D-Will powrócił do Utah, Jazz nie odpuszczają w walce o playoff

The_logo_of_the_Brooklyn_Nets200px-Utah_Jazz_logo,_(2010_'new_look').svgWciąż bez kontuzjowanego Joe Johnsona wybrali się Utah zawodnicy Brooklyn Nets. Najwięcej emocji towarzyszyło oczywiście Deronowi Williamsowi, ktory w Salt Lake City spędził blisko 6 lat.

Mimo dobrego występu D-Will nie może być zadowolony. Jego drużyna zdecydowanie przegrała, a Jazz wciąż nie mają zamiaru rezygnować z walki o playoff (są w tej chwili na ósmej pozycji z takim samym bilansem jak Lakers).

Drużyna Bilans I kw. II kw. III kw. IV kw. Wynik
Brooklyn Nets 42-31 28 26 20 33 107
Utah Jazz 38-36 33 19 31 33 116

Przebieg spotkania

Williams spotkał się z mieszanymi reakcjami fanów. Część już uporała się z jego transferem, część jednak wciąż gwizdała gdy miał piłkę w dłoniach.

Pierwsza kwarta była wymianą ciosów kluczowych graczy obu ekip. Zaczęli rozgrywający Mo i Deron Williamsowie, którzy trafiali zarówno po wejściach jak i z dystansu. Po chwili dołączyli się podkoszowi Lopez i Jefferson, ale taki styl gry bardziej odpowiadał miejscowym, którzy zaczęli budować kilkupunktową przewagę.

Kolejny raz mógł się podobać Derrick Favors, który wykorzystywał przewagę wzrostu nad Evansem i Humphriesem. Podkoszowy nie tylko punktował, bronił i zbierał, ale także bardzo dobrze podował i zanotował aż 3 przechwyty. Co ciekawe Favors był efektywny zarówno grając w parze z Jeffersonem jak i Millsapem.

Jazz bardzo dobrze dzielili się piłką, ale Nets nie zamierzali ułatwiać im zadania. Bardzo dobrze prezentował się drugi garnitur gości pod wodzą C.J. Watsona i Andray’a Blatche’a, a wynik znów oscylował wokół remisu.

Dobrą decyzją Carlesimo było przejście na obronę strefową. Dzięki niej skuteczność Jazz dramatycznie spadła, a Nets wyszli na prowadzenie, którego już nie oddali przed zmianą stron.

Jazz agresywnie zaczęli trzecią kwartę. Punktował Mo Williams, a szybko nowy rekord kariery w ilości asyst ustanowił Paul Millsap (9 w całym meczu). Po przechwycie i łatwych punktach Haywarda gospodarze byli już na prowadzeniu.

Miejscowym bardzo we znaki dawał się zmotywowany Williams. Komentatorzy spotkania zgodnie podkreślali, że od Weekendu Gwiazd D-Will jest innym graczem. Zdecydowanie schudł w porównaniu z poprzednim sezonem, a także mniej mu dokuczają urazy.

Różnicę robił jednak Randy Foye, który raz za razem trafiał z dystansu (8/9 w całym spotkaniu). Po jego kolejnej trójce Jazz prowadzili już 9 punktami, a kibice zgotowali swoim pupilom owację na stojąco.

Watson i Brooks zmniejszyli stratę do dwóch posiadań, ale teraz liderem gospodarzy był Al Jefferson. Niesamowicie w obronie grał Gordon Hayward, który w całym meczu uzbierał 3 przechwyty i 3 bloki.

Czwarta kwarta była lustrzanym odbiciem pierwszej odsłony. Oba zespoły ponownie wyregulowały celowniki, ale Jazz cały czas kontrolowali przebieg meczu i po serii rzutów wolnych Mo Williamsa wywalczyli 38 wygraną w sezonie.

Pozostałe notatki

  • Marvin Williams sprawdza się jako energetyczny zmiennik który może grać bez presji.
  • Jerry Stackhouse ogłosił, że po tym sezonie definitywnie kończy karierę.
  • W kolejnych zawodach Jazz muszą zwrócić uwagę na rzuty wolne. 8 pudeł (16/24) w takim meczu to trochę zbyt dużo.

Filmowe podsumowanie spotkania

Boxscore

Nets: Evans 4, Wallace 2, Bogans 3, Lopez 27, Williams 21, a także Humphries 8, Blatche 10, Watson 22, Brooks 10

Jazz: Millsap 9, Jefferson 20, Mo Williams 20, Foye 26, Hayward 8, a także Favors 13, Williams 14, Burks 2, Tinsley 4