Blowout Pacers, Heat po raz czwarty z rzędu w Finale

Miami Heat po raz czwarty z rzędu zagrają w Finale NBA. Są dopiero trzecią drużyną, jakiej się to udało po Lakers (lata 82-85) i dwa razy Celtics, którym jako ostatnim udała się ta sztuka w latach 1984-87, a wcześniej za czasów Billa Russella. Trzeba przyznać, że to naprawdę niezły wyczyn i to nawet pomimo tego, że konkurencja w Konferencji Wschodniej w ostatnich latach nie jest tak mocna, jak na Zachodzie.

Dziś mistrzowie NBA bez większych problemów pokonali Pacers, którzy mieli być ich największym zagrożenie na Wschodzie. W zasadzie to mogło już się stać w poprzednim spotkaniu, ale kłopoty z faulami LeBrona Jamesa, wielka czwarta kwarta Paula George’a, a także spudłowany potencjalny game-winner Chrisa Bosha sprawiły, że ta seria przedłużyła się o jeszcze jeden mecz. W nim Heat pokazali, że są po prostu lepsi.

Indiana była w tym meczu tylko przez pierwsze cztery i pół minuty pierwszej kwarty, kiedy zaczęła 9-2. Później jednak byli już tylko tłem dla Miami, którzy od tego momentu zanotowali run 22-4 i zatrzymali gości w pierwszych 12 minutach na tylko 13 punktach.

Następnie dalej kontynuowali swoją dobrą grę, szczególnie w ataku, gdzie wychodziło i praktycznie wszystko. W pierwszej połowie zdobyli 60 punktów na 59,5 proc. skuteczności z gry, zatrzymując Pacers na 34 i na przerwę schodzili już prowadząc 26 oczkami. To w zasadzie już był koniec.

Zawodnicy gości mogli jeszcze myśleć, że w drugich 24 minutach może uda im się coś ugrać, ale Heat szybko wybili im to z głowy dalej grając świetny mecz i powiększając przewagę, która na 3 i pół minuty do końca trzeciej kwarty wzrosła do 37 punktów.

Na ostatnią ćwiartkę obie drużyny mogły już nie wychodzić, no ale mecz trwa 48 minut, a nie 36. I co ciekawe, pomimo tak dużej przewagi obaj trenerzy jeszcze dość długo trzymali na parkiecie podstawowych zawodników. Dopiero na cztery i pół minuty przed końcem na boisku pojawili się rezerwowi i mogliśmy oglądać w akcji nawet Grega Odena. Tak, tego Grega Odena, który Heat przecież ściągnęli, żeby mieć jakąś odpowiedź na wysokich Indiany. Ostatecznie jednak Miami poradziło sobie bez niego, zwyczajnie wyciągając Roy’a Hibberta spod kosza, tak jak to robiła w pierwszej rundzie Atlanta Hawks.

Heat do zwycięstwa poprowadził, a jakżeby inaczej James, który po swoim najgorszym spotkaniu play offs w karierze tym razem zagrał bardzo dobrze. Zdobył 25 punktów z 12 rzutów, 9 razy stając na linii. Zebrał do tego 6 asyst, zebrał 4 piłki i z nim na parkiecie Miami był plus 27. Nikt nie miał lepszego wskaźnika plus/minus. Do tego w ogóle nie dał się sprowokować Lance’ow Stephensonowi, który znowu swoimi zagrywkami próbował wejść mu w głowę. Kompletnie mu się to nie udało, a James pokazał na parkiecie, kto jest lepszy.

25 punktów zdobył też Bosh, trafiając 10 z 14 rzutów, zbierając 8 piłek i ponownie wyciągając spod kosza Hibberta, przez co w pomalowanym Indiany robiło się dużo miejsca na wejścia pod kosz. Heat rzucili w paint 50 punktów, przy 32 Pacers. Po 13 oczek dodali Rashard Lewis, 5/11 z gry i 3/7 za trzy i Dwyane Wade. Ten ostatni zebrał do tego 6 piłek i rozdał 6 asyst.

Dla gości najwięcej rzucił George – 29 oczek z 18 rzutów, w tym 5 trójek, ale 28 z tych 29 punktów zdobył w drugiej połowie, kiedy Miami już zupełnie kontrolowało przebieg wydarzeń na boisku. George przyszedł do tego meczu zdecydowanie za późno.

16 oczek z 11 rzutów dodał David West, a 11, trafiając 4 z 9 prób z gry,  w tym 3/7 zza łuku Stephenson, jednak wszystkie swoje punkty rzucił w pierwszej połowie. Dodatkowo sędziowie odgwizdali mu flagrant foul 1 za uderzenie w twarz Norrisa Cole’a.

Strasznie głupie zagranie Lance’a, bo nie miał już szans dojść do piłki i nie było powodu, dla którego musiał wystawiać tę rękę.

Heat są w Finale i czekają teraz na rywala z pary Spurs-Thunder. Pacers z kolei kończą sezon i jadą na ryby. Przed nimi kilka decyzji w te lato, w tym ta najważniejsza – czy zatrzymać u siebie Stephensona? To jednak temat, na którym przyjdzie czas się jeszcze zająć, tak samo jak przyjdzie nam jeszcze ocenić ten sezon Indiany, która tak świetnie go zaczęła, że w grudniu napisałem, że będą mistrzami NBA. Cóż, nikt nie jest nieomylny…

Indiana Pacers – Miami Heat 92:111 (13:24, 21:36, 24:31, 34:26)

Komentarze do wpisu: “Blowout Pacers, Heat po raz czwarty z rzędu w Finale

  1. Historia w zasadzie dzieje się na naszych oczach. Nawet nie zdobywając teraz trzeciego mistrzostwa gracze Heat pokazali, jak bardzo są dobrą i regularną drużyną.
    Mecz meczem, ale w pamięci na długo utkwi mi obrazek Grega Odena trzymającego puchar i w zasadzie nie wiedzącego co z nim zrobić.

    1. Czyli co finał można sobie darować skoro już wiadomo, że Miami wygra?

    2. Problemy z czytaniem? Cieszę się, że masz pewność co do zwycięstwa Heat, ja jednak tego nie posiadam i porażka jest bardzo prawdopodobna.

  2. Świetny mecz Miami. Ale to 2-9 na początek… NA szczęście później NOKAUT.
    A komentatorzy w C+ ciagle chwalą tylko …. Jordana. Mogli by już sobie podarować.
    Teraz króluje James i Miami.
    Lebron zagrał bardzo dobre spotkanie, pewnie od początku, agresywnie i skutecznie.
    Miami fantastycznie grali w obronie, świetne przekazania, ciągła presja na przeciwnika. I łatwość z jaką przedostawali się pod kosz. Hibbert to chyba największy przegrany sezonu.
    Powodzenia Heat w finale.

  3. Lance w mojej Opinii jest geniuszem ;). ciągle probuje robić to samo , udaje rasowego zawodnika , który uważa że nikt nie zauważy co wyrabia , ten człowiek ma coś z głową , a Indiana w Off s. musi przemyśleć czy warto w niego inwestować

  4. Nie lubię Heat. Nie przepadam za Bronisławem. Nie mniej jednak 4 raz z rzędu awansować do finału to jest coś. Robi wrażenie. Mam nadzieję że za przeciwników będą mieli San Antonio. Go Spurs!

  5. @devitto wciąż uważasz, że oceniam gracza po jednym zagraniu? W trakcie oglądania tego meczu nie mogłem uwierzyć w to co wyrabia Stephenson i nie wiem jakim cudem doczekał do końća tego meczu na boisku. Powtórzę więc Lance dla mnie jest IDIOTĄ, który nie powinien grać w NBA. Zresztą komentarze jakie pojawiają się na NBA.com są słuszne: BornStupid…
    @Finley moja retoryka dalej jest idiotyczna? Heat wygrali 20+ dokładnie tak jak napisałem we czwartek.
    Miami pokazało opanowanie mistrza i ręce same się składają do oklasków…

  6. Bo Jordan i Chicago to legenda. Miami i Lebron tego nigdy nie osiagna.

  7. Komentatorom z nc+ a w szczególności panu Michalowiczowi ktoś powinien wyrwać jęzor.
    Jest okrutny.
    Pzdr

  8. Nikt i tak nigdy nie dorówna Jordanowi i Bulls….
    Jordan był (może jest) rasistą a jego siostra była gwałcona przez ojca… nic tego nie przebije… LeBron nie ma szans.
    Kobe coś tam świrował… dostał imię po wołowinie i przeleciał jakąś nastolatkę… ale rasizm i gwałty w domu… oj nawet Malone z tym synkiem z NFL i stadkiem dzieci na boku miał problemy.

    Majkel no.1 … LBJ… jedyny wałek to ten z Hammerem…no to jest śmieszne… nawet nie znaleziono u niego broni czy narkotyków (a MJ upalony na co drugim foto)… więc jak LBJ ma być no. 1 ???

    1. Potem się niektórzy dziwią czemu tak wszyscy nienawidzą Miami lub pilkarskiej Barcelony.

    2. Dokładnie.
      Nie lubię ani Barcelony, ani Realu, ani Miami, ani Celtów czy LAL… jestem fanem Bulls… ale nazywajmy rzeczy po imieniu.

    3. @bAltic_
      Jak nazywamy rzeczy po imieniu, to powiedz skąd się wzięła cała generacja fanów Bulls, powstała w latach 90’tych? :-)
      Ano stąd, że byli wtedy taką Realo-Barceloną koszykówki, z Messim i Ronaldo w jednej osobie.

  9. Przecież nawet Vogoel, trener największego rywala Heat, określił LeBrona i zespół mianem „Michaela Jordana i Chicago Bulls naszych czasów”. Zresztą po co porównania do Jordana – LeBron to LeBron i tyle w temacie.

  10. przy takim słabym wschodzie miami jeszcze z 2/3 lata powinna być w finale i m.in. dlatego myślę że big 3 nie wybiera się nigdzie. Klub śwetnie funkcjonuje no i jest GM który może przekonać każdego do gry w heat. gdzieś czytałem że big 3 może rozwiązać kontrakty (mają opcję gracza) i podpisać niższe umowy żeby mieć miejsce na podpisanie kolejnej gwiazdy. Fajnie oglądałoby się love’a w heat chociaż najbardziej powinien się garnąć do gry na florydzie melo

    1. Kevin to kompletni mi tam nie pasuję. Lebron momentami gra na trójce jak Anderson gra i Bosh – to jak Love jeszcze dojdzie to Lebron na dwójcę będzie grał? Może ściągnąć jeszcze jakiegoś wysokiego i dzida pod kosz i może ktoś zbierze :D

  11. @znafffca Pewnie masz rację, do tego Kobe i curry. Z takim składem Heat pokazali by że są najlepsi a lebron że nie było lepszego gracza w historii.

  12. myślicie że heat mogą zapolować na gortata ? bo wydaje mi się że akura on zrezygnowałby z kasy – wszystko sobie odbije na starość wydając książki „ja i lebron” lub ewentualnie udzielając wywiadów w vivie

    1. no Bosh już się opowiedział, że chętnie by nawet obniżył zarobki byleby zostać w Miami,
      co do transferów, to szkoda pieniędzy na kolejnego All-Star-a jak Melo czy Love, lepiej wydać tę kasę na jednego wyróżniającego się gracza i resztę na rollsów…
      Gortat jakoś tak średnio mnie przekonuje, byłby wsparciem pod koszem, kiedy Bosh by wyciągał zawodników na obwód, ale przy grze small-ballem Miami jakoś nie specjalnie by tam pasował…
      w Miami po sezonie będą czystki i na pewno część graczy odejdzie, ale w moim odczuciu trzeba byłoby przekonać Ray-a jeszcze na przynajmniej rok, ewentualnie Ryśka, albo J.Jonesa, bo ktoś te trójki musi rzucać, poszukać innego shootera jak A.Morrow lub M.Brooks, dorzucić jeszcze zeszłoroczny pick – Ennisa, który został MVP w Australii i jeszcze jakiegoś młodziaka i załatwić sprawę mobilnego centra…
      niezależnie od wyniku Finałów na Florydzie będzie ciekawie :D

    2. no gortat pewnie zostanie w wizards Skład powoli się krystalizuje no i porter jr powiniem mieć normalny sezon Co do heat to zamiast morrowa próbowałbym wyciągnąć fredette albo zaryzykować z frye w miejsce lewisa Mysle ze heat jednak spróbują ściągnąć kolejna gwizde – wade bedzie oszczedzany na post season’y no a jamesa też muszą zacząć oszczędzać bo po 4 sezonach z finałami w których ciągnie całą drużynę może przytrafić się kontuzja Pod bosha raczej nie podporzadkuja gry bo nie miałby kto zbierać – najlepsza opcja to melo – grałby bez podwojenia no i nie musiałby się tak męczyć żeby wykreować sobie rzut jak to miało miejsce w tym sezonie

  13. tegoroczną sytuacje Indiany uznaje chyba za coś najbardziej dziwnego co widziałem w NBA :-)
    A trochę już to oglądam.

  14. Nie lubię Miami, ale awansować 4 raz z rzędu do finałów to sztuka, nawet mając na uwagę tak słaby wschód. Jednak mam nadzieję, że Spurs (jeśli wygrają z OKC) w tym roku sięgną po mistrzostwo. Komu jak komu, ale Popowi i Duncanowi jeszcze jeden tytuł się należy.

  15. w dupie z miami przez nich nba upada. Graja tam same cioty tylko wymuszajace faule z dupy tak tak wiem sedzioweie na to przyzwalaja ale jak dla mnie wieloletniego fana nba z przerwami nie moge nawet nie umiem ogladać meczy z majami() i nik mi nie wmówi ze ten paiac jest drugim mj przy tych swoich koslawych ruchach zero polotu i finezji jaka miało i ma wielu koszykarzy i uj z tego ze wygrywa jak nie da sie tego ogladac aha mam gdzies pozytywne i negatywne wpisy wiec olej to

  16. Stephenson idiotą? Co rusz tu czytam na tym forum, że brakuje wam i tak zajebiście bardzo tęsknicie za ostrą grą z lat 90 tych, że te NBA to już nie to samo co w latach 90tych i że ogólne w latach 90tych było wypas i zabijali się na boisku. Tymczasem pojawia się Stephenson, gość, który zapierdala na całego, walczy, stosuje brudne i chamskie chwyty, trash talking, wychodzi na plac i chcę zabić przeciwnika, wyprowadzić go z równowagi, chcę przeorać parkiet i popieprza po obu stronach i po tym wszystkim słyszę że jest idiotą! Jest kawałem czarnego skurwiela, który chcę w każdy możliwy sposób znieważyć, zniszczyć i zgwałcić przecwnika! Macie w jego osobie trochę lat 90tych, dałby się zabić i pokroić za zespół i wierzcie mi że jakby cała ekipa z Indiany zagrała w połowie tak agresywnie i tak wręcz bezczelnie jak grał Stephenson to wynik wyglądałby zupełnie inaczej! George himeryczny i bez jaj, Hibbert kompletnie wyłączony z obiegu bez jąder, bez chęci zniszczenia w każdej sekundzie rywala! Lance i West to byli jedyni w Indianie z odpowiednim ładunkiem emocjonalnym! Jako trener chciałbym mieć takiego grajka jak Lance bo cechy wolicjonalne ma jak prawdziwy przywódca, ma w oczach chęć zwycięstwa! A to że dmucha LBJowi do ucha i w ogóle wszystkich podkurwia to właśnie takich gangsterów boiskowych brakuje! Nazywanie go idiotą i debilem jest nie na miejscu, gość ma taki charakter i inny nie będzie ale najlepiej wyzwać od idioty, życzyłbym sobie żeby każdy player miał takie jaja jak on! Krytyka ludzi co nic nie osiągneli i nic nie osiągną! A on ma to serdecznie w dupie czy go ktoś tak nazywa, bo zarabia więcej, jeździ lepszymi furami, bzyka lepsze laski, i na swoje nazwisko dzień w dzień zapieprza cieżką harówką na treningach!

    1. Lubię to !! :) Robak ciągle pisze głupoty więc trzeba się przyzwyczaić.

      @Amon gdyby liga pozwalała na więcej Lance byłby pierwszym który by się z kimś bił. Dziś liga to kara więc chłopak robi co może – dziś tak wygląda liga i „brudniej” grać nie można.

    2. Świetne. Dokładnie tak jest. Owszem… Lance to bydlak i czasami pracuję na karę ze strony ligi, ale to nie czyni z niego idioty… To jest właśnie koszykówka… a nie tylko całowanie się po jajkach i uważanie, żeby nie dotknąć LeBrona, Kevina, Jamesa czy innego Russela…

  17. On ma to na twarzy wypisane,że jest idiotą. W latach 90ych by kupe zrobił. Dla mnie to pieprzony pozer,co dmucha do ucha i inne głupie wybryki,co wie,że w ryja za to nie dostanie(a powinien). Cienias… Jestem tylko kibicem,więc zgodzę się,że w kosza gra lepiej,osiągnął więcej ode mnie,jezdzi lepszą furą itp. Nie zmienia to jednak faktu,że jest idiotą…bo jest. Poza tym nie bzyka lepszej laski ode mnie,mam swoją 1000% lepszą. Lancelot sucks,nienawidzę łazarza i niech spi….ala na szczaw,baran jeden i debil…to tyle,przepraszam,ale mnie poniosło

    1. @amon nie przepraszaj… masz rację chłopie :) Ludzie chyba mnie tu źle zrozumieli z krytyką Lance’a. Ja jestem pierwszy, który tęskni za twardą grą „dawnej” NBA. Na tym się wychowałem i moim idolem (koszykarskim) all-time jest Rodman. Ale ludzie, by stosować „brudną” grę trzeba coś umieć! Więc stawianie w jednym rzędzie Stephensona z koszykówką lat 80 i 90 to pomyłka. To zwykły pozer, który maskuje słabą grę zagrywkami nie na poziomie. Taki np. Rodman mógł wylecieć 100 razy ale wcześniej zebrał z 11 ofensywnych piłek lub ze 20 ogólnie i wyłączył z gry najlepszego strzelca przeciwnika. A Lance? G… jego wpływ na mecz jest marginalny.

    2. @Robak , obejrzyj więcej meczy Pacers bo głupoty piszesz, to nie przypadek że miał najwięcej triple-double. On jest jedyny kreatywny zawodnikiem i miał najwięcej asyst w ekipie. Gdyby nie George to on by pełnił rolę lidera, dlatego myślę że odejdzie bo ma dużo większy potencjał.

    3. W RS grał dobrze OK. Ale w PO?? I wtedy zaczęły się głupoty… Dziwny zbieg okoliczności.

  18. Niektórzy mylą chyba twardą, agresywną koszykówkę z błazenadą i totalnym brakiem samokontroli. Pisanie głupot, że niby to wszystko ma służyć dobru drużyny jest czymś totalnie niezrozumiałym. Lance działał w oparciu w własne wybujałe ego. Grać twardo to jedno – ale to musi czemuś złużyć. A jeżeli własną, słabą grę tuszuje się dmuchaniem komuś w ucho czy daniem plaskacza w twarz to takiego zachowania nie można w żaden sposób obronić. Im bliżej Indiana była odpadnięcia w tej serii tym Lance dawał więcej popisów. Wniosek z tego jeden – nieumiejętność radzenia sobie w porażką. Ci wszyscy zwolennicy jego błazenady czekają pewnie na więcej tego typu akcji i żeby iść z duchem czasu to Lance w przyszłym sezonie wsadzi komuś przysłowiowy palec w dupę a Wy będziecie piali z zachwytu nad artyzmem jego twardej gry.

    1. Walczaków lubie, i on jest zawodnikiem tego typu. Ja np nie mogę wytrzymać zachwytu nad Durantem który dosyć regularnie daję dupy i jest mało agresywny. Lance zna swoje miejsce w szeregu a wszyscy wiedzą że jest nieco tonowany przez resztę ekipy/ trenera. To on swoimi ofensywnymi wejścia starał się grać z Miami. Ale że trener Vogel nie radził sobie z presją to po kilku udanych wejściach Lance forsował inne akcję . Swoją drogą po tych PO nie wiem który z trenerów jest gorszy Vogel czy Brooks.
      Vogel nie potrafi wymusić grania zagrań które przynoszą punkty – Scola kiedy to poczuję przed następne akcje statystuję.
      A Brooks to liczy jedynie na to Durant / Russ macię piłkę i dzida.

      A Durant dziś wkurzający się co chwilę że nie dostaje piłkie to było żałosne, drze się na innych którzy w tamtym momencie – końcówka meczu robili zdecydowanie więcej od niego. Chyba zostanę hejterem Duranta ale od MVP wymaga zdecydowanie więcej. A w tych PO grał klasę gorzej od tego niby gorszego z dwójki czyli Westbrooka. Russ zostawił serce i płuca na boisku a Durant nie okazał się być liderem.

  19. Brawo TW, tak samo myślę,tylko nie wiedziałem,jak to ubrać w słowa….zresztą nieistotne już,teraz Lance może sobie dmuchać na wędkę i wsadzać palec w d… rybek:)

  20. Pytanie czy Durant nie zrobił kroku w tył, żeby Wes mógł poszaleć – bo tak to się gniewał na Duranta :-)

Comments are closed.