Tony Parker zapewnia zwycięstwo Spurs

Tony Parker trafił rzut na 5,2 sekundy i zapewnił San Antonio wyjazdowe zwycięstwo w pierwszym meczu tegorocznych finałów. Spurs ponadto zagrali bardzo dobrze w obronie w czwartej kwarcie,a Heat nie pomogło nawet triple-double LeBrona Jamesa.

 

Cóż to był za mecz. Zdecydowanie godzien finałów NBA, a jeśli tak ma wyglądać każde spotkanie, to obie drużyny niech nie grają do czterech zwycięstw. Niech to trwa i trwa, aż do rozpoczęcia kolejnego sezonu.

To tylko pobożne życzenia, ale ciężko mi tak nie pisać, po tym co zobaczyłem w pierwszy pojedynku pomiędzy San Antonio Spurs a Miami Heat. A było co oglądać. Dwyane Wade grający w pierwszej połowie, jak ten stary dobry Flash, który rozpoczął ten mecz od wsadu po podaniu LeBrona Jamesa, a następnie biegał, walczył, trafiał swoje rzuty. Jakby zabrał dziś ze sobą na to spotkanie swoje kolana, ale tylko na pierwszą połowę. Na drugą zostawił już je chyba w szatni, bo później jego gra już nie wyglądała tak dobrze i wyraźnie przygasł. Tim Duncan, który zaczął mecz od spudłowania pierwszych 5 rzutów z gry, ale rozkręcający się z każdą minutą. W drugiej kwarcie zdobył 12 punktów, kończąc ją celnym rzutem równo z końcową syreną i w całym meczu uczył podkoszowych Heat, jak powinno się grać w post up. LeBorn James, który zaczął mecz od air balla, a potem zanotował triple-double, tak o, bez zbędnego wysiłku i był najlepszym zawodnikem Heat w tym meczu, czy wreszcie Tony Parker trafiający wielkie rzuty w czwartej kwarcie, w tym ten decydujący na 5,2 sekundy do zakończenia meczu, kiedy piłka dosłownie w ostatnim możliwym momencie opuściła jego końcówki palców i wpadła do kosza, zapewniając 4-punktowe zwycięstwo Spurs.

Mecz lepiej zaczęli goście, którzy po dwóch minutach prowadzili 9-2 i trener Erik Spoelstra nie tracąc czasu i nie chcąc by San Antoni za bardzo się rozpędziło poprosił o czas. Przerwa w grze podziałała na zawodników gospodarzy, którzy z miejsca ruszyli do odrabiania strat i zanotowali run 13-4 wychodząc na prowadzenie, a po pierwszej kwarcie wygrywając minimalnie 24-23.

Heat kontynuowali dobrą grę w drugiej ćwiartce, przede wszystkim trafiając skutecznie z dystansu i po trójkach Ray’a Allena, Mike’a Millera i Norrise’a Cole’a objęli swoje najwyższe w meczu 9-punktowe prowadzenie. Wydawało się, że mogą odjechać Spurs i jeszcze bardziej powiększyć swoją przewagę, ale innego zdania był Duncan, który wspólnie z Dannym Greenem zniwelowali różnicę do tylko 2 oczek.

Można było odnieść wrażenie, że w pierwszej połowie mecz toczy się falami. Heat odskakiwali na kilka punktów i kiedy już zdawało się, że za chwilę mogą odskoczyć, to przyjezdni odrabiali straty i po 24 minutach gry, po buzzer beatrze Duncana gospodarze prowadzili 52-49.

W drugiej połowie mecz był tak samo wyrównany, jak w pierwszej i miał podobny scenariusz. Heat odskakiwali na kilka punktów, a po chwili Spurs odrabiali straty i to Miami przed decydującą częścią spotkania prowadziło 72-69, choć gdyby Kawhi Leonard nie spudłował trzech kolejnych otwartych pozycji z rogów boiska, dwa z prawego i jedne z lewego, to San Antonio raczej by nie przegrywało przed ostatnią kwartą.

A w tej goście pokazali, że oprócz świetnego ataku i zbilansowanej ofensywy mogą pochwalić się także dobrą defensywą. Zatrzymali Miami przez pierwsze 8 i pół minuty na tylko 7 oczkach, a w całej trzeciej ćwiartce ograniczyli ich do 16 punktów, skuteczności 5/18 z gry i wymusili 4 straty.

Gospodarze prowadzili przez praktycznie całe spotkanie aż do momentu, kiedy po celnych wolnych Parkera wyszli na prowadzenie 77-76. W odpowiedzi po 10 asyście Jamesa trafił Chris Bosh, ale po chwili po zbiórce w ataku Leonarda i jego celnym rzucie Spurs ponownie prowadzili i zanotowali run 11-3 osiągając najwyższą w meczu, 7-punktową przewagę, na nieco ponad 2 minuty do końca spotkania.

Heat nie powiedzieli jednak ostatniego słowa i za sprawą Jamesa i 3 celnych wolnych Allena zmniejszyli straty do dwóch oczek. Następnie swoje wolne trafił Duncan, a w kolejnej akcji gospodarze mogli zbliżyć się na tylko jeden punkt, ale za trzy z czystej pozycji nie trafił Bosh i piłka była w posiadaniu gości.

Mogli oni wtedy wyjść na 6-punktowe prowadzenie i byłoby już po meczu, ale swojego rzutu nie wykorzystał Parker, a po chwili Manu Ginobili sfaulował Jamesa, który wykorzystał oba osobiste i Miami zbliżyło się na tylko jedno posiadanie. Wtedy miała miejsce decydująca o wyniku spotkania akcja meczu.

Piłkę kozłował Parker, który nie mógł sobie znaleźć dogodnej pozycji by zdobyć punkty, pobiegł w prawą stronę parkietu, tam jego krycie przejął LeBron, Francuz o mało co nie stracił piłkę, będąc już na jednym kolanie, udało mu się jednak podnieść i udało mu się oddać rzut obok przelatującego obok Jamesa dosłownie w ostatnim momencie. Zresztą zobaczcie sami.

Piłka opuściła ręce Parkera na setne sekundy przed tym, jak zabrzmiał zegar odmierzający czas na akcję. Sędziowie jeszcze sprawdzili, czy punkty na pewno zdobyte zostały prawidłowo, ale powtórki nie pozostawiły jakichkolwiek wątpliwości. Heat jeszcze próbowali walczyć, ale spod samego kosza nie trafił Wade i było po meczu.

Najwięcej dla Spurs rzucił Parker – 21 oczek, z czego 10 w ostatniej kwarcie i trafił w niej naprawdę kilka wielkich rzutów. Double-double zanotowali Duncan i Leonard. Pierwszy rzucił 20 punktów i zebrał 14 piłek, natomiast drugi zdobył 10 oczek i 10 zbiórek. 12 punktów dodał Green, trafiając 4 z 9 prób zza łuku, a 13 dołożył z ławki Ginobili.

Spurs wygrali pomimo tego, że rzucali z 41,7 proc. skutecznością, w tym 30,4 proc. za trzy, a trzeba wziąć pod uwagę, że spudłowali przecież kilka trójek z otwartych pozycji. Przegrali także walkę na tablicach 37-46, ale za to popełnili w całym meczu tylko 4 starty, z czego 2 w pierwszej połowie.

W szeregach Heat najlepszym zawodnikiem był James, który zanotował triple-double na poziomie 18 oczek, 18 zbiórek i 10 asyst. Trafił 7 z 16 rzutów z gry, w tym 1/5 za trzy i musiał walczyć z dobrą obroną Leonarda. 17 punktów dodał Wade, ale tylko 4 w drugiej połowie i ani jednego w czwartej kwarcie. Po 13 dołożyli Bosh, który trafił tylko 6 z 16 prób z gry, i Allen, 3-krotnie przymierzając celnie zza łuku.

Kolejny mecz w niedzielę, ponownie w American Airlines Arena. To może i prawdopodobnie będzie kluczowy pojedynek. Jeśli Spurs ponownie uciekną ze zwycięstwem, tak jak dzisiaj, to seria nie wróci już do Miami.

San Antonio Spurs – Miami Heat 88-92 (23:24, 26:28, 20:20, 23:16)

Liderzy zespołów:

Punkty: Parker 21 – James 18

Zbiórki: Duncan 14 – James 18

Asysty: Parker 6 – James 10

Przechwyty: Parker, Ginobili 2 – Bosh 3

Bloki: Duncan 3 – Bosh, Battier 1

Komentarze do wpisu: “Tony Parker zapewnia zwycięstwo Spurs

  1. uuuu ale stronniczo na koniec:)
    lepszy mecz rozegrali Heat, kilka strat w 4 kwarcie i Sas odskoczylo. Mieli poprostu wiecej szczescia.
    Tak jak LeBron James mowil po meczu to bylo najdluzsze 24 sekkund w jakich bral udzial i ja sie z nim zgadzam

    Let’s Go Heat !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    1. Tak Miami zagrało lepszy mecz ale przegrało:) hehe a to nie jest stronnicze;)
      Akurat koszykówka w odróżnieniu od piłki nożnej właściwie nie daję możliwości aby mecz wygrała „gorsza” drużyna – wygrywa zawsze lepsza ta która zdobyła więcej pkt.
      To, że pierwsze 3 kwarty lepiej wyglądało Miami jest nieistotne – w najważniejszym momencie dobrze grało Spurs, a Mami nie – wynik końcowy pokazuje kto był lepszy.
      Ogólnie mecz był bardzo przyjemny do oglądania – no może nie dla wielbicieli tzw „stylu lob city” ale to w końcu finały i trudno oczekiwać dziur w obronie. Lebron jest wielki piłka właściwie po wszystkich niecelnych rzutach Spurs leciała przyciągana jak magnesem do jego rąk:) No i trzeba napisać, że umie świetnie podawać – można narzekać, że zdobył mało pkt, ale z jego podań wpadło dużo pkt jego kolegów.
      Obrona na Lebronie też była dobra – był pod presją, nie mógł wchodzić pod kosz tak często, a mimo to i tak triple double, szacunek.
      Tony Parker – MVP – tak właśnie powinien grać, szkoda, ze w końcówce sezonu złapał kontuzję i utracił (choć i tak niezbyt duże) szanse na wyróżnienie. Kiedy trzeba było włączył wyższy bieg trafił ważne rzuty i nie bał się brać odpowiedzialności.

    2. stronniczo?, większych błędów jak te o których wspomniał bart cyt: ” w samej końcówce śmiem twierdzić że ani faulu na Rayu (3 trafione osobiste a Green go nawet nie dotknął) nie było, ani po przeciwnej stronie na Duncanie (2 trafione osobiste)” , nie było.

    3. haha ten dzieciak widzę tu też się wyżala :) Na wszystkich stronkach biadoli to samo, co za typ :)

  2. Zabraklo agresywnego wchodzenia pod kosz i rzucania wolnych…LBJ swietny mecz, ale jak na jego srednie punktowe to troche malo pkt…

  3. San Antonio ma mniejszy potencjał, ale większe boiskowe IQ- dlatego wygra.Pzdr

  4. Po tym meczu można wnioskować trzy rzeczy:

    1. Spurs jest bardziej groźne, niż Heat myślało.
    2. Heat będzie rozwścieczone.
    3. To nie będą krótkie Finały.

    1. Zobaczymy czy ta wściekłość wyjdzie na dobre. James był już wściekły, że ma bilans 0-4 z SAS w finałach i z jego wściekłości wyszło 0-5 i dziecinne straty w końcówce… Także… Równie dobrze może to być krótka seria.

  5. Dziwny mecz, poza samym początkiem i końcówką Miami odskakiwało na kilka punktów, SAS dochodziło ich na 1-3pkt i marnowało szansę żeby wyrównać, i tak w kółko. Na szczęście w końcówce przeważyło doświadczenie i opanowanie nerwów SAS, a Miami wyglądało na wymęczone przez Indianę.
    Dobra obrona na LBJ, nie mógł wchodzić pod kosz, dużo piłek oddawał i o ile w pierwszych trzech kwartach partnerzy trafiali o tyle w czwartej się skończyło. Ale i SAS pudłowało dużo 3 z czystych pozycji.
    W samej końcówce śmiem twierdzić że ani faulu na Rayu (3 trafione osobiste a Green go nawet nie dotknął) nie było, ani po przeciwnej stronie na Duncanie (2 trafione osobiste).
    Ciekawe jest to że Miami rzucając na ponad 50% skuteczności nie byli w stanie odskoczyć Spurs, i zdziwienie James’a na konferencji jakim cudem przy 6 ofensywnych zbiórkach można zdobyć 21pkt z ponowienia:)
    Brawa dla SAS, jeszcze 3 mecze i mamy mistrza:)

  6. No to w Game2 Free Throw Contest. Brawo Spurs. Parker to jest jednak Kozak.

  7. Brawo Spurs!! LBJ ma jeszcze czas dlatego pragnę kolejnego mistrzostwa dla Duncana! :) Zgadzam się z Pingwinosem na temat kto był lepszy. Lepsza drużyna jest ta co wygrywa mecz nie ważne kto prowadził 3 kwarty, ważne kto ma więcej pkt na koniec meczu. Podpisuję się też pod SirCharlesem, Spurs mają mniejszy potencjał niż LBJ, Wade i Bosh ale mają większe IQ i doświadczenie, które właśnie na tym etapie rozgrywek są najważniejsze. Heat wywalczyli awans z Pacers w 7 meczach ale San Antonio są jeszcze mocniejsi niż drużyna z Indiany.

  8. SA pokazało Indianie jak się gra, tylko 4 straty!!! Paradoksalnie nie był to jednak super mecz w ich wykonaniu, śmiem twierdzić, że nawet dość słaby, poza końcówką a mimo to potrafili go wygrać, to świadczy o klasie zespołu. Co do Miami, to zagrali, to na co ich obecnie stać (tak jak w całej serii z Indianą) Jeśli się nie obudzą, to czeka nas 4-0 James miał niby triple-double, ale ogólnie to nie takiego meczu się wymaga od obecnie „najlepszego” gracza tej ligi i MVP sezonu w najważniejszym jego momencie, czyli w Finałach NBA. Porównanie zapewne nie odzwierciedla dokładnie tej sytuacji, ale obrazuje nam skalę problemu w jakim jest Miami i James. Czy ktoś wyobraża sobie, aby Luc Longley oddał w finałach (bądź w jakimkolwiek innym meczu) tyle samo rzutów co Jordan?! sic!!! Bosh 6-16 z gry James 7-16 z gry. Czy król jest nagi?

    1. Niestety ale James całą swoją grę ofensywną opiera na sile, na wejściach pod kosz niczym zawodnik NFL. To nie jest ten typ gracza, który potrafi swobodnie biegać z piłkę jednocześnie kręcić 2 obrońców i móc trafić praktycznie z każdej pozycji jak to robił Jordan czy nadal robi Bryant. Spurs dobrze ograniczyli poczynania LBJ w strefie podkoszowej a to są finały więc trzeba troszke więcej wsparcia dla MVP szczególnie przy tak mądrym przeciwniku jak zespół Popa. Bosh musi zacząć grać na poziomie gry w Toronto a ciężko wymagać tego od gościa, który praktycznie cofnął się w karierze. Przechodząc do Miami stał się z lidera drużyny tym 3, który notował w RS 14pkt a w PO 12. Z tego właśnie powodu uważałem zawsze, że łączenie 2 All Star ze sobą jest dobre ale 3 to już za dużo oczywiście w okresie kiedy każdy z nich powinien wejść na swój najwyższy poziom i kręcić najlepsze cyferki w karierze. Jako kibic Lakers tak samo jestem przeciwny temu co tam się dzieje ale cóż nie siedzę w głowie zarządu więc nie mam nic do gadania :P

  9. Kibicuję w tej serii spurs ale nie wierzę, żeby wygrali drugi mecz w Miami. Cała seria 4-2 dla spurs stawiam.

  10. Jeśli Bronek nie będzie miał takiego wsparcia jak przeciwko Pacers w G3 czy G7 to seria może się zakończyć szybko i z niespodzianką. Spurs mają może nieco słabszą S5 od Indiany, ale ławka i trener to ich duże atuty. Duncan pokazał w dalszej fazie meczu, że bedzie kontynuacją podkoszowego koszmaru Heat, Leonard też nie będzie łatwym przeciwnikiem dla LBJ’a.
    Miami będzie potrzebować przebudzenia Raya i Battiera za łukiem, bo pod koszem może być co najmniej równie ciężko co z Pacers

    1. czy ja wiem czy mają gorszą s5? moim zdaniem na remis. Hibbert vs Splitter = 1-0 ,
      West vs Duncan = 0-1, George vs Leonard = 1-0, Stephenson vs Green = 1-1, Hill vs Parker = 0-1 tak więc dwie pozycje lepiej Pacers, dwie lepiej Spurs i jedna na remis :) ale faktycznie mają przewagę na ławce trenerskiej jak i rezerwowych.

    1. faktycznie w PLK by to nie miało miejsca ale czy sędziowie świadomie puścili akcję? Nie chce mi się wierzyć. Mecz odbywał się w Miami co innego można by myśleć gdyby zdarzyła się taka sytuacja w San Antonio. Poza tym Lebron już tyle kroków narobił w NBA, że taka akcja to pikuś przy Nim ;) Gdyby tak sprowadzić na jeden mecz sędziów z Europy to dopiero zobaczylibyśmy ile kroków, podwójnych itp odgwizdali by Gwiazdeczką a co dopiero sprowadzić na cały sezon :) Mecz bez wypatrzenia moim zdaniem i bez żadnej stronniczości.

    2. nie chciałem rozpoczynać dyskusji ale dobrze ,że o tym wspomniałeś (podbiłem z rana akcję na Facebooku) . Wg mnie ewidentne kroki , zwłaszcza rzut jest po ruszeniu nogi piwotującej.

    3. Moim zdaniem nie ma co gadać. Akcja puszczona więc kosz zaliczony. takich akcji w NBA w ciągu sezonu są tysiące. i bardzo rzadko się takie akcji gwiżdże. zobaczymy jak będzie wyglądał mecz nr 2. oby było ciekawie :)

    4. W pierwszej kwarcie Wade wykonał dwutakt na trzech krokach po koźle – czyli co też ok?
      Tak czy siak były by 4 pkt różnicy.

      ps. Jestem za Heat

  11. Chłopaki oglądnijcie sobie wszystkie wejścia pod kosz z tego meczu w takim samym zwolnionym tempie a gwarantuję, że przy każdej akcji będziemy gdybać, czy były kroki, czy nie. Tu w realu, w normalnej dynamicznej żywej akcji nikt o tym nawet nie pomyślał. Nie widziałem również, aby gracze Miami protestowali i kłócili się o kroki, nawet sam „król” James tylko spuścił głowę, a on na ten temat ma wiedzę jak nikt inny w NBA ;)

    1. Chodziło mi bardziej o podwójne kozłowanie niż o kroki. Podwójne jest ewidentne, a takich rzeczy to nawet w NBA nie powinno się puszczać.

  12. Dla mnie tez kroki, ale wiadomo gwizdka nie bylo….fuks maks po stronie SAS. Jak dla mnie fuksiarsie zwyciestwo, ale to caly czas zwyciestwo….

    Ps Fireclo
    Pies ci morde lizal

    1. Parker zdobył te 2 kontrowersyjne pkt przy stanie 90-88 dla Spurs więc sugerujesz, że gdyby ich nie zdobył to Miami rzuciło by za 3pkt i wygrali by mecz tak? Rozumiem gdyby Miami prowadziło a Parker zdobyłby zwycięskie pkt bądź też doprowadził do dogrywki ale gadanie, że to fuksiarskie zwycięstwo troszke tutaj nie pasuje ;) to jest NBA tutaj sędziowie pozwalają na bardzo dużo gwiazdom ligi. Wiem mi też się to nie podoba ale nic z tym nie możemy zrobić. Teraz czeka wszystkich mecz nr 2 i zobaczymy kto wygra.

    2. Ciekawe co ciebie oblizało, żeś taki baran hahaha :D

    3. Macias szkoda klawiatury, to jest mega fanboy Miami, który nawet nie wie , gdzie leży floryda, także daj spokój temu gimbowi :)

  13. Tak jest. Kroki i podwójna :) A tak w ogóle to te punkty nie wygrały meczu San Antonio!. Całe zwycięstwo w serii też pewnie będzie tylko zbiegiem okoliczności? „Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka, gdyby się nie poślizgnął byłaby rzecz wielka” :) Miami gra piach w tych playoffach i zaklinanie rzeczywistości nic tu nie pomoże. Wygrali ledwo z Indianą, która notowała średnio chyba z 15 strat na mecz, więc nie pomoże tu magia „króla” „big three” czy inne pierdoły. Będzie jedynie lament i łamanie rąk.

  14. Jej ale macie ból czterech liter o te kroki. Teraz już NIKOGO nie interesuje, czy kroki były, czy nie. Niech sezonowi kibice Heat w końcu zdadzą sobie sprawę z tego, że Miami po prostu było słabsze. Skończcie już wylewać te swoje żale, bo to żałosne.

  15. Macias szkoda klawiatury, to jest mega fanboy Miami, który nawet nie wie , gdzie leży floryda, także daj spokój temu gimbowi :)

  16. Liczyłem na Parkera i się nie zawiodłem. Brawo Spurs! Duncan jest jak wino im starszy tym lepszy. Świetne widowisko. Szykuje się ciekawa długa seria.

  17. Tak jak podejrzewałem Miami nie ma dobrego matchup’u na Parkera. Krycie przez LBJ w ostatniej akcji to nie jest rozwiązanie… Parker dużo mniejszy ale zwycięskie punkty na LBJ zdobył. LeBron przeleciał koło niego jak dzieciak, który chce efektownie zablokować, a wystarczyło ustać na nogach i zasłonić drogę do kosza zwłaszcza, że czas na oddanie rzutu się kończył. Nie wiem co się dzieje z Miami. Zupełnie nie przypominają w tym momencie teamu, który atakował rekord 33 wygranych z rzędu. Forma przyszła za wcześnie obawiam się. Do Finałów weszli rozpędem niejako bo mają zgraną ekipę no i LeBrona, który poniżej pewnego (wysokiego) poziomu nie schodzi. Najbardziej mnie irytuje jednak ten $%&^# Bosh, nawet nie jako sympatyka Heat ale całego NBA i widowiska. Za co ten gość bierze max kontrakt? Za lecenie sobie w *(^&*%%^. Wybaczcie słownictwo ale gość gra na PF/C a nagle wymyślił sobie, że:
    1. Przestanie bronić
    2. Przestanie zbierać
    3. Zacznie sobie pykać trójeczki (mniej wysiłku i potu)
    4. Przestanie zastawiać deskę, robić zasłony itd.
    I po co było *%^%^$%^$ (gadać) o dodawaniu kilogramów i przechodzeniu na centra? Potężny nie jest ale wzrost i talent ma. Moim zdaniem po prostu mu się nie chce.
    Poza tym zaryzykuję pewną teorię/taktykę. Wiem, że to nie styl LBJ i tak dalej… ale w przeszłości były sugestie i w wykonaniu samego Brona także wrócę i ja…
    A gdyby tak taktyką Heat było LeBron wrzuca 40-50 pkt. co mecz???!!! Możliwości ma. Moim zdaniem to mogłoby się udać. Jest point-forwardem czy co tam oni nie wymyślą, ale moim zdaniem to dałoby więcej Heat w tym momencie bo LeBron czasami aż przesadza z tym rozgrywaniem szukając asyst przed punktami (do pewnego stopnia oczywiście Rajona Rondo z siebie też nie robi). Spójrzcie na średnie Jordana z wygranych Finałów lub choćby Flasha z 2006 roku przeciwko Dallas.
    Mam nadzieję, że moje teorie sprowokują ciekawą dyskusję;)

    1. Niestety, ale LBJ to nie MJ czy Bryant, żeby sobie z łatwością zdobywał po 40-50 pkt skąd chce i jak chce. On bazuje głównie na wjazdach w pomalowane, wystarczy zacieśnić trumnę i LBJ kapituluje, bo rzut z półdystansu i dystansu no ma po prostu nie za mocny, można rzec średni, czasem sypnie trójką, czy z półdychy, ale rzadko. Dlatego wątpię, aby takie coś wypaliło…

  18. Chyba nikt z was nie zwrócił w komentarzach na chyba najważniejszą rzecz. Mianowicie Heat wygrali zbiórki! 37-46 a i tak przegrali. W następnych meczach Lebron nie będzie miał już tyle farta i piłka nie będzie mu wpadała do rąk a wtedy….
    Ostrogi oczywiście wygrają całą serię i to luźno.
    20pkt / 10as / 18zb i wy mówicie że to nie jest wielki mecz?
    Każdego innego ochrzcili byście bohaterem. To jest bardzo dobry mecz LBJ!

  19. Nie lubię gdy ten „PAN REDAKTOR” pisze o czymś związanym z Miami :) Widać, że im kibicuje i to Miami są zawsze biedni, pokrzywdzeni i pechowi gdy przegrywają, a gdy wygrają są nie do pokonania, najlepsi :)

    1. @TenKtórywie
      Nie mogę się z tobą zgodzić. Akurat swoje teksty staram się pisać zawsze obiektywnie, bez trzymania którejkolwiek ze stron. Poza tym, skoro piszesz, że kibicuje Miami to wskaż mi kilka przykładów w tekstach, w których opisywałem mecze Heat, że ich faworyzuje.
      A tak na marginesie, to w tegorocznych finałach jestem za Spurs i jakbyś czytał zapowiedź serii, którą pisałem to zobaczyłbyś, że obstawiam wygraną San Antonio w 6 meczach. Chciałbym, żeby Tim Duncan tak na koniec kariery zdobył mistrzostwo :)

  20. GPRbyNBA pisze:
    „20pkt / 10as / 18zb i wy mówicie że to nie jest wielki mecz?
    Każdego innego ochrzcili byście bohaterem. To jest bardzo dobry mecz LBJ!”

    Właściwie to 18 punktów, ale nie to jest istotne. Tak uważam, że to nie był bardzo dobry mecz, bo Miami przegrało!, gdyby James miał zagrać bardzo dobry mecz, to zapewne zablokował by Parkera, nie zaliczył straty w końcówce, rzucił ze dwa punkty więcej i zapewnił zwycięstwo Miami. Tak mógłbyś wówczas to powiedzieć, ale w takim wypadku jest to raczej ni na miejscu. Jak na razie „król” jest nagi.

    1. No sory że drużyna niedostatecznie wspomogła LBJ i mimo takich jego statystyk przegrali mecz. No tak. To wszystko wina LBJ. Powodzie w Europie również.

    2. Ja Miami wygrywa, to „król” jest wielki i tylko jemy zawdzięcza się zwycięstwo, ale jak przegrywa to koledzy słabi i nie pomogli. Ciekawa teoria. Mógł się chłopina sprężyć trochę i rzucić chociaż 30 punktów, a nie z bidą uzbierał marne 18 oczek.

  21. tony parker jeden z najlepszych buzzer buterrow jakie widzialem dzieki tony xd

  22. Bardzo przyjemny meczyk. Spurs lepsi dokładnie o te dwa udane posiadania. W zasadzie wszystko do tego się to sprowadziło. 18 pkt LBJ dlatego, że był podwajany maksymalnie i Leonard był wyłączony z pomagania w obronie, tylko wiernie podążał za nim krok w krok. Jednak Pop poszedł w kierunku maksymalnego ograniczenia Jamesa w zdobywaniu punktów, nawet kosztem tego, że będzie miał te 10 asyst. Nie zdziwiłbym się gdyby LeBron w każdym meczu oscylował koło triple-double. To będzie dawać łatwiejsze pozycje kolegom rządzącego MVP i tak naprawdę nie ma co narzekać na skuteczność – Allen 3/4, Miller 2/3, Andersen 3/5, Cole 2/4. Generalnie ceglił tylko Bosh i Chalmers. Bardzo niedużo zabrakło. Ten rzut Parkera w finałowej akcji był od strony obrony bardzo dobrze rozegrany. W takich sytuacjach Parker trafia pewnie 3/10. Tym razem trafił. Gdyby spóźnił się o te 0,1 sekundy to Miami miałoby 5 sekund na rozpisanie akcji punktowej. 50/50 na dogrywkę, a może nawet wygraną gdyby ktoś sypnął za trzy. Statsy LBJ wynikają z taktyki Popovica, a nie z tego, że LBJ zagrał źle. Heat w tych play-offach jest po prostu do ogrania.

Comments are closed.