Koniec serii Spurs, Thunder po raz kolejny górą

Jeżeli jakaś drużyna nie leży drużynie Popovica to jest to właśnie Oklahoma City Thunder. Po dzisiejszym spotkaniu w bezpośrednich konfrontacjach w tym sezonie Grzmoty są zdecydowanie górą, wygrali bowiem wszystkie cztery spotkania. Co prawda Popovic zapowiadał przed meczem, że nie interesuje go seria 19 kolejnych zwycięstw, a to jak poradzi sobie w obronie przeciw Durantowi wracający po kontuzji Kawhi Leonard. Trzeba powiedzieć, że spisał się nad wyraz dobrze i KD miał dzisiaj bardzo ciężki dzień.

Przebieg spotkania

Ewidentnie sztaby trenerskie przygotowały już rozwiązania pod play-off. Już od samego początku spotkania mogliśmy zobaczyć próbkę tego, jak nieznośnym obrońcą jest Kawhi Leonard. Kevin Durant był długimi momentami odcinany od piłki, a kiedy rozpoczynał drybling natychmiastowo był podwajany niezależnie od miejsca na parkiecie. Efekt? Pierwsze minuty zdecydowanie dla Spurs, którzy objęli nawet dwucyfrowe prowadzenie (16-6, 18-8, 20-9). Imponująco wyglądał atak gości. Piłka wzorowo krążyła po obwodzie, a kiedy było trzeba lądowała pod koszem w rękach Duncana i Splittera, którzy wiedzieli, co z nią trzeba zrobić. Odcięci od ofensywy Duranta gospodarze wrócili do meczu głównie dzięki wjazdom pod kosz Westbrooka (momentami ewidentnie na siłę z braku innych pomysłów). Mimo słabszego okresu Thunder przetrwali i zaczęli kąsać. Przede wszystkim wzmocnili defensywę i w ekipie gości zaczęły mnożyć się srtaty. Bardzo dobre zmiany dali Adams (ofensywne zbiórki) i Reggie Jackson (trójka). Jednak oblicze spotkania zmieniło się gdy Kawhi Leonard zaliczył drugie przewinienie na Durancie i musiał zejść na ławkę. KD z miejsca stał się bardziej widoczny. Po trójce Carona Butlera i punktach Duranta OKC zmniejszyło stratę na koniec kwarty do zaledwie 2 punktów (22-24).

W przerwie między kwartami po raz kolejny Pop zbył w wywiadzie Davida Aldridga wypowiadając 11 słów w odpowiedzi na dwa pytania (Aldridge już chyba boi się podchodzić do Popa :)). Świetną zmianę dał Patty Mills. Po jego dwóch trójkach Spurs po raz kolejny odskoczyli (36-29) i Brooks poprosił o czas. Kilkupunktowa przewaga Spurs utrzymywała się w zasadzie do końca kwarty. Nie pograł sobie Leonard, który zaliczył faul ofensywny i z trzecim przewienieniem musiał grzać ławę. Nie do końca potrafił wykorzystać jego obecność Durant, który nieustannie podwajany nie mógł się wstrzelić (12 punktów w pierwszej połowie przy zaledwie 4/13 z gry). W końcówce dwie akcje z rzędu trafił najskuteczniejszy w pierwszej połowie Westbrook autor 14 oczek. Spurs wygrywało do przerwy 51-48 robiąc swoje w ataku i znakomicie organizując obronę na Durancie.

Trzecia kwarta okazała się decydująca dla przebiegu spotkania. Wreszcie rozegrał się Durant (12 punktów w tej kwarcie) i Ibaka, który wykonywał tytaniczną pracę w obronie. Właśnie twardość defensywy Thunder ewidentnie zaskoczyła Spurs. Tony Parker kilkakrotnie lądował na parkiecie bez gwizdka (trzeba przyznać, że sędziowie odwalili dziś kawał dobrej roboty; praktycznie nie było żadnego kontrowersyjnego gwizdka poza obustronnym przewinieniem technicznym dla Duncana i Perka, gdzie stroną atakującą był Perkins). Ibaka zamurował dosłownie trumnę. Spurs mieli potworne problemy ze zdobyciem punktów. Dwie udane trójki w ostatniej minucie podreperowały ich zdobycze punktowe, ale kwarta została przegrana wyraźnie – 20-32.

Spurs dobił Reggie Jackson, który w ciągu pierwszych czterech minut ostatniej kwarty zdobył 7 punktów (run gospodarzy 9-2). Wydawało się, że goście będą w stanie jeszcze wrócić do meczu, bo w niesamowitej dyspozycji rzutowej był Patty Mills (21 punktów, 5/7 za trzy). Po jego czwartej i piątek trójce Spurs przegrywali tylko 83-91, a do końca było jeszcze ponad 6 minut gry. Nie dopuścił jednak do tego Russell Westbrook zdobywając od tego momentu ważnych 7 punktów oraz Gregg Popovic, który nie przywrócił już do gry Parkera i Duncana. Szczególnie sponiewierany Parker nie zaliczy tego meczu do udanych (6 punktów, 3/10 z gry, tylko 3 asysty). Jedyną interesującą rzeczą do końca meczu było to, czy Durantowi uda się kontynuować serię meczy zakończonych z dorobkiem powyżej 25 punktów (po dzisiejszym spotkaniu to już 39 razy z rzędu). Po trzeciej ćwiartce miał na swoim koncie 24 oczka i wydawało się, że zdobycie punktu będzie zwykłą formalnością. Nic z tego. KD nie trafił trzech kolejnych rzutów, zaliczył faul ofensywny i dopiero na 3:31 do końca został faulowany i dostał się na linię. Ostatecznie zakończył swój mecz z dorobkiem 28 punktów, ale w zasadzie poza trzecią kwartą męczył się niesamowicie (11/26 z gry).

Dzisjesze spotkanie udowadnia jak ważnym graczem dla Thunder jest Russell Westbrook dla mnie MVP spotkania. Zespoły posiadające takich stoperów na Duranta jak Leonard (w zasadzie przychodzi mi do głowy tylko George, LeBron, Iguodala i może nieco na wyrost Batum) mogłyby być barierą nie do przejścia dla Thunder, nawet z notującym postępy Jacksonem. Z punktującym jak dziś Westbrookiem mistrzostwo jest w zasięgu ekipy OKC. Co prawda dzisiejszy mecz może służyć jako wzór dla obrony w meczach przeciw OKC. Trzeba sobie jasno powiedzieć – gospodarze wygrali dzisiaj dzięki fantastycznej, niezwykle twardej obronie w drugiej połowie, w której Spurs zostali zatrzymani poniżej 40% skuteczności. Spurs zaliczyli w meczu aż 19 strat, a Thunder zdobyli dzięki nim aż 30 punktów. W drużynie z San Antonio w zasadzie można wyróżnić jedynie Millsa. Reszta strzelców wyborowych – Belinelli, Green oraz weterani Parker i Duncan (Ginobli odpoczywał), zagrała w ofensywie bezbarwnie.

Zapewne zwycięstwo OKC nie zmieni rozstawienia obu drużyn i to Spurs zapewni sobie 1 miejsce po sezonie zasadniczym. Jednak w bezpośredniej serii mimo przewagi parkietu zespołu z San Antonio lekkim faworytem wydaje się być Thunder.

Komentarze do wpisu: “Koniec serii Spurs, Thunder po raz kolejny górą

  1. Swoją drogą to doszliśmy do momentu w którym KD rzuca 28 pkt na przyzwoitej skuteczności, a my chwalimy Leonarda za obronę :) Durant jest w tym momencie zdecydowanie najlepszym graczem NBA i nawet LeBron mi nie wmówi, że jest inaczej…

    1. 11/26 – 42,3 % to nie jest dobra skuteczność jak na Duranta. Pamiętajmy ze Leonard miał kłopot z faulami. Jasne, ze Durant w tym momencie gra kosmiczną koszykówkę, prawdopodobnie najlepszą w NBA, ale ten mecz nie był w jego wykonaniu dobry, raczej mocno średni.

    2. I właśnie o to chodzi w moim wpisie- Durant przyzwyczaił nas do takich występów, że 30-40 pkt na 50% nie robi już wrażenia. Występ który zanotował wczoraj jest na tle ligowym bardzo dobry, natomiast na tle jego wcześniejszych wyczynów mówimy średni a nawet słaby.
      Dlatego nie napisałem dobrej a przyzwoitej, tacy gracze jak Lillard, George, DeRozan, Irving,Wall mają podobną średnią z całego sezonu, a raczej „ogórki” to nie są.

  2. Obawiam się, że w tym sezonie w PO może być tak samo jak bodajże 2 lata temu czyli Spurs zagrają w Finale Konferencji z Thunder i ulegną 2:4 (mimo przewagi parkietu). OKC są młodsi, silniejsi, bardziej atletyczni, mają niesamowitego Duranta i niestety, choć kibicuję SAS, to właśnie Thunder są dla mnie faworytem do awansu do Wielkiego Finału.

  3. Potwierdza się to, że tylko Thunder moga pozbawić ekipę Popovicha 5-go mistrzostwa. Moim zdaniem jeśli dojdzie do powtórki zeszłorocznych finałów to tym razem Spurs rozstrzygną serię na swoją korzyść. Z kolei w ewentualnym finale OKC-Heat dałbym mimo ostatnio słabszej formy większe szanse obrońcom tytułu. Być może po powrocie Howarda, Rockets coś zdziałają. Byłbym mocno zdziwiony gdyby któraś z innych drużyn zdobyła misia w tym roku ;)

  4. Fanów SAS martwić może chyba to, że nawet, gdy Leonard gra bardzo dobre spotkanie (i to po obu stronach parkietu) i ogranicza mocno Duranta to i tak jest to póki co za mało na ogranie OKC. Oczywiście, Westbrook codziennie tak nie trafia, ale opieranie nadziei na wygranie serii na tym, że Russel będzie ceglił jest dość pobożnym życzeniem. No i pamiętajmy, że SAS już jest w świetnej formie (kto wie czy nie za wcześnie), a Thunder do najwyższej dyspozycji jeszcze trochę brakuje, zarówno w grze jak i w składzie (Thabo). Podsumowując, współczuję sztabowi ekipy z Texasu, bo ma choleeeernie trudną zagadkę do rozwiązania…

  5. Umówmy się, że tylko Leonard i Mills zagrali dobre spotkania w Spursach. Widać było, że Pop oszczędza Parkera i Duncana, którzy też pudłowali dzisiaj na potęgę. Nie skreślałbym ich, chociaż też uważam, że faworytami w serii są Thunder. Tylko OKC to ma jeszcze długą drogę do finału. W pierwszej rundzie jak trafią na Memphis to będzie baardzo trudna seria. Grizzlies nigdy im nie leżeli, bo naturalnie świetnie bronią strefę podkoszową i mają dwa plastry w osobach Conleya i Allena na Westbrooka. Prince był kiedyś super obrońcą, dzisiaj już wiekowo będzie odstawał, ale bardzo wiele można załatać obroną zespołową na Durancie. Zakładam, że po 5-6 meczach OKC jednak przejdzie. W półfinale jednak najprawdopodobniej czekają ich Clippersi i tutaj mam bardzo mieszane uczucia. Rivers wprowadził w tą drużynę bardzo dużo pewności siebie i woli zwycięstwa, a tego brakowało im chyba najbardziej za del Negro. Mają tak głęboki skład, mają Barnesa jako plastra na Duranta. Dla OKC Clippers są moim zdaniem znacznie groźniejszym teamem niż Spurs.

  6. Mało kto na to patrzył,ale Spurs zagrali b2b a OKC mieli 3 dni przerwy. w Spurs gra wielu doświadoczonych graczy ,a skład jest mocno zawansowany wiekowo , do tego wypoczety rywal z TOP 5 ligi.
    Po wiele młodszej ekipie LAC w meczu z Dallas też było widać skutki grania b2b.

    Reasumująć jeśli dojdzie do pojedynku w finale konferencji OKC-Spurs będzię się działo i seria może być długa. Jak dla mnie po sezonie zasadniczym 55-45 na korzyść OKC.

  7. Hm…., a czy na pewno taki będzie finał Zachodu????
    Przecież już w I rundzie może być tym drużynom pikielnie ciężko. Nie liczcie na łatwe zwycięstwo z Grizzlies czy Warriors.
    A potem może być jeszcze trudniej. Clippers i Rockets. Tak łatwo zaliczyliście awans do WCF.
    Za wcześnie panowie. Clippers w tym roku są dojrzałym zespołem i nie wierzę, że Thunder z nimi pojadą.
    Tak więc moze to wcale nie był mecz z serii WCF.

  8. Nareszcie ktoś to głośno powiedział. I Ostrogi i Grzmot mają daleką drogę do Finału Zachodu. Głębia składu LA Clippers powoduje, że dla mnie osobiście są faworytem w drugiej rundzie w starciu z Thunder. Poza tym, Chris Paul nie pozwoli Wesbrookowi na szaleństwa w ofensywie, a sam Durant jako opcja ataku to za mało na zbilansowanych Clipps. Obecna sytuacja Duranta przypomina mi sytuację LeBrona w Cavs z tym wyjątkiem, że w Thunder partnerzy potrafią bronić. Ale atak, poza chimerycznym Wesbrookiem to wygląda delikatnie mówiąc słabo. Durant rzuca 40 pkt i tyle. Dobry przeciwnik wyleczy Thunder z marzeń o tytule i albo to będą już Clippers ale Spurs w finale Zachodu.

Comments are closed.