Playoff 2013: zapowiedź pary Brooklyn Nets – Chicago Bulls.

Od 2007 roku czekali fani Nets na kolejną wizytę ich pupili w play offs. Cel stał się łatwiejszy po przejęciu drużyny przez Mikhaiła Prokhorova oraz Jay’a-Z przenoszących zespół na Brooklyn i zakładających sobie cel pod nazwą NBA Finals 2015. Organizacja po pierwszym głośnym nazwisku Derona Williamsa pozyskała w końcu kogoś równie uznanego czyli Joe Johnsona, a skład świetnie wypełniają odrywający się w końcu od kontuzji Brook Lopez oraz niezastąpieni w defensywie i pod własnym koszem Gerald Wallace oraz Reggie Evans. Nad wszystkim czuwa mało doświadczony w play offs (12 spotkań i tylko 3 wygrane) PJ Carlesimo.

https://i0.wp.com/enbiej.pl/upload/po/2013/nets_bulls.png?w=640

Z kolei miłośnicy Chicago Bulls cały sezon wyglądali za Derrickiem Rosem, do czasu aż nauczyli się, że można śledzić mecze swojej drużyny bez udziału byłego MVP ligi. O ile Bulls w ostatnich 9 latach występowali 8 razy w play offs, o tyle tylko dwukrotnie udało im się wyjść ponad pierwszą rundę. Ta sztuka udała się podczas pierwszego roku pracy w Windy City Toma Thibodeau i teraz od niego będzie zależeć najwięcej w konfrontacji z równie mocnymi rywalami. Szkielet zespołu w tym sezonie tworzą przede wszystkim Joakim Noah, Luol Deng oraz Carlos Boozer. Przebojem do składu wdarli się Nate Robinson oraz zyskujący coraz większy szacunek w oczach kolegów z parkietu i trenerów, Jimmy Butler. Jak będzie wyglądała rywalizacja Siatek z Bykami?

I – wprowadzenie

To może być najbardziej emocjonujący i wyrównany match up pierwszej rundy.  Obie drużyny jasno stawiają sobie cel czyli awans do II rundy, ale podczas sezonu zasadniczego to team z Chicago 3-krotnie ogrywał rywala, przegrywając tylko raz. Szkoleniowiec Bulls ma w głowie jeden z najtrudniejszych sezonów pracy, bowiem non stop musiał on realizować zastępczy plan grania bez kolejnego kluczowego gracza (kontuzje eliminowały z kilku gier Noaha, Denga, Boozera, Hinricha czy Gibsona). Dzięki tym faktom zespół nauczył się grać w trudnych warunkach i co ważne ciągle bez największego lidera, a to coś z kolei czego nie byli w stanie Bulls przejść podczas poprzednich play offs.

Na Brooklynie mieli więcej spokoju i na szczęście dla organizacji zespół łapał rytm grania a trener Carlesimo szukał najlepszych schematów gry – zbilansowania jej – dla swoich punktowych liderów jak Lopez, Williams i Johnson. Bardzo ważnym faktem okazał się brak kontuzji Lopeza, oraz posadzenie na ławce Krisa Humphriesa. W zamian postawienie na weterana, walczącego o każdą piłkę Reggiego Evansa. Zagadką jest dyspozycja niezwykle potrzebnych zmienników, MarShona Brooksa, CJ Watsona oraz Krisa Humphriesa, bowiem Nets przede wszystkim to siła pierwszej piątki.

Pierwsze piątki:

D. Williams – J. Johnson – G. Wallace – R. Evans – B. Lopez vs K. Hinrich – J. Butler – L. Deng – C. Boozer – J. Noah

Pierwsza piątka prezentuje się lepiej po stronie Nets, a ich wielką siłą są dwie pierwsze pozycje. To właśnie siła ognia i  tempa Siatek ma dytkować warunki tej rywalizacji.

Kluczowi zmiennicy:

A. Blatche – M. Brooks – K. Humphries  vs N. Robinson – M. Belinelli – T. Gibson

Nieco lepiej prezentowała się w sezonie regularnym Bench Mob Chicago. Jednak play offs to osobny rozdział i dlatego Brooks oraz Blatche będą chcieli udowodnić swoją przydatność, wspierając w odpowiednich momentach swoich liderów.

Trenerzy

PJ Carlesimo (3-9 w play offs) vs T. Thibodeau (11-11 w play offs)

Przewagą trenera Chicago jest większy autorytet u swoich graczy, większe doświadczenie w play offs, a także umiejętność wysokiego motywowania graczy. Carlesimo stara się nie przeskadzać graczom i nie jest wybitnym taktykiem.

Znaki zapytania

– Stan zdrowia Joakima Noaha i Taja Gibsona

–  realna siła ławki Nets rzadziej wykorzystywanej przez trenera w sezonie zasadniczym  (poza A. Blatche)

– brak doświadczenia w play offs poszczególnych graczy jak  B. Lopez i J. Butler.

II – przewagi i słabości

Brooklyn Nets

 mocne strony:

– rosnąca forma pod koniec rozgrywek Derona Williamsa, największej przewagi serii w obu drużynach – przy pozycji rozgrywającego.

– bardzo solidne występy w ostatnich dwóch miesiącach Reggiego Evansa, potrafiącego zbierać w 9 spotkaniach po 20 piłek.

– większa siła ognia wśród obwodowych – Watson, Johnson, Blatche, Brooks potrafią razić rzutem dystansowym

– solidny Brook Lopez, przy będącym świeżo po kontuzji Joakimie Noahu

Joe Johnson, który będzie chciał wyrównać z Bulls stare porachunki, kiedy przegrywał podczas play offs jako Jastrząb

słabe strony

– brak zagrożenia ofensywnego ze strony G. Wallace’a (nie grał w play offs od czasu występów w Portland)

– brak doświadczenia w spotkaniach o stawkę B. Lopeza oraz długa przerwa w play offs Derona Williamsa (od czasów Jazz)

– presja wyniku na drużynę, wyżej notowaną , z przewagą własnego parkietu i teoretycznie wyższe szanse wygrania z osłabionym brakiem D. Rose’a rywalem

Chicago Bulls
mocne strony

– solidna zespołowa obrona na dystansie i pod koszem

– większe doświadczenie w play offs od rywala (Noah, Gibson, Hamilton, Boozer, Hinrich, Deng grali już w kilku dobrych meczach play offs)

– wyżej notowany od rywala szkoleniowiec z bardzo skuteczną analizą taktyczną przeciwnika (potrafi rozpracować najlepszych w lidze co udowadniał w niejednych play offs)

– bardziej energetyczna ławka rezerwowych z jokerem Natem Robinsonem czy x-factorem Tajem Gibsonem

– przewaga psychologiczna po wygraniu trzech spotkań w regular season

– lepsza niż przed rokiem prezencja w spotkaniach wyjazdowych

– brak presji na wynik, co było oczywistością przy dwóch z rzędu wygranych latach 2011 i 2012

słabe strony

– nieregularność i skacząca do góry i w dół dyspozycja wielu graczy (przez cały sezon)

– brak atutu własnego parkietu, czyli coś co robiło przewagę w poprzednich latach; United Center przestało być twierdzą

– kontuzje lub urazy Gibsona, Noaha

– brak mocnego shootera (ani Hamilton ani Belinelli nie są równie mocni jak Johnson)

III – decydujące pojedynki

Deron Williams – Nate Robinson / Kirk Hinrich

Kluczowe dla Byków wydaje się być spowolnienie Williamsa i zatrzymanie go na granicy 15 pkt w meczu. Ponadto Bulls muszą stwarzać zagrożenie, a lepiej może to robić Robinson, by męczyć rywala i absorbować osobę D-Willa. Jeśli Chicago nie znajdzie recepty na playmakera Nets, wówczas ta rywalizacja może zakończyć się bardzo szybko. Wydaje się, że Williams może być bardzo głodny gry na wysokim poziomie i jego zwyżkująca forma mogła wskazywać na specjalne przygotowanie gracza pod kątem play offs.

Gerald Wallace – Luol Deng

To nie jest sezon dynamicznego i biegającego w przeszłości do kontr G-Force’a. Jego przydatność w grze Nets jest spora, ale zdecydowanie większa po bronionej stronie parkietu. W ataku zdarzają mu się mecze z 1-2 rzutami..Nie inaczej powinno być i teraz, kiedy obejmie on opiekę nad czołowym niskim skrzydłowym Wschodu, Dengiem. Deng z kolei będzie miał ciężkie życie w ataku z nie odstępującym go na krok Wallace’m. Jeśli Dengowi udałoby się złapać rzut i zmęczyć rywala to z pewnością znacząco wspomógłby swoją ofensywę. Na przebudzenie Wallace’a można liczyć, ale wielkich fajerwerków z jego strony i w ataku nie oczekuję. Raczej zadowoli się rolą stopera. Deng na pewno musi się wspiąć na wyżyny swoich możliwości i stać się większym liderem drużyny.

Brook Lopez – Joakim Noah

Center lubiący rzucać i nieco stroniący od fizycznej walki kontra najbardziej wszechstronny środkowy ligi. Lepiej wyszkolony technicznie i w ataku Lopez powalczy z kandydatem do nagrody dla najlepszego defensora Noahem. Francuz świetnie blokuje, dużo lepiej zbiera od Brooka, ale i nie stroni od dwójkowych akcji ze swoimi skrzydłowymi, asystując. Zanosi się na arcyciekawy match up, jeśli tylko zaleczony uraz stopy Noaha na to pozwoli (?).

IV – podsumowanie

Wygrają Nets bo – nie będą mieli lepszej okazji pokonania osłabionego przeciwnika. Przejście do drugiej rundy oznaczałoby spotkanie się z kimś z pary Heat-Bucks.Wiele powinny nam powiedzieć dwa pierwsze mecze a Nets po prostu muszą je wygrać, w Barclays Center. Deron Williams i Joe Johnson rozstrzelają obronę Bulls w drobny pył!

Wygrają Bulls bo – mają większe doświadczenie w tej części sezonu i wiedzą jak wygrywać z Nets. Nawet mimo poważnych problemów kadrowych ich trener potrafi znaleźć receptę na zatrzymanie każdego przeciwnika. Ponadto w całym sezonie potrafili wygrywać ze wszystkimi czołowymi ekipami Wschodu, oszczędzając siły na największych rywali podczas play offs.  Tom Thibodeau opuści zasłonę dymną i ukaże nam siłę swojego zespołu!

V – mój typ

Jeśli Joakim Noah będzie zdrowy przez większość spotkań w serii (może być oszczędzany w pierwszym meczu) to Bulls powinni wykorzystywać swoje podkoszowe przewagi, przy gorzej broniących w pomalowanym Nets. Ofensywne zapędy Carlosa Boozera i Luola Denga powinny mocno dać się we znaki młodszym Nets. Joe Johnson nie zyska tak wielkiej swobody bo Bulls dobrze go znają z play offs, wśród Hawks. Specjalne zadanie dostanie Jimmy Butler i zastopuje JJ’a. Sam Deron Williams i ciężko walczący Brook Lopez nie do końca udźwigną ciężar gry i po wyrównanym boju zobaczą ,że w tej części sezonu wygrywa obrona a nie kochany przez nich atak. Bulls wygrają serię 4-2/4-3.

Komentarze do wpisu: “Playoff 2013: zapowiedź pary Brooklyn Nets – Chicago Bulls.

    1. Podbijam. To ważna informacja i warto ją zaktualizować w artykule.

      Moim zdaniem jeżeli tylko Deron udźwignie rolę lidera, Nets wygrają. Ciekawe czy Rose będzie ryzykował grę. Chyba już nie.

  1. A ja wierze w Brooklyn. Kto widzial mecz z Detroit ten wie, na jakiej fali jest druzyna Nets i co potrafi zadzialac zgranie kluczowych zawodnikow. Zreszta Chicago zaliczylo mniej wygranych w regular season od Nets i to tez o czyms swiadczy

Comments are closed.