Niespodzianka w Salt Lake City!

Utah Jazz ograli jedną z najlepszych drużyn w NBA – Oklahome City Thunder. Kluczem do zwycięstwa była bardzo wyrównana rotacja, bowiem aż sześciu „Jazzmanów” uzbierało 10- lub powyżej tej ilości – punktów. Dla „Grzmotów” była to dopiero 12. porażka w sezonie zasadniczym, przez co jednak w głównym rozrachunku spadli za Miami Heat (34-11).

W sumie mecz już od pierwszych minut był bardzo wyrównany. Za moment kulminacyjny można uznać wydarzenia w drugiej kwarcie, którą gospodarze wygrali aż 28 do 19. Jak się później okazało, chociaż Thunder gonili i gonili, to jednak nie udało im się „złapać” rozpędzonych dopingiem swoich kibiców – Utah Jazz, co ostatecznie skończyło się porażką 90:97.

Dla drużyny z Salt Lake City było to bardzo ważne, 24. zwycięstwo w sezonie regularnym (22. porażki) . Realnie patrząc,  Jazz mają spore szanse na awans do PlayOff, nie mogą jednak pozwolić  sobie na wpadkę, ponieważ tuż za nimi -na 8. lub 7. miejsce chrapkę mają,choćby – Houston Rockets (25-22)Phoenix Suns (23-23) czy (po stracie Ricki’ego Rubio, stawiana przeze mnie na ostatnim miejscu tego zestawienia) Minnesota Timberwolves (23-24).

 

Co zawiodło dzisiaj w mechanizmie Scotta Brooksa?

Kevin Durant. Lider drużyny, jeden z najbardziej utalentowanych i już w tej chwili uważany za wielką gwiazdę światowego formatu , zawiódł. KD trafił zaledwie 6 na 22 próby z gry, zdobył w sumie (przeciętne?) 18 punktów, dorzucając przy tym 1/5 zza łuku.To zdecydowanie za mało,biorąc pod uwagę oczekiwania fanów (do czego zresztą ten przesympatyczny koszykarz ich przyzwyczaił). Pamiętajmy jednak, że to tylko człowiek,a do tego bardzo młody, więc utrzymanie takiego poziomu co mecz jest nieosiągalne i praktycznie niemożliwe do zrealizowania. To tyle w temacie :”Nie miejcie pretensji do Duranta”.

Szczerze mówiąc,  Russell Westbrook spisał się o wiele lepiej od swojego kolegi z drużyny.Powiem więcej, w tym spotkaniu to właśnie gracz z numerem „0” przejął miano lidera zespołu. Szybki niczym metro, rozgrywający Thunder , zaaplikował rywalom mocne 23 punkty, rozdał 3 asysty i zebrał 4 piłki.

James Harden z ławki dorzucił 17 punktów, a Serge Ibaka swoje DD na poziomie – 13 punktów i 10 zbiórek. To wszystko okazało się jednak za mało, na mocnych tego dnia Utah Jazz. 

 

Utah Jazz do zwycięstwa poprowadził wyśmienity – Paul Millsap, autor 20 punktów i 5 zbiórek,. Podkoszowy Jazz, trafiał bardzo solidne 10/16 z gry. Drugim miejscowym aktorem tego widowiska w hali „EnergySolutions Arena”, był Devin Harris. Dawny rozgrywający Nets uzbierał 15 punktów i 4 asysty. 

 

Warto podkreślić, że oba zespoły miały tego dnia spore kłopoty ze skutecznością. Goście z Oklahomy trafili zaledwie 30 „koszy”, przy 71 oddanych rzutach (42.3%)! Utah byli w tym elemencie niewiele lepsi, … w sumie:  38/80 (47.5%) z gry pozwoliło im ostatecznie zwyciężyć w tym starciu.

 

Prawie bym zapomniał, w tym spotkaniu kontuzji nabawił się rzucający-obrońca Thunder – Daequan Cook.

 

Aha i jeszcze jedno, to warto zobaczyć!

Tinsley goes through the legs: