LeBron vs MJ w dziewiątym sezonie

Trudno w to uwierzyć, ale LeBron James rozgrywa obecnie już swój dziewiąty sezon na parkietach NBA. Pamiętam jeszcze, kiedy debiutował w 2003 roku, a najciekawszym tematem mediów związanych z koszykówką, było zastanawianie się czy LBJ zostanie drugim MJ-em? Został?

Na samym początku chciałbym zaznaczyć, że sama analiza będzie miała bardziej formę zabawową, a porównanie obu zawodników, grających przecież na innych pozycjach, z innymi partnerami oraz chyba przede wszystkim w innych czasach, stanowi tylko wyjście do ewentualnego konfrontowania osiągnięć LBJ-a i MJ-a, po zakończeniu przez Jamesa kariery.

Postanowiłem spojrzeć na główne statystyki oraz osiągnięcia zespołów, w których obaj grają/grali. Pod uwagę biorę tylko dziewiąty sezon, czyli obecny w wykonaniu LeBrona Jamesa oraz rozgrywki 1992/93 dla Michaela Jordana. Nie brałem pod uwagę cech charakteru, jak choćby zespołowości, czy dowództwa, dlatego analiza nie jest pełna, ale jak już zaznaczyłem, zależy mi na przyjrzeniu się głównie liczbom. Przy okazji zaznaczę, że nie było im dane stanąć naprzeciw siebie w meczu NBA. Kiedy Jordan w 2003 roku kończył swoją przygodę z graniem w Washington Wizards, LeBron został właśnie wybrany z pierwszym numerem draftu przez Cavaliers.

Podejrzewam, że każde porównanie na koniec zawsze sprowadzi się dla kibiców pytaniem: ile tytułów zdobył MJ, a ile LBJ?

Na początek porównajmy wiek obu zawodników w omawianych sezonach. James 30 grudnia skończy dopiero 28 lat. Jordan na koniec sezonu 1992/93 miał już 30 wiosen na karku. 19 lat temu, Bulls bronili tytułu zdobytego rok wcześniej, a w sumie zmierzali po swój pierwszy three-peat, ponieważ pierwszy pierścień wywalczyli już w rozgrywkach 1990/91. Heat z Jamesem przegrali z Mavs Finały NBA rok temu, a w obecnych rozgrywkach ich jedynym celem jest pójść jeden krok dalej.

Ok, zacznijmy szybką i jakże podstawową analizę.

Skuteczność rzutów z gry.

Michael Jordan – 49.5%

LeBron James – 53.4%

LBJ wygrywa zdecydowanie, ale oddaje średnio 18.6 rzutów w meczu, kiedy Jordan rzucał średnio aż 25.7 razy. Koszykówka była jednak w tamtych czasach o wiele bardziej nastawiona na ofensywę, ponieważ Bulls, którzy zdobywali po 105.2 punktów w każdym spotkaniu, dysponowali zaledwie 17. ofensywą ligi. Heat w bieżącym sezonie aplikują rywalom 100.3, a jest to czwarty atak pod względem skuteczności. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę finezję obu graczy, to zdamy sobie sprawę, że MJ miał tą genialną lekkość, dzięki której mijał rywali. James to z kolei „czołg”, który waży około 20 kilogramów więcej, a nad większością swoich bezpośrednich przeciwników ma przewagę warunków fizycznych.

No tak, jeszcze jedna rzecz, za którą James jest przez wielu – w dużej mierze niesłusznie – krytykowany, czyli gra w clutch time. Jordan, jak wszyscy wiemy, był geniuszem końcowych minut. Trafienie w ostatnich sekundach decydujące o wygranej Bulls było czymś normalnym. U LeBrona jest z tym gorzej, a wielu zarzuca mu wręcz, że spala się w końcówkach.

Skuteczność rzutów za trzy.

Michael Jordan – 35.2% (1.0 – 2.9)

LeBron James – 36.1% (0.8 – 2.3)

Jak widzimy, mamy niemal idealny remis w konkurencji rzutów z dystansu. LeBron odpuścił sobie w obecnych rozgrywkach rzuty z dystansu. Oddaje najmniej prób w karierze, a to na rzecz lepszej skuteczności z gry, a i sama skuteczność zza łuku jest najwyższa w karierze. Jordan nigdy nie był wielkim strzelcem dystansowym, więc ta porażka nie dziwi.

Punkty.

Michael Jordan – 32.6 pkt/mecz

LeBron James – 26.8 pkt/mecz

Wygrana Jordana to po części tego, że jak już pisałem wyżej, koszykówka była wtedy bardziej ofensywna, MJ oddawał więcej rzutów, a na dodatek nie miał w drużynie takich partnerów, jak Dwyane Wade i Chris Bosh. Scottie Pippen oddawał w rozgrywkach 1992/93 średnio 16.4 rzutów i zdobywał 18.4 punktów. Wade z Boshem to 31.4 rzuty i 40.5 punktów.

Bilans zespołu.

Chicago Bulls – 57-25 (69.5%)

Miami Heat: 39-15 (72.2%)

Tak naprawdę ciężko porównać oba sezony i zespoły oraz rywalizację, jaka panowała wtedy i dziś. Lockoutowy sezon wydawałoby się, że nie przemawia na korzyść Heat, a jednak dysponują świetnym bilansem, mimo kilku dziwnych porażek. Bulls przed Playoffs zajęli drugie miejsce za wschodzie, czyli podobnie jak obecnie Heat. Z dłuższą analizą tego wątku należy poczekać do końca bieżących rozgrywek.

PER

 

Michael Jordan – 29.7 PER

 

LeBron James – 30.5 PER

Zarówno jeden i drugi w swoich sezonach byli/są liderami w kategorii PER.

Skuteczność rzutów wolnych.

Michael Jordan –  83.7% FT (6.1 – 7.3)

LeBron James – 76.6% FT (6.1 – 7.9)

Średnia asyst.

Michael Jordan – 5.5 ast/mecz

LeBron James – 6.5 ast/mecz

MJ zawsze był urodzonym strzelcem, a przy tym nie miał tak dobrych ofensywnie – przynajmniej Wade’a i Bosha – partnerów,  jak James.

Średnia zbiórek.

Michael Jordan – 6.7 zb/mecz

LeBron James – 8.0 zb/mecz

O tej statystyce decyduje oczywiście pozycja, na której grają obaj. O ile podczas debiutanckiego sezonu LeBrona w NBA, bliżej mu było do SG Jordana, ale obecnie zdarza mu się grywać nawet na „czwórce”, a poza tym już wcześniej wspomniałem, że trudno porównywać gabaryty obu.

Średnia przechwytów.

Michael Jordan – 2.8 prz/mecz

LeBron James: 2.0 prz/mecz

MJ zawsze był świetnym obrońcą, który dzięki swej niesamowitej ruchliwości oraz zmysłowi przewidywania, wydawał się być zawsze o krok przed obrońcą. LBJ z każdym sezonem natomiast ewoluuje, jako defensor i obecnie jest już w czołówce jeśli chodzi o bronienie w lidze.

Ok, jak więc ocenić obu, skoro po stronie MJ-a stoją trzy pierścienie mistrzowskie, a LBJ wygrał 6 z 9 konkurencji, które przedstawiłem. Moje zainteresowanie NBA sięga wczesnych lat 90-tych i stąd właśnie wielki sentyment do Jordana. His Airness od zawsze pozostanie niedoścignionym wzorem. Pamiętam wcześniejsze próby szukania jego następców. Grant Hill, Penny Hardaway, czy Kobe Bryant. Tak naprawdę żaden z nich nie osiągnie nigdy statusu takiej legendy, jak Michael Jordan, aczkolwiek osiągnięcia Bryanta coraz bardziej każą oddać mu należny szacunek. Nigdy jednak nie będzie tak nieskazitelny jak MJ. LeBrona bardzo cenię, bo w pewnym sensie przeskoczył epokę podobnie jak Jordan, ale jednak brakuje mu postawienia kropki nad i. Czy dokona tego w tym sezonie? Bardzo prawdopodobne, ale i tak Jordan już na zawsze zostanie koszykarskim bogiem, na pewno nie wzbudzał tak wielu skrajnych emocji co skrzydłowy Heat.

Zgadzacie się?


 

Komentarze do wpisu: “LeBron vs MJ w dziewiątym sezonie

  1. To że James ma w Heat Lebrona i Bosha ma się nijak do tego ,że ma więcej asyst , bo w Cleveland miał coś koło 8 asyst na mecz.

  2. Król był jeden  i nazywał się Michael Jordan. Sorry Lebron ale nigdy nie dościgniesz tego gościa :D

  3. Pisałem to już kiedyś i napiszę raz jeszcze. Ktoś na miarę talentu Jordana, lub nawet lepszy nigdy nie będzie tak postrzegany, bo tak naprawdę od Jordana zaczęło się ineteresować większe grono koszykówką. Sam uwielbiam grę tego gościa, ale twierdzę (uch, już się boję), że Kobe mu nie ustępuje bardzo, a nawet jest porównywalny. Tylko, że Kobe to tytan pracy i jakby trochę tym nadrabia talent, ale nie o nim mowa. Lebrona bardziej porównywałbym do Oscara Robertsona z racji jego wszechstronności, ale nigdy do Jordana. Jordan to typowy strzelec oraz znakomity lider czego nie można powiedzieć o Lebronie.

  4.  „MJ oddawał więcej rzutów, a na dodatek nie miał w drużynie takich partnerów, jak Dwyane Wade i Chris Bosh”

    „MJ zawsze był urodzonym strzelcem, a przy tym nie miał tak dobrych – przynajmniej Wade’a i Bosha – partnerów,  jak James.”

    JAK MOŻNA TAK OBRAŻAĆ SCOTTIEGO???
    ZERO WIESZ, ZERO WIDZIAŁEŚ, ZERO CZYTASZ GRE
    jak chłopak o takich kompetencjach może pisać na tym blogu?

    1. Gościu poczytaj do końca jeszcze 20 razy co kolega pisze a potem stuknij się w czoło i pomyśl co piszesz DRUKOWANYMI.

      Wygrana Jordana to po części tego, że jak już pisałem wyżej, koszykówka była wtedy bardziej ofensywna, MJ oddawał więcej rzutów, a na dodatek nie miał w drużynie takich partnerów, jak Dwyane Wade i Chris Bosh. Scottie Pippen oddawał w rozgrywkach 1992/93 średnio 16.4 rzutów i zdobywał 18.4 punktów. Wade z Boshem to 31.4 rzuty i 40.5 punktów. 

    2.  A gdzie widziałeś obrażanie Scottiego?:) Podejrzewam, że widziałem kilka dobrych meczów w tamtych latach więcej. Scottie to wielka postać, ale co ma to do rzeczy.

    3.  Problem w tym że MJ w pierwszym okresie mistrzowskim miał o wiele lepszych partnerów od LBJ teraz. Pippen, Grant, Cartwight, Paxon, BJ itd byli bardzo mądrymi koszykarzami którzy perfekcyjnie wywiązywali się ze swoich zadań. Ani Bosh, ani Wade nie są zawodnikami którzy z gwiazdy są wstanie zostać zadaniowcem. Co potrafił zrobić Cartwrigt (przecież to była wschodząca gwiazda NYK) czy Pippen który w dowolnym zepole mógłby być gwiazdą, Grant też był w tamtym czasie jednym z najlepszych na swojej pozycji. A akurat w Miami 2 z 3 musi się poświęcic żeby ten zespół dobrze funkcjonował.

  5. W tamtych czasach koszykówka bardziej ofensywna ?  a obecna obrona, zwłaszcza w polu 3 sekund ? proszę cię….

    1.  Polecam spojrzeć na cyfry. One wszystko Ci odpowiedzą:)

    2.  Właśnie problem w tym że cyfry kłamią. Obrona na dzień dzisiejszy w NBA to pośmiewisko. Polecam obejrzeć mecze takich zespołów jak Houston, NY, Chicago, Portland, Charlotte, Miami z lat 90. Podejrzewam że nawet tak mega utalentowany zespół ofensywnie jak OKC miał by straszne problemy z zespołami z lat 90. Teraz przepisy dają wielką przewage atakującego nad obrońcą, I przyczyny że teraz wyniki są niższe należy upatrywać gdzie inndziej. Może wolniejsza gra, często wykorzystywanie ok 20sek na akcje, gorsze wyszkolenie techniczne zawodników, o wiele nisze IQ zawodników, mniej zespołowa koszykówka? Nie wiem, czym starszy tym mniej oglądam więc nie jestem do końca obiektywny.

    3. właśnie pisałem o tym wyżej, jak dla mnie Rockets i Sonics oraz Pistons, Knicks, Bulls oraz Pacers. Dziś mogliby wiele wskórać. Pamiętajmy jednak o pewnej ważnej rzeczy , zmieniły się przepisy i to mocno na korzyść posiadających piłkę w ataku (!!)

    4. podpisuję się po tym bo doskonale pamiętam tamte czasy: było mało ekip broniących tak dobrze. Wschód to byli Pistons, Bulls i Knicks a Pacers wspinali się na wyższy poziom. Zachód to Sonics i Rockets, z czasem doszli Spurs i Jazz. Na Zachodzie tak naprawdę to był tylko atak (może poza Lakers ze złotych czasów). Tak samo wyglądała sytuacja na pozycji centra; 4-5 dominantów i ligowa szarość.  

  6. Strasznie naiwny artykuł. Wnioski dziecinne. Koszykówka bardziej ofensywna w tamtych czasach? Jak by przenieść magicznie NYK z lat 90 to za nim spadli by za 6 przewinień tak w połowie 2kwarty to żaden zespół by im nie rzucił punktów za dużo. Bardzo ważna różnica w przepisach czyli hands-check. Kiedyś gracze byli lepiej wyszkoleni tech i dlatego różnica w pkt na mecz. Jeśli Jordan miał złych pomocników to jak wygrał 3 tytuły na początku lat 90? Poprostu kiedyś lepiej dobrano Bullsów niż Heat teraz. Grant był o wiele lepszym zawodnikiem niż Bosh, Pippen tez lepiej czytał i rozumiał gre niż Wade. Porównywanie statystyk jest bez sensowne gdyż MJ do rozgrywania miał Pippena a do walki pod koszem Granta. I można byłoby tak długo, ale po co. Proponuje obejrzeć sobie mecze Bulls z lat 90-98 i wtedy ewentualnie pokusić się o porównywanie oby zawodników i napewno nie na podstawie statystyk.

    1.  Napisałem na początku porównania, że będzie ono niepełne i tylko w formie zabawowej. Proszę nie brać wszystkiego tak poważnie i czytać ze zrozumieniem. To tylko zabawa!

    2.   Zabawa zabawą. Ale pisanie na forum takim jak jest enbiej.pl
      zobowiązuje do pewnego poziomu. Jesteście razem z czwarta-kwarta moim
      ulubionym „blogiem”. Uwielbiam Was za to że nie dajecie za bardzo wiary
      tym wszystkim matematycznym wyliczenią zwanymi zaawansowanymi
      statystykami co często mnie strasznie denerwuje na zawszepopierwsze.
      Krytyka w moim poście nie miała na celu negatywów, tylko raczej
      pokazanie że nawet w tej zabawie poprostu obrałeś zły kierunek. I nawet
      ten artykuł mimo że nie przypadł mi do gustu nie zmieni że codzień będe
      tu zaglądał bo naprawde uwielbiam Was. I mam nadzieje że nadal będzie
      mega dużo fajnych artukułów.

    3.  Dzięki za konstruktywną krytykę, bo taką przyjmujemy zdecydowanie. Dalej jednak opowiem się za tym, że chodziło o zwyczajną zabawę:) W ogóle porównywanie graczy występujących w innych dekadach, to jak napisałem – bardzo ciężka sprawa.
      Co do tej ofensywnej koszykówki, to owszem była czołówka, która niesamowicie twardo broniła, ale reszta jednak sporo odstawała i stąd też wyższe wyniki.
      Dzięki wielkie raz jeszcze za sensowne komentarze!
      Jeśli miałbyś ochotę podzielić się jakimś ciekawym artykułem na naszej stronie, to zapraszam do podesłania jakiegoś tekstu o zamierzchłych dla obecnej młodzieży latach:)

    4. LeBron kto? ;) kto ogląda NBA mniej więcej od 20 lat to wie, że MJ to nadal wyższa półka od reszty i nie ma co za bardzo polemizować moim zdaniem. Są tacy co umniejszają wielkość MJ’a poprzez jakieś śmieszne analizy etc* ale kto oglądał często tych dwóch panów to wie o co chodzi. Iverson, Bron, Kobe zapowiadali się, że można takie porównywania tworzyć – z biegiem czasu widać jednak, że klasa sama się weryfikuje. Jak wy chcecie kogoś porównywać do gościa, który w 11 sezonach był najlepszym strzelcem, ciągle w czołówce przechwytów, prawie zawsze w NBA 1st team, defensive 1st team, 1 DPOY, 5 MVP sezonu, 6 MVP finałów, i to jeszcze z przerwą u szczytu kariery… i tak dalej… reszta gdzieś tam się dobija, czasem jakieś pojedyncze statystyki uda im się pobić ale suma wszystkich osiągnięć jest ponad ich talent, siły i szczęście póki co.

  7. Moim zdaniem bezseensowne porównanie , Leborn nie jest jakimś wyjątkowym graczem ma poporstu Warunki zresztą jest to napisane w artykul.

    1. Dejw i ronin23 – autor sugeruje ,że 9 sezon był dla Jordana przełomowy i my się zbliżamy do puenty LeBrona w 9 sezonie. Jeśli zdobędzie swój tytuł będzie miał okazję rozpocząć dynastię Heat bo ludzi do tego ma coraz lepszych: Cole, Battier to kolejne sensowne wzmocnienia. 

  8. Ja też uważam że porównanie nie mam sensu,LBJ jeszcze nieczego nie wygrał, jemu jeszcze daleko do Bryant’a a co dopiero do MJ’a.

  9. Dla 20-25 latków zawsze najlepszy będzie Jordan. Dla tych co teraz mają po 13-14 lat, zawsze najlepszy bedzie LeBron, Durant lub ktoś inny z grajacych teraz. Zafascynowanie kimś rodzi sie gdy sie jest dzieciakiem. W Każdej dyscyplinie sportu jest tak samo. Dla naszych ojców prawdopodobnie najlepszym piłkażem był Maradona lub ktoś grający w tamtych czasach. Ja sie wychowałem na Zidanie, Figo czy Davids’ie. Gdy sie zapytać jakiegoś dzieciaka kto był najlepszym graczem od razu powie, że Messi lub C. Ronaldo.  Tak ja to widzę. :)

    1. to też jest chyba coś na zasadzie pojedynku fanów z różnych epok;-) 
      swoją drogą Edgar Davids to był gość!!

  10. Porównajcie lepiej Bryanta i Jamesa, bo o to będzie  łatwiej. Jordan i LBJ to dwie inne ery koszykówki i żadne statystyki nie dają oczywistych dowodów kto jest lepszy. Tak jak mówie, czekam na porównanie Kobe i LeBrona

  11.  Fajny artykuł. Aczkolwiek samo porównanie nie na miejscu. Póki Monster nie ma tytułu nie ma co go porównywać z wieloma graczami. Na statsy nie ma co patrzeć bo nic nie odzwierciedlają. Liczą się zwycięstwa. Trafniejsze (choć chyba bardziej oklepane) byłoby porównaniue MJ do Black Mamby. 10 lat prawie w NBA, chyba bliżej niż dalej do końca kariery, a tu dalej o tytule ciężko myśleć.

    1.  Nie zgadzam się, idąc tym tokiem to można porównywać Longleya z kimś tam kto ma pierścienie a nie można wg Ciebie porównywać Barkleya, Malone’a i innych bo nie mają pierścieni> to kogo chcesz porównywać? zespoły czy zawodników?

    2. nie, ale statystyki dzisiejsze nijak sie mają do dawnych. LeBron ma skuteczność może lepszą (nie patrzyłem bo mnie to nie obchodzi), ale inaczej teraz koszykówka wygląda – obrońcy gorzej kryją, a wiekszość field goal % robi na monster slamach. Love też porównuj do Malona, może statami jest lepszy ;)

  12. Powiem wam czemu nikt nigdy nie prześcignie Jordana.
    Nikt nigdy nie będzie od niego lepszy bo już nikt nigdy nie zrobi dla koszykówki tyle ile zrobił dla mniej Jordan. Jordan to nie jest tylko zawodnik, to człowiek który sprawił że koszykówka przeżywała swoje apogeum popularności. Także nie jest tu ważne ile zdobywał punktów, asyst czy jak dobrym był przywódcą zespołu. LBJ czy Kobe mogą mieć lepsza skuteczność czy więcej zdobytych punktów w karierze lecz i tak go nie prześcigną legendy.

    1. tak już kiedyś chyba o tym mówiliśmy on po prostu prześcignął epokę i stał się wzorem do naśladowania na lata.  

    2.  Właśnie Chodzi nie tylko o to że był dobry w tym co robił bo Lebron też jest dobry. Chodzi o to że dzięki niemu koszykówka znaczy dziś tyle a nie mniej. Dzięki niemu koszykówka zyskała rzesze fanów na całym świecie, być może tylko dzięki niemu dzisiejszy MVP nim został. Być moze bez Jordana nie zainteresował by się koszykówką na tyle by być aż tak dobry.

  13. Kiedy bron rzuci 40 ptk w wieku 40 lat-wtedy mogę się przychylić do ewentualnego porównania.

  14. Piotrek nie do końca zgodzę się z tym, że koszykówka była tak drastycznie bardziej ofensywna. Te liczby różnią się tak tragicznie ze względu na lockout, a nie tak wielką zmianę stylu.

    Wystarczy spojrzeć jaka przepaść jest pod tym względem pomiędzy sezonem zeszłym, a tym który mamy…

    Zresztą sam Jordan twierdził, że w dzisiejszej koszykówce rzuciłby 100 punktów co jakkolwiek jest kontrowersyjne może pokazywać, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia….

  15. fenomen dla mnie również. Fakt że stawiasz niżej Kobego od Jordana świadczy o twej niesprawiedliwości. Kobe nie jest jakimś wielkim talentem jak choćby James czy MJ ale tytanem pracy i doskonalenia kunsztu koszykarskiego i za to go cenie. Mój absolutny idol :>

    1.  Polecam spojrzeć na ilość znaków poświęconych na tamten tekst, a na mój… Chyba znacząco się różni, nie uważasz?

  16. Mam pytanie Kiedy jakiś temat miał 40 komentarzy??? Było tyle kiedyś?

  17. porównując jakichkolwiek koszykarzy trzeba zacząć od ich mentalnego nastawienia, np.:
    mj – chcę kolejny pierścień, nieważne że mam 5, później, za czasów wizards – cieszę się grą
    lebron – chcę zarobić miliard dolarów, nie mam pierścienia, hmm, dołączę do d-wade
    kobe – chcę wygrywać więc piłka jest moja
    itd :)

Comments are closed.