Telegram z Enbiej 12/04/2014 – Hawks i Mavs w PO, Howard i Beverley powrócili

Wczorajsza noc w NBA zagwarantowała nam 8 spotkań. Meczem wieczoru była bezpośrednia batalia Suns z Mavericks o udział w PO (mecz zostanie opisany w osobnym wpisie).

Poza tym Hawks ograli Heat i tym samym pozbawili już złudzeń kibiców New York Knicks, a także Wizards zbliżyli się do zapewnienia sobie szóstego miejsca na Wschodzie.

Sacramento Kings @ Los Angeles Clippers

101-117 (26-27; 21-29; 32-29; 22-32)

Clippers wyrównali swój rekord 56 wygranych w jednym sezonie zasadniczym i powinni go pobić już w najbliższym pojedynku z Nuggets.

Wczoraj nie mieli jednak tak łatwo jak by się można było spodziewać. Kings, a zwłaszcza Cousins (32 punkty, 12 zbiórek, 5 asyst) i Evans (14 punktów, 14 zbiórek) długimi okresami nic nie robili sobie z ofensywnej siły Clippers. Z biegiem czasu jednak przewaga miejscowych zaczęła się uwidaczniać, a tym co zrobiło różnicę były punkty w szybkim ataku, które LAC wygrali aż 25-5.

Ostatecznym ciosem były zaś dwie celne trójki Jamala Crawforda, który jak sam przyznał nie jest jeszcze sobą po kontuzji, ale uwielbia te momenty gdy ważą się losy meczu.

Ciekawostki:

  • Ben McLemore został wyrzucony z boiska po raz pierwszy w swojej karierze
  • Taktyka Hack-A-Jordan działała wczoraj bez zarzutu. Środkowy Clippers trafił tylko 3/11 z linii rzutów wolnych

Gracz meczu: Blake Griffin – 27 punktów (9/15 z gry, 8/9 z linii rzutów wolnych i 1/2 z dystansu), 4 zbiórki i 9 asyst


Philadelphia 76ers @ Charlotte Bobcats

105 – 111 (24-26; 35-30; 19-31; 27-24)

Steve Clifford nie jest zadowolony z tego jak gra jego zespół po zapewnieniu sobie udziału w playoff. Co prawda, wczoraj jego Bobcats udało się odnieść zwycięstwo, ale trener miał sporo uwag co do koncentracji i gry w obronie swoich podopiecznych.

Sixers przystąpili do meczu zmotywowani po tym jak 10 dni temu w Filadelfii dostali srogie lanie od drużyny z Charlotte (93-123). Dodatkowym atutem po ich stronie był fakt, że miejscowi nie mogli skorzystać z usług Walkera (pachwina), którego w S5 zastąpił Ridnour.

Dzięki dobrej grze Cartera-Williamsa (23 punkty, 7/11 z gry, 9/10 z linii rzutów wolnych, 7 zbiórek, 8 asyst) i wsparciu Younga i Simsa goście długo utrzymywali się w grze. Po co Bobcats mają jednak Jeffersona? Doświadczony center zabawił się ze swoimi młodymi rywalami trafiając 13/19 z gry by uzbierać 29 punktów i 12 zbiórek. Big Al na dobre rozkręcił się w tym sezonie – wystarczy powiedzieć, że w ostatnich pięciu spotkaniach notuje średnio 26.8 ppg i 14.2 rpg.

Gracz meczu: Al Jefferson


Milwaukee Bucks @ Washington Wizards

91 – 104 (26-27; 26-28; 22-32; 17-17)

Wizards wczorajszą wygraną zapewnili sobie pierwszy pozytywny bilans sezonu zasadniczego od 2008 roku. Zajmują w tej chwili szóste miejsce na Wschodzie, ale muszą bardziej zdystansować się od Bobcats ponieważ w przypadku równego bilansu to drużyna z Charlotte będzie wyżej.

Tymczasem Bucks już oficjalnie są najgorszą drużyną sezonu. Wczoraj, jakby mało było im problemów nie mogli również skorzystać z usług Brandona Knighta i trener Drew pozostał z zaledwie ósemką graczy. To jeszcze nie koniec. Miejsce Knighta w S5 zajął Antetokounmpo, który jak sam przyznał ostatni raz występował jako rozgrywający (do spółki z Sessionsem) trzy lata temu.

To wszystko sprawiło, że Bucks mieli aż 20 strat i choć walczyli w pierwszej połowie, to w drugiej musieli uznać już wyższość zespołu Marcina Gortata (13 punktów, 5/12 z gry, 13 zbiórek).

Bohater meczu: Bradley Beal (26 punktów, 12/22 z gry, 3 zbiórki, 5 asyst)


Miami Heat @ Atlanta Hawks

85 – 98 (23-28; 26-21; 13-20; 23-29)

Heat chcieli ten mecz wygrać. Do S5 powrócił nawet rehabilitujący się Dwyane Wade (10/14 z gry, 24 punkty), ale to okazało się zbyt mało dla Hawks, którzy zwycięstwem przypieczętowali swój siódmy kolejny awans do PO (mają drugą najdłuższą serię w całej lidze za Spurs, którzy robią to od… 17 lat).

Jeff Teague i Lou Williams mieli jednak inne plany. Pierwszy uzbierał 25 punktów (9/17 z gry), 4 zbiórki, 3 asysty i 4 przechwyty. Drugi dołożył 23 oczka (z czego aż 18 w czwartej kwarcie) i Heat musieli przełknąć kolejną porażkę na wyjeździe (w tym sezonie poza Miami mają bilans zaledwie 22-18).

Wygrana Hawks zabiła jednocześnie ostatnie nadzieje fanów Knicks. Heat natomiast przegrywając spadli na drugie miejsce na Wschodzie i będą musieli liczyć na Thunder lub Magic by ograli Pacers + siebie samych w pojedynkach z Wizards i Sixers by skończyć sezon z tytułem EC.

Bohater meczu: Jeff Teague


Boston Celtics @ Cleveland Cavaliers

111 – 99 (28-18; 32-24; 29-16; 22-41)

Jeżeli Kelly Olynyk grając przeciwko twojej drużynie wygląda jak Dirk Nowitzki to już wiesz, że robisz coś źle. Cavaliers w tym sezonie przejęli etykietkę najbardziej dysfunkcyjnej drużyny w NBA. Fani Kings dziękują.

Wczoraj Celtics wystawili zaledwie ósemkę graczy, a i tak wygrali i to z taką łatwością, że na tle Cavs wyglądali jak drużyna walcząca o tytuł. Wystarczy powiedzieć, że w trakcie meczu prowadzili nawet 33 punktami, a przed ostatecznym blamażem miejscowych uratowała dopiero czwarta kwarta.

Bohater meczu: Kelly Olynyk (25 punktów, 11/23 z gry, 2/5 z dystansu), 12 zbiórek


New Orleans Pelicans @ Houston Rockets

104 – 111 (20-22; 39-24; 23-26; 22-39)

Dwight Howard i Patrick Beverley powrócili do składu Rockets po tym jak z powodu kontuzji opuścili poprzednie osiem spotkań i z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że bez nich klub z Houston wczoraj by nie wygrał.

Pelicans mocno się postawili dzięki dyspozycji Babbitta (24 punkty, 7 zbiórek) i Riversa (20 punktów, 10 zbiórek, 6 asyst). Gdyby tylko mecz grało się przez 44 minuty to odnieśliby bardzo przyjemną wygraną.

Niestety. Mecz trwa 48 minut, a Rockets rękami Beverley’a (dwie trójki), Hardena i Lina byli w stanie odrobić straty, wyjść na prowadzenie i przypieczętować ważną wygraną, która daje im trochę oddechu w walce o czwarte miejsce na Zachodzie.

Bohater meczu: James Harden (33 punkty, 10/22 z gry, 3/8 z dystansu, 10/10 z linii rzutów wolnych, 4 zbiórki, 13 asyst)


Utah Jazz @ Denver Nuggets

94 – 101 (23-18; 21-16; 21-30; 29-37)

Jazz i Nuggets zafundowali kibicom bardzo ciekawe widowisko, a niżej umieszczony skrót jest chyba najlepszym ze wszystkich, które dzisiaj wstawiłem.

Mecz był klasycznym pojedynkiem dwóch połów, w którym w pierwszej dominowali goście, a w drugiej zmotywowani w szatni gospodarze. Pierwszym przewodził Enes Kanter (22 punkty, 14 zbiórek), a drugim Kenneth Faried (24 punkty, 21 zbiórek i 5 asyst), który miał jeszcze dodatkowo wsparcie Foye’a (26 punktów) i Fourniera (23 punkty z ławki).

Ostatecznie, bardziej doświadczona drużyna z Denver odniosła swoje 36 zwycięstwo w sezonie, ale obie drużyny są już myślami przy zbliżającej się loterii draftu.

Ps. Timofey Mozgov robi ostatnio z obrońcami w NBA to co Putin z politykami USA/UE. Nie wiem co mu się stało, ale gra jak bestia.

Bohater meczu: Kenneth Faried

Komentarze do wpisu: “Telegram z Enbiej 12/04/2014 – Hawks i Mavs w PO, Howard i Beverley powrócili

  1. Big Al faktycznie rozkręcił się na dobre, ale mnie bardziej ciekawie co wciąga Harden…. Przejrzyjcie sobie jego staty od ASG, z wyjątkiem dwóch niewypałów (w Denver i Chicago) to w pozostałych meczach wygląda jak wzór combo guarda (śr. na poziomie 29pkt 4.8zb 7.4ast 2st i 3.2 trójki na mecz). Bestia normalnie i tylko się zastanawiam, czy nie za wcześnie ta forma przyszła…
    Hawks w Playoffs, znowu rozdali masę asyst, nawet nie wiadomo kiedy. Nuggets wygrywają mecz, którego Utah ewidentnie wygrać nie chciało, szkoda, że Farieda nie będzie można już niedługo oglądać, bo gra ostatnio jak z nut.
    Aha, no i Celtics wygrali, ale to pewno jakiś ich mroczny plan….

  2. Owszem, Miami moga liczyć na porażki PAcers, na swoje zwycięstwa chyba nie bardzo…

  3. Jakoś nie wierzę że Heat chcieli wygrać mecz z Hawks, po porstu bardzo boją się Nets w drugiej rundzie. co prawda teraz czeka ich walka z Chicago, ale moim zdaniem większe szanse mają z zespołem z Wietrznego miasta niż z NY

  4. o Mozgovie to ja już z rok temu pisałem, że to kawał ciekawego grajka, a pamiętam jak po dobrym sezonie spadł w Denver na miejsce 3 przegrywając rywalizacje z Koustosem i McGee. Mi się podoba bardziej w defensywie. Początek miał straszny, wyglądał jak Haseem Thabeet pod koszem, a potem jeszcze Griffin zaliczył na Nim tego pusterdunka o którym mówiło się miesiąc. Ale Mozgov się rozwinął, okrzepł i jest bardzo wartościowym centrem.

  5. na livesports.pl jest że nadal Miami na 1 miejscu po 80 spotkaniach więc jak to jest ? Mają z nimi Tie breaka ?

  6. tabelke na livesports.pl mozesz spuscic
    ewentualnie do kibla pozdr

  7. Myślicie, że Bobki mogą już odpuszczać mecze, żeby trafić na Miami?

Comments are closed.