Drobnym drukiem: Determinacja Danny’ego Greena

Daniel Green trzykrotnie został skreślony przez kluby NBA zanim na dobre zadomowił się w lidze. Dwa razy do domu odsyłał go Gregg Popovich z San Antonio Spurs. Gdy Danny otrzymał od niego trzecią szansę wiedział, że nie może jej zaprzepaścić.

Mierzący 198 cm i ważący 95 kg Green od zawsze był przyzwyczajony do wygrywania. Podczas gry na University of North Carolina był górą w 125 ze 143 rozegranych spotkań (rekord uczelni). Jakby tego było mało jest pierwszym graczem w historii ACC, który zanotował minimum 1000 punktów, 500 zbiórek, 250 asyst, 150 celnych rzutów z dystansu, 150 bloków i 150 asyst.

Grając dla Tar Heels poprawiał się z roku na rok, ale sam czuł że wciąż musi być lepszy by dostać się do NBA. To sprawiło, że na uczelni spędził (co jest obecnie dość nietypowe) cztery lata.  W sezonie 2008/2009 notował już 27.4 minuty na mecz i statystycznie 13.1 ppg, 4.7 rpg i 2.7 apg. Dodatkowo świetne 47.1% z gry i 41.8% w rzutach z dystansu. Wydawało mu się, że jest już produktem na miarę najlepszej ligi Świata.

Do NBA trafił jednak dopiero z 46 numerem draftu. Wybrali go Cleveland Cavaliers. Na pocieszenie mógł powiedzieć, że lista kandydatów z 2009 roku była naprawdę imponująca – m. in. Blake Griffin, James Harden, Tyreke Evans, Stephen Curry czy Jrue Holiday. Przed Dannym swoje kluby znalazła jego czwórka kolegów z UNC – Tyler Hansbrough (nr 13), Ty Lawson (18) i Wayne Ellington (28).

Pierwszy sezon w barwach Cavs nie był dla niego udany. Na parkiecie spędził w sumie niewiele ponad 115 minut (w 20 spotkaniach). Widać było po nim, że nie jest w stanie odnaleźć swojego miejsca. Prowadzony przez Mike’a Browna zespół z LeBronem Jamesem, Shaquillem O’Nealem, Mo Williamsem i Antawnem Jamisonem miał za cel wygrywać tu i teraz za wszelką cenę. Danny’emu brakowało osoby, która każe mu się zebrać w garść.

Ostatecznie przed kolejnymi rozgrywkami Green był wolnym agentem. Zainteresowali się nim Spurs, którzy od początku widzieli jego duży potencjał. Popovich nie daje jednak niczego za darmo. Młody gracz spędził sporo czasu w D-League w barwach Reno jednak ponownie (dwukrotnie) klub rezygnował z jego usług. Gdy z San Antonio zadzwoniono do niego po raz trzeci postanowił dać z siebie wszystko.

He was aggressive, he was physical and he was determined. Some of that had been lacking in the past, where he was maybe a little lackadaisical. – Gregg Popovich

Ciężka praca wkrótce się opłaciła. Skoncentrowany tylko na koszykówce Green wykorzystał urazy Manu Ginobiliego i TJ Forda by wyszarpać swoje minuty na boisku, a wkrótce dzięki dobrej postawie stać się graczem podstawowego składu. W 66 spotkaniach skróconego sezonu zasadniczego aż 38 razy występował w S5. Osiągnął lepszą średnią punktową niż przez pierwsze dwa lata w lidze łącznie – 9.1 ppg. Rzuca ze świetną skutecznością – 44.2 % z gry i 43.6 % z dystansu. Bardzo dobrze gra w obronie i nie boi się ważnych rzutów.

Danny’s been handed the starting job, the opportunity to play, and he has flourished. He’s earned his spot. He’s doing a wonderful job. He’s confident. – Manu Ginobili

Patrząc na jego grę wydaje się jakby był w Spurs od lat. To zasługa systemu i pracy trenera Popovicha, ale także kolegów z drużyny. Mając u boku takich zawodników jak Duncan, Parker czy Ginobili na każdym treningu można się czegoś nauczyć. Mało tego – przy tak wyrównanym składzie, Danny nie może sobie pozwolić na słabsze występy i odpuszczanie na treningach. Zaraz za jego plecami czai się choćby Gary Neal czy Stephen Jackson.

Teraz przed 24-latkiem kolejna trudna próba. Do San Antonio przyjedzie wybuchowa ekipa z OKC. Green prawdopodobnie przez większość spotkania będzie na zmianę z Kawhi Leonardem pilnował Kevina Duranta, ale także uganiał się za dynamicznymi Westbrookiem i Hardenem. Jednego możemy być pewni – nie pęknie, to nie jest tego typu człowiek.

Komentarze do wpisu: “Drobnym drukiem: Determinacja Danny’ego Greena

  1. Wydaje mi się że on raczej będzie bronił Russela. Facet ma talent do niszczenia rozgrywających. Szybkie ręce widziałem jak wybierał C.Paulowi piłkę w koźle. Jak będzie trzeba to przejmie Hardena. Jak dla mnie Green to niesamowita historia z końca ławki Cavs, poprzez Olimpie Lubjlana aż do bycia niesamowicie pewnym siebie srtrzelcem za 3. Rzadko popełnia błędy. Zniszczył Haywarda (a Gordon miał ponad 52% skuteczności za 2 i 3 w kweitniu) Paula podobnie ( ok trochę kontuzja pomogła ale w meczu nr 4 Paul w końcówce został zatrzymany praktycznie samodzielnie przez Greena). Zresztą polecam sprawdzic na synergy jak zmienił się Diaw po przyjściu do Spurs. W Spurs zatrzymuje rywali na 31% skuteczności. W tym roku mają talnet wyciskania ze swoich graczy więcej niż ktokolwiek się spodziewał

  2. Pozazdrościć determinacji i dążenia do spełnienia własnych marzeń. Gram w koszykówkę i mam problem, aby się odpowiednio zmotywować, choć staram się z każdym dniem to zmienić. Naprawdę wielki szacunek dla Dannyego, jestem pełen podziwu pracy jaką wykonał.

  3. Takich zawodników powinno się podziwiać a nie rozkapryszonych gwiazdek jak Howard czy Melo.

  4. Dokładnie Panowie. Dzięki za Wasze komentarze. Do Danny’ego mam wielki szacunek – tak się walczy o swoje marzenia.

    Co do obrony na Westbrooku to rzeczywiście będzie jego pierwszorzędny matchup – szczególnie jeżeli Parker złapie szybko na nim przewinienie. 

    Nie zdziwię się jednak jeżeli Popovich będzie mocno zmieniał obrońców na Durancie by ten nie mógł się dostosować. Z tego co analizowałem (jutro zapowiedź serii Spurs – OKC) to Leonard bardzo dobrze sobie radzi na KD, ale jak wiadomo tego typu zawodnika jednym graczem nie zatrzymasz. Nie zdziwcie się jak będziecie widzieli nawet pojedynki Durant – Diaw, gdy ten pierwszy będzie przechodził na PF.

Comments are closed.