35 punktów Stepha Curry’ego przedłużyło złą passę San Antonio

800px-San_Antonio_Spurs_logo.svggolden_state_warriors_logoKolejny raz Gregg Popovich dał odpocząć swoim liderom (Parker, Duncan, Leonard) i kolejny raz w ostatnich spotkaniach musiał pogodzić się z porażką.

Prowadzeni przez świetnie dysponowanego Stepha Curry’ego (35 punktów, 7/13 z dystansu, 8 zbiórek, 5 asyst) goście mieli problemy tylko w pierwszej połowie. W drugiej ich przewaga nie podlegała dyskusji i ostatecznie dzięki wygranej powrócili na szóste miejsce w Konferencji Zachodniej.

Drużyna Bilans I kw. II kw. III kw. IV kw. Wynik
San Antonio Spurs 58-23 28 29 22 27 106
Golden State Warriors 46-35 27 27 28 34 116

Przebieg spotkania

Po ciężkim spotkaniu w Los Angeles trener Popovich znów musiał zadbać o zdrowie swoich gwiazd. To sprawiło, że w pierwszym składzie znaleźli się Cory Joseph, DeJuan Blair i Matt Bonner. Szczególnie nietypowe zadanie czekało ostatniego, który przy wzroście 208 cm i niskiej mobilności miał grać na pozycji niskiego skrzydłowego. Jak sam później przyznał – ostatni raz w tej roli był sześć lat temu jeszcze w Toronto Raptors gdy w meczu przedsezonowym dostał zadanie grania przeciwko Paulowi Pierce’owi.

Nietypowo zestawiona drużyna gości nieźle się spisywała przez pierwszą połowę. Bardzo dobrze czuł się zwłaszcza Gary Neal, który wkrótce po tym jak się pojawił na boisku urządził sobie mini-konkurs rzutowy z Currym. Już po otwierających 12 minutach Neal miał na koncie 13 punktów, a Spurs prowadzili 28-27. Wśród gości widać było rozluźnienie, które skutkowało wieloma stratami przekuwanymi na łatwe punkty gości. To rozluźnienie pozwalało jednak też na takie akcje:

Drugą odsłonę lepiej rozpoczęli miejscowi, którzy po trójce Barnesa prowadzili już 36-32. Teraz włączył się Patty Mills. Australijczyk zdobył 7 kolejnych punktów SAS i wynik znów oscylował wokół remisu. Taki stan, z lekką przewagą gości utrzymywał się do przerwy na którą Spurs schodzili z trzypunktowym prowadzeniem.

Po zmianie stron żarty się skończyły. Curry zdobył 10 punktów w niecałe 3 minuty i widać było, że Mark Jackson dobrze zmotywował swoich podopiecznych w szatni. Co ciekawe, po czasie Popovicha Warriors potrafili przez 6 minut zdobyć tylko 4 punkty (trójka i rzut wolny Thompsona). Spurs nie byli jednak wiele lepsi, ale ich zryw sprawił, że przed ostatnią kwartą było tylko 79-82.

Po chwili mieliśmy jeszcze nawet dwukrotnie remis (po 82 i 84), ale to było wszystko na co tego wieczoru pozwolili GSW. Świetnie rolę dystrybutora przejął Jarrett Jack, który miał udział przy prawie wszystkich punktach swojego zespołu w tej kwarcie (zdobył 4 punkty i rozdał 5 asyst). Warriors tymczasem po kolejnych trafieniach Curry’ego i Thompsona budowali przewagę, która zbliżyła się nawet do dwudziestu oczek.

Ostatecznie dzięki trzem kolejnym trójkom Millsa Spurs udało się zmniejszyć ostateczny deficyt do 10 oczek, ale nie zmieniło to faktu, że przegrali już 7 ostatnich spotkań na wyjeździe.

Everybody hates losing but I enjoyed the hell out of watching a talented kid perform the way he did. – Gregg Popovich o Currym

Warriors mieli jeszcze dwóch cichych bohaterów, którzy zasługują na wzmiankę. Festus Ezeli dobrze sobie radził patrolując pomalowaną strefę pod koszem (13 zbiórek, 3 bloki). Ważne punkty z ławki dorzucił zaś Carl Landry, który trafił 7/9 z gry i uzbierał 16 oczek.

Pozytywy po stronie Spurs? Dyspozycja strzelecka ważnej trójki zmienników – Bonner, Neal, Mills – w sumie uzbierali 61 punktów na wysokiej skuteczności (25/41 – 60.9%). To się przyda w Playoff.

Pozostałe notatki

  • Steph Curry potrzebuje jeszcze tylko 1 trójki by wyrównać rekord celnych rzutów z dystansu w jednym sezonie należący do Ray’a Allena.
  • Allen trafił 269 razy z dystansu w barwach Seattle SuperSonics w sezonie 2005/2006.
  • Curry będzie miał jeszcze jedną szansę na pobicie osiągnięcia Ray-Ray’a. W ostatnim meczu RS Warriors zagrają w Portland.
  • Matt Bonner jest wedle swoich słów wobec kontuzji Bryanta i emerytury Scalabrine „last standing Mamba”.
  • Parker, Duncan i Leonard mają zagrać przeciwko T’wolves.
  • Wciąż niepewny jest powrót do składu na ostatni mecz RS Manu Ginobiliego.

Filmowe podsumowanie spotkania

Boxscore

Spurs: Bonner 13, Splitter 8, Blair 14, Joseph 10, Green 0, a także Baynes 4, Mills 23, Neal 25, de Colo 9

Warriors: Lee 12, Barnes 11, Ezeli 8, Curry 35, Thompson 23, a także Landry 16, Jefferson 2, Jack 6, Bazemore 3