Transfer Bynuma niczym ogromny magnes.

Efekt przejścia Drew do Miasta Braterskiej Miłości jest widoczny już gołym okiem. Żadna z ekip w Eastern Conference nie zanotowała podobnego wzrostu popularności jak 76ers. Sternicy klubu już w piątek poinformowali o fakcie większego zainteresowania meczami swoich ulubieńców m.in. widocznego przy rosnącej sprzedaży biletów (a pewnie za chwilę dojdą do tego wpływy z koszulek z numerem 33). Teraz trzeba czekać na pierwsze spotkania Szóstek i również dobre rezultaty w grze na parkiecie.

W zeszłym tygodniu Doug Collins poinformował, że wg jego pomysłu Andrew Bynum będzie ustawiony w wyjściowym składzie wraz ze Spencerem Hawesem. Biały podkoszowy zespołu ma zająć rolę „Paua Gasola” – trafiającego z półdystansu i dogrywającego piłkę do mocniejszego centra Sixers.

Jak wiadomo w ekipie z Filadelfii i w historii jej przewijały się największe nazwiska na pozycji środkowego, począwszy od Wilta Chamberlaina poprzez Mosesa Malone’a i Darrylla Dawkinsa.. na Dikembe Mutombo kończąc. Sternicy klubu wierzą, iż „podkoszowa bestia” da im poziom zwycięstw powyżej 50 w sezonie zasadniczym, a to z kolei ustawi ich na wysokich przed play off miejscach – tuż za Miami Heat i Boston Celtics. Należy również pamiętać o tym, że Drew praktycznie po odejściu Howarda do L.A. nie będzie miał równie mocnego konkurenta, walczącego z nim o miano numer jeden środkowego Wschodu (gdzieś tam za plecami czają się Tyson Chandler, Joakim Noah czy Al Horford ale obaj są niżej notowani w ofensywie po poprzednim sezonie od byłej gwiazdy L.A.).

Włodarze klubu marzą również o popularności podobnej do czasów Allena Iversona, kiedy zespół miał okazję nawet zagościć w finale NBA. Co do szans Drew na podobnie wielką karierę do the Answer to na razie wstrzymałbym się z porównaniami i poczekał jednak na pierwsze spotkania sezonu regularnego. Nie ulega wątpliwości, że sam transfer dał teamowi nową siłę, wizję świetlanej przyszłości oraz perspektywy zbudowania liczącej się organizacji z młodym Evanem Turnerem na pokładzie.

Złote czasy Szóstek pamiętają jeszcze Charles Barkley i Julius Erving czyli najlepsi skrzydłowi przed erą filigranowego Iversona, bardzo pochlebnie wypowiadający się na temat wymiany związanej z Sixers. Wydaje się, iż przy Drew widzą oni możliwość niemałego awansu sportowego swojego byłego klubu lub pozostania na poziomie rewelacji ligi, jak to miało miejsce w ostatnim sezonie zasadniczym.

Trzeba również dodać; nikt nie pamięta już o odejściu Andre Iguodali, bo zespół wzmocnili potencjalni następcy w ofensywie i strzelcy pokroju Nicka Younga oraz Jasona Richardsona. Takiej siły rażenia Doug Collins już dawno nie posiadał w składzie swojej drużyny (wcześniej prowadził Wizards czy Pistons i ciężko mu było o awans do play offs).

Wracając do początku mojego wpisu, Szóstki już w pierwszych tygodniach sprzedaży biletów na nowy sezon od transferu Bynuma, dostali zabezpieczenie od fanów na 92% ilości poprzedniego sezonu (brano pod uwagę tych samych klientów) przy sprzedaży karnetowej. Zapotrzebowanie z tzw. wolnej puli, wzrosła o kolejne 40%, co znalazło przełożenie przy zakupie biletów na 10 najbliższych spotkań. Podsumowując – klub zwiększył liczbę gwarantowanych widzów, obecnych na każdym spotkaniu, przez co o dostanie się na spotkanie nowej wschodniej siły będzie graniczyło z niemałym cudem. Na dokładkę, Szóstki w zeszłym sezonie zanotowały największy wzrost – 3000 miejscówek – w sprzedaży w Fargo Wells!

Bynumowi należy tylko życzyć zdrowia przy realizacji nowych celów. Szóstkom tytułu Mistrza Dywizji Atlantyckiej.