Mecze gorszego Boga #7 Klub Airballa w Charlotte

Dziesięcioletni chłopcy marzą o grania dla ich ulubionych drużyn. Czternastoletni myślą o nocy z Jessicą Albą Molly E Sullivan , a dziewiętnastoletni o spaniu w wannie wypełnionej miesięczną gażą Amare Stoudemire’a. Wiek nie ma najmniejszego znaczenia w przypadku marzeń wszystkich czytelników Meczy gorszego Boga. Milwaukee Bucks i Charlotte Bobcats działa na nich o wiele lepiej od viagry. Te dwa zespoły nie wymagają przedstawienia. Duet marzeń, ostatnie grające legendy, to jakby na twoim weselu grali Beatlesi ze Stonesami a na wieczorze kawalerskim z tortu wyskoczyła Charlize Therone i spytała czy masz wolne dwie godziny tej nocy bo chce ci pokazać to i tamto.

Gdy byłem małym Qcinkiem tata mi mówił-”jaka wigilia taki cały rok” i właśnie k….. musiałem sobie o tym przypomnieć przed meczem Bobcats z Bucks. Rok 2014 zapowiada się dla mnie tak bombowo, że mogę zapomnieć o wizie do USA.

Koniec wstępu, czas na emocje!

 

Pierwsza kwarta

Miroslav Raduljica mówi wam to coś? Jeśli  nie odpowiecie twierdząco to powinniście się wstydzić, to starter Bucks, choć ciężko mi póki co określić na jakiej pozycji gra. Początek spotkania dla Bucks, którzy wprawdzie zaliczyli dwa airballe za trzy w wykonaniu Butlera oraz Antetokounmpo ale Brian Scalabrine miałby mniejszy problem z dostaniem się do HoF niż oni z trafieniem rzutu. 16:6 po niecałych 6 minutach i jeśli jeszcze raz ktoś mi napisze, że Bobcats mają styl to wyślę do okulisty/psychiatry.21:8 po layupie Jeffersona. Bucks ostatni raz prowadzili 13 punktami w pierwszej kwarcie w czasach Oscara Robertsona i widać, że chłopaki są zszokowane pierwszokwartowym blowoutem o który mogą się pokusić. Kwintesencja stylu Bobcats– Henderson z prawego narożnika chciał podać piłkę do Sessionsa, który stał na topie łuku, piłka trafiła jednak na połowę Bobcats cudownie ocalała przez rzucającego się ofiarnie Tollivera (hustla play bejbi!) i ostatecznie trafia do Sessiona, któremu wypada z ręki i znajduje się u Hendersona, który podaje do Cody’ego Zellera, czas na rzut zbliża się do końca, więc brat bliźniak Tylera Hansbrough decyduje się na jumpera z 5 metra, nie jest przy tym kryty bo Bucks nie słyną z kontestowania rzutów rywali i trafia. Biyombo pokazuje jakim jest tatarem ofensywnym, najbardziej surowy grajek od czasów Pana Andersona ze Stowarzyszenia Umarłych Poetów, Henson zaliczył na nim piękną czapę. W międzyczasie na boisku coś tam się dzieje, ale jako, że koszykarze Bucks są dla mnie w większości anonimowi to podam tylko wynik – 33:16. Rozumiem podśmiechujki z Wojtka Skupienia czy bicie Marcina Najmana, ale zlanie Bobcats w ich światyni? Jeśli Milwaukee zakończy tę noc blowoutem to jest to ostatnia relacja z ich spotkania.

MVP pierwszej kwarty- ten koleś w zielonej koszulce- wiecie który.

 Druga kwarta

 Świetna akcja Bucks i po podanu Mayo Henson pakuje piłę jak elfy prezenty gwiazdkowe. Pamiętacie co napisałem o Biyombo? Cofam to, będzie jutro w TOP10 po podaniu Zellera(świetna zbiórka ofensywna) zaliczył monster dunka- brawo Bismack, narobiłeś mi smaka na tatara. Po niewiele ponad 3 minutach Bobcats odrabiają straty i Bucks prowadzą tylko 39:29. Nie wiem jaki jest rekord airballi w NBA, ale Caron Butler ma dziś na niego chrapkę. Bobcats co za zryw! Run 8:0 i już tylko 43:37. Raduljica  jest taką młodą wersją Kosty Koufosa( z czasów w Jazz), ale widać, że na Bobcats dzisiaj to i tak za dużo. Antetokounmpo sieknął za trzy i Bucks znowu mają 11 punktów przewagi, kolejna trójka Butlera i jest poprawa, już nie airball, tylko cegła. Butler znowu za trzy z otwartej pozycji i… coraz lepiej, ale wciąż niecelnie. Gdyby dzisiaj zastąpił go Rick Allen to ofensywa Bucks nic by na tym nie ucierpiała, a brak jednej ręki mógłby być pewnym wytłumaczeniem na jego niemoc. Gra Bucks w pomalowanym to prawdziwa trumna dla koszykówki, ostatnią zbiórkę zaliczyli na odprawie przedmeczowej w związku z tym Charlotte odrobiło straty i na minutę przed końcem pierwszej połowy wynik brzmi 52:49 dla gości. Bobcats rzucali w tej kwarcie na 57% skuteczności co pozwoliło na zniwelowanie strat do 2 punktów. 54:52, widać groźba poskutkowała na Bucks bo na nie istnieją na tablicach jak ogłoszenia :”znalazłem telefon, oddam właścicielowi”.

Przerwa

Stephanie Ready wygląda dziś wyjątkowo korzystnie, cholera sam już nie wiem czy jest ładna czy znowu mnie oszukuje, wciąż mam w pamięci rozczarowanie związane z odkryciem jej prawdziwego uroku podczas meczu z Warriors.

 Trzecia kwarta

Walker trafił za trzy na powitanie i Bobcats wyszli na pierwsze prowadzenie od stanu 2:0. Jefferson ma już 17 punktów ale nie oszukujmy się, przy tym Raduljici to i 45-letni Adam Wójcik rzuciłby 10-15. Bobcats nawet nie starają się przeszkadzać w rzutach za 3 Bucks. Henderson kopiuje styl Butlera i sieka airballa za trzy z czystej pozycji. Jefferson w pojedynkę ciągnie Bobcats, 11/17 FG i 23 punkty byłego Jazzmana w połowie 3 kwarty. BUTLER ZA TRZY!!!!!!! TRAFIŁ!!! W ostatniej sekundzie akcji, catch&shoot wychodzi mu lepiej niż rzuty treningowe. 70:67 a Kemba Walker jako kolejny dołącza do Klubu Airballa. Knight trafia jumpera i Bucks uciekają na 5 punktów. Bobcats odzyskują prowadzenie na 3 minuty przed końcem trzeciej kwarty po trójce Tolivera, odpowiada Knight trójką, znowu Toliver i ponownie Mayo! 4 trójki z rzędu. Biyombo dostał kolejną czapę od Hensona, ale zbierał się do tego wsadu tak leniwie jak pierogi (wiem, że beton ale okazjonalny, więc nie marudźcie). Koniec trzeciej kwarty, 78:78 jeśli Bóg istnieje to nie będzie dzisiaj dogrywki.

Czwarta kwarta

W trakcie przerwy przed czwartą kwartą doszła dostałem informację, że Leuer trafił za 3 w meczu z Jazz i Miller trafił trójkę po minięciu kogoś po koźle, co ostatni raz zdarzyło się gdy miał na imię Reggie i grał w Indianie. To taki mini flesz z innego spotkania gorszego Boga. Wracając do Charlotte…

Biyombo wsadza piłkę do kosza, ma już 4 punkty i 4 zbiórki, nigdy w karierze nie był tak blisko DD.Na 8 minut przed końcem coraz bardziej śmierdzi mi dogrywką, kolejny remis tym razem po 84. Al Jefferson ma już 25 punktów co od czasu przybycia do Charlotte nie zdarzyło mu się od ostatniej wizyty na Orlenie kiedy zamówił 12 hot-dogów. Ben Gordon udowadnia, że zasługuje na swoje 13 mln i trafia trójkę dzięki czemu Bobcats uciekają na 3 punkty. John Henson to jedyny podkoszowy Bucks, którego da się oglądać, po jego akcji 2plus1 a następnie trójce Middletona goście wychodzą na prowadzenie 92:91. CO TU SIĘ STAŁO!! LUDZIE MUSICIE TO ZOBACZYĆ!! Antetokounmpo do Hensona na alleyoopa! Przeszukam jutro cały internet by to wam pokazać. Tolliver trafia trójki jak w transie i Bobcats prowadzą 98:94. Co tu się dzieje na boisku chaos po obu stronach okrutny, niecelne rzuty przerywane są stratami, Bucks notują serię 0/23 (mniej więcej) którą przerywa Brandon Knight (22p/13a) a Al Jefferson to kolejny członek Airball Clubu. 99:98 dla Bobcats i ich piłka na 35 sekund przed końcem. Walker trafia jumpera i znowu 3 punkty dla gospodarzy, 16 sekund i piłka dla Bucks. Mayo? Knight? Antetokounmpo? A może Butler? Który spudłuje ostatni rzut? (mam nadzieję, że nie sprawdziliście i uczciwie odpowiecie w ankiecie)Ankieta nieaktualna, Middelton nie trafił ale Mayo zebrał i doprowadził do dogrywki… Jaka wigilia taki cały rok, pamiętajcie.

DOGRYWKA

Pierwszy mecz Bucks w MgB i od razu dogrywka, nie polubimy się z Milwaukee, to na pewno, taki prezent na nasze pierwsze święta? Nieładnie Bucks, nieładnie.
Kemba przejmuje dogrywkę, najpierw dwa udane wjazdy pod kosz a potem celny wolny 106:105 po 2 minutach. Prowadzenie podwyższa Henderson udanym floaterem, Middleton za 3 i znowu remis…Seria stu niecelnych rzutów po obu stronach boiska. 25Sekund do końca 109:108 dla gospodarzy, ale piłka dla gości. Nie mam pojęcia kto rozrysował ostatnią akcję Bucks, ale prawdopodobnie inspirował się Pollockiem, efekt końcowy to rzuty wolne dla Bobcats, które wykorzystuje Walker 111:108 na 1,5s do końca, piłka dla gości. Bucks zagrali identyczną akcję jak Celtics z Heat (Green, pamiętacie?) ale Middletone nadepnął na linię ratując mnie przed 2 dogrywką. 111:110 Koniec emocji!

MVP meczu- Walker/Jefferson

Nie będzie podsumowania, dogrywka była zbyt męcząca.

Tym samym kończę dzisiejszą relację a wszystkim, którzy dotrwali do tego momentu chciałbym życzyć Wesołych Świąt i by przyszły rok był dla was lepszy niż ten mecz;)

Do usłyszenia w nowym roku ;)

Hej!

PS. przegapiłem ten rzut, rozgrzeszam Cię, Caron, byłeś wczoraj wielki.


 

Komentarze do wpisu: “Mecze gorszego Boga #7 Klub Airballa w Charlotte

  1. Nie przestawaj Qcinku. Czytam Twoje artykuły częściej niż Donald Tusk lata z Warszawy do Gdańska ;)

  2. „Al Jefferson ma już 25 punktów co od czasu przybycia do Charlotte nie zdarzyło mu się od ostatniej wizyty na Orlenie kiedy zamówił 12 hot-dogów.”

    Normalnie popłakałem się, gdy to przeczytałem

  3. Chyba lubisz jednak Bobków bo jest tyle gorszych drużyn a ty w kółko o nich piszesz ;)

    1. zdecydowanie się z nimi zżyłem ostatnio i w grudniu byli najczęściej oglądanym przeze mnie zespołem, co stanowi jakąś wyrafinowaną formę masochizmu :) Co najlepsze, wszystkie te mecze wygrali! Dodatkowo widziałem też pierwszą połowę z Jazz po której również prowadzili, serio niech Jordan pomyśli o zakontraktowaniu mnie na stałe;)

  4. Gorsze choćby Bulls / niestety/ Knicks , Magick i moi faworyci 76ers i Jazz :-P

  5. 76ers nie będę oglądał dopóki Molly nie wróci, Bullsi mają fanów w PL i trochę osób ich ogląda, Jazz prawie wszystkie mecze grają z dobrymi ekipami więc nie wpisują się póki co w profil MgB a Magic mieli niezły początek i mogliby spokojnie powalczyć o PO w tym roku, ale postawili na dalszą przebudowę;)

  6. Ej, właśnie, co się dzieje z Molly? Ostatnio tylko dla niej oglądałem pół meczu z 76ers z Nets, a pojawił się jakiś murzyn w zastępstwie, okazało się przez to, że nie było w tym meczu zupełnie nic, na co warto byłoby popatrzeć.

    1. nie wiem, mam nadzieję, że @melo sprawdzi i zda raport bo nie mogę znaleźć żadnej informacji na jej twitterze. Podejrzana sprawa

  7. Mam nadzieję, że z tym Nowym Rokiem to żart i uraczysz nas piękną relacją z klasyku na szczycie Chicago@Brooklyn w pierwszy dzień świąt ;)

    1. Święta to czas kiedy z Pana Pedagoga zmieniam się w JR Smitha i z dala od uczniów mogę ruszyć w tango ;) NBA spada wówczas na dalszy plan i recap z tego meczu zaserwuje Wam Łukasz :)

  8. A ja tam się przypier$#%ole – „meczów” a nie „meczy” Panie Qcin ;)

    1. obie formy są poprawne ;) Wiem bo kumpel rozmawiał o tym z Miodkiem (serio;))/jest uważana za bardzo niechlujną, wręcz PLEBEJSKĄ ale dopuszczalną:)/ to raz a dwa – wracać do stołu wigilijnego i to już!

  9. „Al Jefferson ma już 25 punktów co od czasu przybycia do Charlotte nie zdarzyło mu się od ostatniej wizyty na Orlenie kiedy zamówił 12 hot-dogów.”
    Bardzo udana parafraza wspomnianego juz wczesniej tekstu Znykajacego („A. Bargnani zaliczył jednego wieczoru 6 bloków – co mu się ostatni raz przydarzyło jak chodził na Ursynowie jako ministrant z księdzem po Kolendzie”).
    Widze, ze delikatna ewolucja stylu idzie w dobrym kierunku. Jesli autor dalej bedzie sie inspirowal swietnymi wzorcami, to niedlugo jego teksty beda ti-dop.
    Przesylam plebejskie Swiateczne pozdrowienia ;) mimo tego, ze ja ich nie obchodze w zaden sposob.

    1. Łatwiej używa się takich porównań w relacjach niż w felietonach;)
      Ps. Dobry mail, domyśl się co robię ;)
      hej;)

  10. „And when I’m feeling low, she comes as no surprise. Turns me on with her love, takes me to paradise.” ;)

    Enjoy the moment :)

Comments are closed.