Clippers bez Hilla, ale ze zwycięstwem

640px-Los_Angeles_Clippers_logo.svgAutor: Jarosław Adamczyk

Sympatycy Los Angeles Clippers mieli nadzieję, że pierwszy raz na parkiecie w tym sezonie pojawi się Grant Hill. Niestety odłożono jego powrót na sobotni mecz. To jednak i tak nie przeszkodziło zawodnikom z Californii odnieść zwycięstwa nad Maverics 99-93, którzy tak na dobrą sprawę byli godnymi przeciwnikami dla gospodarzy jedynie do końca trzeciej kwarty.

Potem mecz przejął Chris Paul i Clippers odjechali od rywali na bezpieczną przewagę.

Przebieg spotkania

Początek meczu to dominacja na parkiecie dwójki Jordan – Griffin. Podkoszowi Clippers robili pod koszem przeciwników praktycznie wszystko co chcieli, rozbijając obronę Maverics i stwarzając miejsce na obwodzie dla strzelców. Nie jest żadną tajemnicą, że tych Clippers mają bardzo dobrych, dlatego też przewaga gospodarzy rosła z minuty na minutę, by po 8 wynosić  7 pkt.

Ostatecznie Dallas zdołało zniwelować przewagę o 3 punkty do końca pierwszej kwarty, która zakończyła się wynikiem 25-21.

Ławka rezerwowych drużyny z Los Angeles także nie pozostawała dłużna gościom, bardzo dobrze dzieląc się piłką i powiększając przewagę po 4 minutach kolejnej kwarty do 9pkt.

Później Clippers ewidentnie spuścili z tonu i goście zaczęli odrabiać straty, między innymi dzięki dobrej grze Darrena Collisona, który w pierwszej połowie zdołał zgromadzić  17pkt. Po stronie gospodarzy szczególnie wyróżniał się były zawodnik Lakers Matt Barnes, gdyż na skuteczności 80% w pierwszej połowie zdobył 11 pkt, z czego 9 po rzutach zza łuku.

Kiedy wydawało się, że po dwóch kwartach drużyny zejdą do szatni remisując, swoim kunsztem popisał się lider gospodarzy Chris Paul, trafiając z trudnej sytuacji równo z syreną i wyprowadzając swoją drużynę na nieznaczne prowadzenie 52-50.

Początek trzeciej kwarty to wymiana ciosów z obu stron i wreszcie po trzech minutach tej części gry Dallas wkońcu wyszli na minimalne prowadzenie po udanej trójce Mariona. Za chwilę po świetnej asyście Nowitzkiego, 2 pkt dorzucił Kaman i zrobiło się 60-57 dla gości. To nie był koniec dobrej passy Mavs, gdyż oni zaliczali kolejne punkty, a Clippers kolejne straty w tej kwarcie i przewaga na 3 minuty przed końcem tej części wyniosła już 9 pkt.

Ostatecznie strata gospodarzy  na początku czwartej kwarty wynosiła tylko 3 pkt, gdyż po świetnej asyście CP3 (10asyst do tego momentu), fantastyczną trójką równo z syreną popisał się, nie kto inny jak Matt Barnes.

Wspaniale decydującą odsłonę meczu rozpoczął Paul rozdzielając asystę za asystą, a po trzech minutach gry przejął piłkę w obronie i po kontrze wyprowadził Clippers spowrotem na prowadzenie 82-80. Za chwilę przypomnieli o sobie gościom Barnes  oraz Crawford i strata Mavs wzrosła już do 7 pkt 90-83 (seria Clippers 25-8).

Z Zaistniałą sytuacją goście nie mogli już sobie poradzić. Mimo, że próbowali jeszcze powalczyć,  to w końcówce ze złudzeń odarł ich Chris Paul trafiając dwa rzuty osobiste na kilkanaście sekund przed końcem ustanawiając wynik meczu (były to jedyne rzuty wolne CP3 w tym pojedynku).

Najlepsi na boisku:

Clippers: C. Paul – 19pkt, 16as, M. Barnes – 19pkt, B. Griffin – 15pkt, 13zb

Maverics: D. Collison – 22pkt, O.J. Mayo – 17pkt, D. Nowitzki – 13pkt,