Cavaliers pokonują u siebie gości z Los Angeles

Dzisiejszej nocy w Quicken Loans Arena, Cleveland Cavaliers podejmowali Los Angeles Clippers. Cavs przed tym spotkaniem mając bilans 6 zwycięstw i 13 porażek zajmowali 9. miejsce na Wschodzie, natomiast zespół przyjezdnych, z bilansem 13-7 plasował się na 4. pozycji w Konferencji Zachodniej. Był to drugi mecz back-to-back drużyny gospodarzy.

Pierwsze 12 minut były naprawdę bardzo wyrównane. Po stronie Los Angeles najlepiej punktował Willie Green, natomiast w Cavaliers liderem był Kyrie Irving. Przez większość kwarty gospodarze mimo nieco lepszej gry niż Clipps, nie byli w stanie odskoczyć rywalom. Jednak na 1:30 min przed końcem, celna trójka Earla Clarka dała Cleveland 3-punktowe prowadzenie, które później wzmocniły jeszcze rzuty wolne Irvinga i celny layup Tristana Thompsona. Po tej odsłonie, Cavs prowadzili 29:23.

Przez 5 minut drugiej kwarty, na parkiecie dominowali gospodarze, co dało im nawet 9 punktów przewagi. Clippers całkiem szybko odrobili stratę do przeciwników, a na niespełna 4 minuty do zakończenia pierwszej części spotkania, zespół z Miasta Aniołów wyszedł na 1-punktowe prowadzenie. Cały czas świetnie minuty rozgrywał Thomspon, Irving i Bynum, dzięki czemu mecz długo pozostawał wyrównanym widowiskiem. Na 3 minuty przed końcem, na parkiecie miało miejsce niecodzienne zjawisko, bowiem na boisko, na którym w tym momencie Cavs rozgrywali akcję, pojawił się chłopak z koszulką, na której znajdowała się wiadomość do rozgrywającego Cleveland o treści „Kyrie, nie odchodź”. Gra oczywiście została zatrzymana i kibic szybko został usunięty z parkietu przez ochroniarzy. Wracając do wyniku, ta kwarta zakończyła się prowadzeniem Cavaliers 50:49.

Trzecia odsłona rozpoczęła się od trafienia Andrew Bynuma, lecz były to jedyne zdobyte punkty aż do 3 minuty kwarty. Niezwykle duże problemy ze skutecznością mieli goście, bowiem przez 9 minut trafili tylko 3 punkty! Gospodarze szybko to wykorzystali i próbowali odskoczyć Clippers. W międzyczasie świetnym blokiem na Kyrie Irvingu popisał się DeAndre Jordan, lecz była to jedyna imponująca akcja Los Angeles w tamtych minutach. Ostatecznie Cavs osiągnęli tylko 8-punktową przewagę, bo pod koniec goście nareszcie zaczęli trafiać, głównie dzięki Chrisowi Paulowi. Lider Clipps w końcówce asystował przy 4 z 5 rzutach, co dało mu wtedy łącznie 12 asyst, natomiast ostatnia celna próba z wymienionych pięciu, została zakończona celną trójką właśnie przez CP3. Na 2 sekundy do zakończenia kwarty, Los Angeles prowadzili 2 „oczkami”, lecz Jarrett Jack równo z syreną trafił z połowy i Cavaliers ostatecznie prowadzili jednym punktem.

W czwartej kwarcie Clippers mieli podobny problem, co w poprzedniej, ponieważ piłka przez większość czasu obijała obręcz i w ciągu 12 minut trafili tylko 5 rzutów z gry. Cavs wcale nie grali z lepszą skutecznością, bowiem oni również trafili tylko 5 rzutów z gry, lecz dodali jeszcze 11 celnych rzutów wolnych, czyli o 6 więcej niż goście. Tyle też wynosiła różnica końcowego wyniku tego spotkania, które wygrali gospodarze 88:82. W tej odsłonie boisko z powodu kontuzji musieli opuścić Reggie Bullock (skręcona lewa kostka) oraz DeAndre Jordan (skurcz w stopie).

Boxscore:

Clippers: Crawford 19, Paul 13 (15 ast, 7 zb), Jordan 12 (13 zb), Green 11, Griffin 10 (10 zb, 4 ast), Dudley Collison 8, Jamison 1

Skuteczność z gry – 32%, za 3 – 20%

Cavaliers: Thompson 20 (13 zb, 4 ast) i Irving 20 (6 ast), Bynum 18, Jack 11 (9 zb), Varejao 6 (17 zb), Miles Clark 5, Waiters 3

Skuteczność z gry – 37 %, za 3 – 29%

Skrót z meczu: