz, mecze bezpośrednie (inne duperele) itd.
    To zabawa, nie zakłady.

    Woy,

    Twitter zaćwierkał, jakoby do Lakerów miał trafić dołujący Reggie Jackson.
    Jedynie jak to widzę, to Jordan Hill w tamtą, przy jednoczesnym przejęciu kontraktu Kendricka Perkinsa (plus coś bardzo śmierdzącego) i inne mniejsze firanki.

    Pożyjemy zobaczymy, czy ktoś, coś o tym słyszał?

    1. Może Ed Davis w zamian, który odrzucił przyszłoroczną opcję? Słyszałeś o George’u Karlu w Kings? Królowie mocno zainteresowani.

    2. @ Gratek Żastosowałem skrót myślowy. Oczywiście że Hollinger nie siedzi codziennie i nie wpisuje co mu się podoba. Opracował jakąś tam zależność czynników które dają dość dziwne i oderwane od rzeczywistości wyniki. Tyle ode mnie

  7. Ed Davis zrzucił opcję, bo podobno kocha LAL i ma ochotę (dopóki Kupchak rozdaje kontrakty), na duże przepłacenie (przesadza).
    George Karl w Kings?, bardziej w Magic (odpowiedni roster). Chociaż powitam go chętnie, w każdej drużynie.
    „Budyń” już się „natrenował”, a złotych Roleksów nie trawię. Co najwyżej czarne:).
    Tutaj, na pewno coś się wydarzy. A perspektywa dealu LAL pachnie przekrętem, dlatego jest pasjonująca.
    Czas pokaże, jak zawsze.

    1. Magic bez oferty dla Karla i są zapatrzeni w Skilesa. Dalej w kolejce Jackson i Malone.

    2. Wiem, pokochali obronę, mają podstawy. Chociaż Skiles?, stary dobry (pierwszy prawdziwy PG w OM) „reżyser”, to się nie może udać.
      Co do Karla w Kings, Vivek wymyślił sobie granie kuzynem up tempo.
      Niech mu Śiwa, do spółki z Brahmą, Wisznu, Buddą i innym Jogatarem, dopomogą w tym wspaniałym odkrywczym pomyśle. Karl to Karl, nie dla hindusa, chcącego grać napastnikiem na „wiecznym spalonym”. Szkoda takiego trenera, dla takich pomysłów.

  8. A moze Okc do westa i diona dolaczy kolejna strzelbę Younga:)

Comments are closed.