Ciekawostki statystyczne (92)

DETROIT PISTONS 98:116 CHARLOTTE BOBCATS

– Bobcats w ciągu dwóch dni wygrali oba mecze z Pistons łączną różnicą 30 punktów, dzięki czemu zapewnili sobie sweep 3-0 i tie-breaker w razie potrzeby. Wczorajsze i dzisiejsze zwycięstwo nad Detroit mogą mieć dla Charlotte spore znaczenie, ponieważ obie te drużyny walczą o wejście do play-offs. Bobcats zajmują ósme miejsce, Pistons – dziewiąte ze stratą 2.5 meczu.

Al Jefferson, który na 9 poprzednich meczów aż 6 razy przekroczył próg 30 punktów, we wczorajszym spotkaniu z Pistons miał 32 punkty, 15 zbiórek oraz 7 asyst i nie był w tym roku all-starem, dziś zanotował 29 punktów i 8 zbiórek (12-20 FG) w 32 minuty. Ostatnim graczem, który w dwa dni rzucił tyle punktów przeciwko Detroit, był Michael Jordan (71 w 1989 roku).

Kemba Walker miał 24 punkty, 5 zbiórek oraz rekordowe w karierze 16 asyst. W historii klubu tylko dwóch graczy rozdało ich w jednym meczu aż tyle. To Brevin Knight (9 razy w latach 2004-2005) i Raymond Felton (dwukrotnie w 2006 roku). Choć to już 12. taki występ gracza Bobcats, nikt nie zdobył przy tym więcej punktów od Kemby. Walkerowi zabrakło czterech asyst do wyrównania rekordu organizacji należącego do Knighta (20).

– Bobcats są 7-0, gdy trafiają min. 50% rzutów z gry, oraz 15-3, gdy przekraczają próg 100 punktów. Dokładnie 116 oczek (rekord sezonu) Rysie rzuciły już po raz trzeci, w tym po raz drugi w meczu z Detroit. Na 25 osiągniętych w tym sezonie zwycięstw aż 23 nastąpiły po meczach, w których Cats oddali więcej rzutów wolnych od swoich rywali.

– Pistons są 4-21, gdy zdobywają mniej niż 100 punktów, oraz 1-10, gdy pozwalają rywalom na 50% skuteczności z gry. Wczoraj Andre Drummond zebrał 22 piłki (teraz miał 6), dziś cała drużyna miała ich tylko 31, o 18 mniej od Charlotte.

ORLANDO MAGIC 93:101 CLEVELAND CAVALIERS

– Cavaliers wygrali wszystkie sześć spotkań od momentu zwolnienia swojego generalnego menedżera Chrisa Granta. Tak długiej serii zwycięstw nie mieli od marca 2010 roku, kiedy w koszulkach Cleveland biegali jeszcze LeBron James i Shaquille O’Neal. Co z play-offami? Szans jeszcze nie stracili, tracą trzy mecze do ósmych Bobcats, jednak ich nadzieją jest bardziej spadek Atlanty Hawks, która przegrała już siedem spotkań z rzędu i do której Cavs tracą cztery mecze.

– Magic ponieśli już 14. z rzędu porażkę na wyjeździe, co jest czwartą najdłuższą serią w historii organizacji. Rekord to 17 kolejnych przegranych od marca do listopada 2013 roku. Biorąc pod uwagę fakt, że Orlando w tym sezonie wygrało tylko 3 z 28 wyjazdów (oczywiście najgorszy wynik w lidze), Magic są w stanie to przebić. Ich ostatnim zwycięstwem poza Amway Center od 16 grudnia pozostaje jednopunktowa wygrana w Chicago. Dwa pozostałe miasta, w których Magikom nie udało się przegrać, to Charlotte i Atlanta. O ile u siebie Orlando ostatnio grało świetnie (wygrane z Thunder, Pacers, seria pięciu zwycięstw z rzędu), tak poza domem – tankowanie w pełni.

– W ciągu ostatnich 7 sezonów tylko jedna drużyna (po 25 rozegranych meczach w sezonie) zaliczyła min. 6 zwycięstw z rzędu, wygrywając przed rozpoczęciem tej serii maksymalnie jedną trzecią wszystkich spotkań. To Wizards, którzy dokonali tej sztuki w kwietniu 2012 roku.

– Jakby co – Cavaliers są w tym sezonie 3-0 z Orlando.

CHICAGO BULLS 94:92 TORONTO RAPTORS

– Ta wygrana sprawia, że będący w trakcie serii czterech zwycięstw Bulls tracą do trzecich na Wschodzie Raptors już tylko pół meczu. Czy po kontuzji Derricka Rose’a i wymianie Luola Denga ktoś się tego spodziewał? Ja nie.

– Kiedy 9 grudnia Raptors zwalniali DJ’a Augustina, raczej nie spodziewali się, że ten, już w barwach Bulls, w dzisiejszym meczu okaże się ich katem, który zdobył 13 ze swoich 19 punktów w czwartej kwarcie. Nie był jednak jedyny i to właśnie było największą siłą Chicago – do Carlosa Boozera (20 pkt, 8 zb, 7-13 FG, 28 min) dołączyli się Augustin, Kirk Hinrich (19 pkt, 8-11 FG) i Jimmy Butler (16/6/6, 3 blk, w tym game-winner). Joakim Noah nie przestaje zaskakiwać i do 8 punktów oraz 4 zbiórek dodał.. 13 asyst. To jego nowy rekord kariery. Od 28 lat tylko dwóch środkowych rozdało tyle asyst w jednym meczu – Brad Daugherty (1987) i Vlade Divac (1996). Ten ostatni był również jedynym graczem od 1980 roku, który z pozycji startującego centra zdołał w serii pięciu meczów przekroczyć próg 10 asyst min. trzy razy. W lutym 2004 roku Divac miał aż siedem takich spotkań.

DeMar DeRozan zdobył 32 punkty, Kyle Lowry dołożył 16/5/7, ale to by było na tyle, jeśli chodzi o graczy Raptors w double-digits. Lowry trafił dziś jeden rzut za trzy i z 129 trafieniami z dystansu w tym sezonie wyrównał rekord kariery pochodzący sprzed trzech lat.

WASHINGTON WIZARDS 114:97 ATLANTA HAWKS

– Hawks przegrali już po raz siódmy z rzędu i pytanie – czy nawet na tak słabym Wschodzie mogą wypaść poza ósemkę? Na razie mają 3,5 meczu przewagi nad dziewiątymi Pistons, ale niczego nie można być pewien, jeśli przegrywa się siedem kolejnych spotkań. Wizards skorzystali z kryzysu Atlanty i nie tylko zakończyli serię 11 porażek na ich parkiecie (to ich pierwsze zwycięstwo w Philips Arena od stycznia 2008 roku), ale też wskoczyli na drugie miejsce w Southeast Division oraz na piątą lokatę Konferencji Wschodniej, kończąc również własną passę trzech przegranych.

– Wizards zaczęli ten mecz od wygrania pierwszej kwarty 31:14 i kiedy Hawks prawie odrobili całą stratę, Trevor Ariza (19 pkt, 9 zb, 5-8 3pt) wraz z syreną kończącą trzecią odsłonę trafił rzut z linii rzutów wolnych. Ciekawostka – linii rzutów wolnych na własnej połowie. Koszmary wróciły i w czwartej kwarcie Atlanta znów zdobyła tylko 14 punktów, trafiając 2 z 12 rzutów i popełniając 6 strat.

– Odpowiedzią na 21/11/4/3 Paula Millsapa i 20/11 Eltona Branda był świetny występ Johna Walla, który miał 21 punktów oraz 12 asyst. To jednak nie wszystko, ponieważ poza Wallem i wspomnianym już Arizą bardzo dobre występy zaliczyli Bradley Beal (19/5/6) i znów Marcin Gortat (14 pkt, 12 zb, 7-9 FG).

– Wall już po raz dziewiąty w tym sezonie zanotował 20 punktów oraz 10 asyst. To najlepszy wynik dla gracza Waszyngtonu od 1997/98, kiedy to Rod Strickland zaliczył aż 22 takie występy (rekord klubu).

– Seria Kyle’a Korvera (10 pkt, 4-5 FG, 2-3 3pt) liczy już 122 mecze.

INDIANA PACERS 91:104 MINNESOTA TIMBERWOLVES

– Tym razem kosmiczne cyferki Kevina Love nie poszły na marne. Timberwolves pokonali najlepszą drużynę Konferencji Wschodniej, a ich silny skrzydłowy zanotował 42 punkty (14-22 FG, 5-10 3pt) oraz 16 zbiórek. Wow. Paul George próbował go dogonić z 35 punktami, 11 zbiórkami, 11-22 z gry i 10-10 z linii (7 TO), ale Pacers musieli uznać wyższość Minnesoty i ich przewaga nad drugimi na Wschodzie Heat wynosi już tylko dwa mecze. LeBron już włączył MVP-mode, więc będzie ciekawie i walka o tak ważną dla Indiany przewagę parkietu będzie naprawdę zacięta. Pacers są 26-3 u siebie, ale dziś tam nie grali.

– Timberwolves to najlepsza w lidze drużyna w pierwszych kwartach, notuje w nich średnio 28.1 punktów. Dziś rozpoczęła jeszcze lepiej, wygrywając pierwsze 12 minut aż 30:18. Wilki są 11-0, gdy mają dwucyfrową zaliczkę po pierwszej odsłonie.

– Spokojnie, nie zapomniałem o naszym Kevinie – ostatnim graczem, który wykręcił 40/15 przeciwko drużynie mającej po min. 50 meczach 75% zwycięstw na koncie, był Mike Gminski (1986). Dla Love’a to już trzecie 40/15 w tym sezonie, nikt nie miał tylu w ciągu jednych rozgrywek od sezonu 1999/00 (Shaquille O’Neal).

Ricky Rubio spudłował 8 z 10 rzutów, ale do 6 punktów oraz 7 zbiórek dołożył aż 17 asyst, co jest wyrównanym rekordem organizacji z Minneapolis. Hiszpan dokonał tej sztuki jako szósty Wilk w historii, po Sidneyu Lowe (1990), Pooh Richardsonie (1992), Michealu Williamsie (1993), Stephonie Marburym (1997) i Chaunceyu Billupsie (2002). 17 asyst miała również.. cała drużyna Pacers.

NEW YORK KNICKS 98:91 NEW ORLEANS PELICANS

– Knicks wygrali w Nowym Orleanie po raz piąty z rzędu, Mike Woodson nadal jest ich trenerem.

Carmelo Anthony miał kolejny występ z serii „one-man-army”, dziś rzucił 42 punkty, trafiając 16 z 29 rzutów z gry. Melo w swojej karierze jest 9-3 w Nowym Orleanie. Dziś główne wsparcie dostał z ławki, JR Smith zdobył 19 punktów, a Tim Hardaway Jr. dołożył 16, jednak czwórka pozostałych starterów złożyła się dziś na tylko 17 punktów. To oznacza, że dziś Anthony zdobył aż 71,2% punktów całej pierwszej piątki. To trzeci najwyższy wynik w jego karierze. Rekordem jest 75,6% – domyślacie się – z meczu z Bobcats, w którym rzucił 62 punkty. 75% miał z kolei wtedy, gdy w Nowy Rok 2013 zdobył 45 punktów.

– Pelicans powinni poważnie zastanowić się nad tym, czy nie warto teraz solidnie przytankować, skoro na play-offs szans już praktycznie nie ma, a ich pick jest chroniony tylko w Top 5 (Sixers czekają). Na razie zajmują w Tankathonie dopiero 11. miejsce. Anthony Davis miał dziś 14 punktów, 10 zbiórek i aż 5 bloków. Tylko siedmiu graczy od 1985 roku przekroczyło granicę 250 bloków maksymalnie w 109. pierwszym meczu. Dziś to jednak nie on był najlepszym graczem Pelicans, bo Eric Gordon zdobył 28 punktów (9-17 FG).

BOSTON CELTICS 94:100 PHOENIX SUNS

– Spacerku nie było, ale Słońcom ostatecznie udało się wywalczyć zwycięstwo nad Celtics. Przed sezonem obie drużyny były umieszczane w jednym koszyku, tymczasem Suns nie przestają zaskakiwać i utrzymują się na szóstym miejscu mocnego Zachodu, odnosząc 8 zwycięstw w 11 ostatnich meczach. To nadal tylko dwa mecze przewagi nad dziewiątym miejscem, ale jeśli Phoenix jeszcze nie z tej walki nie odpadło (co wielu zapowiadało), to czemu miałoby nagle odpaść teraz? Jasne, że trzymam kciuki.

– Suns mieli aż sześciu graczy z double-digits, najwięcej punktów zdobył Markieff Morris (18 pkt, 7-12 FG), po 17 dodali Goran Dragić i Gerald Green. Cztery z sześciu trójek trafił Channing Frye (15 pkt), jeszcze lepiej wypadł PJ Tucker, który mimo 4-11 z gry zanotował 10 punktów, 11 zbiórek, 3 przechwyty oraz wyrównujące rekord kariery 6 asyst. Gospodarze poradzili sobie więc bez żadnego 20-punktowego strzelca, choć na 10 poprzednich spotkań, w których takiego nie mieli, wygrali tylko raz.

Rajon Rondo zanotował 18 punktów (7-22 FG), 7 zbiórek, 10 asyst oraz najlepsze w meczu (!) +16.

BROOKLYN NETS 105:99 UTAH JAZZ

Deron Williams przegrał jeszcze jako rozgrywający Jazz pięć ostatnich meczów u siebie, a także dwa pierwsze spotkania w Salt Lake City już jako gracz Nets, by dziś wreszcie tu wygrać. To jego pierwsze zwycięstwo w Utah od stycznia 2011 roku. Dziś miał 19 punktów i 7 asyst, ale Joe Johnson tuż po powrocie z Nowego Orleanu, gdzie wczoraj wreszcie skończył konkurs trójek (gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy), zagrał naprawdę bardzo dobrze, zdecydowanie na poziomie all-star (27 pkt, 10-16 FG).

Andray Blatche zagrał natomiast na poziomie najlepszego rezerwowego sezonu, którym pewnie nie zostanie, ale powinien zebrać kilka głosów za sporo występów w stylu dzisiejszych 25 punktów i 6 zbiórek. Co ciekawe, dziś w aż dwóch kwartach rzucił przynajmniej 10 oczek (11 w drugiej, 10 w trzeciej), co zdarzyło mu się dopiero po raz drugi w 537-meczowej karierze. Pierwszy przypadek to mecz z Cavs 1 kwietnia 2011 roku, kiedy zrobił to w aż trzech kwartach, a w całym meczu uzbierał 36 punktów.

– Nets zakończyli dziś serię trzech porażek, jak również passę czterech przegranych w Utah. To ich pierwszy sweep nad Jazz od siedmiu lat. Dziś nie tylko trafili aż 50% rzutów z gry, ale też wymusili aż 18 strat, popełniając tylko sześć.

– Dla Jazz 23 punkty w 28 minut zdobył mój nowy gracz w fantasy Alec Burks, natomiast Trey Burke (Burks, Burke, dobrze wpisałem obu) dodał 14 punktów i 10 asyst.

SAN ANTONIO SPURS 111:109 PORTLAND TRAIL BLAZERS

– Blazers po raz pierwszy w tym sezonie (był to ich 54. mecz) zmuszeni byli zmienić swoją pierwszą piątkę z powodu kontuzji LaMarcusa Aldridge’a. Portland to pod tym względem ewenement, ponieważ żadna inna drużyna nie użyła jednego ustawienia S5 w więcej niż 14 pierwszych meczach tego sezonu. Lakers mieli do tej pory 28 kombinacji starterów.

– Gospodarze grali bez Aldridge’a, ale Spurs poradzili sobie nawet bez Tima Duncana i Tony’ego Parkera. Pop może dawać im wolne częściej, jeśli Patrick Mills będzie grał tak, jak dziś, w każdym meczu. Australijczyk (były gracz Portland) rzucił 29 punktów (13 w 4Q) w dokładnie 29 minut, a przecież dzień wcześniej w Los Angeles przeciwko Clippers zanotował 25/5/5. Nic dodać nic ująć. Co ciekawe, Mills już raz rzucił 25 punktów w dwóch kolejnych meczach, a miało to miejsce w kwietniu 2012 roku. Wyłączając luty tego roku, są to jedyne 25-punktowe występy Australijczyka w karierze.

– Mills miał w Portland godnego rywala, bowiem 31 punktów (13-21 FG) zdobył Damian Lillard, jednak trzeba również podkreślić świetne występy Marco Belinelliego (20 pkt, 7-11 FG) i Manu Ginobiliego (16 pkt, 5 zb, 4 ast, 19 min, +20). Mo Williams starał się (19 pkt, rekord sezonu), ale brakowało jednak tego Aldridge’a.

– Tylko dwie drużyny w historii NBA wygrały na wyjeździe w ciągu dwóch kolejnych dni dwa mecze z drużynami mającymi (po min. 50 meczach) w danym momencie bilans na poziomie dwóch trzecich zwycięstw (Clippers, Blazers). To znów Spurs (2001) oraz Celtics (2008).

GOLDEN STATE WARRIORS 101:92 SACRAMENTO KINGS

– W Sacramento bez niespodzianki, Kings wygrali trzecią kwartę 26:16, by przegrać czwartą 16:26 i są 0-8 bez DeMarcusa Cousinsa mimo starań Isaiaha Thomasa (26 pkt, 7 ast, 12 pkt w 3Q, 7 TO) oraz Travisa Outlawa (18 pkt, 6-11 FG).

Rudy Gay też się starał, ale w tą złą stronę, typowo swoją – trafił 6 z 21 rzutów i zdobył 16 punktów. W meczu, w którym Kings popełniają trzy razy więcej strat od Warriors (21-7), a sam Thomas ma ich tyle samo, gospodarze powinni bardziej uważać na skuteczność, tymczasem i w tym elemencie przegrali. Quincy Acy zebrał 12 piłek, to jego nowy rekord kariery.

– Dla Warriors 23 punkty i 11 zbiórek dostarczył David Lee. 18 oczek dołożył Klay Thompson. Stephen Curry miał tylko 13, ale rozdał też 8 asyst bez straty. Warriors wrócili na siódme miejsce Konferencji Zachodniej, ale miejsca 6-8 to różnica jednego meczu.

HOUSTON ROCKETS 134:108 LOS ANGELES LAKERS

Dwight Howard wrócił do LA i nie został zbyt miło powitany, ale chyba nic sobie z tego nie robił (20 pkt, 13 zb, 3 blk, 9-14 FG, 28 min). Rockets zniszczyli Lakers na ich własnym terenie, dla Jeziorowców to już ósma kolejna porażka u siebie, natomiast Houston odniosło ósme zwycięstwo z rzędu i umocniło się na trzecim miejscu Konferencji Zachodniej. James Harden zanotował 29 punktów, 6 zbiórek, 11 asyst oraz 4 przechwyty (10-18 FG, 5-7 3pt).

– To tak fatalny sezon w żółtej części Los Angeles, że 134 stracone punkty nie są ich najgorszym wynikiem (137 z Nuggets). Dla Rockets to oczywiście season-high. Trafili dziś 50% rzutów z gry oraz 18 z 35 trójek. Jeszcze nigdy nie udało im się pokonać Lakers na wyjeździe tak wysoko.

– Lakers nie mieli o wiele gorszej skuteczności od rywali, którym pozwolili w końcu na 134 punkty, ale kluczem była masakra na tablicach (32-56, 3-19 w ataku). Na szczęście dla mnie (bo o wyniki Jeziorowców w tym sezonie już mało kto dba) Kendall Marshall dalej kręci superlinijki, dziś miał 20 punktów oraz 16 asyst (7-13 FG, 4-6 3pt). 24 punkty (9-13 FG, 4-6 3pt) oraz 7 zbiórek dodał Wesley Johnson, 19 punktów miał Jodie Meeks.

Najlepsi

punkty: Love, Anthony (42)

zbiórki: Love (16)

asysty: Rubio (17)

przechwyty: Harden, Booker, G. Wallace (4)

bloki: A. Davis, Biyombo (5)

straty: George, Thomas (7)

3pt: Love, Harden, Ariza (5)

FT: George, DeRozan (10)

minuty: J. Butler (45:57)

Enbiejowy typer: 7/11