Rockets wzięli rewanż, 44 punkty Hardena

Już prawie 8 miesięcy minęło od wielkiego rzutu Damiana Lillarda w Game 6 serii z Houston Rockets. Dzisiaj Rockets dostali swoją pierwszą szansę na rewanż za wydarzenia z pierwszej rundy play-offów 2014. W prawdzie ciężar gatunkowy tego meczu był dużo mniejszy i w Portland nie będą płakać z powodu tej porażki, ale w grze Rockets było widać, że bardzo zależy im na zwycięstwie. Zwłaszcza James Harden miał coś do udowodnienia i trzeba przyznać, że tak agresywnego i świetnie grającego Brodacza nie widzieliśmy od dawna. Rockets pewnie wygrali 110-95, a mecz był rozstrzygnięty już praktycznie po połowie, kiedy gospodarze prowadzili 73-53.

James Harden był bestią, już przed przerwą miał 31 punktów, 5 asyst i 5 przechwytów, a w całym spotkaniu jego linijka zamknęła się na 44 „oczkach”, 7 ostatnich podaniach i 5 przechwyconych piłkach. A wszystko to zrobił w 32 minuty gry. Harden penetrował strefę podkoszową jak chciał, co pozwalało mu rozrzucać piłki na obwód i kreować grę dla partnerów, a także samemu kończyć akcje firmowymi lay upami. Biegał też sporo w kontrach i skończył kilka akcji z faulem. Poprawił też swoje dwa główne mankamenty z tego sezonu – miał tylko jedną stratę, a także trafiał na dobrej skuteczności 14/26 z gry i 4/9 za trzy. Dla Hardena był to 3 mecz w tym sezonie z co najmniej 40 punktami i 11 z co najmniej 30 „oczkami”. Nikt w lidze nie miał tylu spotkań na takim poziomie. Kibice w Toyota Center mają za co oklaskiwać swoją gwiazdę, a wczoraj wielokrotnie skandowali „M-V-P! M-V-P!”.

Innym wydarzeniem dnia w Houston był debiut Coreya Brewera. I ten doskonale pokazał dlaczego Daryl Morey po niego sięgnął. Brewer miał wskaźnik +/- na poziomie +23 i w 23 minuty miał 12 punktów, 4 zbiórki, 4 asysty i 5 przechwytów. Świetnie czytał obronę i przechwytywał piłki, a także usprawniał ofensywę Rockets rozciągając obronę (2/4 za trzy) i świetnie odnajdując partnerów. Brewer wielokrotnie biegał też w kontrach, z czego słynął jeszcze w czasach Nuggets, a Rakiety zdobyły 17 „oczek” w szybkim ataku.

Zadebiutował też Alexey Shved, który zagrał przez 11 minut i w tym czasie zdobył 3 punkty, miał po zbiórce, asyście i stracie. Rosjanin przybył do Houston w trójstronnej wymianie z 76ers, a wcześniej w barwach Szóstek notował średnio 9.9 punktów na mecz. Shved posiada solidny rzut i powinien powalczyć o minuty na obwodzie, a także być całkiem niezłym wzmocnieniem na 10-15 minut gry.

Dwight Howard miał dobry mecz z 16 punktami, 13 zbiórkami i 4 asystami, tak jak zwykle kończył loby i wygrywał podkoszowe przepychanki z Freelandem, Leonardem i Kamanem. Pat Beverley trafił 3/6 zza łuku i zdobył 11 punktów, Motiejunas miał 10 punktów i 8 zbiórek, a Ariza dorzucił 7 punktów i 6 zbiórek.

Trail Blazers musieli zagrać bez LaMarcusa Aldridge’a, który ma infekcję dróg oddechowych. Ze złamaną ręką na ławce nadal siedzi Robin Lopez. W związku z tym w pierwszym składzie wybiegli Meyers Leonard i Joel Freeland. Obaj wysocy zebrali baty od Dwighta Howarda pod koszem i zebrali razem 9 piłek. Leonard pokazał się za to jako stretch four i trafił 3/7 zza łuku (w całym sezonie ma 8/18). Zdobył 13 punktów, a Trail Blazers byli z nim +8 na parkiecie.

Damian Lillard miał przejąć rolę lidera i liczyliśmy na kolejny jego mecz w stylu tego rozegranego w piątek w San Antonio. Lillard został jednak stłamszony przez Pata Beverleya, zdobył 18 punktów na skuteczności 6/16 z gry i 0/5 za trzy, miał 6 strat i tylko 3 asysty, 3-krotnie został też zablokowany. Zawiódł też Nicolas Batum (2 punkty, 2 zbiórki, 3 asysty). Wes Matthews wcale nie grał lepiej, zdobył tylko 14 punktów. Kaman (9 punktów, 6 zbiórek) i Blake (8 punktów) grali na typowym dla siebie poziomie, a na „plus” zaskoczył C.J. McCollum, autor 17 punktów, 3 asyst i 3 przechwytów.

Blazers dobrze weszli w to spotkanie, od runu 12-4 i utrzymywali się blisko Rockets przez pierwsze 10 minut spotkania. A potem przybył James Harden i skończył zabawę. W dwie minuty zdobył 13 punktów i asystował przy trójce Brewera. Z 25-21 dla Blazers zrobiło się 33-37 na koniec pierwszej kwarty. W drugiej ćwiartce Rakiety kontynuowały dzieło zniszczenia i niszczyli defensywę rywali, zdobywając 36 punktów w drugiej kwarcie i 73 w całej pierwszej połowie. Po przerwie już mieliśmy garbage time, Trail Blazers byli w stanie odrobić stratę do 14 punktów, ale Rockets w pełni kontrolowali spotkanie i bezpiecznie dowieźli zwycięstwo do końca.

Komentarze do wpisu: “Rockets wzięli rewanż, 44 punkty Hardena

  1. dla malkontentów staty Jamesa(Hardena) w grudniu
    MIN FG% REB AST BLK STL PF PTS
    37.9 .444 6.1 7.5 0.8 2.1 3.1 30.0

    Wszystko fajnie, ale Shved panie Lukaszu to może ma rzut jak gra sobą w 2k :)

    1. W 76ers miał tylko 29.6% skuteczności za trzy, ale to jednak 76ers i nie miał tam zbyt wielu dobrych pozycji do rzutów. Za to w Eurolidze w sezonie 2011/12 miał nawet 49.3% zza łuku (33/67)! Ja wiem, że linia jest bliżej, ale jak będą mu teraz dawać dobre pozycje, to może trafiać te solidne 35% :) .

  2. Ja go niestety pamietam z Minnesoty, gdzie miał bajeczne 37 i 32 %Fg oraz 29% za trzy. Mam nadzieje, że to tylko chwilowa zapchajdziura do dalszych wymian. Schodzi z niego 3,2 mln i to chyba jego jedyny atut w tym momencie .

Comments are closed.