Ciekawostki statystyczne (21)

Dziś mijają trzy tygodnie od początku sezonu 2013/14, kiedy to zleciało?

PORTLAND TRAIL BLAZERS 108:98 BROOKLYN NETS

– Blazers wygrali siódmy mecz z rzędu (taka seria w jednym sezonie występuje u nich po raz pierwszy od grudnia 2007 roku) i są 9-2, co daje im drugie miejsce na Zachodzie i pół meczu straty do najlepszych w lidze Spurs i Pacers. Nets zaś mają bilans 3-7, tylko dwie drużyny na Wschodzie są gorsze. Dziś przegrali bez kontuzjowanych Derona, Lopeza i Kirilenki, choć w pierwszej kwarcie rzucili aż 40 punktów. Sam Kevin Garnett, autor 10 pierwszych, trafił na starcie 6 kolejnych rzutów z gry. Po tej serii miał jednak tylko 2-13 skuteczności z gry i tacy też byli Nets – w trzech ostatnich kwartach ich skuteczność wyniosła tylko 26%, przez co nawet nie przekroczyli granicy 100 punktów. Siatki nie zdobyły tylu punktów w pierwszej odsłonie od 2008 roku, ale też tylko jedna drużyna w historii NBA rzuciła u siebie 40 punktów w pierwszej kwarcie, by w całym meczu nie dobić do setki i ostatecznie przegrać – Knicks ulegli w ten sposób Hornets w Madison Square Garden pod koniec debiutanckiego sezonu tych drugich (1988/89).

– Nets jak Nets, ale trzeba też docenić po raz kolejny świetną efektywność ofensywną Portland, która jest kluczem do ich kolejnych zwycięstw. Mają trzeci atak w lidze (za Heat i Clippers), a dziś trafili 54% rzutów z gry i znów mieli przewagę w elemencie rzutów za trzy – trafili 8 z 18, natomiast gospodarze – 3 z 13. LaMarcus Aldridge przerwał swoją serię pięciu double-double (8 zb), ale rzucił aż 27 punktów (9-16 FG) i był najlepszym strzelcem Blazers. Najbardziej efektywny był jednak Wesley Matthews, rzucający obrońca, który miał 24 punkty (6 zb) dzięki trafieniu 9 z 13 rzutów, w tym 5 na 8 trójek. W dziesięciu ostatnich meczach jego skuteczność z dystansu to miażdzące 55% (29-53). Żaden gracz w historii organizacji nie oddał w ciągu 10 kolejnych meczów tylu prób za trzy przy takiej skuteczności.

– Pod nieobecność Derona Williamsa 23 punkty w 29 minut przy 8-14 z gry i 7-7 z linii rzucił Shaun Livingston. Garnett zaczął od 6-6, ale skończył na trafieniu 8 z 19 rzutów (16 pkt, 8 zb). Paul Pierce i Joe Johnson dostarczyli razem 24 punkty, ale trafili łącznie 6 z 24 rzutów z gry, w tym tylko jedną z ośmiu prób zza łuku.

CHARLOTTE BOBCATS 81:86 CHICAGO BULLS

– Po cichu Bulls wygrali piąty mecz z rzędu (najdłuższa seria zwycięstw od lutego/marca 2012), będąc także jedyną poza Pacers niepokonaną u siebie drużyną na Wschodzie (5-0). Dziś ograli Bobcats dzięki przekroczeniu przez wszystkich starterów progu 10 punktów. Derrick Rose nie powtórzył 6 trójek z meczu z Indianą i miał tylko 12 punktów przy 4-13 z gry, ale nawet mimo skuteczności 9-28 duetu Carlos Boozer (12 pkt, 17 zb) – Joakim Noah (11 pkt, 7 zb) Bulls specjalnie nie ucierpieli, ponieważ i oni, i Bobcats trafili tylko 36% rzutów z gry. Mieli jednak o 18 punktów więcej na linii, głównie dzięki Luolowi Dengowi, który z 21 punktami (8 zb) był najlepszym strzelcem spotkania. Trafił 5 z 10 rzutów z gry i 10 z 12 osobistych. Deng w trzech ostatnich meczach rzucił 63 punkty na skuteczności 21-39. Wracając natomiast do Boozera – jego 17 zbiórek to najlepszy wynik Bulls w tym sezonie.

– W szeregach Charlotte trzech graczy dostarczyło dwucyfrową liczbę punktów. Josh McRoberts (11 pkt, 6 zb, 5 ast) i Gerald Henderson (16 pkt, 8 zb, 6 ast) zanotowali fajne linijki, ale trafili tylko 9 z 29 rzutów. Świetny mecz rozegrał Jeff Taylor, który z ławki zdobył rekordowe w karierze 20 punktów, ale wśród graczy mających na koncie więcej niż 4 próby z gry tylko on trafił połowę swoich rzutów (9-18 FG). Trzeba także wyróżnić Jeffa Adriena, który zaliczył 6 punktów, 6 zbiórek, 3 asysty i 4 bloki (dwie ostatnie statystyki to rekordy kariery).

– Bulls po raz czwarty w historii klubu zaczęli sezon od wygrania pięciu pierwszych meczów u siebie. Wcześniej rozpoczęli tak rozgrywki 1995/96 (pierwsze 37 meczów!), 1996/97 (7) i 2011/12 (8).

DENVER NUGGETS 113:115 OKLAHOMA CITY THUNDER

– Jak inaczej mógł wyglądać mecz Nuggets-Thunder? Goście rzucili 39 punktów w pierwszej kwarcie, ale dzięki najlepszemu w tym sezonie występowi duetu Kevin Durant-Russell Westbrook (razem 68 punktów) Thunder wrócili do gry w czwartej kwarcie, wygrywając ją 32:21 dzięki zatrzymaniu Nuggets na 28,6% z gry i 1-6 za trzy i w efekcie odnosząc czwarte zwycięstwo u siebie bez żadnej porażki. Zakończyli również serię trzech porażek z Denver, któremu do wygranej zabrakło naprawdę niewiele, a mecz wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby nie 25-43 z linii rzutów wolnych gości.

– Durant zdobył 38 punktów, miał 8 zbiórek i 6 asyst (11-27 FG, 13-16 FT), natomiast Westbrook dodał 30 punktów, 12 zbiórek oraz 7 asyst (10-25 FG). To ich 27. mecz, w którym obaj przekroczyli granicę 30 oczek. Wśród obecnych duetów z jednego zespołu to oczywiście najlepszy wynik, drudzy są Wade i James (14), trzeci – Gasol i Kobe (6). Durant w 23 meczach sezonu regularnego przeciwko Nuggets zdobył 690 punktów, czyli równo 30 na mecz. Tylko jeden aktywny gracz po 20 spotkaniach z jednym zespołem ma przeciwko niemu lepszą średnią punktową – LeBron James (30.1 ppg z Bostonem).

– Kolejny świetny mecz rozegrał Ty Lawson, znów zdobył 29 punktów, rozdając także 8 asyst i trafiając 9 z 17 rzutów oraz 10 z 12 wolnych. JJ Hickson miał 18 punktów i 19 zbiórek (o dwie mniej od rekordu kariery), ale nawet tyle zebranych piłek nie uchroniło Nuggets od przegranej na tablicach 53-45. Przede wszystkim, gospodarze mieli o 9 ofensywnych zbiórek więcej, co pomogło im w zniwelowaniu straty wynikającej z tylko 41% trafionych rzutów z gry. Mimo tak słabej skuteczności zdołali jednak zdobyć te 115 punktów, trafiając aż 13 rzutów za trzy oraz 26 osobistych. W tych elementach celności im nie brakowało, czego nie można powiedzieć o Denver (8-23 3pt i 25-43 FT).

PHILADELPHIA 76ERS 94:97 DALLAS MAVERICKS

– Mavericks również nie przegrali jeszcze meczu u siebie, odnosząc piąte zwycięstwo w starciu z Sixers. Szóstki po świetnym starcie sezonu trochę przygasły, to ich trzecia porażka z rzędu, ale nawet z bilansem 5-7 przewodzą Dywizji Atlantyckiej (!), co daje im na razie miejsce w pierwszej czwórce. Zostaną tu, póki Knicks czy Nets się nie ogarną. A więc, może jeszcze trochę tu posiedzą.

– To samo, co w meczu Nuggets-Thunder – goście mogli śmiało pokusić się o zwycięstwo w tym meczu i zabrakło naprawdę niewiele, dlatego tym bardziej boli 10 pudeł z linii rzutów wolnych na 22 próby. Tony Wroten miał 19 punktów i aż 5 przechwytów, ale spudłował wszystkie cztery rzuty za trzy i właśnie 6 z 9 osobistych. Nie po raz pierwszy, najlepiej spisał się Evan Turner (26 pkt, 9 zb, 7 ast).

Monta Ellis zdobył 24 punkty (7-14 FG, 9-13 FT) i rozdał 10 asyst (rekord sezonu). W każdym z jedenastu pierwszych meczów w nowych barwach rzucił min. 18 punktów, choć żaden nowy gracz Mavericks przed nim nie zaczął swojej przygody z tym klubem od serii choćby trzech takich meczów. Po 20 punktów dołożyli Dirk Nowitzki (10 zb) i Shawn Marion. Ten pierwszy potrzebuje już tylko 17 punktów, by zrównać się z 15. najlepszym punktującym NBA wszechczasów, Reggie Millerem (25279 pkt). Dirk wyprzedził dziś także Dana Majerle (1360 3pt) i jest 25. strzelcem z dystansu w historii ligi.

GOLDEN STATE WARRIORS 98:87 UTAH JAZZ

– Warriors pokonali dziś najgorszą drużynę w lidze po raz drugi w ciągu ostatnich trzech dni. Jazz są już 1-11, natomiast Wojownicy po raz pierwszy od 22 lat rozpoczęli sezon od wygrania ośmiu z jedenastu pierwszych spotkań. Co do dzisiejszego – nie patrzcie na wynik, ten mecz nie był aż tak „wyrównany” – gospodarze dopiero w czwartej kwarcie podgonili rywali dzięki 10 punktom Iana Clarka (4-5 FG, 2-3 3pt) w zaledwie 4 minuty gry. Wcześniej przegrali już różnicą 28 oczek. W ciągu ostatnich 28 lat tylko dwóch graczy w tak krótkim czasie zdołało uzbierać więcej niż 10 punktów – DerMarr Johnson (2007) i Darrick Martin (2000), po jedenaście.

– Oczywiście, że Warriors trafili więcej trójek (12-23), ale mało kto spodziewał się tak dużej przewagi GSW na tablicach (57-40). Enes Kanter i Derrick Favors mieli razem 18 punktów (8-23 FG) i tylko 13 zbiórek – tyle, co sam Andrew Bogut, a 14 kolejnych piłek zebrał jeszcze David Lee (14 pkt). Najlepszym strzelcem gości był Stephen Curry (22 pkt, 6 zb, 8 ast), a świetną zmianę dał Harrison Barnes (17 pkt, 7-10 FG, 2-2 3pt). 17 punktów dodał także Klay Thompson i cała trójka miała na swoim koncie +20 (Curry +22). Do przerwy Warriors prowadzili różnicą 23 punktów, to czwarty najlepszy wynik drużyny przyjezdnej w Utah. Dla Golden State to największa przewaga po pierwszej połowie we wszystkich 72 meczach sezonu regularnego rozegranych na wyjeździe przeciwko Jazz.

– Z wyjątkiem Clarka i Diante Garretta (8 pkt, 4-6 FG) żaden gracz Jazz (39,5% z gry) nie miał skuteczności na poziomie 50% (nie liczę 1-1 Rudy’ego Goberta). Najwięcej punktów zdobył Gordon Hayward, autor 18 oczek, 6 zbiórek, 3 asyst, ale także 6 strat.

MEMPHIS GRIZZLIES 106:102 LOS ANGELES CLIPPERS

– Grizzlies wracają, dziś przypomnieli się Clippers w Los Angeles, ograniczając ich do skuteczności poniżej 40% i wygrywając swój trzeci mecz z rzędu. Po 70 starciach Grizzlies z Clippers jest idealny remis 35-35. To pierwsze spotkanie obu drużyn od ostatnich play-offs, gdzie lepsi okazali się także gracze Memphis. Klucz był ten sam – dziś Zach Randolph miał 26 punktów (10-16 FG, 6-7 FT) i 15 zbiórek, natomiast Marc Gasol po raz kolejny wykręcił coś szalonego (23 pkt, 9 zb, 8 ast). Żaden środkowy nie zanotował serii trzech meczów z 18/8/8. Jakby tego było mało – z ławki powstał jeszcze Kosta Koufos, który w 18 minut trafił wszystkie 5 rzutów z gry i mecz skończył z 10 punktami, 9 zbiórkami, 2 asystami, 2 przechwytami i 4 blokami. No jakżeby inaczej – pierwszy taki występ od min. 28 lat. Zach Randolph zaliczył trzecie z rzędu 20/10, a jego zespół wygrał jak dotąd wszystkie pięć meczów, w których był jego najlepszym strzelcem.

Blake Griffin zanotował 23 punkty i 11 zbiórek, a DeAndre Jordan miał 8 oczek oraz 16 zbiórek (8 w ataku), jednak na Grizzlies – to za mało. Chris Paul otarł się o triple-double, zabrakło mu jednej zbiórki (18 pkt, 11 ast, 9 zb), jednak podtrzymał swoją trwającą od początku sezonu serię meczów z dwucyfrową liczbą punktów i asyst. To już 11 spotkań – w historii NBA tylko jeden gracz rozpoczął rozgrywki od takiej serii – Magic Johnson. Dziś CP3 się z nim zrównał.

– Clippers użyli w 11 pierwszych meczach sezonu takiego samego ustawienia S5, ciekawostka – po raz pierwszy od sezonu 2004/05.

Najlepsi

punkty: Durant (38)

zbiórki: Hickson (19)

asysty: Paul (11)

przechwyty: Wroten (5)

bloki: Koufos, Bogut, Adrien (4)

straty: Hayward (6)

3pt: Matthews (5)

FT: Durant (13)

minuty: Durant (42:47)

Enbiejowy typer: 5/6, w sezonie 97/155