Żar płonie dalej. Game-winner LeBrona i 16 zwycięstwo Heat.

Miami-Heat-Logo-Red-basketball-with-flames-goes-through-a-white-hoopold-orlando-magic-logo-2000Do American Airlines Anrena przyjechali dziś gracze Orlando Magic i byli o krok od sprawienia sporej sensacji. W końcówce jednak sprawy w swoje ręce wziął LeBron James i wjazdem pod kosz w swoim stylu, zapewnił swojej drużynie zwycięstwo i odesłał Magic na tarczy do domu. Drugi raz wiele kłopotów graczom podkoszowym sprawiał Nikola Vucevic, który tym razem zanotował 25 punktów i 21 zbiórek. Był to już drugi mecz Czarnogórca przeciwko Heat, w którym zagrał na poziomie 20-20.

Pierwsza odsłona to ciekawa gra obu zespołów. Od początku tym razem aktywny był Chris Bosh, który wreszcie absorbował uwagę rywali i dawał miejsce do gry swoim kolegom. Jego 8 punktów i 5 zbiórek w dużym stopniu przyczyniły się do prowadzenia Heat po pierwszej kwarcie. Po stronie gości najlepiej spisywali się Nikola Vucevic i Jameer Nelson(obaj po 5 punktów). Wynik 25-18 ustalił Chris Adnersen po akcji 2+1.

Na początku drugiej kwarty gospodarze dzięki celnej trójca Allena(100 trójka w sezonie) i dwóm rzutom zza łuku Norrisa Cole’a zaliczyli run 18-6 i mieli już ponad 10 punktów przewagi. Magic nie składali broni i dobrze z ławki zaprezentował się Tobias Harris, który zdobył 6 punktów, jednak LeBron(10 pkt) dopilnował aby gości dzielił bezpieczny dystans. Heat wygrali 2 kwartę 30-22 i tym samym prowadzili do przerwy 55-40. Wydawało się, że w 3 kwarcie koszykarze z Miami jak zawsze rozniosą rywali i ostatnią kwartę D-Wade i LeBron James obejrzą z ławki rezerwowych.

Początek drugiej połowy to tylko potwierdzenie tych słów, bo po trójce Chalmersa i kolejnych punktach Flasha, Miami prowadziło już różnicą 20 punktów. Wtedy jednak zaiskrzyło w ekipie gości i szybko zaliczyli run 15-4. Po 7 punktów rzucili Maurise Harckless i Arron Afflao, a 10 punktów i 9 zbiórek dołożył Nikola Vucevic. Heat nie mogli znaleźć drogi do kosza i jedyną opcją w ataku był w tej kwarcie D-Wade, który trafił wszystkie swoje 4 rzuty. Oprócz trójki na początku kwarty, kompletnie niewidoczny był LBJ. 6 punktów z ławki dołożył Tobias Harris i gospodarze prowadzili po 3 odsłonach już tylko 77-74.

W 4 kwarcie rozpędzeni goście poszli za ciosem i po 6 z rzędu punktach Jameera Nelsona, Magic wyszli na prowadzenie 82-81. Obie drużyny miały ogromny problem ze skutecznością, a w ostatniej kwarcie tylko raz po rzucie zza łuku piłka znalazła drogę do kosza, mimo aż 16 prób. Na niespełna 2 minuty przed końcem, za przekroczenie limitu 6 fauli na ławkę musieli powędrować Nikola Vucevic i Tobias Harris. Magic prowadzili 96-95 na 20 sekund przed końcem, jednak wtedy idący na potężny wsad, Dequan Jones został niesamowicie zablokowany przez Wade’a. Za trzy próbował trafić jeszcze Harrington, ale pomylił się i gospodarze mieli 13 sekund aby wygrać to spotkanie. Piłka trafiła w ręce LeBrona Jamesa, a ten bez większego problemu ograł w akcji izolacyjnej Dequana Jonesa i wyprowadził Heat na prowadzenie 97-96 ustalając tym samym wynik spotkania. Rzutu rozpaczy próbował jeszcze Arron Afflao jednak bezskutecznie.

16 zwycięstwo Heat z rzędu stało się faktem, tym razem jednak koszykarze z Miami musieli włożyć w tą wygraną dużo siły. Obie drużyny miały tragiczną skuteczność zza łuku, bo zarówno Heat jak i Magic mieli w tej rubryce po 6 celnych rzutów na 28 prób. Goście byli na prawdę blisko zwycięstwa i szczególnie postawa Nikoli Vucevica jest godna odnotowania. Po stronie gospodarzy jak zawsze najlepiej spisała się wielka trójka. LeBron rzucił 26 punktów, D-Wade 24, a 17 punktów i 10 zbiórek dołożył Chris Bosh.

Dequan Jones na pewno nie będzie dobrze wspominał wizyty w Miami.

Orlando Magic-Miami Heat 96:97