MgB#12: Powrót Rondo nie był bombą, Show-time Bejbi w Bostonie!

I oto nastał ten długo oczekiwany dzień, młodzi kochankowie dwóch zwaśnionych rodów spotkają się na ubitej ziemi, ale nie będą dziś toczyć bojów, lecz wraz z zachodem słońca dokonają inicjacji, pozwalając by na ich pięknej historii dokonał się gwałt i zamiast mówić o ich mistrzowskich ambicjach, pozwolimy im zadebiutować z najplugawszym cyklu Enbiej- Meczach gorszego Boga.

To spotkanie na wskroś przypomina historię Romeo i Julii spisaną piórem -podobno- Szekspira i tak jak w dramacie mistrza, finał jej jest z góry znany i bolesny dla wszystkich zainteresowanych stron. Lakersi i Celtowie muszą umrzeć, nie ze swojej winy, lecz swych zaślepionych GM’ów (i Kobe Bryanta) którzy zamiast dalej pisać swe piękne historie, dali się uwieść kanadyjskim feromonom rozpuszczonym przez Wigginsa.
Kara musi być okrutna, gdyż jako ostatni romantyk w tym zepsutym świecie, muszę bronić tej szlachetnej idei, którą jest honorowa walka do upadłego. Niniejszym, jako Rycerz i pachoł Molly E Sullivan, bronić jej czystości po wsze czasy oraz dokonać dzisiaj ostrego gwałtu na niegodziwych organizacjach, które pieniądze przekładają nad ideę.

Pierwsza kwarta

I oto on, wyczekiwany jak Jezus w kakaowym odcieniu, dobry jak Franciszek, o rzucie Rubio, szybszy niż Bolt, nieuchwytny jak czas, przeceniony jak gdyby był lodówką w Media Markcie- Rondel. Podnosi się leniwie z krzesełka, poprawia ostatni raz sznurówki w butach, Kelly Olynyk rzuca w jego stronę bystre spojrzenie Kudłatego, a Rondel wbiega z gracją królewskiej klaczy na parkiet i choćby nie wiem jak chłopcy ze szmatami się starali, to ten nawet w połowie nie błyszczy jak Celt w swej tunice zgrabnie opinającej ciało choć o dziwo bez słynnej opaski co zwykła zatrzymywać każdą krople potu jak Zapora Trzech Przełomów w czasach jego pierwszego życia, czyżby odeszła wraz z Piercem i Garnettem? A może zapodziała się gdzieś między emocjami, które wzbudzał dzisiejszy powrót Rondla? Kobiety mdleją, mężczyźni nie mogą wyjść z wrażenia, dzieci dławią się hot dogami, Sasha Grey połyka go wzorkiem, Leprechaun zakrztusił się fajką a ten nie zwraca uwagi na nic co się dzieje na trybunach i oczy wlepia w pomarańczową kulkę, którą chciałby już dotknąć by móc powiedzieć jak Rakim:”guess who’s back”.

Powrót wyczekiwany jak Jedi, dotychczas gra Celtów była składna zdania Yody i choć czas ten dłużył się jak Eneida deklamowana przez Wergiliusza (kto rozkmini wybiera kolejny mecz i tego nie znajdziecie w Googlach, przynajmniej nie tak łatwo!) to w końcu zaświeciło słońce nad Massachusetts rozganiając smog, którego narobił Ainge (na wpół z Chińczykami) i oto on, Rondel, ponownie będzie pierwszym reżyserem. Bardowie już pędzą z pieśnią na ustach, która ma przypomnieć o bohaterskich czynach dokonanych przez Rajona, o dokonaniach przeszłych, obecnych i przyszłych, <ściszonym_głosem> gdzieniegdzie… przystawiając jedno ucho… można usłyszeć o tym jak Rondel sam wystąpił przeciw Smokowi, wygarnąwszy z jego lochu najdroższy z pierścieni. Inni, zwolennicy Gender, porównywali go do bogini Macha, która zżerała łby wrogów,  jednocześnie lecząc swoich i właśnie takie zadanie od dziś ma pełnić Rondel, wtranżalać rywali i uleczyć zranioną celtycką dumę. Czy mu się uda?

Pierwszy rzut miał nieudany, ale który podczas pierwszego razu stuka jak Woody Woodpecker? Drugi też nieudany, ale nie takie airballe widziałem podczas MgB. Na razie 7:4 a Johnson zalicza stoudemire’owskie podanie do kamerzysty. Nie minęło pięć minut a Rondel usiadł na ławce zastąpiony przez Baylessa. Bradley trafia jumpera z 4 metra zmniejszając straty gospodarzy do 1 punktu i przy wyniku 11:10 koszykarze udają się na krótką przerwę. Po boisku biega Manny Harris, nawet jego rodzice są w szoku, że ich syn gra w NBA, Magic Johnson na pewno jest dumny z graczy którzy dzisiaj przywdziali koszulki Jeziorowców. Mecz rozgrywa się głównie na półdystansie, efekt jest taki, że pure shooterzy obu zespołów zdobyli łącznie 8 punktów w 4 minuty, 14:13 dla gospodarzy na 3,5 minuty do końca kwarty.

Avery Bradley wjechał pod kosz jakby zamiast Nike’ów miał mały skuterek Yamahy, niestety przegrał pojedynek z samym sobą/samym koszem (niepotrzebne skreślić) i będzie brany pod uwagę przy wyborze Shaqa. Kelly Olynyk ukąsił za trzy, a następnie zaliczył asystę do G-Force’a, który ma już 4 punkty, jeszcze 1 i będę mógł ogłosić season-high byłego all-stara z Bobcats. Wallace od kiedy trafił do Bostonu na lekcjach w-fu jest wybierany po Arnoldzie Boczku . Chris Kaman zakręcił się w trumnie jak Dracula i udanym półhakiem przerzucił piłkę nad Olynykiem wyprowadzając Lakersów na prowadzenie 23:21. Kelly zrobił pompkę, Wallace poleciał jak Magik z okna, po czym jumperem z 5 metra ustalił wynik kwarty na 25:23

Druga kwarta

Ten mecz to prawdziwy pojedynek białych gigantów, najpierw Gasol vs Kardashian, teraz Olynyk vs Chris Kaman, Czarek Trybański wpasowałby się w towarzystwo jak kameleon. Po świetnej kontrze zapoczątkowanej przez Presseya, który wygarnął piłkę Meeksowi jakby był matką niesfornego ucznia, następnie wymienił podania z Baylessem i obsłużył podaniem jak urzędnik państwowy Bassa, który z całym impetem załadował piłkę do kosza jak magazynier. Wynik 31:28 dla Celtics. Się dzieje na boisku, złodziej z poprzedniej linijki tym razem zagrał no look passa do Olynyka, a były gracz Gonzagi udanym layupem podwyższył prowadzenie Celtów o dwa punkty. Pressey prawdopodobnie zaraz zejdzie bo właśnie zapakował trójkę.

O i proszę, stało się, wrócił Rondo. Wallace zdobywa punkty z pomalowanego a że przy okazji jest faulowany przez Harrisa to ma okazje spudłować wolnego, którego dobija Olynyk i Celtowie prowadzą już 10 punktami- 42:32. Rondo wjechał pod kosz i rozpostarłszy skrzydła już był gotowy do wystrzelenia pod kopułę hali,tam hen wysoko, by móc dotknąć któregoś z banerów, po czym opaść z hukiem na obręcz pakując piłkę jak Elf bożonarodzeniowy prezent i już miał to zrobić gdy ocknął się przypomniawszy, że skrzydła to on ma, ale z bibuły; zrezygnował więc z podbicia kosmosu, choć waham się czy tekturowe skrzydła nie były jeno alibi, a prawdziwym powodem nie było potencjalne spotkanie Eweliny Lisowskiej ( tak naprawdę to dostał czapę od Hilla).

JEST JEST JEST Rondo zdobywa pierwsze punkty w meczu, ale mu mało! Zdobywa kolejne, 4 punkty w 20 sekund, publika jest w stanie ekstazy, robią taki hałas, że zwycięzca od Przedszkola do Opola znany jest jeszcze przed końcowymi wynikami. ZNOWU Rondel, kiedy on się tak nauczył rzucać i czemu Derrick Rose zamiast trenować z Rondo grał w reklamówkach Adidasa? OK, punktuje po layupach ale punktuje. Dobry Boże znowu trafił i kto wie czy ten rzut nie znajdzie się w TOP10!

Wallace nie zablokował Gasola, on go zabił, niestety dla Celtów dowody zbrodni chciał ukryć w pierwszym lepszym śmietniku przez co zabrał je Marshall i szybko podał do osamotnionego w pomalowanym Gasola, który wyładował całą frustrację na koszu pakując z taką siłą, że zatrzęsła się podłoga na Harvardzie. Po tej akcji 52:42 dla Celtów. Pau Gasol idzie na triple double, ma już 12 punktów, 7 zbiórek i 4 asysty na dwie i pół minuty przed przerwą. Znowu Pau! Patos jeden przeciwko wielu zawsze należał do czołówki moich ulubionych, a dzisiaj poza Hiszpanem w LALach dobrze sprawuje się wyłącznie zegarek Kobe Bryanta, który obserwuje ten teatr absurdu zaserwowany mu przez Pringlesa i resztę kolegów z drużyny z miną mówiącą- „come on, co to ma być, jestem klasykiem” na co Chris odpowiada-”czemu mnie pytasz, przecież też siedzę na ławce”.

Kelly! Po tym dunku zmniejszającym straty do 4 punktów- dorówna sławie swojej rodzinie, kto wie, może reaktywują skład i zaproszą go na plan teledysku? Udany hak Greena kończy pierwszą połowę i przy wyniku 58:52 pojawiają się czirliderki, a ja po raz pierwszy od pierwszego spotkania MgB zadaję głośne pytanie- DLACZEGO? Ten mecz ogląda się lepiej niż Playboya w młodości, Dzięki @ittam za ten wybór!

Trzecia kwarta

Kelly zalicza blok na Bradleyu, wparował na piłkę jak Artur Szpilka mocnym lewym sierpowym wysyłając ją w trybuny z dopiskiem- może i jestem ogórem ale silnym. Czy jest ktoś na świecie kto nie zablokował dzisiaj Bradleya? Na pewno nie jest taką osobą Johnson. Pau Gasol po dwóch celnych wolnych ma już 20 punktów na koncie, dzięki czemu przewaga Celtics stopniała jak lód w sercu panienki z Charlotte gdy zobaczyła stan konta Stoudemire’a i wynosi obecnie 3 punkty- 59:62. Pau Gasol znów punktuje, tym razem trafia fade-away’a którego nie powstydziłby się Nowitzki, ach ta europejska szkoła koszykówki, czemu Rubio chodził na wagary? Kelly jest naprawdę spoko, właśnie Meeks próbował trafić spod kosza, najpierw nie pozwolił mu na to Green stawiając mu na drodze blok jak śp. Lepper, następnie sam z siebie chybił, ale wówczas Kelly wyskoczył jak Filip z konopi i zaliczył udaną dobitkę. Się nachwaliłem i od razu złapał 2 faule, oba na Olynyku, dziwna sprawa z tym pierwszym, bo szarżował kolega Przemka Karnowskiego. Łuuuu uuuu uuuu Brandon Bass jest zwinny jak gazele, zrobił obrót jak kołowrotek zakręcił w głowie Gasolowi i wsadził piłkę jak kij w mrowisko wyprowadzając Celtów na prowadzenie 68:63.

Trójek szał- kolejno: Marshall, Green, Bradley, Johnson i mamy już 74:69 dla gospodarzy a Pressey notuje tyle asyst, że problem z ich zliczeniem mieliby laureaci Kangura. Rober Sacre wyrzucił pompony, dał buziaka psiapsiółom z zespołu i zajął miejsce Gasola na boisku a następnie czołowe miejsce na posterze Greena, duuuuuuuuużo rzeki upłynie w Wiśle nim Robert ponownie poczuje się facetem. Czemu, czemu Kelly O. tego nie trafiłeś? Dlaczego pozbawiłeś Presseya tej asysty? Na nic się zdała udana dobitka Bassa, nie wolno tak profanować sztuki! Pressey ładuje kolejną trójkę i C’s prowadzą już 82:73, szybka odpowiedź Meeksa zza łuku i przed ostatnią kwartą mamy wynik 82:76 dla gospodarzy.

Czwarta kwarta

Harris ładuje trójkę na początek i ma już 7 punktów, nie wiem kim on jest, ale wejście ma z buta. Co za podanie Presseya do Olynyka! Jedną ręką, kozłe, z siłą Hulka, Kelly przechwycił tę przesyłkę i w prosty sposób zdobył 84 punkt dla Celtów. Młodość w natarciu, ponownie akcja tej dwójki tylko tym razem Olynyk kończy ją celnym hakiem z drugiego metra. Znowu Kelly! (tym razem Lakersowy) za 3! I ponownie Kelly Celtowy po podaniu- no zgadnijcie kogo- 88:85 na 9 minut przed końcem. Gerald Wallace morderca, kolejny śmiertelny blok tym razem jego ofiarą padł Meeks, ten mecz to jakiś Space Jam wersja Rookie, Olynyk, Preesey, Kelly grają dzisiaj jak allstarsi, Wallace jak za najlepszych lat, Rondo wrócił po roku przerwy a Gasol w pierwszej połowie był nie do zatrzymania jak chomik naszpikowany amfetaminą, jeśli tak mają wyglądać MgB to mogę relacjonować 2 dziennie, koniec kuffa z oglądaniem Bobcats, Lakers bejbi! Olynyk dzisiaj gra jakiś kosmos w ataku, właśnie znalazł Wallace’a pod koszem podaniem podejrzanym w top10 Rubio, dwoma rękoma obił piłką parkiet, a ta skozłowała między zdezorientowanymi Jeziorowcami i trafiła wprost w łapska G-Force’a który doskonale wiedział co z nią zrobić. Po trójce Meeksa na 2 minuty przed końcem Lakersi dochodzą do Celtów na 2 punkty! Będzie crunch time, oby i dogrywka! MARSHALL za trzy z rogu, czyściutka i dopieszczona jak, jak nie wiem co, sami coś wymyślcie.

TA OSTATNIA MINUTA

105:104 na minutę do końca i Rondo pudłuje jumpera, piłka dla Lakersów, ale zapomnieli, że mają 24 sekundy na rozegranie akcji i Gasol nie zdążył powiększyć przewagi gości. 34 sekundy i posiadanie Celtów, ale Bradley marnuje je jak Molly przy swoim facecie. Kelly zebrał piłkę gdy dopadło go trzech żądnych krwi Celtów. Piłka z boku dla gości na 24,5 sekundy do końca.

Piłka- po wielu zawirowaniach- trafiła do Johnsona, ale dopadli do niego Green z Wallacem i wywalczyli jump balla, sędziowie nie mogli się zdecydować kto wygrał wznowienie (piłka wyszła na aut) i Wallace z Johnsonem ponownie skakali. Wznowienie wygrał Wallace ale piłka trafiła do Kelly’ego na którego rzucili się Celtowie ale ten ich wykiwał w taki sposób, że aż się zaśmiałem, trafił oba wolne i Celtics byli -3 mając piłkę i co mądrego wymóżdżyli? Trójkę dla Rondo- to sensowne jak powierzenie prezesury Microsoftu Kaczorowi Duffy’emu i w efekcie Celtowie przegrali wygrany mecz. Wynik końcowy 107:104.

To był najlepszy mecz jaki do tej pory gościł na łamach MgB, było w nim wszystko. Z wyniku cieszą się zapewne obie strony bo Lakersi mimo że słabiutcy to nie tankują, a Celtics się podkładają jak świnie i mimo tego widowiska, które w dużej mierze było zasługą rewelacyjnej publiczności życzę im trafienia jedynego busta w drafcie. Ryan Kelly był dzisiaj niesamowity, tak wszechstronnego gracza w tym drafcie jeszcze nie widziałem, nie wiem czy to występ anomalia, czy gra tak częściej, ale jeśli to drugie to steal draftu jest dla mnie jasny jak albinos. Zbyt dużo Bobcats w MgB, zdecydowanie, nie dość, że nie ma czego na nich komentować to mecze są cholernie nudne, za to dzisiaj?! Gdybym się już nie wypisał na tekście o Pelicans to bym zalał was jeszcze tysiącem słów. Takich meczów chcę jak najwięcej!

Przypominam o konkursie i o tym, że Rondo wrócił w roli zawodnika!

 

Komentarze do wpisu: “MgB#12: Powrót Rondo nie był bombą, Show-time Bejbi w Bostonie!

  1. Powrót wyczekiwany jak Jedi, dotychczas gra Celtów była składna zdania Yody i choć czas ten dłużył się jak Eneida deklamowana przez Wergiliusza.
    Od czasu czystki Jedi (chyba 18BBY) do upadku Imperium minęło 26 (4ABY). Celci grali praktycznie bez rozgrywającego od czasu kontuzji Rondo, a Eneida ma 12 ksiąg i grubo ponad 8000 wierszy.

  2. Proszę bardzo ;) Cieszę się, że miałem nosa.

    Co do dzisiejszej zagadki, to zdaje mi się, że jednak @Dede już wygrał :)

  3. Ciężko było się spodziewac po Rondelu Triple Double .Chłop przez rok nie grał w kosza a nie przeciągał powrotu jak pan Rose.Kobe też po kontuzji grał przeciętnie

  4. Qcin dobrze ze Twoje Jazz się w ogóle w tym sezonie nie podkłada :) (tak, to ironiczny uśmiech)

  5. Zdecydowanie najlepsza relacja w serii. Aż chciałbym zobaczyć ten mecz. Bardzo ciekawa mieszanka ironii,zjadliwości ,czarnego humoru -doprawiona szczyptą perwersji:)) Oby tak dalej!!!!

  6. Może i jestem ogórem, ale silnym…
    Pressey notuje tyle asyst, że problem z ich zliczeniem mieliby laureaci Kangura…
    ten mecz to jakiś Space Jam wersja Rookie…
    Gasol w pierwszej połowie był nie do zatrzymania jak chomik naszpikowany amfetaminą…
    Qcin skąd ty bierzesz te teksty. Brzuch mnie boli ze śmiechu. A swoją drogą super akcje. Blok Greena na Sacre, brrr, aż mi ciarki przeszły.

  7. Nikt jeszcze nie wygrał, tak jak mówiłem to wcale nie jest łatwe do rozkminienia:) nie chodzi o fragment z Yodą, ale dokładnie o tę część „czas ten dłużył się jak Eneida deklamowana przez Wergiliusza” – pomyślcie dobrze!

    @ZKSiak- Jazz się nie podkładają, na początku dostawali baty bo rozgrywał największy ogór we wszechświecie John Lucas, który nie byłby w najlepszej piątce Ligi Wiatrów, od kiedy wrócił Burke to zobacz jak chłopaki grają, a wczoraj blowout-cik na Pistons i ponoć grali tak, że szał, zwłaszcza Trey, który zaraz przegoni MCW w wyścigu o ROTY :)

    @Marek- bloki w tym meczu były niesamowite, ten Greena to był czad totalne, zaraz sprawdzę TOP10 ale jak tego nie będzie w pierwszej 3 to już nigdy ich nie obejrzę:)

    No i kurde, jak relacjonuję Bobcats to muszę się silić i komercjalizować żeby było choć odrobinę ciekawie, a tu taki meczyk jak wczoraj to nawet nie wymyślałem nic specjalnie, samo płynęło bo się mega oglądało :D

  8. Jak dla mnie za dużo tych porównań. Ciężko to się czyta, skoro cały czas wplatane są rzeczy totalnie z dupy. Skoro nie Jazz to kto wg Ciebie tankuje na zachodzie?

  9. Chodzi o to, że Wergiliusz zmarł nim ukończył pisanie?

  10. „a Celtics się podkładają jak świnie i mimo tego widowiska, które w dużej mierze było zasługą rewelacyjnej publiczności życzę im trafienia jedynego busta w drafcie.”

    O Ty nicponiu! To ja życzę Jazzom żeby Hayward trafił pod skrzydła Brada Stevensa huehue ;)

    A z tym Wergiliuszem to chyba chodzi o to że Wergiliusz tak się opieprzał z wydaniem dzieła, że zmarł zanim je skończył.

  11. Może i Celtowie się podkładają, ale nie wczoraj. Podobnie Lakers. Mimo tankowania obu drużyn to w klasycznej już rywalizacji Celtics vs. Lakers to każda strona chciała wygrać. Tankować można z Cavs, czy z Suns, ale nie z największym rywalem i to od tak dawna. Kwestia prestiżu i rywalizacji. Wczoraj oglądałem i nie widziałem tankowania, a zaangażowanie i chęć zwycięstwa. A to, że większość graczy to nie są wybitni gracze to nie dziwne, że poziom nie zachwycił.

    Rondo powrócił z trójki on, Kobe, Rose zdecydowanie najlepiej. Nie jakiś wysoki poziom, ale wyglądał dobrze i pewnie. Szybko wróci do swojej formy wg mnie.

  12. @dean- to mecze gorszego Boga, te relacje są inne od innych i stali bywalcy doskonale sobie z tego zdają sprawę- to starcie faktycznie mimo poziomu prezentowanego w tym sezonie przez oba zespoły, można było nazwać hitowym, ale nie ja je wybierałem;)
    Co do tankowania to ja podchodzę jednak trochę ostrożnie do tego słowa i w moim odczuciu prawdziwi tankowcy ujawnią się dopiero po ASG, teraz bilanse wszystkich słabych drużyn są zbliżone- np. Bucks wg mnie nie tankują, oni są po prostu żenująco słabi i to akceptuję. Tankować będą na pewno 76ers, Celtics, być może Pelicans, do wczoraj myślałem, że i Lakers, ale nie, im akurat zależy tylko że są strasznie ogórzaści- to się zdarza i to w pełni akceptuję. Za to Celtowie to porażka, mimo wszystko mają skład spokojnie na PO, ale zwyczajnie cele mają odmienne i nie wiem czy pamiętacie ten anonimowy wywiad dla ESPNu(chyba dla nich) w którym któryś z GM’ów opowiadał, że w kwestii tankowania panuje zmowa milczenia, ale faktycznie w tym roku wielu ekipom zależy na jak najsłabszym bilansie- albo ktoś z Bostonu albo z Filadelfii to powiedział- na początku podejrzewałem też GM Phoenix ale jak sie okazuje błędnie:)

    @Zdzich- faktycznie, wczoraj Celtowie się nie podłożyli, ale wyszedł taki trochę hejt za całokształt, po prostu jestem cholernie rozczarowany tym jak sobie niszczą zespół tylko po to by być jak najniżej w drafcie, takim firmom jak Boston zwyczajnie nie wypada robić takich rzeczy w moim odczuciu

    @GeoCeltics- ja cały czas twierdzę, że Hayward pójdzie do Celtów pytanie tylko za kogo? Albo Greena i pick, albo Bradleya z pickiem- no i kolejne pytanie, z którym pickiem? Dlatego na jego odejście jestem już przygotowany, ale przy dalszym rozwoju Burksa to może się okazać nie najgorsze dla Jazz:)

    @Konkursowicze- Także nie o to chodzi, to jest naprawdę fajny punchline, bardziej złożony niż dotychczas, po to byście nie mogli tego znaleźć w googlach za pomocą dwóch słów, dla ułatwienia podpowiem, że nie ma różnicy czy byłaby tam Eneida, czy Pan Tadeusz, ba! Nawet Janko Muzykant na dobrą sprawę mógłby być;)

  13. „firmom jak Boston zwyczajnie nie wypada robić takich rzeczy w moim odczuciu” – Qcin pamiętam i Ty zapewne również) te lata, gdy Celtowie byli cieniem cienia – jeśli taka strategia pozwoli uniknąć powtórki, to jestem za.

Comments are closed.