Pacers po raz siódmy

4 graczy pierwszej piątki Pacers rzuciło co najmniej 15 punktów, właśnie tyle mieli Hibbert (do tego 11 zbiórek i 2 bloki) oraz Stephenson (dołożył 7 asyst). David West wrzucił 18 oczek, a Paul George 24 i Pacers pokonali w Barclays Center Nets 96-91 i przedłużyli swoją serię zwycięstw do siedmiu z rzędu, pozostając jedyną niepokonaną drużyną w NBA.

Nets trafili więcej za trzy, nie dali się zdominować na tablicach (przegrali tylko 38-42) i w punktach z pomalowanego, gdzie mieliśmy remis po 38. Ale to było za mało na pokonanie rywali z Indianapolis, którzy wygrali ten mecz dzięki drobnym detalom, takim jak 2 rzuty z gry i osobiste trafione więcej.

Deron Williams zagrał mecz na poziomie 17 punktów i 10 asyst, Joe Johnson dołożył swoje 17 oczek, Brook Lopez miał 16, a Paul Pierce 15. Gdy jednak Nets zbliżyli się na niebezpieczną dla Pacers odległość, nikt nie był w stanie przechylić szali zwycięstwa na stronę gospodarzy.

Drużyna Bilans I kwarta II kwarta III kwarta IV kwarta Wynik
Indiana Pacers 7-0 23 21 28 24 96
Brooklyn Nets
2-4 21 25 21 24 91

pacersnets

Przebieg spotkania

Lepiej zaczęli Pacers, od serii 9-2 i trafili swoje pierwsze 4 rzuty z gry. Deron Williams odpowiedział za trzy, po chwili to samo zrobił David West, ale po stronie Nets trafił Joe Johnson. Pacers grali praktycznie w czwórkę, bo George Hill był w ogóle niewidoczny w pierwszej ćwiartce, a w całym meczu też się nie pokazał, po za fragmentem 2 kwarty, ale o tym za chwilę (w całym meczu 6 punktów i 7 asyst). Pacers trzymali przewagę w okolicach 9 punktów, ale w ostatnie 3 minuty kwarty nie trafili nic i Nets nadrobili i byli już tylko -2.

Graczem, którego warto zauważyć w szeregach Nets jest Mason Plumlee. Na początku drugiej kwarty dodał nieco energii w poczynania Siatek, mimo, że jego statystyki jakieś imponujące nie były. Jason Kidd wrzucił na boisko, wraz z drugim unitem, Paula Pierce’a. The Truth nie umiał się wstrzelić w pierwszej kwarcie, ale pomogło mu to wyjście na boisko z drugim składem. Nadal sporo pudłował, ale w końcu przełamał złą serię i w dalszej części meczu wyglądał już dużo lepiej.

Tymczasem Pacers stracili swoją przewagę i przegrali 32-29, ale obronę Nets zaczęły rozbijać akcje dwójkowe George’a Hilla z Davidem Westem. Ten drugi rzucił 6 kolejnych punktów dla Pacers i ci wrócili na minimalne prowadzenie. Nets wykurzyli rywali ze strefy podkoszowej i zmienił to dopiero Roy Hibbert swoim lewym hakiem. Potem jeszcze George trafił z dystansu, odpowiedział mu Lopez z wyskoku i na połowę schodzimy z wynikiem 46-44 dla gospodarzy.

Drugą połowę, tak jak i pierwszą, Pacers zaczynają od mocnego uderzenia i przeprowadzają run 16-5. Ofensywą rozporządzają Paul George z Davidem Westem. Po drugiej stronie najlepiej radzi sobie Joe Johnson i to on pozwala Nets nadrobić nieco wynik. Nie obserwujemy zbyt pięknej gry, tempo jest wolne, ale nie można było spodziewać się niczego więcej. Jedyne co może się podobać to ruch piłki po obu stronach i gra Paula George’a. Jednak nawet ten nie jest nieomylny i fenomenalnie nabiera go Joe Johnson robiąc obrót w prawo (możecie to zobaczyć na skrócie, okolice 55 sekundy). Po 3 kwarcie 67-72 dla Pacers i mecz jeszcze nie jest rozstrzygnięty.

Tym bardziej, że Nets, a konkretniej Kevin Garnett, zaczęli kwartę od akcji, którą możecie obejrzeć poniżej. Była to jedna z niewielu rzeczy, która dzisiaj wyszła Kevinowi, bo ten sporo pudłował, nie grał w defensywie na wysokim, typowym dla siebie poziomie (był co najwyżej solidny). Mecz skończył z 6 punktami i 8 zbiórkami, a w barwach Nets nadal nie zanotował dwucyfrowej zdobyczy punktowej.

Po drugiej stronie w rozgrywającego bawił się Lance Stephenson i pozwolił uciec swojej drużynie na 8 punktów. Gra szła punkt za punkt i Nets nie byli w stanie zbliżyć się do rywali. Na 5 minut przed końcem, po znakomitym dograniu Davida Westa do Roya Hibberta, Indiana wyszła na 10 punktowe prowadzenie, 90-80. Brooklyn nie odpuścił, w półtorej minuty dobił do stanu 90-87, a Pacers zaczynali się gubić. Nikt jednak tego nie wykorzystał. Przy stanie 91-94 Deron Williams zgubił piłkę. Nets jednak dobrze poradzili sobie w obronie i Paul George został znakomicie podwojony, stracił piłkę i gospodarze mieli swoją okazję do wygrania meczu na 20 sekund przed końcem. Joe Johnson spudłował jednak rzut po koźle zza łuku, Nets musieli faulować, a na linii bezlitośnie dwa osobiste wykorzystał David West, było po meczu. Jakby tego było mało, to Kevin Garnett w ostatniej akcji spotkania podał w trybuny i dobił swoją drużynę. 96-91, Pacers wygrywają i wciąż są bez porażki.

Teraz czekają ich dwa mecze u siebie, z Grizzlies i Bucks, ale wątpię, żeby którakolwiek z tych drużyn realnie zagroziła Indianie. Schody zaczną się później, bo Pacers pojadą, najpierw do Chicago, a potem do Nowego Jorku na mecz z Knicks. Nets wybiorą się na zachodnie wybrzeże i zagrają kolejno wyjazdy z Kings, Suns i Clippers.

Box score

Pacers: George 24, West 18, Hibbert 15, Stephenson 15, G. Hill 6, Scola 6, Watson 6, Johnson 4, Mahinmi 2, S. Hill 0

Nets: Williams 17, Johnson 17, Lopez 16, Pierce 15, Blatche 7, Garnett 6, Plumlee 6, Anderson 4, Livingston 3, Terry 0

Najlepsi w kategoriach statystycznych

Punkty: George 24 – Williams, Johnson 17

Zbiórki: Hibbert 11 – Garnett, Pierce 8

Asysty: Hill, Stephenson 7 – Williams 10

Przechwyty: 3 graczy po 2 – Garnett 3

Bloki: Hibbert 2 – Lopez, Anderson 1

Filmowe podsumowanie meczu

Komentarze do wpisu: “Pacers po raz siódmy

  1. Garnett to w obronie był fatalny- solidny to na pewno nie określenie które by pasował. Scola – West- ktokolwiek – przechodził jak chciał – przecierałem oczy ze zdumienia ale momentami był największą dziurą w obronie NEts. Początek sezonu bardzo słaby Nets – chyba Kidd dlugo nie popracuje bo jakiejs wiekszej mysli taktycznej nie widziałem. Nie bardzo reagował na zmiany na boisku- NIe wiem czy Evans nie powinien grać kosztem Blatche. Blatche – co on momentami gra to ja nie wiem rzuty z obrotem o gorna tablice – kilka razy trafił z pol dystansu ale poza tym wiele dobrego nie zrobił a w obronie – West trafia 2 x z rzedu to West co robi? odpuszcza go znowu …

  2. Czemu nie napiszecie nic o meczu Boston-Miami? Piszecie o niektórych pierdołach, a gdy pojawia się naprawdę pasjonujący mecz i niesamowitą historią na samej końcówce to milczycie..
    Może i Boston w tym sezonie nie walczy o najwyższe cele, ale to nie znaczy, że macie go pomijać.
    O tym, że Chalmers dostał 15k grzywny jest, a o tym, że Green rzucił buzzera jakich mało to już co najwyżej sobie mogę na sport.pl przeczytać -.-.
    Ale jak widać – są drużyny bardziej i mniej tu lubiane ;)

Comments are closed.