Ciekawostki statystyczne (83)

ORLANDO MAGIC 79:98 INDIANA PACERS

– Magic trafili 50% rzutów z gry i zdobyli 50 punktów w pierwszej połowie, by po przerwie zostać zatrzymanym na 28% z gry i 29 punktach. Na przełomie dwóch ostatnich kwart zaliczyli serię 13 kolejnych niecelnych rzutów. Efekt to 18. kolejny mecz na wyjeździe, w którym Orlando nie przekroczyło progu 90 punktów. Mówcie co chcecie, tankowanie tankowaniem, ale to naprawdę szokująca seria. W historii organizacji Magic tylko raz zanotowali dłuższą passę w trakcie jednego sezonu w tej niezbyt chlubnej kategorii (28 meczów w 1997/98). Podopieczni Jacque’a Vaughna to najgorsza drużyna na wyjazdach w całej lidze, na 26 spotkań poza domem wygrali tylko trzy, przegrywając 12 ostatnich. Jak mieli więc mierzyć się z Pacers, którzy są nie tylko najlepsi na własnym parkiecie (23-2), ale i ogółem (37-10)?

– Dla Pacers to już 11. mecz w tym sezonie, w którym stracili mniej niż 80 punktów. To oczywiście najlepszy wynik w NBA. 29 straconych punktów w drugiej połowie to wyrównany rekord sezonu dla Indiany. Pacers są 31-0, gdy pozwalają swoim rywalom na mniej niż 95 punktów i – prosta matematyka – 6-10, gdy tracą tyle lub więcej.

– Jeśli chodzi o pierwsze piątki obu drużyn, to niespodziewanie lepsi byli Magic – 20 punktów (4-7 3pt) zdobył Arron Afflalo, 16 punktów i 13 zbiórek dołożył Nikola Vucević, 11/6 zaliczył Tobias Harris. Znów kłopoty ze skutecznością miał zastępujący Jameera Nelsona w roli PG Victor Oladipo, który w tym i poprzednim meczu trafił łącznie 18,5% rzutów z gry i 14,3% trójek (dziś 2-11 FG, 6 pkt, 5 zb, 4 stl, 4 TO), ale też rozdał dziś aż 11 asyst, wyrównując swój rekord kariery. Ostatnim graczem Magic z 5 zbiórkami, 11 asystami i 4 przechwytami w jednym meczu był Steve Francis (2005), to dziesiąta taka linijka w historii klubu.

– Dla Pacers po 15 punktów zdobyli Paul George i Lance Stephenson (12 zb, 5 ast), ale prawdziwą siłą Indiany była ławka rezerwowych, która „pokonała” Magic 49-19. Zmiennicy Pacers jeszcze nigdy w tym sezonie nie zdobyli tylu punktów co dziś, tak samo jak Danny Granger, który dziś uzbierał 16 oczek i był +26 w niecałe 25 minut.

PORTLAND TRAIL BLAZERS 90:100 WASHINGTON WIZARDS

– Wizards zmarnowali w tym sezonie sporo łatwych okazji na uzyskanie dodatniego bilansu, by wreszcie wskoczyć ponad próg 50% po wygranych nad Thunder i Blazers (pierwsza i trzecia drużyna Zachodu). Są 2-0 w erze Adama Silvera, ale przede wszystkim są na plusie po raz pierwszy od października 2009 roku, z tym, że nawet wtedy było to tylko 2-1. Ostatni, bardziej „porządny” dodatni bilans Waszyngtonu to 43-39 kończące sezon 2007/08, jednak nawet jeśli już uznamy ten październik 2009 roku, to seria 355 meczów z bilansem na poziomie 50% zwycięstw lub poniżej jest najdłuższą taką passą od pięknych czasów LA Clippers, którzy w latach 1996-2001 rozegrali 387 kolejnych spotkań, nie będąc ani razu na plusie.

John Wall zdobył 22 punkty, zebrał 5 piłek, rozdał 5 asyst, przechwycił 3 piłki i zablokował 2 rzuty. Gra w NBA od 2010 roku, ale dziś po raz pierwszy mógł poczuć, jak to jest „być na plusie”. Trevor Ariza dodał 20 punktów (7-12 FG, 4-7 3pt), Kevin Seraphin w 23 minuty z ławki zaliczył 19 punktów i 5 zbiórek (7-10 FG). Nene i Bradley Beal trafili razem tylko 10 z 31 rzutów, ale mimo to Wizards mieli tylko nieznacznie gorszą skuteczność z gry od Portland, za to więcej celnych trójek, wolnych oraz mniej popełnionych strat. Czarodzieje to jedyna drużyna w NBA, która w tym sezonie pokonała Miami, Oklahomę i Portland różnicą min. 10 punktów.

– Blazers przegrali czwarty kolejny mecz na wyjeździe, a do końca tripu zostały im jeszcze trzy spotkania. Do Weekendu Gwiazd zagrają z Knicks, Pacers, Timberwolves, Thunder i Clippers, a zaraz po nim – ze Spurs. Dziś 25 punktów, 6 zbiórek i 8 asyst zaliczył Damian Lillard (8-19 FG), LaMarcus Aldridge dołożył 20/10/6, ale Blazers trafili tylko 5 z 19 rzutów za trzy (Lillard 2-7, Matthews 1-6), a w sześciu ostatnich meczach ich skuteczność z dystansu to tylko 26,7%. Ławka rezerwowych zdobyła 6 punktów.

PHILADELPHIA 76ERS 102:108 BROOKLYN NETS

– Sixers, jeśli nie oddają rywalom 20 trójek (Nets 10-25), to prawdopodobnie popełniają masę strat i tak właśnie było dzisiaj. Goście mieli ich aż 26 i stracili po nich 32 punkty. Nets zaliczyli za to aż 15 przechwytów, z czego siedem należało do nieocenionego Shauna Livingstona, który miał dodatkowo 13 punktów, 6 zbiórek oraz 8 asyst. Oczywiście pobił swój rekord kariery w liczbie steali, co więcej, stał się pierwszym graczem Siatek, który „ukradł” w jednym meczu min. 7 piłek, aż od 1999 roku (Kendall Gill). Od 29 lat tylko jeden gracz Nets zaliczył 13/6/8/7 – Micheal Ray Richardson (1985, dwa razy). W tym sezonie sztuki tej dokonał tylko Michael Carter-Williams w swoim debiucie. Nets, którzy przerwali dziś serię trzech porażek, stali się też pierwszą drużyną, która w tym sezonie w trzech kolejnych spotkaniach miała min. 13 przechwytów.

Paul Pierce zdobył 25 punktów, choć oddał tylko 9 rzutów z gry. Trafił jednak wszystkie 14 osobistych jako trzeci gracz w tym sezonie (Anthony, Love) oraz jako pierwszy zawodnik Nets od kwietnia 2012 roku (Deron Williams, wcześniej Carter w 2008). Dla samego Pierce’a to dopiero trzeci taki występ w niekrótkiej przecież karierze. Wspomniany Deron zdobył 21 punktów i rozdał 6 asyst, a Mirza Teletović trafił pięć rzutów za trzy i zdobył 20 punktów. Kevin Garnett miał 6 punktów,  7 zbiórek, 4 asysty, 2 przechwyty oraz 5 bloków jako pierwszy gracz Nets od 1993 roku (Derrick Coleman).

– Carter-Williams miał 21 punktów, ale też 6 strat, tak samo jak Spencer Hawes (8 pkt, 8 zb, 6 ast). Thaddeus Young zdobył 17 punktów (7-11 FG), Tony Wroten z ławki dołożył 18 (6-8 FG).

DETROIT PISTONS 96:102 MIAMI HEAT

– Heat od 2011 roku nie przegrali dwóch kolejnych meczów u siebie, więc po ostatniej porażce z Thunder musieli wygrać z Pistons, i tak też się stało. Sprawy w swoje ręce wziął Dwyane Wade, stary człowiek, ale wciąż może – miał 30 punktów (drugi wynik w tym sezonie), 10 zbiórek, 5 asyst (6 TO) oraz 13-19 z gry. Po raz 29. w karierze (i po raz pierwszy od kwietnia 2012 roku) był samodzielnym liderem zespołu w liczbie punktów i zbiórek, bilans Heat w tych spotkaniach to 18-11. LeBron James zaliczył swoje „typowe” 24 punkty, 8 zbiórek i 11 asyst, nic dodać, nic ująć.

Mario Chalmers i Norris Cole trafili razem 4 z 19 rzutów z gry, tymczasem Brandon Jennings i Rodney Stuckey wykombinowali razem 46 punktów. Greg Monroe (17/11) i Andre Drummond (12/12 w 24 minuty) mieli double-double, ale już Josh Smith zanotował 12 punktów, 6 zbiórek, 6 asyst, 6 strat i 5-20 z gry (1-16 z odległości większej niż metr od kosza).

NEW YORK KNICKS 98:101 MILWAUKEE BUCKS

– W poprzednim meczu Knicks w Milwaukee Nowojorczycy musieli rozegrać aż dwie dogrywki, by pokonać najgorszą drużynę w lidze, a dziś – jeszcze lepiej – z nią przegrali. Brandon Knight (25 pkt, 7 ast, 10-23 FG) na chwilę przestał być najbardziej pechowym graczem w lidze i trafił trójkę dającą Bucks drugie zwycięstwo w szczęśliwym nowym 2014 roku. To koniec sześciomeczowej serii porażek Milwaukee, raz na jakiś czas można zaszaleć. Bucks przerwali również streak siedmiu kolejnych przegranych z Knicks.

– Bucks trafili dziś aż 11 z 18 rzutów za trzy, a 61,1% skuteczności z dystansu to ich najlepszy wynik w tym sezonie. Knight trafił 4 z 8 trójek, Khris Middleton (19 pkt, 6-9 FG) – 5 z 6. Giannis Antetokounmpo na oczach swojej rodziny rzucił 15 punktów.

– Knicks dostali 36 punktów od Carmelo Anthony’ego (13-25 FG, 5-10 3pt) i rekordowe w tym sezonie 30 od JR Smitha (9-17 FG, 6-11 3pt), ale poza nimi żaden gracz zespołu gości nie przekroczył progu 10 punktów. Tim Hardaway Jr., który w każdym z pięciu ostatnich meczów (i w 7 z 8 ostatnich) trafiał min. 50% rzutów, dziś był tylko 2-10 z gry (7 pkt, 1-6 3pt).

SAN ANTONIO SPURS 102:95 NEW ORLEANS PELICANS

– Spurs nie wiedzie się ostatnio najlepiej, ale w meczu z Nowym Orleanem – jak zwykle – stanęli na wysokości zadania. To ich czwarte kolejny zwycięstwo nad Pelicans oraz 9. na 10 ostatnich starć między tymi drużynami. Dzięki swojej wygranej i porażce Blazers w Waszyngtonie Ostrogi wróciły na drugie miejsce w Konferencji Zachodniej.

– Pelicans, którzy są 7-23 gdy pozwalają na 100 punktów, zostali dziś zupełnie zniszczeni w czwartej kwarcie. Stracili w niej aż 38 punktów (w całej pierwszej połowie – 42), zdobywając zaledwie 19. Nie wymusili żadnej straty, a sami popełnili pięć. Tim Duncan i Tony Parker rozegrali świetną drugą połowę, w której zdobyli razem aż 37 punktów. W całym meczu pierwszy miał 21 punktów, 7 zbiórek i 6 bloków, natomiast drugi – 32 punkty („wicerekord” sezonu) oraz 9 asyst.

– Nieco gorsze zawody rozegrał Anthony Davis (17 pkt, 16 zb, 5 TO, 6-21 FG, 4 blk), ale wciąż trwa jego seria już siedmiu spotkań z min. 4 blokami na koncie. Ostatnim graczem, który zaliczył tak długą passę, był Marcus Camby (2006, 8 meczów). Poszerzając wymagania, ostatnim zawodnikiem z serią siedmiu meczów z 14 punktami i 4 blokami był David Robinson (1994). Davis jest zdecydowanie najlepszym blokującym w lidze ze średnią 3.36, drudzy Serge Ibaka i Roy Hibbert mają 2.49. Anthony Morrow zdobył 20 punktów (7-9 FG) w 22 minuty, 19 punktów dołożył Eric Gordon.

MEMPHIS GRIZZLIES 77:86 OKLAHOMA CITY THUNDER

– Thunder przerwali serię sześciu zwycięstw Grizzlies, samemu wygrywając siódmy z rzędu mecz na własnym parkiecie. Choć Memphis wygrało 11 z 12 poprzednich meczów, ich dzisiejsza porażka nie jest większą niespodzianką, ponieważ grali bez Mike’a Conley’a. Thunder niby też grają bez Russella Westbrooka, a również wygrali 11 z 12 ostatnich spotkań, ale właśnie tu, w tym momencie wchodzi Kevin Durant. Dziś KD po raz 30. w tym sezonie przekroczył granicę 30 punktów, zanotował 31 oczek, 8 zbiórek i 8 asyst. To jego trzecie 30/8/8 w tym sezonie, tyle samo takich występów ma na koncie tylko LeBron James oraz Cała Reszta Ligi (Lowry, Love, Lillard).

– Co jednak najciekawsze, Thunder przestają być już tylko Durantem, bo oto Serge Ibaka po raz czwarty w ostatnich sześciu meczach przekroczył próg 20 punktów (dziś 21 pkt, 12 zb, 10-15 FG). Zresztą, sam Durant nie odpowiada przecież za zatrzymanie Grizzlies na 77 punktach, w tym na 26,3% skuteczności (1-6 3pt) w czwartej kwarcie. Goście w całym meczu trafili 39,5% rzutów z gry oraz 2 z 16 trójek. Po 13 punktów zdobyli Zach Randolph (13 zb) i Marc Gasol. Oni także trafili mniej niż 50% rzutów z gry, ale cała reszta pierwszej piątki (Prince, Lee, Calathes) była jeszcze gorsza (razem 9-31 FG).

– Ibaka w czterech ostatnich meczach zdobył łącznie 82 punkty, to jego najlepsza seria w karierze.

CLEVELAND CAVALIERS 107:124 DALLAS MAVERICKS

– Mavericks są 8-1, gdy mają sześciu graczy z double-digits, a także 6-2, gdy rozdają min. 30 asyst. To zwycięstwo było im bardzo potrzebne – w środę czeka ich być może najważniejszy mecz w tym sezonie, ponieważ zagrają w Memphis ze swoim głównym rywalem w walce o ósme miejsce na Zachodzie. Cavaliers przegrali pięć meczów z rzędu i z bilansem 16-32 w cywilizowanej konferencji byliby już bez szans na play-offy, ale to Wschód i Kawalerzyści wciąż tracą tylko 4,5 meczu do ósmego miejsca, to dużo i mało. Dla obecnych Cavaliers – chyba jednak za dużo.

Dirk Nowitzki potwierdził, że w pełni zasługuje na bilet do Nowego Orleanu, zdobył 23 punkty, zebrał 8 piłek i trafił 9 z 16 rzutów z gry w mniej niż pół godziny. Monta Ellis dołożył 22 punkty oraz 7 asyst (8-12 FG, 6 TO), Samuel Dalembert zanotował 18 punktów (7-8 FG) i 8 zbiórek w 25 minut, dobre zmiany dali Devin Harris (16 pkt, 4 ast, 19 min) i Brandan Wright (14 pkt, 7 zb). Mavericks w pięciu ostatnich meczach zdobyli łącznie 568 punktów, to ich najlepsza seria od lutego 2011 roku (573).

– Cavaliers mieli aż siedmiu graczy z dwucyfrową liczbą punktów, ale pozwolili Mavericks na aż 55% skuteczności z gry, zresztą generalnie ciężko jest wygrać, gdy traci się 124 punkty. Kyrie Irving zdobył 27 punktów i rozdał 8 asyst. Czas na coś weselszego, Anderson Varejao przekroczył progi 4000 punktów i 4000 zbiórek jako czwarty gracz w historii organizacji.

LOS ANGELES CLIPPERS 115:116 DENVER NUGGETS

Randy Foye trafił przeciwko swojej byłej drużynie pierwszego game-winnera w ośmioletniej karierze i Nuggets wywalczyli dość niespodziewane zwycięstwo z LA Clippers. W meczach rozstrzygniętych różnicą jednego punktu najmniejsze szczegóły zaczynają mieć ogromne znaczenie i tutaj też tak było. Nuggets trafili do czwartej kwarty tylko 15 z 26 rzutów osobistych, by w ostatniej odsłonie być 16-18 z linii (trafili 15 ostatnich). Dzięki temu udało im się wytrzymać nawet trafienie 12 z 17 rzutów z gry przez Clippers.

Blake Griffin miał 36 punktów oraz 11 zbiórek (22 pkt do przerwy, 13-21 FG, 10-16 FT), ale znów potwierdziła się ta dziwna tendencja i Clippers są już 2-6 (w całej karierze Blake’a), gdy Griffin zdobywa min. 35 punktów. Po 19 punktów dołożyli Jamal Crawford oraz DeAndre Jordan (12 zb, 5-6 FT).

– Foye zakończył najlepiej, jak tylko mógł, swój niezbyt udany występ, w całym meczu miał 14 punktów przy słabej skuteczności 4-11 z gry (2-7 3pt). Miał też 7 zbiórek i 4 asysty. Nie musiał już bawić się w rozgrywającego, ponieważ wrócił Ty Lawson i to był bardzo dobry powrót (27 pkt, 6 zb, 4 ast, 3 stl, 10-19 FG, 5 TO). Ponadto świetny występ zaliczył Kenneth Faried, który zdobył 28 punktów (rekord kariery) i zebrał 11 piłek, trafiając 11 z 13 rzutów. To pierwsze 28/11 przy skuteczności min. 84% w mniej niż 31 minut od 1995 roku (Bison Dele, także w barwach Denver).

TORONTO RAPTORS 94:79 UTAH JAZZ

– To 14. wyjazdowe zwycięstwo Raptors w tym sezonie, w całym poprzednim Toronto wygrało poza domem łącznie 13 spotkań. Dziś Raptors odnieśli w Utah dopiero drugie zwycięstwo w ciągu ostatnich ośmiu lat i wygrali dwumecz z Jazz po raz pierwszy od 2004/05. Kanadyjczycy, którzy mają jedną z lepszych defensyw w lidze, są 22-6, gdy tracą mniej niż 100 punktów, 2-1, gdy dokładnie 100, i 2-15, gdy więcej niż 100.

Kyle Lowry, Gracz Tygodnia, dziś zdobył tylko 2 punkty (1-8 FG, 0-5 3pt) i po 25 minutach gry opuścił parkiet z powodu kontuzji. Raptors poradzili sobie jednak i bez niego, DeMar DeRozan zaliczył 23/4/4, Jonas Valanciunas dodał 18 punktów i 9 zbiórek, a Amir Johnson – 11 punktów i 11 zbiórek. To właśnie ta trójka miała największy wpływ na wygraną Toronto nie tylko ze względu na indywidualne statystyki, ale również, gdy spojrzymy na +/- wynoszący odpowiednio +30, +19 i +21.

– Jazz znów mają najgorszy bilans na Zachodzie, ex aequo z Sacramento (16-32). Taki wynik dawałby na Wschodzie 11. miejsce i 4.5 meczu straty do play-offs, tu daje 11.5 meczu i 14/15 miejsce. Marvin Williams zdobył 23 punkty i zebrał 8 piłek, 20 punktów z ławki dołożył Alec Burks. Zawiedli jednak Gordon Hayward i Trey Burke, którzy razem trafili 7 z 25 rzutów z gry (0-9 3pt). Pierwszy w pięciu ostatnich meczach trafił tylko 18 z 61 rzutów, drugi w siedmiu ostatnich – 21 z 79.

CHICAGO BULLS 70:99 SACRAMENTO KINGS

– Kings przerwali serię sześciu porażek i nie są już samotną najgorszą drużyną w Konferencji Zachodniej. Pod względem DRTG oraz punktów na mecz i skuteczności z gry rywali są trzecią najgorszą defensywą w lidze, tymczasem dziś zatrzymali Bulls na 70 punktach (oczywiście rekord sezonu dla Sacto) przy skuteczności.. 28,2%. To najlepszy wynik obrony Kings od 1985 roku i przenosin do stolicy Kalifornii. To również rekord/antyrekord sezonu w całej NBA oraz najgorszy wynik dla Chicago od 2003 roku.

DeMarcus Cousins wrócił i od razu poprowadził Kings do wygranej, notując 25 punktów, 16 zbiórek i 4 asysty. Isaiah Thomas dołożył 19 punktów przy 7-9 z gry, 11 punktów w 11 minut z ławki miał Jimmer Fredette (5-5 FG).

– O Chicago naprawdę ciężko powiedzieć coś dobrego, nawet Jimmy Butler – najlepszy strzelec z 17 punktami – trafił tylko 4 z 11 rzutów.

Najlepsi

punkty: Griffin, Anthony (36)

zbiórki: Cousins, A. Davis (16)

asysty: James, Oladipo (11)

przechwyty: Livingston (7)

bloki: Duncan (6)

straty: Carter-Williams, Ellis, Gay, Hawes, J. Smith, Wade (6)

3pt: JR Smith (6)

FT: Pierce (14)

minuty: Knight (46:05)

Enbiejowy typer: 9/11

Komentarze do wpisu: “Ciekawostki statystyczne (83)

  1. Kevin Garnett Przekroczył 2000 Bloków ;) ma ich dokładnie 2001 ;) ps. pierwszy raz coś komentuje u Was komentuje ;) lecz czytam enbiej od pół roku ;) to najlepsza stronka w sieci ;)
    Fan Garnetta za czasów gry w Minnesocie ;)

Comments are closed.