10-na-10: drugi tydzień rozgrywek.

W kilku pytaniach znów zastanawialiśmy się nad sytuacją wspomnianych drużyn. Oczywiście gorącym tematem było zwolnienie Mike’a Browna z posady pierwszego trenera Lakers. Zapraszamy do cotygodniowego zestawu pytań i odpowiedzi:

1. Mike Brown, zwalniałbyś już dziś czy czekał jeszcze kilka spotkań? Kogo byś wybrał na jego miejsce??

Bartek Berbeć: Ja bym dał mu jeszcze 3-4 spotkania.

Dawid Ciepliński: Pytanie już nieaktualne, bo jak wszyscy wiemy Mike Brown nie jest już trenerem Lakers. A jeśli chodzi o jego przygodę z Los Angeles to ja bym go w ogóle nie zatrudniał. W tym samym czasie pod odejściu Phila Jacksona, na rynku dostępny był jeszcze Rick Adelman, który teraz jest trenerem Timberwolves. Pamiętam, że bardzo chciałem, żeby to właśnie jego zatrudnił managment Jeziorowców. Niestety, wybór padł na Browna i widać trochę, że najzwyczajniej w świecie sobie nie radził. Brakowało mu konsekwencji i to mnie najbardziej u niego denerwowało. Tak było w poprzednim sezonie, kiedy na początku wystawiał do gry Davida Ebanksa czy Andrew Goudelocka, a potem z nich zrezygnował pomimo tego, że radzili sobie przyzwoicie jak na swoje możliwości. Ebanks co prawda wrócił jeszcze do łask, ale Goudelock już nie i Kobe Bryant musiał grać po 38,5 miuty na mecz, bo nie było go kim zastąpić. Teraz był sprowadzony przed sezonem Jodie Meeks, ale przed meczem z Golden State zagrał tylko 22 minuty w 3 meczach, a Brown wolał na dwójce wystawiać Metta World Peace’a jak w meczu z Utah Jazz. Na taki eksperyment mógł sobie pozwolić jakieś 3-4 sezony temu, kiedy skrzydłowy Lakers był jeszcze bardziej mobilny i szybszy, ale nie teraz. Jego decyzje były czasami dla mnie niezrozumiałe i jako kibic Lakers bałem się co nowego znowu wymyśli. Czy dobrze, że go zwolnił? Tak. Kobo bym wybrał na jego miejsce? Phila Jacksona. To trochę marzenie ściętej głowy, ale może dałby się namówić na ostatni taniec z Black Mambą i zdobycie wspólnie z nim szóstego mistrzostwa. wtedy oboje mogliby pójść na zasłużoną emeryturę. Jeśli nie dałoby się przekonać Jacksona, to zadzwoniłbym do Jerry’ego Sloana. Może w końcu Lakers zaczęliby wykorzystywać potencjał w grze pick’n’roll jaki posiadają.

Piotr Gładczak: Decyzja o zwolnieniu Browna była jedynym słusznym posunięciem, a zastanawiać się należy tylko nad tym, dlaczego trwało to tak długo. Co zmieniłoby odłożenie zwolnienia Browna o kilka dni/tygodni? Chyba tylko pogłębiłoby kryzys LAL. Serce podpowiada Phila jacksona, ale ciężko mi uwierzyć, że zdecyduje się wrócić. Stawiam na Jeffa van Gundy’ego.

Michał Kajzerek: Mike powinien dostać więcej czasu, nie miał pełnego sezonu, objął zespół po lokoucie, a wdrożenie nowej filozofii gry z pewnością wymaga więcej czasu niż obóz przygotowawczy. Na jego miejsce Phil Jackson, żadnych wątpliwości.

Paweł Kołakowski: Pomimo kompromitującego startu Lakers dałbym jeszcze czas Brownowi co najmniej do świąt. Nie jest łatwo wkomponować w jeden zespół Howarda i Bryanta. Do tej pory miał łatwo bo miał jedną wielką gwiazdę – Bryanta czy wcześniej Jamesa. Potrzebuje na to czasu i to doskonale rozumiem. Dlatego jestem zwolennikiem spokojnej pracy, które powinna dać efekty w przyszłości … Pytanie czy na miarę oczekiwań włodarzy i kibiców z L.A. Poza tym póki Kobe jest za Brownem nikt go nie ruszy …

Wojtek Konieczny: Zwolnienie Browna było słuszną decyzją, ale nie wierzę, że jakikolwiek trener pojawi się w LA, sprawi, że Lakers zwojują w tym sezonie ligę.

Marek Miłuński: Dałbym mu jeszcze szansę. Princeton Offense moim zdaniem nie jest aż takim problemem. Owszem są na szarym końcu w liczbie strat. Jednak ofensywnie Lakers i tak są w pierwszej dziesiątce (7 miejsce), a będzie tylko lepiej. Mają 2 miejsce w lidze w zbiórkach ofensywnych. W ciągu sezonu liczba strat spadnie. Główny problem Lakers to defensywa. Po 5 spotkaniach mają dopiero 25 miejsce mając w składzie DH12 i MWP (w końcu dwaj DPOTY)! Tutaj jest pole do poprawy.

Adam Wiśniewski: Bez przesady, nie od razu zwalniać po paru meczach. Miami też miało słaby (jak na taką drużynę) start kiedy pozyskali Jamesa i Bosha. Zawodnicy muszą się ze sobą zgrać i do tego potrzeba czasu. Jeśli dalsze mecze Lakers ciągle będą przegrywać to wtedy pomyślałbym o innym trenerze, ale jeszcze nie teraz. Give them time. Słyszałem gdzieś plotki, że za Browna w Lakers miałby trenować Jerry Sloan. Byłoby ciekawie.

Woy: Kiedy masz w składzie takie gwiazdy jak Bryant, Howard i Nash to by je pogodzić musisz mieć na ławce wybitnego szkoleniowca z ogromnym autorytetem, zwłaszcza w klimacie Hollywood.. Brown nie spełniał żadnego z tych wymogów, nie miał wsparcia w liderze, czyli Kobem. Ponadto przesadził z princeton offense , gdyż już w skróconym sezonie gracze woleli stare trójkąty Phila Jacksona, który najprawdopodobniej wróci na ławkę w L.A. Wydaje mi się, że Jackson dobierze znów Texa Wintera, Franka Hamblena i być może Kurta Rambisa (znów może zostać jego następcą;-). Najważniejszy dla mnie fakt, to jednak brak chemii w drużynie weteranów (Jamison prezentuje słaby poziom, Gasol znów nie przykłada się do obrony, a Howard jeszcze nie jest w pełni sił, no i doszła kontuzja Nasha). Pytanie – czy zwolniłbym tak szybko Browna – odpowiedź TAK, bo miał już sporo czasu i żenująco słabe pre-season jak na pretendenta do tytułu. Lakers nie mieli czasu do stracenia.

2. Który z mocno przebudowanych teamów najbardziej Ci imponuje w pierwszych dwóch tygodniach i dlaczego?

Bartek Berbeć: Pytanie bardzo podobne do poniższego, więc w obu przypadkach New York Knicks, chociaż Houston Rockets i Denver Nuggets póki co również mocno na plus. No i LA Clippers.

Dawid Ciepliński: Dallas Mavericks. Bo grają od początku sezonu bez Dirka Nowitzkiego, a i w pierwszych dwóch spotkaniach bez Chrisa Kamana, a w ostatnich dwóch bez Shawna Mariona i mają bilans 4-2. Jak na drużynę, która została zbudowana na szybko po porażce związanej z pozyskaniem Derona Williamsa tego lata grają świetnie. Widać, że bardzo dobrze przepracowali okres przygotowawczy. Ponadto świetnie w nowym otoczeniu zaaklimatyzował O.J. Mayo, który po ostatnich sezonach spędzonych w Memphis odżył w Dallas. Rzuca na lepszej skuteczności, więcej zbiera, asystuje i co chyba najważniejsze zdobywa więcej się punktów na różne sposoby, aż milo się patrzy. Jak na razie jest liderem tego zespołu i widać, że nowe otoczenie mu służy.

Piotr Gładczak: Spore wrażenie robi na mnie gra Timberwolves. Świetną robotę wykonuje rosyjski duet, a cały zespół wygląda na świetnie zbilansowany, a przecież z powodu kontuzji pauzują obecnie Kevin Love i Ricky Rubio.

Michał Kajzerek: Minnesota Timberwolves – grają prostą, trochę europejską koszykówkę i najważniejsze, że robią to skutecznie.

Paweł Kołakowski: Najbardziej podoba mi się gra Denver Nuggets. Biegają jak szaleni, skaczą, dunkują … (Faried wyrasta na prawdziwą bestię!) troszkę przypominają mi Seattle Supersonics prowadzonych przez Karla … z tym, że Ponaddźwiękowcy potrafili rzucać za 3 :-) Był tam Perkins, McMilan. Schrempf, Hawkins czy Payton. Denver też ma potencjał do takiej gry i nie potrafię zrozumieć czemu zawodzą w tym elemencie gry. Jeśli to poprawią to widzę ich nawet w pierwszej czwórce Zachodu na koniec sezonu

Wojtek Konieczny: Patrząc na to, że Wolves grają bez dwóch swoich absolutnych liderów, ich gra – i wynik – są naprawdę imponujące.

Marek Miłuński: Szczerze mówiąc fajnie ogląda się Portland Trail Blazers. Nie sądzę, że awansują do play-off, ani nawet że będą mieć wynik zbliżony do 50% zwycięstw. Widać jednak, że ten zespół ma przyszłość. Bardzo podoba mi się Damian Lillard. On, Aldridge i Leonard będą trzonem tej drużyny na długie lata. Widać również pierwsze owoce zeszłorocznej przebudowy w Milwaukee i Golden State.

Adam Wiśniewski: Może nie są jakoś super przebudowani, ale bardzo podoba mi się Houston Rockets i chyba wiadomo dlaczego. James Harden nie mógł zadebiutować lepiej i już po pierwszych kilku meczach stał się gwiazdą w Houston. Jeremy Lin także radzi sobie dobrze i ciągle gra na przyzwoitym poziomie. Czyżby myśleli o playoffs?

Woy: Wyjadacze z San Antonio i zaraz po nich Dallas Mavericks. Ci drudzy przemeblowali skład, mają całkiem nową wyjściową piątkę i pod nieobecność Nowitzkiego, Mariona i częściowo Kamana potrafią wygrywać w najlepsze. Ofensywa kierowana przez parę Collison-Mayo robi świetnie wrażenie. Przypomnijmy tylko jak słabo Mavs radzili sobie miesiąc temu podczas tournee w Europie;-)

3. Która drużyna , patrząc na pierwsze wyniki, zrobiła najlepszą robotę na rynku transferowym tego lata?

Bartek Berbeć: Tak tak, New York Knicks.

Dawid Ciepliński: Ponownie musiałbym napisać, że Dallas Mavericks, ale nie chcę się powtarzać, więc mój wybór pada na Miami Heat. Nie dość, że na ich korzyść przemawia to, że są coraz bardziej zgrani i doświadczeni po zdobyciu mistrzostwa to jeszcze pozyskali Raya Allena i Rasharda Lewisa, dokładając do składu dwóch kolejnych świetnych strzelców za trzy. Poza tym i Allen i Lewis po pierwszych pięciu meczach rzucają jak do tej pory na najlepszej skuteczności zza łuku w karierze, odpowiednio 59 i 50 proc. Wiem, że nie utrzymają jej do końca sezonu i te wraz z kolejnymi meczami te średnie pewnie będą spadać, ale grając przeciwko Miami i podwajając któregoś z wielkiej trójki dany zespół ryzykuje, że piłka trafi w ręce jednego albo drugiego, a ten będzie już wiedział co z nią zrobić.

Piotr Gładczak: Miami Heat. Zatrudnienia Raya Allena było majstersztykiem i już zaczyna się spłacać. Ray Ray zapewnił Heat wygraną z Nuggets, zresztą 59.3% trafianych trójek mówi samo za siebie.

Michał Kajzerek: New York Knicks, w zasadzie wymieniałbym ten zespół obok Minnesoty Timberwolves i mógłbym używać obu ekip zamiennie, ale to przebudowa Knicks i polityka sprowadzania weteranów wydaje się mieć teraz sens.

Paweł Kołakowski: Rockets potrzebowali lidera, a Martin takowym nie był. Harden był im potrzebny jak powietrze i chociaż w każdym meczu nie będzie rzucał po 30 -40 pkt to jest to nowa świeżość. Brakuje im tylko zrozumienia … Druga ekipa to Knicks … Ktoś może powiedzieć, że mają dom starców, ale popatrzcie jakich starców i jak mają wyrównany skład. To będzie bardzo poważny rywal na Wschodzie dla Heat – o wiele poważniejszy od Bostonu … jeśli ominą ich kontuzje.

Wojtek Konieczny: Zakupów nie było zbyt wiele, ale były bardzo przemyślane – i trafione. Miami Heat.

Marek Miłuński: Dallas Mavericks? Póki co tylko jedna przegrana (do soboty), świetna gra O.J. Mayo, nieźle gra Kaman i Collison. Czekam na nieco lepszą grę Branda. Bez Dirka radzą sobie naprawdę bardzo przyzwoicie. Drugim zespołem jest Houston Rockets, które rzutem na taśmę dopięło swego sprowadzając All-Stara w osobie Hardena. Pokazuje mi to, że warto podjąć bardziej radykalne ruchy.

Adam Wiśniewski: Na pewno nie Lakers (śmiech). A tak na poważnie to odpowiedź jest w punkcie numer 2. Ponownie Rockets.

Woy: N.Y.Knicks przy osobie Jasona Kidda. Trener-weteran na boisku, zmienił wszystko – tak jak zresztą mówił w letnich wywiadach przez przejściem – w szatni Knicks. Dziś już wiemy czemu Nets i Mavs z Kiddem w składzie wchodzili do finałów NBA. Lider z takim bagażem doświadczeń to skarb. Dodatkowo świetny przechwyt (już kiedyś o tym pisałem) w osobie Ronniego Brewera.

4. Gra której ekipy obok Lakers, najbardziej Cię rozczarowuje?

Bartek Berbeć: Washington Wizards. Nie spodziewałem się, że będzie aż tak źle.

Dawid Ciepliński: Boston Celtics. Mieli być drugą, trzecią siłą na wschodzie a na razie legitymują się bilansem 2-3. Jeśli jeszcze porażkę z Miami można jakoś wytłumaczyć tak pozostałe wyniki nie napawają optymizmem. Wpadka z Milwaukee, ledwie wygrane mecze z Wizards i wczorajsza porażka z Sixers jak na razie nie wróży niczego dobrego. Jeden z najlepszych zespołów w obronie na przestrzeni kilku ostatnich lat traci średnio aż 101 punktów w każdym meczu (25 miejsce w lidze) i przeciwnicy trafiają przeciwko nim na skuteczności 47 proc. skuteczności z gry (24 pozycja) i 40 proc. za trzy (28 miejsce). Jak dla mnie to katastrofa i jeśli Boston rzeczywiście ma być tym zespołem, który będzie walczyć z Heat o mistrzostwo konferencji to powinni się wziąć ostro do pracy.

Piotr Gładczak: Zadziwia mnie nierówna forma Nets, których skład jest jednym z silniejszych na Wschodzie. Wpływ na bilans 2-2 mają na pewno kontuzje, ale nie można nimi wszytskiego tłumaczyć. Joe Johnson trafia tylko 39,3% z gry, Kris Humphries nie zbiera tyle, ile w poprzednich latach, a sam Deron Williams nie jest w stanie pociągnac gry zespołu.

Michał Kajzerek: Detroit Pistons – siedem porażek Lawrence Frank? Naprawdę? Byli blisko parę razy, ale byłem przekonany, że będą na poziomie NBA, na razie grają, jak zespół z Euroligi.

Paweł Kołakowski: Pewnie złapiecie się za głowy, ale więcej spodziewałem się po Pistons. Monroe, Stuckey, Maxiell już raczej dorośli do ligi więc powinni dawać więcej tej drużynie. Tymczasem wygląda to na kolejny smutny sezon w Michigan.

Wojtek Konieczny: Boston Celtics – trzy porażki i dwa wymęczone zwycięstwa nad Wizards. Tak, jak im kibicuję, tak mnie w tym sezonie strasznie irytują swoją nieporadnością. Niby cyferki kręci Rondo, ale rozczarowuje mocno ławka rezerwowych, która miała zrobić różnicę, sporo słabszych momentów ma też i Pierce, i Garnett. Pamiętam jednak, że rok temu też słabo zaczęli, nie ma co więc załamywać rąk.

Marek Miłuński: Ogólnie jest to zbyt wczesna faza sezonu na takie pytania. Póki co jestem nieco rozczarowany Celatami, ale wierzę, że Rivers spokojnie ich poustawia i za miesiąc będą postrachem ligi. Dość zaskoczony jestem słabym początkiem Denver, chociaż jestem pewien, że podobnie jak w przypadku Celtów, będą wyglądać zupełnie inaczej za kilka tygodni.

Adam Wiśniewski: Nie oglądałem żadnego ich meczu więc za dużo nie powiem, ale Pistons nie mają żadnej wygranej i są na dnie tabeli. Nieciekawy start. Poza Detroit rozczarowałem się też Suns, bo miałem wielką nadzieję, że powalczą o miejsce w playoffs. Prawie pewne było, że nie mają na to szans, ale ja ze względu na Gortata miałem taką nadzieję. Oczywiście to dopiero drugi tydzień, ale już widać, że o rozgrywki po sezonie regularnym Phoenix będą mogli powalczyć, ale tylko w NBA 2K13.

Woy: Pistons, miało być jeszcze lepiej, pozbyto się Bena Gordona i postawiono na młodych. Efekt ich gry to na razie pójście w ślady Bobcats. Pytanie czy Joe Dumars nie powinien już przejść na emeryturę i oddać klub w ręce lepszego organizatora, bo od finałów 2005 w Mo-town nic dobrego się nie dzieje..

5. Czy Indiana Pacers nie spełni oczekiwań przedsezonowych i nie wygra swojej dywizji centralnej, po kontuzji Danny’ego Grangera?

Bartek Berbeć: To jest bardzo trudne pytanie, bo wróżymy z fusów. Chicago może być blisko, Cleveland zaskakuje, chociaż Pacers akurat zagrozić nie powinni, nie skreślałbym też Milwaukee. Na pewno Indiana wygra około 8-10 meczów mniej, niż przywidywaliśmy, ale wciąż powinna tę dywizję wygrać.

Dawid Ciepliński: Może być im bardzo ciężko biorąc pod uwagę, że mimo absencji Derricka Rose’a Chicago Bulls i Milwaukee Bucks radzą sobie bardzo przyzwoicie. Porażki z Charlotte Bobcats, z Atlantą Hawks, czy też wczorajsza z Minnesotą Timberwolves powodują, że ciężko upatrywać w nich faworyta do zwycięstwa w swojej dywizji. Pozytywnie zaskakuje George Hill, który jak do tej pory jest najlepszym zawodnikiem Pacers, szczególnie w crunch-timie.

Piotr Gładczak: Jest jeszcze za wcześnie, aby rokować wyroki w tej sprawie. Granger nie będzie pauzował przez cały sezon, a Pacers muszą nauczyć się grać bez niego. Trener Vogel musi przenieść akcenty ofensywne na innych zawodników, a większą odpowiedzialność za wynik musi wziąć choćby David West.

Michał Kajzerek: Indiana nie wygra, nie zrobiłaby tego nawet z Danny Grangerem. Chicago Bulls wyglądają mocno, ale jeśli kontuzja Kirka Hinricha będzie poważna, to prędzej czy później ekipę z Wietrznego Miasta dopadną problemy. Nie mówię tego, bo jestem fanem Byczków.

Paweł Kołakowski: Nie wiem czy Granger była, aż takim liderem tej drużyny. Tu zawsze widziałem kolektyw, który stanowił największą siłę ekipy z Indianapolis. Z drugiej strony nie widziałem w nich faworyta dywizji. Moim zdaniem o wiele silniejsi są Bulls czy Bucks, a Pacers mogą powalczyć o kolejne miejsca ..

Wojtek Konieczny: Narażę się kibicom, ale jakoś nie wierzę do końca w ten zespół i nie widzę ich jako ekipy, która osiągnie w tym roku cokolwiek więcej, niż ciężko wydarty półfinał Konferencji.

Marek Miłuński: Wydaje mi się, że dywizję centralną wygrają Byki. Indiana jest zespołem dość mocno nastawionym na defensywę, a Granger to jednak ich lider. Nie jest łatwo zastąpić gościa, który rzuca te 18-20 punktów w meczu. W zeszłym sezonie Granger miał 18.7 punkta na mecz, a następni mięli poniżej 13. Są skazani na ciągłe zmaganie się w ataku. Moim zdaniem na pewno nie będą w pierwszej 5 konferencji. Natomiast do play-off pewnie wejdą pełną parą i w pierwszej rundzie mogą stworzyć świetną parę wcale nie stojąc na straconej pozycji (chyba że trafią na Miami).

Adam Wiśniewski: Na pewno mogą mieć z tym problem. Granger miał spory udział w drużynie, a jego brak może skutkować przegranymi meczami. Na dzisiejszy dzień stawiam, że zajmą drugie miejsce.

 Woy: Przy nierównej formie Roy’a Hibberta i potencjalnym (niepewnym do końca) odejściu z ławki Briana Shawa, to wielkie osłabienie. Granger to przecież numer jeden strzelec Pacers od lat i od tak nie da się go zastąpić. Szanse na wygranie Central Division mocno spadły w tym momencie.

6. Kogo zmienić w Phoenix Suns by zacząć regularnie wygrywać; rozgrywającego czy trenera?

Bartek Berbeć: Ani jednego, ani drugiego. Tam brakuje strzelca. Najskuteczniejszy Dragić notuje 16 punktów na mecz, ale nie jest facetem, który trafi decydujące rzuty.

Dawid Ciepliński: Należałoby zmienić przed wszystkim taktykę zespołu i więcej piłek kierować do naszego jedynaka w lidze. Pisałem już, przy okazji zapowiedzi meczów, że ciężko będzie Marcinowi wyrównać średnią zdobywanych punktów z ubiegłego sezonu, kiedy ma obok siebie bardzo chętnych do rzucania zawodników jak Goran Dragic, Michael Beasley czy Luis Scola. Wszyscy trzej oddają więcej rzutów niż Gortat, ale trafiają na gorszej skuteczności, z czego Beasley nie dobija nawet do 35 proc. Marcin nie jest traktowany jako pierwsza opcja zespołu, a nawet odnoszę wrażenie, że jako trzecia, czwarta. Dziwi mnie to, ponieważ pokazał w zeszłym sezonie, że potrafi zdobywać punkty i spokojnie mógłby podnieść swoją średnią punktów do 18 na mecz, może nawet 20.
Dodatkowo za samą postawę Marcina w obronie powinien zostać wynagrodzony właśnie większą liczbą dostarczanych piłek w ataku. Nikt tak ciężko nie pracuje w tym zespole jak Polak, który co tu dużo mówić jest najlepszym zawodnikiem Suns na starcie rozgrywek.
Poza tym ten sezon i tak w Phoenix powinni spisać na starty, spróbować zająć jak najwyższą pozycję w kolejnym drafcie i liczyć na przechwycenie jakiegoś franchise-playera przyszłego albo jeszcze następnego lata. Wtedy z tak zbudowanym składem mogą zacząć myśleć o wygrywaniu. Teraz nie powinni wykonywać żadnych pochopnych decyzji jak zmian rozgrywającego czy trenrea, a przecież nie od dziś nie wiadomo, że drużyny Gentrego lepiej grają po All-Star Game.

Piotr Gładczak: Wydaje mi się, że w Phoenix nie są potrzebne radykalne zmiany. Zespół pod wodzą Alvina Gentry’ego z każdym meczem będzie się lepiej poznawał i rozwijał. Juz widać, że Dragic coraz częściej próbuje grać pick and rolle z wysokimi zawodnikami. Większe problemy Suns mają pod koszem, gdzie osamowtniony Marcin Gortat może nie wytrzymać całego sezonu na takich obrotach.

Michał Kajzerek: Jeśli dajecie mi wybór – to rozgrywającego. Goran się poprawił – bez wątpienia, ale ten zespół ma w krwiobiegu przede wszystkim współpracę play-makera z centrem, a Dragic play-makerem bywa od czasu do czasu.

Paweł Kołakowski: Goran Dragić pokazał w Houston, że liderem być potrafi. Może brakuje mu zaufania jakim obdarował go Kevin McHale w Houston (sadzając Lowry’ego na ławcę). To początek sezonu więc zaczekajmy jeszcze z osądami. Słoweniec ma zadatki na bycie następcą Nasha w Phoenix tylko obaj z Gentrym muszą lepiej się zrozumieć.

Wojtek Konieczny: Będzie tylko lepiej – zmiana trenera na nic się tu zda. Mam nadzieję, że Dragić zacznie lepiej grać z Gortatem, a Scola to niezłej gry w ataku dołoży trochę lepszą defensywę. Gdy jednak uczciwie spojrzeć na ten zespół, to kadrowo szczytem ich możliwości będzie rozpaczliwa walka o play-offs, może więc warto zrewidować swoje oczekiwania wobec nich. Dla mnie tak zmontowany zespół, jak tegoroczni Suns, to ligowy średniak bez większych aspiracji.

Marek Miłuński: Are you kiddin’ me? Gentry to facet, który mając materiał do walki o najwyższe miejsca w drafcie, sprawia, że Suns walczą sezon w sezon o play-offy. Obu powinni zostawić. Suns po prostu są za słabi kadrowo. Poza Gortatem, Dragicem i może Beasleyem wszyscy są do wymiany. Ten zespół po prostu jest słaby, a Gentry robi moim zdaniem rewelacyjną robotę.

Adam Wiśniewski: Sama zmiana trenera za wiele nie pomoże i tak samo z drugiej strony, sama zmiana rozgrywającego też nic nie zmieni. Może trzeba pomyśleć o większych zmianach? Widać, że brak Nasha jest odczuwalny w drużynie.

Woy: Od początku gry Dragića w Suns nie jestem fanem jego talentu. Swego czasu w każdym tekście nazywałem Słoweńca ironicznie „nie podam piłki do Marcina”. Dziś mam ciągle to samo zdanie, a Goran to nie first-pass player. Dziwi mnie, że tak szybko wygrał rywalizację z Kendallem Marshallem i trener Gentry na razie nie znajduje minut dla debiutanta. Może na Marshalla przyjedzie czas? Może przyjdzie czas na korekty w składzie i taktyce Suns, mam na myśli głównie więcej piłek do Polaka i częstsze dwójkowe akcje z nim. Wydaje mi się, że Alvin Gentry nie dotrwa do końca sezonu  Phoenix. Jego pozycja słabnie i nie widać głębszego pomysłu na poprawę gry zespołu.

7. Co się dzieje w Mo-Town i czy nadszedł czas na kolejną zmianę trenera?

Bartek Berbeć: Zbyt dużo zmian trenerów. To jest drużyna w przebudowie, można było spodziewać się słabego początku. W styczniu, lutym, złapią swój moment. Singler, Monroe, Knight i Drummond to nie są słabi gracze, ale potrzebują przede wszystkim cierpliwości, a nie zmiany trenera.

Dawid Ciepliński: Nie, powinni jeszcze poczekać i dopiero później podjąć jakąś deczyję. Tak naprawdę, to Tłokom niewiele brakło, a mieliby bilans 2-4, a nie 0-6 i dzisiaj zastanawialibyśmy się, czy nie zwolnić czasem trenera Washington Wizards. Teraz Pistons powinni robić to, co mogą najlepiej, czyli ogrywać swoich młodych zawodników, niech się rozwijają i zabronić rzucać do kosza Rodney’owi Stuckey’owi.

Piotr Gładczak: W drużynie Pistons to nie trener jest problemem. Zespół z Rodneyem Stuckeyem i Jasonem Maxiellem w piątce oraz Jonasem Jerebko jako najlepszym graczem nie może osiągać sukcesów.

Michał Kajzerek: Posada Franka wisi na włosku i jeśli szybko się coś nie zmieni to wyleci jeszcze w tym roku.

Paweł Kołakowski: Uważam, że tak. Potencjał tej drużyny jest ogromny. Tej drużynie potrzebny jest ktoś taki jak Adelman, Collins, Hubie Brown czy Sloan. Oni pokazali, że można wykrzesać z drużyny bez gwiazd wykrzesać bardzo dużo. Jakiś wstrząs jest tutaj potrzebny i moim zdaniem trener, który wykorzysta potencjał młodej drużyny maksymalnie.

Wojtek Konieczny: Czy można oczekiwać jakiś imponujących rezultatów od tak słabego kadrowo zespołu? Rzut oka na pierwszą piątkę pokazuje, że przegrałaby z połową drugich piątek wystawionych przez inne ekipy. Sukcesem będzie przekroczenie 10 wygranych – z tym, czy z innym trenerem.

Marek Miłuński: Niestety dzieje się źle. Zespół kompletnie przestał bronić (28 defensywa w lidze). Są spore problemy w ataku. Nie wiem co się dzieje z Rodneyem Stuckeyem (trafił tylko 8 z 46 rzutów z gry?! co daje 17,4% skuteczności). Kadrowo również nie widzę przyszłości przed tym zespołem. W tej sytuacji nie rozumiem tak małej liczby minut dla Drummonda, który jest bestią (na 14,4 minuty ma średnio 1,2 bloki i 4 zbiórki). Poza Monroe i Drummondem nie ma potencjalnych All-Starów. Zmiana trenera mogłaby pomóc, ale gdyby to było jakieś nazwisko (Van Gundy, McMillan?).

Adam Wiśniewski: Niestety, ale chyba tak. Ci zawodnicy mają potencjał tylko muszą zostać dobrze pokierowani. Muszą mieć kogoś kto ich zmotywuje. W tym sezonie bez zmiany coacha będzie ciężko.

Woy: O czym pisałem wyżej, wychodzą konsekwencje słabych wyborów Joe Dumarsa. Najpierw słynny już Darko Milicić, później dwa ślepe strzały, najpierw przy pozyskaniu Allena Iversona, a następnie zainwestowanie w duet Ben Gordon-Charllie Villanueva. Lawrence Frank z młodzianów super teamu nie sklei, ale czy dostanie czas na wykonanie swego planu do końca rozgrywek, w to też szczerze wątpię..Kryzys Tłoków ma głębsze podłoże i solidny Greg Monroe oraz perspektywiczny Andre Drummond nie zmienią tego z dnia na dzień. Zwłaszcza, iż bez formy jest Rodney Stuckey.

8. Czy do Brooklyn Nets przypiszemy za parę tygodni hasło „z dużej chmury, mały deszcz” mając na uwadze oczekiwania do osiągnięć-zwycięstw ?

Bartek Berbeć: Jeżeli podtrzymają dotychczasową, bujaną postawę, to przypiszemy. Chociaż ja już latem widziałem, że talentu tam jest dużo, porządni gracze mają potężne kontrakty, ale nie ma w tym za bardzo idei, konceptu. Krótko mówiąc – kontrakty podpisywane były trochę „na pałę”, a JJ był opcją rezerwową po Howardzie etc. etc.

Dawid Ciepliński: Nie. Ten zespół może jeszcze nie w tym sezonie, ale w kolejnym będzie obok Heat i Knicks trzecią siłą wschodu. Myślę, że w tym sezonie mogą sobie pozwolić jeszcze na zgrywanie, docieranie i szukanie chemii, ale już od następnego wszyscy będą wymagać od nich nawiązania walki o najwyższe laury. Chociaż wpadki, takie jak te z Minnesotą nie powinny się przydarzać zespołowi, który powoli będzie aspirował do grona najlepszych w lidze.

Piotr Gładczak: Już wcześniej pisałem o Nets przy okazji pytania o rozczarowanie zepsołowe. Nets potrzebują czasu i zdrowia. Wydaje się, że z każdym tygodniem gra zespołu z Brooklynu będzie wyglądała coraz lepiej. Radziłbym się wstrzymac jeszcze z osądami.

Michał Kajzerek: Brooklyn Nets potrzebują czasu, to normalne – nie od razu Rzym zbudowano. Balonik pompowano, bo trzeba było wyprzedać karnety na cały sezon. Nie chcę na razie niczego ferować, choć Nets prezentują się co najwyżej średnio.

Paweł Kołakowski: Nie wiem na co stać Nets. NBA to nie piłka nożna. To nie jest Chelsea Londyn, PSG czy Manchester City. Nie ma tak, że można nakupować gwiazd i natychmiast bić się o najwyższe cele. Przerabiał to już Mark Cuban w Mavs. To długotrwały proces, który nie zawsze kończy się powodzeniem. Za to kochamy tą ligę właśnie. Brooklyn przekona się o tym w tym sezonie, ale nie chce prorokować na co ich stać. Być może na Play-off.

Wojtek Konieczny: Nie ma co panikować. Balon oczekiwań rozdmuchano za bardzo, bo uczciwie i rzeczowo patrząc, w takim składzie (spójrzmy nie tylko na startową piątkę, ale i głębię ławki), trudno w Nets upatrywać faworytów Wschodu – sukcesem będzie już półfinał Konferencji. Dajmy im czas, zobaczymy, co z tego będzie, ale dziwię się tym, którzy są zaskoczeni grą Nets – widać mocno przecenili ich możliwości. Czy zaskoczą? Kto wie, ale z darciem koszulek jeszcze bym poczekał.

Marek Miłuński: Wydaje mi się, że zaczną wygrywać. Najbardziej zagubiony jest póki co Joe Johnson. Myślę, że trzeba dać mu czas, aby zacząć rozumieć się z Williamsem. Dajmy im jeszcze trochę czasu. Nie mam wątpliwości, że po powrocie G-Force’a będzie to wyglądać dobrze i play-offy są w ich zasięgu.

Adam Wiśniewski: Ja wielkich oczekiwań wobec nich nie miałem. Wiedziałem, że Knicks będą lepsi, a sami Nets nie zanotują jakiegoś mega skoku formy. Mogą powalczyć o playoffs, bo to dopiero początek sezonu i wszystko może się zmienić, ale to ciągle ta sama drużyna, tylko, że dokonała parę transferów i zmieniła halę.

Woy: Zaproponowałem to pytanie, gdyż chciałem poznać opinie innych kolegów. Sam mam bardzo wątpliwe przekonanie co do dzisiejszego sukcesu kierowanej z wielką pompą organizacji. Logo, super nowiusieńka hala i centrum treningowe, nowe barwy – brawo. Popatrzmy jednak realnie na przepłaconego Joe Johnsona (LeBron czy Dwight to on nie jest), przereklamowanego G-Force’a – gdzie w tym samym czasie w Minnesocie drugą młodość w roli lidera przezywa AK-47, dalej 2-letnia umowa za WOW!! 24-miliony dla solidnego – wyrobniaka Krisa Humphriesa i często zmagający się z kontuzjami Brook Lopez. Sam awans do play offs będzie sukcesem, ale dziś patrząc i oto będzie trudno! Patrzę na to wszystko i uważam ,że na Brooklynie słabo inwestują pieniądze.

9 . Widzisz na dzień dzisiejszy drużynę mogącą rywalizować na równi, w serii best of seven, z szalenie ofensywnymi Heat?

Bartek Berbeć: „Na dzień dzisiejszy” – nie. W tej chwili nie mają sobie równych i każda drużyna w lidze uległaby w max sześciu meczach.

Dawid Ciepliński: Charlotte Bobcats. A tak na poważnie to z Heat wygrali już w tym sezonie Knicks, ale to było tylko jedno spotkanie. Czy daliby radę w siedmiu spotkaniach. Chyba nie. Może San Antonio? Ciężko stwierdzić, bo kiedy patrzę na pozostałe zespoły, to na dzień dzisiejszy trudno znaleźć w lidze kogokolwiek takiego.

Piotr Gładczak: Jeśli Lakers pod wodzą nowego szkoleniowca nie zaczną grać na poziomie, który wynika z ich talentu, to Heat ten sezon zakończą dominując niepodzielnie w lidze.

Michał Kajzerek: Widzę – New York Knicks, jeżeli nadal będą grali basket, jaki prezentowali w pierwszych czterech meczach sezonu regularnego.

Paweł Kołakowski: New York Knicks. Powiecie oni są za starzy … Owszem, ale w krytycznych momentach wyjdzie doświadczenie Wallace, Camby’ego, Kidda, Thomasa. Melo Anthony chyba dorósł, żeby pociągnąć tą ekipę w stronę finałów. Bronią, świetnie grają na dystansie jak i pod koszem. Mają wszystko, aby nawiązać walkę z Heat.

Wojtek Konieczny: Na razie nie – żadna drużyna na starcie nie wygląda na szczególnie mocną i już pierwszych kilka kolejek wykazało słabości wszystkich ekip – nawet Heat. Póki co jednak widać, że są ekipy, które mogłyby im urwać 1-2 zwycięstwa, ale dojście do meczu nr 7? Ciekaw jestem, na jak długo pary starczy Knicks – dla ligi dobrze byłoby, żeby jak najdłużej…

Marek Miłuński: Na dzień dzisiejszy San Antonio Spurs i LAC. Na wschodzie New York Knicks musi jeszcze udowodnić, że pierwsze mecze to nie przypadek.

Adam Wiśniewski: NYK bardzo dobrze rozpoczęli sezon i oni mogą sprawić trudności Heat. Tak samo Pacers (ze zdrowym już Grangerem) będą godnym przeciwnikiem.

Woy: Na wschodzie to być MOŻE New York Knicks, jeśli utrzymają formę, będą kontynuować defensywny postęp oraz nie wypadną przez kontuzje liderzy ich. Na zachodzie dziś niestety nikt. Jest team, który ma potencjał na równą grę z Heat i nazywa się Lakers, ale nie przy dzisiejszej, fatalnej dyspozycji. BTW. Oklahoma City Thunder nieco spadli na jakości i przy odejściu 'rakietowego Brodacza’.

10. Minnesota T-Wolves bez Kevina Love’a czy Chicago Bulls bez Derricka Rose’a czyli która drużyna na
dziś bardziej Cię zaskakuje?

Bartek Berbeć: W tym przypadku, biorąc pod uwagę małą próbkę, nikt mnie nie zaskakuje. Grają tak, jak się spodziewałem.

Dawid Ciepliński: Minnesota, ponieważ bez swojego asa zajmuje drugie miejsce w Konferencji Zachodniej. A trzeba wziąć pod uwagę, że nie gra jeszcze Ricky Rubio. W końcu po latach posuchy w zimnej Minesocie stworzył się ciekawy zespół, w czym duża zasługa Ricka Adelmana, który potrafi odpowiednio ustawić swoich podopiecznych na boisku. Wolves to na tą chwilę murowany kandydat to play-off, tylko obawiam się czy dotrwają w zdrowiu w dalszej części sezonu, ponieważ już odezwało się kolano Brandona Roy’a a i J.J. Barea ma kłopoty zdrowotne.

Piotr Gładczak: Wolves mają bilans 4-1 bez swoich dwóch największych gwiazd. Pisałem juz wcześniej, że imponuje zbilanosowany skład zespołu z Minny, w którym tylko jeden gracz (Kirilenko) gra średnio więcej niż 30 minut w meczu. Pytanie tylko, czy powrót Love’a i Rubio pomoże, czy zaszkodzi wynikom?

Michał Kajzerek: Minnesota T-Wolves – nie tylko dlatego, że stracili Love’a, ale grają bez Ricky’ego i cały czas mają problemy z kontuzjami swoich graczy. Adelman wykonuje świetną pracę. Bulls zdążyli już udowodnić, że mogą bez Rose’a grać na naprawdę wysokim poziomie

Paweł Kołakowski: Bulls bez Rose’a zawsze wydawali mi się mocni. Minnesota nawet z Love’m do Play-off nie awansowała. Nie widzę zaskoczenia w grze żadnej z tych ekip. Obie mają świetnych szkoleniowców, którzy mają różne warianty gry – nawet te bez swoich asów. Składy także obu zespołów są dość wyrównane i silne (chociaż Byki moim zdaniem są znacznie mocniejsze).

Wojtek Konieczny: Wolves – bilans 4-1 braliby w ciemni nawet ze swoimi liderami. Ciekawe, jak zespół będzie się spisywał do czasu powrotu swoich gwiazd – i jak Rubio z Lovem wkomponują się w zespół, gdy już powrócą.

Marek Miłuński: Przywykliśmy już do oglądania Byków w tych warunkach. W sezonie zasadniczym każdy team grający świetną obronę będzie wysoko. Minnesota nie zaskoczyła mnie wynikami, ale stylem. Nastawiałem się na świetną grę Roya, a tutaj okazuje się, że Adelman stworzył team, który w pierwszych meczach pozwolił przeciwnikom na zdobycie średnio 89 punktów! Zaskakuje Pekovic, odnajduje się zeszłoroczna 2 z draftu – Derrick Williams. Wybieram więc Timberwolves.

Adam Wiśniewski: Bulls mnie zaskakują. Myślałem, że bez lidera mocno spadną, ale jak widać dają radę.

Woy: Wilki – bez Love’a i z pudłującym na dystansie Roy’em. Ponadto ciągle bez Rubio, ale ze świetnie prezentującymi się Rosjanami, Shvedem i Kirilenką (forma tego drugiego to pozytywna niespodzianka). Rick Adelman wykonuje równie świetną pracę jak za czasów swojego prime w Portland i Sacramento. Nie wiem czy w brodę nie plują sobie działacze Lakers, kiedy postawili na Mike’a Browna. Mówi się, że corner offense Adelmana jest zbliżona filozofią do triangle offense Jacksona czyli kosmetyczna zmiana taktyki byłaby-mogłaby być na rękę niejednemu z Lakers. Ale to tylko gdybania, dziś trener jest w Minnesocie i mam nadzieję, że przywróci T-Wolves play offs.