Telegram z Enbiej – 07/11/14 – dogrywki, crunch-time’y i game-winner Lance’a

NBA ma za sobą kolejną noc z gatunku „What-a-night”. Po fantastycznej nocy w środę, nadeszła jeszcze lepsza noc z piątku na sobotę, gdzie 7 meczy kończyło się po dogrywce lub różnicą mniejszą niż 3 punkty. I jak to ma koszykówka w zwyczaju – nawet gdy najważniejsze starcia trochę zawiodły, natychmiast zrehabilitowały je te spotkania, które z założenia miały być słabsze. Zapraszamy  na podsumowanie 11 spotkań z piątkowej nocy.

[1-3] Atlanta Hawks 119 – 122 Charlotte Hornets [3-3] [2OT]

Widowisko w Północnej Karolinie miało upłynąć pod dyktandem walki dwóch Alów. Obaj dali popis swoich umiejętności i zagrali świetne spotkania, ale noc przejął ktoś zupełnie inny. Po słabym rzutowo początku sezonu, Lance Stephenson poprosił trenera Clifforda na rozrysowanie zagrywki na niego w ostatniej akcji meczu, po czym trafił swoją pierwszą trójkę w sezonie i wygrał mecz dla Szerszeni. Lance trafił game-winnera po raz pierwszy w swojej karierze.

Wcześniej Hawks w dramatycznych okolicznościach doprowadzili do drugiej dogrywki, po dwóch wielkich trójkach Kyle’a Korvera i Mike’a Scotta w ostatnich sekundach pierwszych doliczonych 5 minut. Jastrzębie miały też swoją okazję żeby zakończyć ten mecz po 48 minutach, ale swoją szansę zmarnował Paul Millsap, a wcześniej Hawks stracili 6-punktowe prowadzenie na 3 minuty przed końcem spotkania.

Najlepsi: Al Horford (24 punkty, 10 zbiórek, 3 przechwyty), Jeff Teague (22 punkty, 15 asyst), Kyle Korver (20 punktów, 4/7 za trzy) – Al Jefferson (34 punkty, 9 zbiórek), Lance Stephenson (17 punktów, 13 zbiórek, 4 asysty), Kemba Walker (15 punktów, 10 asyst, 9 zbiórek), Gary Neal (23 punkty)

[2-3] Minnesota Timberwolves 103 – 112 Orlando Magic [2-4] [OT]

Wciąż grający bez Victora Oladipo Magic ugrali zwycięstwo w meczu z Timberwolves, dominując w dogrywce, po tym jak wcześnie ledwo ledwo do niej doprowadzili. Magic zdominowali tablice 52-38 i rzucali na dużo lepszym procencie z gry (50.5% do 43%), ale nie potrafili odjechać przez popełnienie 21 strat. Dobry mecz zagrali debiutanci po stronie gospodarzy – Elfrid Payton i Aaron Gordon. Ten drugi zdobył bardzo ważne 6 punktów w dogrywce i zagrał swoje najlepsze spotkanie w krótkiej karierze. Tymczasem Andrew Wiggins znowu nie zagrał niczego szczególnego i skończył spotkanie z 6 „oczkami”. Dla Timberwolves ważniejsza od samego wyniku jest jednak kontuzja Ricky’ego Rubio, który skręcił lewą kostkę w drugiej kwarcie.

Najlepsi: Kevin Martin (21 punktów, 5 asyst), Gorgui Dieng (11 punktów, 10 zbiórek), Nikola Pekovic (16 punktów, 7 zbiórek) – Tobias Harris (17 punktów, 16 zbiórek, ale też 6 strat), Evan Fournier (20 punktów), Aaron Gordon (17 punktów, 6 zbiórek)

[5-1] Chicago Bulls 118 – 115 Philadelphia 76ers [0-6]

To było dziwne, ale 76ers sprawili ogromne problemy Bykom. Mogło się wydawać, że Bulls ostatecznie przejęli mecz w 3 kwarcie, którą wygrali 35-19, ale Sixers wrócili do spotkania i nadrobili niemal całą 16-punktową stratę w ostatniej ćwiartce. Tony Wroten prowadził comeback Szóstek, zdobył 8 punktów w ostatnich 6 minutach i 31 w całym spotkaniu. Szóstki zagrały zaskakująco dobre spotkanie, ale nie mogły poprosić o czas na 2 sekundy przed końcem, przez co rzut z połowy Hollisa Thompsona na remis okazał się niecelny. Od trenera Browna wolne dostał Nerlens Noel i nie mogliśmy obejrzeć jego match upu z podkoszowymi Byków. Szkoda.

Najlepsi: Mike Dunleavy (27 punktów, 5/8 za trzy), Jimmy Butler (23 punkty, 7 zbiórek, 5 asyst), Pau Gasol (17 punktów, 12 zbiórek) – Tony Wroten (31 punktów, 5 zbiórek, 7 asyst), Hollis Thompson (21 punktów), Luc Mbah a Moute (16 punktów, 11 zbiórek)

[1-5] Indiana Pacers 98 – 101 Boston Celtics [2-3]

Szpitala i tankowania w Indianie ciąg dalszy. 6 zawodników Pacers zaliczyło ponad 10 punktów, to samo zrobiło 5 graczy Celtics, o wyniku zadecydował wkład w grę pozostałych. Rajon Rondo dzisiaj nie zrobił swojej kliniki (8 punktów, 6 asyst), nie zrobił jej też żaden inny gracz Celtów. Za to coraz bardziej charakterystyczna dla gospodarzy gra zespołowa znowu mogła się podobać. No i nie da się wygrać meczu jeśli w końcówce wszystkie twoje piłki muszą iść do Roya Hibberta. Roy trafiał, ale nie dostał pomocy od swoich kolegów, a w Indy nie było widać zbyt wielkich chęci do wygrania w tym spotkaniu. Wygraną Celtów nieco przyćmiła kontuzja Marcusa Smarta, który skręcił kostkę i został zniesiony na noszach z parkietu.

Najlepsi: Roy Hibbert (22 punkty, 11 zbiórek, 4 bloki), Chris Copeland (17 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty), Lavoy Allen (12 punktów, 7 zbiórek) – Jared Sullinger (17 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst), Jeff Green (15 punktów, 7 zbiórek), Kelly Olynyk (12 punktów, 5 zbiórek)

[2-4] New York Knicks 99 – 110 Brooklyn Nets [3-2]

Nic ciekawego nie działo się w derbach, Nets zdominowali to spotkanie od początku do końca. Carmelo Anthony wpadł w shooting slump, znowu zagrał fatalnie rzutowo i trafił tylko 5/20 z gry. Mimo tego pozostał najlepiej punktującym graczem Knicks. W poprzednich spotkaniach Melo miał skuteczność 5/21 i 8/23, a w całym sezonie jest to tylko 37.9%. Nie służą mu trójkąty, a on sam nieco forsuje rzuty, z dobrych pozycji też nie trafia. Słaba skuteczność to na pewno nie sprawka bycia krytym przez Joe Johnsona czy Mirzę Teletovica.

Nets wyszli na 10-punktowe prowadzenie po pierwszej kwarcie i trzymali swoją przewagę do końca, za sprawą kwartetu Williams – Lopez – Johnson – Teletovic. Siatki zagrały póki co najlepsze spotkanie w sezonie, zarówno w obronie jak i w ataku. Przeciwnik może nie był najbardziej wymagający, ale wygrana „ku pokrzepieniu serc” nad lokalnym rywalem na pewno da kopa Nets i pozwoli im trzymać poziom jakiego wymaga Lionel Hollins.

Najlepsi: Carmelo Anthony (19 punktów, 4 zbiórki, 4 asysty, ale też 5/20 z gry), Tim Hardaway Jr (16 punktów), Amare Stoudemire (14 punktów, 7 zbiórek) – Deron Williams (29 punktów, 6 asyst), Brook Lopez (20 punktów,  9 zbiórek), Joe Johnson (18 punktów, 7 zbiórek), Mirza Teletovic (18 punktów, 4/6 za trzy)

[2-4] Milwaukee Bucks 95 – 98 Detroit Pistons [2-3]

To był mecz, który mógł się podobać Stanowi van Gundy’emu. Była gra in-and-out, 11/23 zza łuku i dobrze zagrał nawet Brandon Jennings. Mimo tego Bucks cały czas trzymali się blisko i Pistons musieli się pomęczyć żeby ugrać zwycięstwo w tym spotkaniu. Przypieczętował je dopiero na 14 sekund przed końcem Josh Smith. Smoove miał 14 punktów, 8 zbiórek, 5 asyst, 2 przechwyty i blok, ogólnie rzecz mówiąc nie zagrał najgorzej. Ale dalej ceglił z półdystansu. Niektóre rzeczy się nie zmieniają. Z rzeczy pozaboiskowych to  NBA.com nie dała komentatora do skrótu z tego spotkania. Nikt nie lubi tych Detroit Pistons.

Najlepsi: Jabari Parker (18 punktów, 5 zbiórek, 3 przechwyty), Brandon Knight (17 punktów, 6 zbiórek, 9 asyst) – Kentavious Caldwell-Pope (19 punktów, 5 zbiórek), Brandon Jennings (15 punktów, 6 asyst, 4/6 za trzy), Andre Drummond (11 punktów, 10 zbiórek, 2 bloki)

[4-2] Washington Wizards 84 – 103 Toronto Raptors [5-1]

Raptors założyli retro-stroje, w których po Air Canada Center biegali m.in. Vince Carter i Tracy McGrady. Celem było uhonorowanie 20 lat istnienia drużyny. Te stroje zaczarowały Wizards i zatrzymały ich na skuteczności 36.1% i 84 punktach w całym spotkaniu. Pierce był 3/11, Nene 2/11, Wall 3/13, a Marcin Gortat zagrał na 3/7 i był najlepszym graczem pierwszej piątki w tym blowoucie. W barwach Raptors Kyle Lowry uskładał triple-double, zagrał bardzo dobre zawody w obronie i poprowadził kolegów do ważnego zwycięstwa. Raptors są najlepsi na Wschodzie po 6 spotkaniach.

Najlepsi: Otto Porter (13 punktów, 5 zbiórek), Kris Humphries (11 punktów, 5 zbiórek), Marcin Gortat (8 punktów, 10 zbiórek, 2 bloki) – DeMar DeRozan (25 punktów), Terrence Ross (18 punktów, 5 zbiórek), Kyle Lowry (13 punktów, 11 zbiórek, 10 asyst)

[6-0] Memphis Grizzlies 91 – 89 Oklahoma City Thunder [1-5]

Grizzlies krok po kroku ciułają swoje zwycięstwa, a dzisiejsze starcie z Oklahomą wyglądało jak wiele z poprzednich pojedynków. Oklahoma nie dała się stłamsić, grała dobrze w obronie, ale zabrakło im zimnej krwi w końcówce spotkania i kogoś kto byłby gotowy oddać ostatni rzut. Gdyby Kevin Durant dostał taką pozycję jak Serge Ibaka w ostatniej akcji to pewnie by trafił.

Thunder sprawili Grizzlies problem, bo mają świetną obronę podkoszową i wypchnęli Miśki z pomalowanego. W trumnie goście zdobyli tylko 34 punkty. Steven Adams i Serge Ibaka robili swoje przeciwko Z-Bo i Gasolowi, ale znowu zabrakło im defensywy na obwodzie, gdzie bardzo dobrze zagrali Conley i Lee. Najlepiej w barwach Thunder zagrał Reggie Jackson, który miał żądać od swojej drużyny nowego kontraktu z zarobkami 13-14mln za sezon. Kubeł zimnej wody, raz!

Najlepsi: Mike Conley (20 punktów, 5 asyst), Courtney Lee (17 punktów), Zach Randolph (16 punktów, 7 zbiórek) – Reggie Jackson (22 punkty, 7 zbiórek, 8 asyst), Steven Adams (13 punktów, 11 zbiórek), Jeremy Lamb (17 punktów)

[5-1] Sacramento Kings 114 – 112 Phoenix Suns [3-3] [2OT]

DeMarcus Cousins! Bestia znowu dała o sobie znać, tym razem w Arizonie. DeMarcus zagrał na 25 punktów i 18 zbiórek, powstrzymał trenera przed dostaniem faulu technicznego i przestawiał podkoszowych Suns. Miles Plumlee nie do końca poradził sobie w obronie, ale męczył rywala na tablicach i sam zebrał 16 piłek, w tym 5 w ofensywie. A Cousins grał w post, wymuszał faule, trafił 13/14 z linii i musiał zejść z boiska w samej końcówce 4 kwarty, po tym jak zanotował swoje 6 przewinienie.

Ciężar gry musiał zatem spocząć na barkach Rudy’ego Gaya, który walczył z przeziębieniem i trafił tylko 5/22 z gry w tym meczu. Jednak najważniejszy rzut dnia należał do niego. Na 1:07 przed końcem drugiej dogrywki Gay trafił z półdystansu i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie, którego Kings nie oddali do końca. Oprócz niego punkty w dogrywkach zdobywali Darren Collison i BenMcLemore, który w końcu się obudził i zagrał na 15 punktów w tym meczu.

Najlepsi: DeMarcus Cousins (25 punktów, 18 zbiórek, 2 bloki), Darren Collison (16 punktów), BenMcLemore (15 punktów) – Eric Bledsoe (23 punkty, 5 zbiórek, 8 asyst, 2 bloki), Goran Dragic (22 punkty, 4 asysty), Miles Plumlee (15 punktów, 16 zbiórek)

[4-2] Dallas Mavericks 105 – 82 Utah Jazz [2-4]

Mecz bez historii, po za fantastycznym Dirkiem Nowitzkim, który zagrał jakby to były play-offy 2011. Mavs pewnie wygrali i nie pozwolili w tym meczu na nic rywalom. Goście budowali swoją przewagę przez cały mecz, tym razem nie zawalili 3 kwarty (wygrali ją 26-18) i spokojnie wygrali w Salt Lake. Jazz są nierówni, ale jak już grają dobrze to świetnie się ich ogląda. Dzisiaj można ograniczyć pochwały dla nich do najlepszego meczu w krótkiej karierze Dante Exuma i Rudy’ego Goberta z 4 blokami w 23 minuty.

Najlepsi: Dirk Nowitzki (27 punktów, 10 zbiórek, 5/8 za trzy), Tyson Chandler (15 punktów, 13 zbiórek), Monta Ellis (13 punktów, 6 asyst) – Dante Exum (11 punktów, 5 asyst), Rudy Gobert (8 punktów, 4 bloki, 3 zbiórki, 3 asyst w 23 minuty), Alec Burks (14 punktów)

[2-3] Cleveland Cavaliers 110 – 101 Denver Nuggets [1-4]

Nie dajcie się zwieść wynikowi, to był kontrolowany blowout Cavs. Nuggets zbliżyli się niebezpiecznie blisko na 5 minut przed końcem, kiedy różnica wynosiła tylko 6 punktów. Goście jednak szybko odjechali i bez problemu dowieźli zwycięstwo. Cavs popełnili tylko 8 strat, LeBron James wyglądał jak LeBron James, a atak funkcjonował tak jak powinien. Prosta egzekucja Cavaliers pozwoliła im na 25 asyst i 47.6% z gry, wciąż jednak brakuje im celności zza łuku (6/23). Obrona też jeszcze się nie odnajduje, ale ten mecz pokazał, że o Cavs w przekroju całego sezonu nie należy się martwić.

Najlepsi: LeBron James (22 punkty, 7 zbiórek, 11 asyst), Kevin Love (19 punktów, 8 zbiórek), Dion Waiters (17 punktów) – Randy Foye (28 punktów, 9 asyst), Wilson Chandler (14 punktów, 10 zbiórek), Nate Robinson (14 punktów, 5 asyst)

Komentarze do wpisu: “Telegram z Enbiej – 07/11/14 – dogrywki, crunch-time’y i game-winner Lance’a

  1. ja rozumiem że to tylko skrótowce ale czemu nie ma nic o kontuzjach?
    Bardzo dobry mecz w Charlotte. Miałem to szczęście że oglądałem akurat to co najlepsze :-p

    Zastanawiam sie czy z Byków coś wogóle będzie. To był kolejny mecz na styku i kolejny mecz w którym nie było obrony. Porównując Byki z innymi zespołami to ich obrona nie wygląda aż tak źle jednak na parkiecie wygląda to miejscami wręcz fatalnie. Nie wiem co to będzie w playoff. Niby est sporo meczy do zgrania ale zespołowość i obrona martwią. Podobnie jest zresztą u Cavs.

    Szkoda mi grzmotów. Kibicowałem im w końcówce.

    Zastanawia mnie bardzo niska skuteczność w tym sezonie allstarów: Melo, Bronka i Love.

  2. Lekko na rauszu sprawdziłem rano wyniki na NBA.com i jak mnie postawiło na nogi zwycięstwo Hornets. Lance genialny! Ten gość kolejny raz zbiera ponad 10 piłek.. masakra. Jefferson klasa sama w sobie. Hornets zamiast bilansu 3-3 mogli mieć 5-1 i genialny początek sezonu. Nie ma co narzekać bo grają co raz lepiej. Mają świetną defensywę, a najlepsze dopiero przed nimi.
    Co do Bulls to także jestem rozczarowany ich defensywą bo wygląda tragicznie. Gubią krycie, tracą łatwe punkty, a przecież mieli wygrywać spotkania defensywą. Trzeba czasu.

    1. Na Sixers? Come on! Mi byłoby ciężko się spiąć do mobilizacji w obronie:-)z Bucks było lepiej a i z Magic nieźle. Być może Thibs nie będzie tak parł na wyniki widząc,że Wizards i Cavs zaliczają wpadki.

    2. Przy potencjale Sixers powinni ich zatrzymać w 90 punktach:)
      Bulls momentami bronią dobrze, jednak mają dużo przestoi, które w meczach z potentatami mogą się zemścić. Oczywiście tak jak pisałem trzeba im czasu podobnie jak Hornets bo potencjał mają ogromny.

  3. Tylko jakimś trafem Sixers po za meczem z Bucks przekraczają +90 na mecz. To źle w ofensywie szóstek nie wyglada jak miało to wyglądać w ofensywie (rok temu to samo było mówione, a skończyli ze średnią gdzieś w środku ligi) Pewnie jak wróci MCW to kilka wygranych przyjdzie, brakuje równej gry w 4 kwartach zamiast 3 jak jest do tej pory, szczególnie problemy szóstki mają zazwyczaj w ostatniej kwarcie, gdzie przegrali większość spotkań w tej kwarcie

    1. Ale od Bulls wymaga się skutecznej defensywy, a 115 punktów to jest naprawdę dużo. Póki co Noah jest w przeciętnej formie, a Gasol i spółka broni przeciętnie.

  4. DeMarcus sciągający trenera z boiska, to był zabawny widok. DC bardzo szybko zareagował, bo może gdyby był technik to by nie wygrali. Shaq jako mentor się sprawdza. Będą jeszcze z Cousina ludzie;-)

    1. BTW nie powinien był wylecieć z 6 faulem. Zasłona była nieruchoma ale bardzo twarda, Morris odbił się jak od ściany i myślałem, że będzie wojna z sędzią do czego to przyzwyczaił nas Boogie. Osłupiałem jak schodził bez kłótni a oniemiałem gdy ściągał Malone’a :) Kings pomimo pewnych braków w składzie wymiatają.

Comments are closed.