Mały wzrostem, wielki duchem, czyli mały też potrafi

Autor: Hubert Tołwiński

Wygrywali konkursy wsadów. Zdobywali mistrzostwo świata. Blokowali koszykarzy, którzy byli wyżsi od nich nawet o 3 głowy. Kibice kochali ich za to, że pomiędzy rosłymi zawodnikami z całego świata potrafili dokonać rzeczy niemożliwych. O kim mowa? O ludziach, którzy gdyby założyli buty, nie mieliby nawet 170 cm wzrostu. Oto trzech najniższych koszykarzy, którzy wystąpili na parkietach NBA.

Earl Boykins – 165 cm

Urodził się w Cleveland. Nigdy nie został wybrany w Drafcie, jednak do NBA trafił w 1998 roku, do drużyny New Jersey Nets. Pierwsze 6 lat Earl’a nie były najlepsze, dlatego też często zmieniał klub. Grał w Orlando Magic, Cleveland Cavaliers, Los Angeles Clippers i Golden State Warriors. W 2003 roku przeszedł do Denver i to był, jak później się okazało, najlepszy jego okres w życiu. Przez 4 lata gry w tym klubie, był bardzo dobrym zmiennikiem. Notował 12.6 punktów i ponad 4 asysty na 25 minut gry.
Miał prawie 90% skuteczności z rzutów osobistych. W 2005 roku wziął udział w Skill Challange, ale przegrał wtedy ze Stevem Nashem, który tego samego roku został MVP sezonu. W trakcie sezonu odszedł do Milwaukee Buks i tam notował podobne statystyki. W następnym sezonie przeszedł do Charlotte Bobcats, ale już nie był tak dobry jak za czasów spędzonych w Denver. Dziś Boykins jest już na sportowej emeryturze.

Spud Webb – 168 cm

Czy pamiętacie zawodnika, który w 1986 roku wygrał Konkurs Wsadów pokonując samego Dominiquea Wilkinsa? To był właśnie on. W Drafcie wybrany został rok wcześniej, przez Detroit Pistons. Jednak nie zagrał tam, ani jednego meczu i trafił od razu do Atlanta Hawks. Spędził tam razem 7 sezonów. Zdobywając 7 punktów i notując ponad 4 asysty na mecz. Jednak Spudd najlepszy okres gry miał w Sacramento, gdzie występował przez 4 sezony zdobywając prawie 14 punktów na mecz. Niezastąpiony był na linii rzutów wolnych, które wykonywał w najlepszym okresie nawet z 93% skutecznością. W 1998 roku zakończył karierę w Orlando. Niestety podobnie jak Boykins, nie zdobył upragnionego mistrzostwa, ale na pewno wszyscy go zapamiętamy z niesamowitych wsadów jakie wyczyniał w 1986 roku.

Muggsy Bogues – 158 cm

Zdecydowanie najniższy zawodnik jaki kiedykolwiek grał na parkietach NBA. Jeszcze przed występami w NBA, Muggsy w 1986 roku wraz z ekipą Stanów Zjednoczonych zdobył złoty medal na Mistrzostwach Świata.
Rok później w Drafcie został wybrany przez Washington Bullets jednak spedził tam tylko 1 sezon. Następną drużyną Bogues’a było Charlotte Hornets i to tam stał się gwiazdą. Przez 10 lat gry w tym klubie notował średnio ponad 8 asyst na mecz. W całej karierze robił to aż 6726 razy. Był podstawowym zawodnikiem tej drużyny. W sezonie 1997/1998 grał, aż w 3 klubach. Ostatecznie wylądował w Golden State Wariorrs, gdzie już nie błyszczał tak jak za czasów gry w Hornets. Karierę zakończył w 2001 roku w Toronto, rozgrywając w ostatnim sezonie tylko 3 mecze. W 2005 r. został trenerem drużyny WNBA Charlotte Sting i trenował ją do końca jej istnienia, w styczniu 2007 r. Obecnie pracuje w sztabie Charlotte Bobcats.

Każdy z tych zawodników udowodnił, ze aby osiągnąć sukces nie trzeba mieć dwóch metrów wzrostu, ale wielkie serce do walki i ciężko pracować. Każdy z nich na pewno osiągnął sukces w najlepszej Lidze Świata. Jednak żaden z nich nie zdobył mistrzowskiego pierścienia, czyli najważniejszego osiągnięcia dla każdego młodego zawodnika.

Komentarze do wpisu: “Mały wzrostem, wielki duchem, czyli mały też potrafi

Comments are closed.