Szczegółowa relacja, było ciekawie(?)

Znasz wynik starcia pomiędzy drużynami Detroit Pistons i Los Angeles Clippers? Nawet jeśli tak, to zapraszam na dość szczegółową relacje meczu. Oczywiście ci, którzy jeszcze nie zdążyli dowiedzieć się o dokładnych wynikach lub po prostu nie oglądali spotkania, czytając, będą bawić się lepiej. No więc? Zaczynamy.

Dodam tylko, że drużyna z  Los Angeles rozegrała wczoraj (17 marca) spotkanie, w podobnej porze do dzisiejszej (18 marca), czyli o godzinie 20:30 przekładając to na polski czas. Mecz był dość niespodziewanie, bardzo ciekawy, ostatecznie jednak w końcówce, lepszy okazał się Chris Paul. CP#3 zdominował sytuacje na boisku w 4. kwarcie i poprowadził swoich do 25. wygranej w sezonie zasadniczym. Jak poradzą sobie za Detroit Pistons? „Tłoki” legitymują się bilansem 16. zwycięstw i 28. porażek. Kto będzie lepszy? Dobra, teraz już na poważnie, jedziemy z tym meczem!

Komentatorzy zasiedli wygodnie w swoich lożach, lożach? Mniejsza z tym. Sędzia wyrzuca piłkę w górę, ta ląduje w rękach Paula, czyli wszystko po myśli miejscowych. Aha, prawie zapomniałem, dziś jest ten dzień! Dzień w którym Nick Young założył meczową koszulkę z logiem Los Angeles Clippers, po raz pierwszy! Blake Griffin „podgrzewa” publiczność, piękny blok! Kontra LAC, lecz Foye rzuca niecelnie. DeAndre Jordan na linii, będą pierwsze punkty? Jasne.

Brandon Knight trafia flotem i Detroit obejmują prowadzenie. Euforia „Tłoków” nie trwa jednak długo, Foye pokusił się o oddanie rzutu, tym razem celnego. I tak po 4. minutach gry gospodarze prowadzą 7:6. Sporo pudeł ze strony gości… Pokuszę się o przytoczenie wydedukowanej myśli: „Długo tak nie pociągną”. Huhu Paul odgrywa do Jordana, a ten wiadomo co robi. Lob City! Tymczasem CP#3 ma już na swoim koncie 2 punkty, 3 asysty i zbiórkę.

O nie, Blake wpadł właśnie w jakąś przemiłą panią i wylał jej piwo, do tego zniszczył jakieś jeszcze bardziej uroczej damie obiad … Który wylądował na jej ubraniu, ale od czego jest służba techniczna. Swoją drogą to była to naprawdę ładna i bardzo urocza pani. Dobra, wracam do meczu. Paul odgrywa piłkę do Jordana (znowu), kolejne punkty dla LAC. Pistons są na razie 4/15 z gry. Przepraszam, 5/16. Pierwszy time-out, chwila oddechu, 16-12 dla gospodarzy. Ciekawostką jest fakt, że Young ma na trybunach dodatkowe wsparcie w postaci rodziców. Piękny przechwyt gości i za sprawą punktów Jasona Maxiella „Tłoki” odrabiają straty. Kenyon Martin swoje wejście na parkiet zaakcentował właśnie dwoma celnymi rzutami. W odpowiedzi Tayshaun Prince za 2. Gwizdek w pierwszych 12 minutach „gwizdnął” po raz ostatni, 24-18 dla Clippers. Głowny problem Pistons? Skuteczność … gdyby to piszę są 8/23 z gry, przy 11/16 gospodarzy. A no i jeszcze jedno, Paul ma w swoim dorobku już 4 punkty, 7 asyst i 3 zbiórki!

Zaczynamy drugą kwartę, witamy na parkiecie Nicka Younga! Tym czasem goście wracają do gry, już tylko 24-23, run 9-0 dla Pistons. Young, składa się, rzuca, trafia! Mamy pierwsze punkty w jego wykonaniu, nie wiem dlaczego, ale ta chwila przyniosła mi wiele satysfakcji, może dlatego, że lekko marnował się w Wizards? To jednak temat na inną okazje, wróćmy do teraźniejszego spotkania.

Ja tu gadu gadu, a w właśnie zrobiło się 30-28 dla przyjezdnych, spory run. Zła passa przełamana, Carlon Butler jumpshotem równa mecz. Na boisku pojawiła się praktycznie pierwsza piątka Clippers, Paul do (ponownie) Jordana, a ten pakuje piłkę ze sporym impetem do kosza! I love it.

Nie wierzę własnym oczom … Tylu pudeł w jednej kwarcie jeszcze nie widziałem… koszmar. Kryzys Clippers wygląda na poważny… Pricne dobija ich właśnie jeszcze bardziej, trafiając kolejny rzut. W końcu ruszyło coś w miejscowym silniku, Blake zaaplikował rywalom 4 „oczka” zmniejszając dzielący ich dystans do 3 punktów. Ostatnia akcja należy do Clippers, Paul podaje do K-Marta, ten jednak popełnia błąd kroków, w sumie to świetne podsumowanie tego co działo się w drugiej odsłonie na parkiecie. Ale spokojnie, przynajmniej będzie gorąco! Do przerwy (niespodziewanie) prowadzą goście z Detroit – 41:38. Aha, Clippers, w ciągu ostatnich 12 minut, trafili zaledwie 4 rzuty z gry i są obecnie 15/39…

Najlepszym strzelcem na parkiecie jest do tej pory DeAndre Jordan?Are you kidding me”. No… Center LAC ma na swoim koncie 9 punktów, w tym 4/4 z gry. Jeśli chodzi o szeregi „Tłoków” to po 8 „oczek” mają Prince i Monroe.

 

Zaczynamy trzecią kwartę, a właściwie rozpoczął ją Blake Griffin celnym rzutem, teraz po kapitalnym przechwycie coś od siebie dodaje Foye i gospodarze wychodzą powoli na  prowadzenie. Rozrzucenie, piłka do Prince, ten wyczyszczony jak toaleta po „domestosie” trafia i to zza łuku! Tym czasem Greg Monroe ogrywa podkoszowego Clippers, trzeba dodać również, że  w trakcie minuty zapisał na swoim koncie 5 punktów, w sumie ma ich do tej pory 13.  „Only Blake Grffin show” tyle mogę w tym momencie powiedzieć. Rudowłosy zawodnik walczy z „wrogiem” niestety w pojedynkę …

 

Gracze z Detroit pokazują spory spokój i zaangażowanie, do tego dorzucają skuteczność, co w wyniku daje im prowadzenie 58:48. Piękny przechwyt Paula, jeszcze lepsze podanie i Clippers są o 2 punkty bliżej rywali. Na parkiecie po raz kolejny Nick Young, pomoże wyjść w końcu swojemu nowemu zespołowi na przysłowiową prostą? Na to pytanie odpowiedz poznamy za paręnaście minut, tym czasem jakby to czytał, rzuca, ale pudłuje. Znowu piła do niego, tym razem wymusza faul i zaraz powędruje na linie rzutów osobowych. Obydwa pewnie wykonane. Grffin trafia z półdystansu, na odpowiedź jednak nie czekaliśmy długo. Jonas Jerebko za trzy!

Dobra, 3. kwarta dobiegła końca. Szczerze? Jestem zmęczony tym meczem… Swoją drogą czy przypadkiem Clippers nie grają swojego 4. meczu w ciągu 5. dni? mamy odpowiedź. Mozolna gra, zmęczenie itd są w pewien sposób usprawiedliwone, ale c’mon… Grają przecież z Detroit Pistons, tym samym Detroit Pistons…

Zaczynamy ostatnią odsłonę, czy gospodarzy stać jeszcze na jakiś zryw? Czytajcie dalej.

Pudła, pudła, nadal 65:57 dla gości. Nawet komentatorzy wyglądają na trochę (posługują się językiem młodzieżowym ) „zmulonych”. No wreszcie ktoś raczył trafić, owym śmiałkiem okazał Chris Paul. Detroit grają bardzo konsekwętnie, ale na 5 minut do końca coś się w nich złamało. Clippers podnieśli się jak przysłowiowy „fenix z popiołów” i przegrywają już tylko różnicą jednego punktu, Chris Paul leci właśnie po 12. w swojej karierze triple-double! Do końca spotkania pozostały niespełna 4 minuty. Te osobiste Griffina to grubszy problem, znowu się myli w klucowych momentach i to dwukrotnie.

Ben Gordon rzuca zza łuku, nic z tego. Piłka dla LAC, „three point game!” Gospodarze jednak pudłują, Pistons trafiają. Ale chwila, zapnijcie pasy. Randy Foye trafia za trzy! Paul przechwytuję, piłka w rękach Younga, ten do do Paula, pudło, Detroit również pudłują. Butler za 3…. Nie. Blake zbiera, jump ball. Co za mecz! Paul przegrał w walkę z Monroem, jednak Butler „kradnie” piłkę, ta niesforna wylatuje jednak na aut, co za zamieszanie, piłka dla? Jednak, gości z Detroit. Do końca spotkania pozostały 42. sekundy.

 

Prince wychodzi w górę, rzuca, nic z tego. Piłka gospodarzy, do końca meczu 26 sekund, Chris Paul time? Dobrze powoli, piłka do CP#3, ten wchodzi pod kosz, piłka nie odnajduje jednak drogi do kosza, na miejscu o właściwym czasie jest jednak Griffin dzięki czemu może dobić swobodnie piłkę i wyrównać mecz! Piłka w rękach Prince’a ten czeka, wchodzi pod kosz, zamotał się, Paul przechwycił piłkę, ale zabrakło już czasu na kontratak. Mamy dogrywkę! Niesamowite. Czeka nas więc dodatkowe 5 minut zabawy.

 

Overtime

Świetny początek LAC, a w sumie to Nicka Younga, który po przechwycie wymusił faul i wykorzystał dwa rzuty osobiste! Kolejna strata „Tłoków”. Kolejna szansa na powiększenie przewagi. Chris Paul rzuca, Chris Paul trafia! Oba zespoły dzielą już 4-punkty, przepraszam już 2.

Huhu, to zdecydowanie „Chris Paul time”, to się dzieje znowu! Rozgrywający LAC trafi za 3! Dystans zmniejsza jednak Jerbeko!  Tym razem trafia Greg Monroe, „one point game”. Niesamowite! Paul tańczy, oddaje do Foye’a ten jednak gdzieś z 14-metra może zadowolic się tylko dorzuceniem do obręczy. 44 sekundy do zakończenia spotkania, gospodarze prowdzą jednym punktem, piłka należy jednak w tym momencie do gości. Prince szuka Monroe’a ten rzuca hakiem, nie trafia, Griffin fauluje jednak bez piłki, co automatycznie wiążę się z tym, że drugoroczniak na pakietach NBA, jednej z najlepiej zapowiadających się centrów młodego pokolenia, ma szansę wywindować swój zespoł na prowadzenie, co właśnie uczynił.

No dobra, nic mnie już dziś nie zdziwi… Chris Paul przy piłce, tańczy, szuka podania, tańczy, w końcu wychodzi w górę, rzuca !!! Yessir! Chris Pau! What a shot! No więc, teraz „wóz albo przewóz”. 22 sekundy do końca, gospodarze są +1. Piłka rywali. Szybkie wejście pod kosz, Monroe’owi nie udaje ograć się K-Marta, mamy jednak jump ball! Butler vs. Monroe.

Hohohoho piłka w rękach Paula, ten napędza, oddaje do Foye’a, umieszczenie piłki w koszu było już tylko formalnością! Ben Gordon wpadł właśnie w posiadanie piłki,  do końca spotkania pozostało 7 sekund, Butler czy tam ktoś, decyduje się go sfaulować. Dobra decyzja?

Snajper „Tłoków” wykorzystuje jednak tylko jeden rzut osoby. Czas dla Clippers. Piłka do Paula? Jasne że tak. Ten w swoim stylu, nie myli się,  pieczętując 26. zwycięstwo swojej drużyny! Brawo Los Angeles Clippers, brawo Detroit Pistons, świetny mecz,

 

Los Angeles Clippers 87:83 Detroit Pistons

 

Podsumowując:

Mecz przez 3 kwarty sprawiał wrażenie jednego z najnudniejszych i jednego z najgorzej obsadzonych filmów. Wszystko zmieniło się jednak, jak bywa to przecież w filmach akcji… Chris Paul znów zdominował mecz w „crush time„. Rozgrywający Clippers poprowadził swój team do zwycięstwa notując na swoim koncie bardzo pokaźne 19 punktów, 15 asyst i 9 zbiórek! Wspomógł go jeszcze Blake Grffin, autor 17 „oczek”. 

 

Jeśli chodzi o szeregi „Tłoków” to znakomite spotkanie rozegrał Greg Monroe (23 punkty, 15 zbiórek) i Tayshaun Prince (20 punktów, 7 zbiórek).

 

Co ciekawe, w tym spotkaniu więcej zbiórek zanotowali gracze Detroit Pistons, bo aż 47 w obronie i 13 na tablicy atakowanej, przy 40 gospodarzy, 10 w ataku.

 

Ciekawostką jest fakt, że po zmianie stron punktów nie zdobył już DeAndre Jordan.

To z pewnością nie była noc Mo Williamsa… Drugi rozgrywający Clippers przez 24:20 minuty trafił do kosza zaledwie 2 razy na 10 oddanych prób, co dało mu łącznie tylko 5 punktów. Podobnie było z Caronem Butlerem, 3/16 z gry, 6 punktów. 

 

A i jeszcze jedno, dziękuje za wspólne oglądanie i dyskusje na temat meczu: @MPankowski, @Afek7 i @1Ponitka0. Pozdrawiam i do następnego razu.

 

Przepraszam za błędy, proszę jednak o wyrozumiałość, ponieważ spałem dziś zaledwie 4. godziny, a stwierdziłem, że warto byłoby umieścić ten tekst już z rana.

Dziękuje za uwagę :)