Szczyt bezsilności Bulls. Powtórka z grudnia 2009 roku.

Seriami mecze z Kozłami wygrywali w United Center od 2010 roku gracze z Windy City. Natomiast Tom Thibodeau jako head coach Byków nie przegrał – do wczoraj – z Kozłami. Porażki udało się uniknąć w miniony weekend, kiedy Bulls dzięki Carlosowi Boozerowi zebrali się w końcówce i wyrwali wyjazdowe zwycięstwo w Bradley Center. W końcówce sobotniego pojedynku o wygranej zadecydowała znakomita defensywa gości (34 stracone punkty w 2 finałowych kwartach). Tym razem o wyniku występujących w roli gospodarzy Byków, znów zdecydowała..defensywa (znaczy jej brak!).

To co przeżywają w drugich i czwartych kwartach fani Chicago Bulls podczas 67. sezonu można nazwać szczytem bezsilności – trenera, zawodników, rezerwowych etc. O ile Carlos Boozer (4 DD w ostatnich 5 meczach) mógł stać się bohaterem kolejnego zwycięstwa drużyny, o tyle szkołę gry w ataku – przy niezdarnej próbie stopowania rywala – zafundował mu Ersan Ilyasova (autor 14 oczek w 4 kw.). Byki mają jakiś turecki kompleks , co? W ostatnim czasie świetne czapy i masę zbiórek – nieco na złość Garowi Foremanowi – sprezentował Omer Asik.

W grudniu 2009 roku Byki jasno i wyraźnie przeważały w swojej hali nad Królami z Sacramento. 35-oczek wówczas odrobili goście, wygrywając 102-98. Są w składzie Byków dziś gracze pamiętający tamten fatalny występ – Kirk Hinrich czy Joakim Noah. Była to era Vinny’ego Del Negro.

Teraz do miasta zjechał inny ex coach Bulls, poprzednik amerykańskiego Włocha, Scott Skiles. Jego zespół od początku pierwszej kwarty wyglądał na nieco zagubiony – zwłaszcza jego obrońcy – przecierali oczy ze zdumienia, kiedy seryjnie trafili Hinrich i Hamilton (po 7 oczek w I kw.). Byki planowo objęły prowadzenie 26-19.

Przy słabszej dyspozycji w pierwszych dwóch kwartach byczego front courtu (4-12 z gry), Thibs polegał na grającym w najlepsze Ripie. Człowiek w masce do końca pierwszej połowy miał już na koncie 17 oczek i nie zwalniał tempa zdobywania punktów. Klimat mu sprzyjał zwłaszcza, że sam z sobą walczył znów Luol Deng (1-5 z gry). Efektywność defensywy również popłacała, goście trafiali tylko na 38% z pola.

Ciągłe ataki Byków w trzeciej kwarcie, z wykorzystaniem poprawiającego swoją skuteczność Boozerem (13pkt po III kw) i czującym rzut Hamiltonem (21pkt po III kw) dały miejscowym 16-punktową zaliczkę. Akcje Denga i kolejne trafienia Booza oraz Ripa przyniosły najwyższą w danym momencie, 21-punktową przewagę. Anglik z ex graczem Pistons w końcu trafili też po trójce. W tym samym czasie swój kryzys notowali Jennings i Ellis (0/8 zza łuku).

Warto jednak podkreślić, iż Byki znów w małym stopniu wykorzystywali swoją ławkę. Włoch Belinelli oraz przybyły z OKC Mohammed znów nie powąchali parkietu. Mimo przyzwoitej skuteczności na dystansie, Bulls znów tracili zbyt wiele piłek (16). W końcu pewnych sygnałów, by coś zmienić nie odebrał trener Chicago..

Dobra gra duetu Hamilton (30pkt w meczu to rekord podczas jego występów w czerwonym trykocie) – Hinrich (17pkt i 6as to najlepszy występ od czasu powrotu do Windy City) uśpiła miejscowych fanów, kolegów z drużyny i trenera. Bucks przy kolejnej niedyspozycji swoich strzelców (Ellis 10pkt a Jennings 6pkt) wykorzystywali z powodzeniem zmienników. I tak kolejno do gry ofensywnej drużyny włączali się Ersan Ilyasova (8-14 z gry), Beno Udrih (11pkt i 6as) oraz Ekpe Udoh (11pkt – 6zb – 5blk). Oni dali iskrę, która podpaliła United Center. Po trzech minutach finałowej odsłony było już 11-0 dla gości. Hamilton po 4 minutach odczarował niemoc swoich i wyprowadził Bulls do stanu 82-76. Po chwili dwie pierwsze trójki w drugiej połowie wrzuciły Kozły, na remis! W sześć minut zrobiło się 19-2..Niemoc Chicago trwała w najgorsze. Po momencie nieuwagi Boozera, akcję 2+1 wykonał Ilyasova i Koziołki już galopowały po wygraną (91-90). Panowie UUdoh i Udrih trzymali rękę na pulsie dając gościom wygraną. Byki jeszcze miały nadzieję w rzucie Hamiltona, ale Rip spudłował i wygrana Bucks stała się faktem (najwyższa przewaga w 3kw wynosiła 27 pkt!).

Znów granie 8 zawodnikami wyszło Bykom na złe. Znów po meczu siedzieli w szatni ze zwieszonymi głowami w dół. Up-tempo Kozłów z Ilyasovą na czwórce i Udohem na centrze zaskoczyło totalnie defensywę tak mocną jeszcze podczas 66 sezonu. Teraz wypada czekać na Mavs, bowiem to oni następni będą chcieli „ogolić frajerów”.

Wynik: Chicago Bulls – Milwaukee Bucks 92:93 (26:19,24:21,30:23,12:30)

Najlepsi strzelcy: Hamilton 30, Boozer 19, Hinrich 17oraz Ilyasova 18, Henson 11, Udrih 11.

Komentarze do wpisu: “Szczyt bezsilności Bulls. Powtórka z grudnia 2009 roku.

  1. Mam takie pytanie.Czy byłby ktoś wstanie napisać coś o „luxury tax”,które zespóły go płacą,jakie to są pieniądze,czy są jakieś konsekwencje tego w przyszłości dla organiacji itp.To chyba jest jeden z czynników dla którego w Chicago nie mam już „bench mob”.dzięki

Comments are closed.