Rockets uciekli Blazers i doprowadzili do Game 6

rockets-blazers

Od paru dni, powoli i nieśmiało rozpoczęły się spotkania z hasłem „Win or go home”. Pierwsze dwie drużyny postawione pod ścianą – Bobcats i Bulls – presji nie wytrzymały i pojechały na ryby. Na szczęście dla jakości play-offów i samego widowiska ich losów nie podzielili dzisiaj Rockets. Piąty mecz, piąty crunch-time, druga wygrana, dzisiaj 108-98. Seria wraca do Portland i już możemy być gotowi na kolejne wielkie widowisko.

Dwight Howard miał problemy z faulami w pierwszej połowie, przez co zagrał tylko 33 minuty – co nie przeszkodziło mu w zostaniu najlepszym graczem meczu (aczkolwiek można na ten temat dyskutować, bo Rockets mieli kilku graczy bez których zwycięstwa by nie było). Howard skończył mecz z 22 punktami, 14 zbiórkami, 2 asystami i 3 blokami. Dwight dołożył też dobrą robotę w obronie na Aldridge’u i pokazał kilka ładnych ruchów w post up, co zdarza mu się w tej serii całkiem często. Robin Lopez daje radę w tej serii, jeśli chodzi o udzielanie pomocy, miał nawet 4 bloki dzisiaj, ale z Howardem sobie nie radzi w tej serii i na horyzoncie nie widać szans na zmiany w tej sytuacji.

Chandler Parsons dorzucił 20 punktów, 4 zbiórki i 4 asysty i 3/8 zza łuku, jednak ogólnie nie świecił skutecznością ze swoim 8/22 z gry. Bardzo swojej drużynie pomógł autor 21 punktów z ławki Jeremy Lin. Lin był bardzo pewny w tym meczu i trafił kilka ważnych rzutów, a za jego sprawą ławka Rockets zbiła ławkę Blazers 34-5.

Ta dwójka była odpowiedzialna za zdobywaniu punktów z obwodu, bo James Harden zawiódł po raz kolejny. Trafił dwa ważne rzuty, ale ogólnie miał 5/15 z gry i 1/7 za trzy, mecz skończył z 17 punktami, 7 asystami i 3 przechwytami. Nie można tutaj nie docenić Wesa Matthewsa, który w tej serii robi na prawdę dobrą robotę na Brodaczu (komentatorzy porównali to nawet do obrony Allena na Durancie – moim zdaniem to jednak spora przesada). Oczywiście, Harden sporo rzutów oddał niepotrzebnie, ale on ma problem z dochodzeniem do dobrych pozycji w tej serii i gra zbyt mało pick’n’rolli z Howardem, a więcej izolacji, co też ułatwia robotę Wesowi.nba_e_ramsey_patch_b1_300x300

Trail Blazers tym spotkaniem chcieli uhonorować swojego legendarnego trenera – Dr Jacka Ramsaya, który zmarł w poniedziałek. Ramsay przez 10 lat był trenerem Blazers, w latach 1976-1986 i zdobył z nimi jedyny tytuł w historii organizacji, w 1977 roku. Dr Jack został też wybrany jednym z 10 najlepszych trenerów w historii ligi. W związku z tym na strojach Blazers pojawiła się naszywka z napisem „dr. jack 77” i pozostanie na nich do końca sezonu.

Kluczem do wygranej Rockets było zatrzymanie LaMarcusa Aldridge’a. Omer Asik z Dwightem Howardem zrobili świetną robotę na Aldridge’u i powstrzymali go na 8 punktach i 3/12 z gry. LaMarcus zablokował 4 rzuty i zebrał 8 piłek, ale został kompletnie wykluczony z gry w ataku i Blazers kompletnie nie grali na niego akcji, zresztą on sam nie domagał się akcji pod siebie, bo to nie miało kompletnie sensu przy takiej dyspozycji Aldridge’a.

Damian Lillard wykorzystał mniejsze minuty Patricka Beverleya i zdobył 26 punktów, 8 zbiórek, 7 asyst i 4 przechwyty. Wesley Matthews dołożył 27 punktów, trafił 5/9 za trzy i zdobył 18 punktów w 3 kwarcie, zablokował też 3 rzuty. Blazers tym meczem ustanowili nowy rekord organizacji w play-offach, notując 14 bloków.

Rockets wygrali na tablicach 48-34, zebrali 14 piłek w ofensywie, 15 zbiórek miał Omer Asik, a 14 Dwight Howard. Przy słabszej dyspozycji Aldridge’a, Rockets zbili rywali w pomalowanym 60-40. Ta dominacja pod koszem była dla całego meczu decydująca, bo Rockets trafili tylko jedną trójkę mniej, Blazers trafili trochę więcej na półdystansie i 3 próby więcej na linii osobistych. To było za mało, żeby nadrobić całą dysproporcję, która wytworzyła się pod koszem.

Jeszcze na nieco ponad 9 minut przed końcem Rockets mieli 9 punktów przewagi, ale Trail Blazers zrobili serię 8-0 i znowu zrobiło się ciekawie. Robin Lopez i Nicolas Batum zdobyli po 4 punkty w tamtej serii, a po chwili do typowej dla siebie dyspozycji w 4 kwartach wrócił Damian Lillard, trafiając 4/4 z linii i dokładając wsad z kontry.

Na 4 minuty przed końcem wciąż mieliśmy różnicę jednego posiadania i wtedy swoje kluczowe rzuty trafił James Harden. Najpierw popisał się ważnym reverse lay-upem, a po chwili trafil trójkę na +5. Między tymi dwoma akcjami nastąpił lay-up Damiana Lillarda, ale to były ostatnie punkty Portland w tym meczu. Rockets na luzie zamknęli ten mecz i doprowadzili do Game 6, które odbędzie się w noc z piątku na sobotę, o 4:30. Na Trail Blazers spoczywa lekka presja, bo jeśli Rakiety się rozpędzą to ta seria może się skończyć ich zwycięstwem i powrotem z 1-3 na 4-3.

Komentarze do wpisu: “Rockets uciekli Blazers i doprowadzili do Game 6

  1. Dziwi mnie pozytywnie dobra forma Asika – pół sezonu na trybunach, drugie pół grzanie ławy. W PO okazuje się, że moze grać z Howardem.

Comments are closed.