Rekord trójek Williamsa i rekord zbiorek Evansa

wizards_logo_detailbrooklyn_nets_logo_detail_secondaryTo była noc Derona Williamsa. Rozgrywający Nets, który gra bardzo nierówno w tym sezonie, a jego forma przypomina matematyczną sinusoidę miał dziś swoje pięć minut, które zapiszą się na kartach historii najlepszej koszykarskiej ligi świata.

Williams w całym spotkaniu uzyskał swój najlepszy punktowy wynik w sezonie – aż 42 oczka, ale wcale nie to było najważniejszym wydarzeniem meczu. Lider gospodarzy w pierwszej połowie trafił 9 rzutów za trzy punkty, czym pobił dotychczasowy rekord NBA celnych trójek w pierwszych 24 minutach meczu. Ponadto jego 7 trójek w pierwszej ćwiartce jest również wyrównanym rekordem celnych rzutów za trzy w jednej kwarcie. Wcześniej podobnej sztuki dokonał Michael Redd w barwach Milwaukee Bucks.

Po przerwie Williams dołożył jeszcze 2 celne trójki i zakończył spotkanie z 11 celnymi rzutami zza łuku. Wyrównał tym samym najlepsze osiągnięcie tego sezonu w trafionych rzutach z dystansu, który współdzieli teraz z Stephenem Currym. Ten ustanowił go w ubiegłym tygodniu, w spotkaniu z New York Knicks, kiedy to zapisał na swoim koncie 54 oczka.

Williamsowi, podobnie jak i wtedy Curry’emu zabrakło tylko jednej celnej próby za trzy, by wyrównać rekord NBA w trafionych rzutach zza łuku.

Dodatkowo rozgrywający Brooklynu stał się pierwszym graczem od 10 lat, który po pierwszej połowie miał na koncie co najmniej tyle samo punktów co cała drużyna przeciwna – 33. Poprzednio taka sztuka udała się Tracy’emu McGrady’emu, który w 9 marca 2003 roku po 24 minutach gry miał 37 oczek, podczas gdy zespół Denver Nuggets – 32.

Deron pobił rekord celnych trójek dla zespołu Nets, należący wcześniej do Vince’a Cartera. Obecny gracz Mavs ustanowił go 11 grudnia 2006 roku trafiając 9 rzutów z dystansu.

Nie tylko jednak Williams zapisał się dzisiaj na kartach historii ligi. Swój rekord kariery w zbiórkach pobił Reggie Evans, mając ich na koncie w całym spotkaniu 24. Zapisał także na swoim koncie 11 oczek, czym wyrównał swoją najwyższą zdobycz punktową w tym sezonie. Skrzydłowy gospodarzy dopiero po raz trzeci w tegorocznych rozgrywkach zanotował co najmniej 10 punktów w pojedynczym meczu.

Oprócz wyżej wymienionej dwójki podwójną zdobycz punktową, miał jeszcze na swoim koncie w zespole Nets tylko Brook Lopez, który rzucił 11 oczek.

Dzięki 24 zbiórkom Evansa Brooklyn zdecydowanie wygrał walkę na tablicach z drużyną z Waszyngtonu 61-47. O dziwo gorzej jednak radzili sobie w pomalowanym gdzie więcej punktów zdobyli goście 53-32. Niemniej przy dzisiejszej skuteczności za trzy Williamsa nie miało to większego znaczenia. Ponadto obie drużyny zagrały dziś na słaby procencie rzutów z gry. Nets trafiali z 39,5 proc. skutecznością, podczas gdy Wizards jeszcze mniej – tylko 35,6 proc.

Gospodarze prowadzili od pierwszej minuty i po trójce Williamsa na początku trzeciej kwarty prowadzili już 27 oczkami. W ostatniej części meczu zespół ze stolicy USA doszedł Brooklyn na 15 punktów i zaczął nawet stosować taktykę hack-a-Evans, ale ani to nie pomogło im dogonić Nets i ostatecznie musieli pogodzić się z 2 przegraną z rzędu i 3 w ostatnich 4 meczach.

Dla przyjezdnych najwięcej rzucił John Wall – 16 punktów, ale trafił tylko 6 z 19 rzutów z gry. Po 11 dołożyli Nene i Kevin Seraphin, a 10 dodał A.J. Price.

W spotkaniu nie mógł zagrać, po raz czwarty w ostatnich 5 meczach, debiutant Bradley Beal. Skręcona lewa kostka najlepszego strzelca Waszyngtonu ponownie dała o sobie znać.

Kolejne spotkanie oba zespoły zagrają już dzisiaj. Wizards zmierzą się na własnym parkiecie z Charlotte Bobcats, natomiast Nets czeka wyjazd do Atlanty i pojedynek z miejscowymi Hawks. 

Washington Wizards – Brooklyn Nets 78:95 (14:38, 19:21, 25:15, 20:21)

Liderzy zespołów:

Punkty: Wall 16 – Williams 42

Zbiórki: Okafor 9 – Evans 24

Asysty: Price 4 – Wallace, Williams 5

Przechwyty: Wall, Temple, Martin 2 – Evans, Williams, Brooks, Blatche 1

Bloki: oka for 2 – Lopez 2