Ciekawostki statystyczne im. Pau Gasola (15)

Wczoraj, jak dobrze wiecie, „Ciekawostek” nie było, więc przepadły Wam i mnie „Ciekawostki statystyczne im. Paula Millsapa”. Nikt nie lubi Atlanty Hawks. Dziś mieliśmy dużo, jak na czwartek, bo aż cztery spotkania. Nie ma na co czekać, jedziemy.

SACRAMENTO KINGS 110:111 MEMPHIS GRIZZLIES

– Kings mieli najlepszy początek sezonu od dobrych kilkunastu lat, zaczęli od 5-1, ale od tamtej pory przegrali trzy kolejne spotkania. Najpierw była porażka z osłabioną Oklahomą, później ulegli faworyzowanym Mavericks i Grizzlies, okej, ale w Dallas stracili 22 punkty przewagi, a dziś – 26. Ich kłopotem jest to, że.. mają za dobre początki. Z Mavericks zaczęli od 24:4, dziś od 33:8. Ich rywale mieli bardzo dużo czasu na odrobienie strat i tak się też działo. Dziś doszedł do tego buzzer-beater Courtneya Lee. Szalony mecz. Kings są pierwszą drużyną w historii NBA, która przegrała dwa kolejne mecze mimo prowadzenia w obu przynajmniej 18 punktami po pierwszej kwarcie.

– A może to nie jest tak do końca wina Kings, że nie potrafili utrzymać przewagi? Przecież, co by się nie działo, Grizzlies zawsze wygrywają u siebie. Tak już po prostu jest. To ich 18. zwycięstwo  w Memphis z rzędu. Dziś zaliczyli swój największy come-back w historii klubu. Pokonali Kings po raz ósmy z rzędu, wygrywając w tej rywalizacji 15 z 17 ostatnich spotkań.

– Kings to jedyna drużyna w NBA, która w tym sezonie nie pozwoliła jeszcze żadnemu zawodnikowi rywali na zdobycie 25 punktów. Tą fajną serię podtrzymali także dziś, ale na wiele im się to nie zdało. Michael Conley miał 22 punkty i 11 asyst, Marc Gasol zanotował 20 punktów (5-13 FG, 10-11 FT), 7 zbiórek i po 2 asysty, przechwyty oraz bloki. Zach Randolph miał 17 punktów i 8 zbiórek, a bohater Memphis – Courtney Lee – dodał z ławki 16 punktów (6-9 FG). Grizzlies mimo spudłowania 13 z 15 pierwszych rzutów mieli w tym meczu 50,6% skuteczności. W całym poprzednim sezonie tylko raz mieli serię dwóch zwycięstw w spotkaniach, w których stracili ponad 100 punktów.

– Dla Sacramento 25 punktów i 7 zbiórek miał Rudy Gay, 22 punkty i 12 zbiórek zanotował DeMarcus Cousins, 20 punktów i 5 asyst dodał Darren Collison. Kings po raz szósty z rzędu stracili ponad 100 punktów, to najdłuższa taka seria w tym sezonie (wraz z Nuggets). Kolejny mecz Królowie grają z San Antonio Spurs.

CHICAGO BULLS 100:93 TORONTO RAPTORS

– Bulls pokonali najlepszą jak dotąd drużynę Konferencji Wschodniej i zrównali się z nią bilansem, ale Derrick Rose znów doznał jakiejś kontuzji. Na szczęście to nic poważnego, ale przecież ledwo co wrócił, a tu znowu coś. Westchnąłem. W meczu miał 20 punktów (5-14 FG, 9-10 FT) w niecałe pół godziny gry.

– Bulls wygrali wszystkie 5 meczów na wyjeździe. Bez porażki poza domem są tylko oni oraz Houston Rockets (także 5-0). Dla Chicago to pierwsza tak długa seria zwycięstw na wyjeździe od stycznia 2013 roku oraz najlepszy start w historii pod tym względem. Raptors przerwali zaś swoją serię 5 wygranych i ponieśli pierwszą porażkę na własnym parkiecie. Zostały nam już tylko trzy drużyny niepokonane u siebie: Washington, Atlanta (po 3-0) i.. no pewnie, że Memphis (4-0).

Pau Gasol rozegrał swój najlepszy mecz w barwach Chicago, notując 27 punktów (12-19 FG), 11 zbiórek i 3 bloki. Takie liczby zanotował po raz 14. w swojej karierze, ale za to po raz pierwszy od kwietnia 2010 roku. Jimmy Butler zaliczył kolejny bardzo dobry występ z 21 punktami (7-10 FG), 9 zbiórkami i 6 asystami. Rose, jak już wspomniałem, miał 20 punktów. W ciągu ostatnich 5 lat to dopiero drugi mecz (nie licząc OT), w którym obaj startujący obrońcy Chicago zdobyli min. 20 punktów. W styczniu 2012 roku sztuki tej dokonali Rose i Richard Hamilton.

– Dla Toronto 20 punktów, 8 zbiórek i 8 asyst zanotował Kyle Lowry. Zawiódł jednak DeMar DeRozan, który trafił tylko 3 z 17 rzutów i rzucił zaledwie 10 punktów. Z ciekawostek – James Johnson w 24 minuty gry miał 16 punktów (7-9 FG), 5 zbiórek, 4 przechwyty i 4 bloki. W ciągu ostatnich 30 lat jedynym zawodnikiem, który zanotował takie statystyki w tak krótkim czasie gry, był David Robinson w 1990 roku. Ostatnim rezerwowym, który dokonał tej sztuki, był Andriej Kirilenko sześć lat temu. W Raptors to pierwszy taki występ od 2001 roku (Keon Clark).

PHILADELPHIA -53ERS 70:123 DALLAS MAVERICKS

– Kiedy zobaczyłem ten wynik, tylko się uśmiechnąłem. No.. na pewno jest o czym pisać, to trzeba przyznać. Aż zostawiłem sobie ten mecz na koniec – a rzadko kiedy zmieniam kolejność opisywania. Philadelphia generalnie jest jednak wyjątkową drużyną. Kto wie, czy nie najgorszą w historii NBA – nie wygrali jeszcze żadnego meczu, zaliczając swoje drugie 0-8 w historii organizacji. Sezon 1972/73, w którym mieli pierwsze (dokładniej 0-15), zakończyli z 9-73. To najgorszy 82-meczowy bilans w historii ligi.

– To nie wszystko – w ośmiu meczach zdobyli o 143 punkty mniej od swoich rywali. Pod tym względem jest to trzeci najgorszy początek w historii. Warriors w 1997 roku zaczęli od -148, Heat w 1988 roku mieli -147 w ośmiu pierwszych meczach. Obie ekipy także przegrały wszystkie te spotkania, natomiast pierwsi zakończyli tamten sezon z bilansem 19-63, a drudzy z 15-67. Umówmy się – dla tych Sixers byłby to nieprawdopodobny sukces, większy niż 72-10 dla tamtych Bulls. Dla porównania – w pierwszych ośmiu meczach sezonu 1972/73 (czyli tego najgorszego ever) 76ers mieli.. -74.

– Przejdźmy do samego meczu. Dla Mavericks to najwyższa wygrana w historii (przebiła +50 z Knicks z 2010 roku), dla Sixers trzecia najwyższa porażka. Dwa razy zdarzyło im się przegrać 56 punktami, oba przypadki miały miejsce w sezonie 1992/93 (z Sonics i Kings). Dla Philly to piąta porażka różnicą +50 punktów, co jest największym wynikiem spośród wszystkich organizacji. Po trzy tak wysokie przegrane mają na swoim koncie Cavs, Kings i Blazers. Ostatni równie duży pogrom w NBA widzieliśmy w styczniu 2011 roku (Lakers 112:57 Cavaliers). W historii ligi to 21. tak wysokie zwycięstwo/porażka, zależy jak na to spojrzeć.

– Mavericks wygrali pierwszą kwartę 38:10 i drugą 35:19. Do szatni schodzili z 44-punktowym prowadzeniem – tego to nawet Kings by nie roztrwonili. To druga najwyższa przewaga po pierwszej połowie w historii NBA. Rekord należy do Warriors, którzy w 1991 roku mieli po 24 minutach gry „takie tam” 47 punktów zaliczki.

– Wiecie, co w tym wszystkim jest najśmieszniejsze? Mavericks może i spuścili 76ers historyczny łomot.. ale i tak przegrali trzecią kwartę.

– Do gry wrócił Michael Carter-Williams, który tradycyjnie był liderem swojego zespołu w trzech najważniejszych kategoriach – miał 19 punktów (6-19 FG), 8 zbiórek i 5 asyst (6 TO). To by było na tyle. 29,9% z gry, 27 strat. Od przynajmniej 30 lat nikt nie połączył takich liczb w jednym spotkaniu. Mówiłem, że są wyjątkowi?

Dirk Nowitzki rzucił 21 punktów (7-8 FG) w 20 minut.

BROOKLYN NETS 99:107 GOLDEN STATE WARRIORS

– Handicap na ten mecz wynosił 8.5, a Warriors wygrali 8 punktami. Mogłem rzeczywiście postawić na Dallas, którzy dziś swój handicap zrobili ze cztery razy. Jakby tego było mało, Grecja 0-1 Wyspy Owcze. Dobra, nieważne, wróćmy do NBA.

– Warriors nie mogli sobie pozwolić na trzecią porażkę z rzędu, zwłaszcza u siebie z grającymi back-to-back Nets. Nareszcie popełnili tylko 10 strat po 94 w czterech poprzednich meczach. Ich poprzednim najlepszym wynikiem sezonu w tej kategorii było „tylko” 17 strat. Do wczoraj mieli średnią 21.9 TO na mecz. Klay Thompson zdobył 25 punktów (8-22 FG), 17 punktów, 8 zbiórek i 7 asyst (career-high) zaliczył Draymond Green, 11 punktów (4-7 FG), 14 zbiórek (7 w ataku), 5 asyst i 4 bloki miał Andrew Bogut. Ostatnim zawodnikiem z taką linijką (wliczając zbiórki w ataku oraz skuteczność) był Ben Wallace w 2007 roku.

Stephen Curry (17 pkt) stał się 17. graczem, który w barwach Warriors rzucił 7000 punktów.

– Nets przegrali 9 z 10 ostatnich meczów w Golden State, choć u siebie pokonali Warriors aż 13 razy na 16 ostatnich spotkań. W dzisiejszym starciu poza niekorzystnym terenem przeciwko Brooklynowi przemawiał także fakt, że był to dla nich drugi mecz w back-to-back. Na 20 takich spotkań w poprzednim sezonie wygrali tylko sześć. Po 18 punktów mieli Deron Williams (4 zb, 5 ast) i Brook Lopez (5 zb), choć to nie oni byli najlepsi.

Jarrett Jack, jeszcze niedawno bardzo ważny zawodnik Golden State, zdobył dziś 23 punkty w 25 minut, trafiając wszystkie 10 rzutów z gry. Krótko i na temat – ostatnim guardem, który zachował 100% skuteczności przy min. 10 próbach, był Darren Collison w 2010 roku. Przed nim był dopiero Gary Payton w 1995 roku. W Nets to pierwszy taki występ od siedmiu lat (Josh Boone).

Najlepsi

punkty: P. Gasol (27)

zbiórki: Bogut (14)

asysty: Barea, Conley (11)

przechwyty: James Johnson (4)

bloki: James Johnson, Bogut (4)

straty: Cousins, Carter-Williams (6)

3pt: K. Thompson (4)

FT: M. Gasol (10)

minuty: Gay (40:16)

Enbiejowy typer: 3/4 (wczoraj 6/9, w sezonie 91/119)

Zachód vs. Wschód: 21-12

Pas mistrzowski: Phoenix Suns (piąty dzień)