Enbiej Power Ranking 2014/15 – vol. 2

1.MEMPHIS GRIZZLIES (13-2) – #1 (ten numer oznacza pozycję z poprzedniego rankingu)

Marc Gasol rozgrywa najlepszy sezon w karierze i jest na dziś pierwszym czyli najlepszym centrem NBA. Dave Joerger udowadnia, że zwolnienie Lionella Hollinsa nie było aż tak złym ruchem Roberta Pery. Grizzlies są niepokonani u siebie (8-0) oraz mają serię trzech wygranych spotkań. Następne dwa starcia to dwaj poważni Zachodni rywale jak Blazers i Kings. Będzie też szansa na bliższe zaprezentowanie się polskim fanom o 23:00 w niedzielę , polskiego czasu.

2. GOLDEN STATE WARRIORS (12-2) – #3

Steph Curry zostanie znów graczem tygodnia, to niemal pewne po atomowych występach na Florydzie. Wojownicy grający bez Davida Lee ograli siedmiu kolejnych rywali i teraz przyjdzie czas na domowe potyczki z Bobcats i Pistons. Warriors czują się świetnie na wyjazdach i podczas 8 spotkań w hali rywala wygrali 7 z nich. Dobry znak dla Steve’a Kerra to przebudzenie Andre Iguodali. Do formy po kontuzji wraca też Shaun Livingston. GSW średnio wygrywają każde spotkanie 11 oczkami!

3. PORTLAND TRAILBLAZERS (12-3) – #4

Wprawdzie mają bilans o jeden mecz przegrany gorszy od Raptors, ale ich seria 9 wygranych robi duże wrażenie. Poza jednym słabszym meczem nadal w wysokiej formie znajduje się LaMarcus Aldridge, a w taktyce Terry’ego Stottsa znakomicie czują się Damian Lillard i Wes Matthews, trafiający seryjnie zza łuku w kolejnych spotkaniach. Blazers wygrali 8 z 9 meczów we własnej hali i w meczu prawdy spotkają się z Grizzlies. Atutem wzmocnionych w off-season Traperów zostają dwaj solidni wysocy – Chris Kaman i Robin Lopez. Obaj udanie rywalizują o ważne dla siebie minuty i przy okazji wspierają L-Traina.

4. TORONTO RAPTORS (13-2) – #5

Wygrane nad Cavs, Suns i Hawks zaniosły team Dwayne’a Casey po drugi – obok Grizzlies – najlepszy bilans w lidze. Formą imponuje Lou Williams, a ponadto przy słabszych rzutowych występach Kyle’a Lowry trener Raps może liczyć na Greivisa Vasqueza. Kolejne mecze z Mavs i Kings, czyli czołowymi ekipami Zachodu, potwierdzą nam na ile silna w tym sezonie jest defensywa Kanadyjczyków oraz czy forma prezentowana w ostatnich kilku dniach nie była tylko chwilowym skokiem? Toronto wygrywa swoje spotkania średnio 11.6 pkt! To też druga ofensywa NBA notująca co mecz 108pkt.

5. HOUSTON ROCKETS (12-3) – #2

Kevin McHale może być w pełni zadowolony ze swoich podopiecznych, bowiem przy 4 kolejnych spotkaniach Rocks wygrali trzy , grając bez kontuzjowanego Dwighta Howarda. Z meczu na mecz rozkręca się Donatas Motiejunas, bardzo dobry występ zanotował też Isaiah Canaan i ciągle najlepszym strzelcem pozostaje James Harden. Przy trzech z rzędu wygranych fani Rockets zwracają uwagę na poprawioną defensywę (czytaj Trevor Ariza i udzielanie pomocy) oraz szybszy powrót do obrony. Kolejne mecze to jednak seria trudnych spotkań z Clippers, Bucks i Grizzlies. Rocks to pierwsza defensywa NBA tracąca co mecz tylko 91 pkt!

6. SAN ANTONIO SPURS (10-4) – #11

Mistrzowie zwyciężyli w 5 kolejnych meczach i mogli też liczyć na swojego żelaznego rezerwowego, Manu Ginobiliego. Nawet absencja Gregga Popovicha nie podcięła skrzydeł zespołowi z Texasu. Kolejne dwa mecze to potyczki z Kings oraz Celtics , które powinny przynieść Ostrogom poprawę bilansu.

7. DALLAS MAVERICKS (11-5) – #7

Mavs nie awansowali, ale i nie spadli. Jednak porażka z osłabionymi Pacers oraz męczarnie w meczu z Knicks, którzy grali połowę jego bez Melo Anthony’ego nie przyniosły chluby Teksańczykom. Tyson Chandler od wczoraj jest rekordzistą sezonu pod względem zbiórek, 25. Warto też zwrócić uwagę tylko na 38% skuteczność Chandlera Parsonsa i gorsze występy Monty Ellisa. Mavs to najlepsza ofensywa NBA, zdobywająca co mecz 109 oczek.

8. PHOENIX SUNS (10-6) – #8

Również team Jeffa Hornacka utrzymał swoją wysoką lokatę, ale do szczęścia Słońcom zabrakło wygranej z Raptors. Wszechstronnością imponuje Markieff Morris i lepszy od poprzedniego tydzień ma w nogach Eric Bledsoe. Również świetnie z ławki wpisuje się w wygrane Suns Gerald Green , który przyćmił w ostatnich dniach Isaiaha Thomasa. Przed zespołem nienajtrudniejsze mecze, ale na pewno z groźnymi Nuggets będzie trzeba pomęczyć się w obronie oraz ataku , by nie osłabić swojej pozycji na Zachodzie. Kolejne przeprawa to Magic.

9. WASHINGTON WIZARDS (9-5) – #9

Gracze Randy’ego Wittmana nie wyglądali najlepiej podczas dwóch porażek z Cavs i Hawks. Być może po części było to spowodowane absencją Nene Hilario (narzeka na uraz stopy)? Konfrontacja z Cavs nie przebiegała po myśli Czarodziei a John Wall zagrał najgorsze spotkanie w sezonie. Co gorsza Wiz’s tracą coraz więcej piłek. Na plus z kolei należy odnotować powrót do składu Bradley’a Beala i jego rosnącą rolę w ofensywie (choć z Cavs również nie imponował). Statystycznie był to też gorszy okres dla Marcina Gortata. Pelicans, Heat, Lakers i Nuggets to spotkania w których sprawdzimy czy naprawdę w stolicy powinni martwić się jakimś kryzysem?

10. L.A. CLIPPERS (9-5) – #12

Nieco poprawili słaby bilans (4-3) zawodnicy z Miasta Aniołów. Blake Griffin był nawet blisko i o asystę od triple-double a seria dwóch zwycięstw poprawiła ich pozycję na Zachodzie. Kolejne spotkanie to te z gatunku ciężkich, z Houston Rockets, ale po nim już dwa lżejsze mecze przeciwko Jazz oraz T’Wolves. Zmorą Clippersów pozostają Memphis Grizzlies, którzy w poprzednią niedzielę łatwo rozprawili się z L.A. i zdecydowanie wygrali batalię podkoszową.

11. SACRAMENTO KINGS (9-6) – #15

Królowie mogą nadal liczyć na swoją bestię , DeMarcusa Cousinsa a przerwy w grze Darrena Collisona oraz Rudy’ego Gay’a nieznacznie wpłynęły na ich bilans. Przebudził się przy powrocie do Sacto Omri Casspi i dzięki niemu Mike Malone dostał kolejną potrzebną opcję do gry w ataku. Kings zapracowali na ważne wygrane z Pelicans oraz Bulls, ale przed nimi jeszcze większe przeprawy z Rockets, Spurs i Grizzlies. Zapowiada się zatem b. ciężki tydzień!

12. CHICAGO BULLS (10-6) #6

Drugi największy spadek – obok Heat – w naszym rankingu to również efekt pauz i kontuzji Derricka Rose’a czy Paua Gasola. Praktycznie honor Bulls ratuje Jimmy Butler, ale bez równego wsparcia innych narzekających na urazy – jak Joakim Noah oraz Taj Gibson – nie będą mogli liczyć na dużo wyższe miejsce. Porażki w Portland i Denver czy Sacramento to również efekt nie najlepszej defensywy po stronie Byków. Jednak jeśli gra się na zmianę bez Gibsona czy Noaha to na cuda Tom Thibodeau nie może liczyć…
Nets i Mavericks to najbliżsi rywale Bulls.

13. MILWAUKEE BUCKS (9-7) #18

Drugi najwyższy awans obok Spurs notują Bucks Jasona Kidda. 5 pozycji w górę to załuga m.in. 7 wygranych w ostatnich 10 meczach przy solidnej grze Brandona Knighta, OJ Mayo oraz Jabari Parkera. Spotkania z Pistons, Rockets i Mavs powinny przynieść co najmniej jedno zwycięstwo i warto dodać, iż Kozły bez kontuzji są na najlepszej drodze do powrotu do play off. Nawet najgorszy mecz w karierze Giannisa A. (1/12) nie zaszkodził dobrej grze ekipy z Milwaukee.

14. CLEVELAND CAVALIERS (7-7) – #13

Początek poprzedniego tygodnia mieli słaby, a następnie doszło do dwóch blow outów przeciwko Magic oraz Wizards. Efekt to skok na 7 pozycję na Wschodzie i dwa dobre występy LeBrona Jamesa. Nawet na moment przebudził się Kevin Love, pragnący przynajmniej w większej części nawiązać do swoich występów z Minnesoty. Ciekawe czy Cavs Davida Blatta przedłużą pasmo do 5 wiktorii przy kolejnych starciach z Pacers, Bucks oraz Knicks?

15. NEW ORLEANS PELICANS (7-6) – #14

Anthony Davis został zatrzymany przez DeMarcusa Cousinsa (2 drugim meczu tygodnia między Pels i Kings) i pomimo wcześniejszych udanych z Utah czy właśnie z Sacramento to Pels musieli uznać też wyższość demolujących ich Nuggets. Kolejne starcia rozgrywane będą bez kontuzjowanego Erica Gordona a rywalami Pelikanów będą Hawks, Wizards oraz Thunder. Ci ostatni już ponoć z największymi gwiazdami. Czy Pels wybronią się przed czarną serią?

16. ATLANTA HAWKS (7-6) – #16

Gdyby nie porażka z Raptors to w zasadzie bardzo udane ostatnie 10 dni, głównie za sprawą świetnej dyspozycji Jeffa Teague’a. Hawks pozostają drużyną własnego parkietu (5-2) i nadal sporo zależy od dystansowego grania teamu Mike’a Budenholzera. Następne starcia z drużynami na podobnym poziomie – Pelicans i Bobcats. Dwie wygrana mogą znacznie podnieść morale wśród Jastrzębi.

17. MIAMI HEAT (8-7) – #10

Druga defensywa Wschodu mimo absencji Dwyane’a Wade’a. Niestety nierówno grający obwód i mający huśtawki strzeleckiej formy Mario Chalmers i Norris Cole potrafią imponować ze słabszymi rywalami jak Bobcats oraz Magic by za chwilę kompletnie nieskutecznie przegrać z Warriors. Dobrze poczyna sobie Shabazz Napier, ale nadal nierówno gra Luol Deng. Najwyższe loty nadal miewa Chris Bosh. Następne mecze z rywalami ze Wschodu – Knicks, Wizards, Hawks czy Bucks. Czy z Flashem?

18. DENVER NUGGETS (7-8) – #29

Awans o 11 oczek – najwyższy – w rankingu to efekt przemiany od stanu 1-6 do 7-8. 5-ci w zbiórkach i 6-ci w zdobywanych punktach to zasługa mającego trzy double-double w ostatnich meczach Ty’a Lawsona i odzyskującego energię Kennetha Farieda. Brian Shaw opanował towarzystwo, zwyciężając Bulls, Pelicans czy Cavaliers. Teraz czas na Suns, Blazers czy Wizards.

19. BROOKLYN NETS (6-8) – #17

Siatki tworzą swego rodzaju granicę miedzy mocniejszą częścią NBA a słabszą. Na pewno po 6 przegranych w ostatnich 10 meczach wiemy, że Lionell Hollins nie ma czarodziejskiej różdżki a Brook Lopez nie nauczył się bronić. Samym atakiem i sporą liczbą rzutów też oblicza Nets nie są w stanie zmienić Deron Williams, Bojan Bogdanović lub Mirza Teletović. Quo Vadis Nets?

20. INDIANA PACERS (6-9) – #21

Pierwsza defensywa Wschodu – tracąca 95 pkt na mecz. Za chwilę z Davidem Westem na pokładzie. Play off wspominane przeze mnie w „Tygodniku” to nie żart. Czekamy na George’a Hilla oraz Roy’a Hibberta na pokładzie. Donald Sloan to pacerowski Diabeł z Pudełka!

21. ORLANDO MAGIC (6-11) – #25

Cztery oczka w górę to zasługa niezawodnego i walczącego do bólu Nikoli Vucevića. To również coraz pewniejsza gra Tobiasa Harrisa i momenty, kiedy nie jest kontuzjowany, Evana Fourniera. Niestety trzy przegrane w serii nieco nam zamazały obraz rosnących w siłę Magików…

22. BOSTON CELTICS (4-9) – #20

Trzy porażki w serii to również przypadłość Zielonych. Co z tego , że Rajon Rondo gra niczym człowiek – orkiestra a Jared Sullinger przyprawia nas o zachwyt w grze. Przychodzą momenty w grze Celtów, kiedy świetnie grają przez dużą część spotkania, aż w końcu trafiają na kryzys i przegrywają całkiem wyrównanego spotkania. Brandon Bass jest na celowniku kilku klubów NBA i być może opuści Boston.

23. UTAH JAZZ (5-11) – #23

Błędy młodości, straty i pochopnie oddawane rzuty kosztowały ich przegranymi z Bulls i Pelicans. Quin Snyder ma nadal sporo pracy z jazz-bandem. Seria przegranych na dziś to 4 mecze.

24. OKLAHOMA CITY THUNDER (4-12) – #22

Grzmoty nie potrafią wygrywać na wyjazdach (1-7), ale zaraz to może się zmienić, bo do gry najpierw wraca Russell Westbrook ,a chwilę po nim Kevin Durant. Aha, Serge Ibaka ma zielone światło na rzuty z dalekiego dystansu. 4-ta obrona NBA, ale tylko 29-ty atak. Zaraz to się zmieni;-)

25. CHARLOTTE HORNETS (4-12) – #19

Zmiany w Rysiach/Szerszeniach nie poszły w dobrą stronę i Steve Clifford musi na nowo poukładać grę drużyny. Michael Jordan na razie jest cierpliwy, ale kiedy wróci Dwayne Wade to Heat oraz David West do Pacers to Air Mike może tracić swój spokój. Steve Clifford juz wie, że Lance Stephenson to nie gwiazda pierwszego kalibru oraz żaden strzelec seryjny. 1-9 w ostatnich 10 meczach oraz 7 z rzędy przegranych. Are real Bobcats back?

26. NEW YORK KNICKS (4-12) – #27

Jose Calderon wrócił. Carmelo Anthony zgruzował sobie plecy. Derek Fisher zachowuje spokój. Andrea Bargnani nieprędko wróci do Shaqtin’a A Fool przez kolejną kontuzję.

27. LOS ANGELES LAKERS (3-12) – #28

Jeziorowcy ograli Rockets, dzięki kapitalnej końcówce Kobego Bryanta oraz Wesley’a Johnsona. Rockets grali bez Dwighta Howarda i Patricka Beverley’a i w zasadzie przegrali przez jedną stratę Jamesa Hardena. Nick Young wrócił, Xavier Henry znów złapał kontuzję i stracił pracę w L.A. Lakers planują przywrócić do zespołu Earla Clarka.

28. DETROIT PISTONS (3-12) – #26

Stan Van Gundy sam się nie zwolni – nie ma mowy! Josh Smith ma w Mo-town postawić cegielnię. (Pistons mają zacząć trenować rzuty na treningach.) Efekt ich gry to serial 6 porażek.

29. MINNESOTA T’WOLVES (3-10) – #24

Andrew Wiggins ustanowił rekord kariery na poziomie 29pkt przeciwko Sacto, a to najlepszy wynik tegorocznych rookies. Nikola Peković wraca za tydzień. Wilki nadal grają bez Ricky’ego Rubio. Zach LaVine jest starterem i jako drugi rookie zaczyna mecz Flipowi Saundersowi.

30. PHILADELPHIA 76ERS (0-16) – #30

Allen Iverson po nocnej imprezie byłby wzmocnieniem. Nawet bez cyklu treningowego. Czołowi gracze PLK też by wtopili się w rotację Bretta Browna bez większego wpływu na poziom gry czy zauważenia przez fanów. Tankowanie trwa.