Koniec zwycięskiej serii Celtics

boston-celtics-logoDzisiejszy mecz zakończył serię 6 kolejnych zwycięstw Boston Celtics. Ekipie Doca Riversa nie pomogła nawet nieobecność lidera gości Erica Gordona. O zwycięstwie Szerszeni zdecydowała słaba postawa gospodarzy w ofensywie i przeraźliwie pudłowane rzuty wolne (6-16 w meczu). Tym samym w rywalizacji ojca (Doc Rivers) z synem (Austin Rivers), wygrał syn. Warto wspomnieć, że w dzisiejszym meczu Kevin Garnett przeskoczył Patricka Ewinga na liście najlepszych strzelców (jest w tej chwili 16 mając 26 824 punkty).

W drużynie gości zabrakło Erica Gordona, który wciąż nie może wrócić do pełni zdrowia. Pierwsza kwarta przebiegała pod dyktando Celtics, którzy w pewnym momencie prowadzili nawet 11 punktami. Punktowali wszyscy zawodnicy pierwszej piątki. Agresywna obrona gospodarzy dawała się mocno we znaki gościom, którzy zanotowali kilka wymuszonych strat. Skuteczna gra Szerszeni w końcówce zmniejszyła rozmiary strat do 5 punktów (25-20 dla Boston Celtics).

Gra Celtics zacięła się w drugiej odsłonie. Zieloni mieli problemy zarówno w obronie jak i w ataku. Na 4:54 do końca po wymuszonej z powodu upływu czasu trójce Greivisa Vasqueza Hornets objęli prowadzenie 38-32. Powrót do pierwszego składu początkowo wiele nie zmienił, bo pudłował zarówno Kevin Garnett i Paul Pierece. W końcu niemoc Celtów przełamał Garnett i Rondo, a po trójce Pierce’a gospodarze powrócili nawet na prowadzenie 43-41. W ostatniej akcji pierwszej połowy Ryan Anderson trafił jednak równo z końcem 24 sekund potrzebnych do rozegrania akcji i odzyskał prowadzenie Szerszeniom.

Niemoc w ataku Celtics przeniosła się na trzecią kwartę, którzy przez pierwsze 3,5 minuty nie mogli zdobyć punktu. W tym czasie przewaga Hornets urosła do 10 punktów, a przez moment wynosiła nawet 12 punktów. Świetnie grał  Al-Farouq Aminu, który raz po raz dostawał się na linię rzutów wolnych. Ciężar gry próbował wziąć na siebie niewidoczny do tego momentu Paul Pierce. Po trójce Jasona Terry’ego na 4:17 do końca trzeciej odsłony przewaga gości stopniała do 54-61 i Monty Williams poprosił o czas. Ta odsłona zakończyła się wynikiem 68-63 dla drużyny z Nowego Orleanu.

Pierwsze 5 minut czwartej ćwiartki to wiele pudeł z obu stron. Na 7:07 do końca wynik na tablicy pokazywał 74-67 dla gości. Celtics mieli kilka momentów zmniejszenia różnicy do 4-5 punktów, ale świetny mecz rozgrywał rozgrywający Szerszeni Greivis Vasquez. Głównie jego gra utrzymywała dystans. Na 3:37 do końca Hornets prowadzili nawet 82-71 i Celtics potrzebowali cudu, żeby powrócić do meczu. Cud się nie zdarzył, bo od tego momentu to Szerszenie zanotowali run 8-0 i najwyższe prowadzenie w meczu. Mecz zakończył się wynikiem 90-78.

Celtics przegrali ten mecz w ofensywie. Momentami byli w niej totalnie bezradni. Słabo zagrał Paul Pierce (12 pkt, 5-16 z gry, 10 zb). Mało widoczny był Rajon Rondo (7 pkt, 11 as). Zawiódł nieco Kevin Garnett, który co prawda zdobył 15 punktów, ale zanotował wskaźnik -26 punktów (zdecydowanie najwięcej w meczu). W ekipie Hornets poza wyróżnionym już Vasquzem dobry mecz zagrał Robin Lopez (17 pkt, 6 zb) i Al-Farouq Aminu (18 pkt, 9 zb).