Bulls bez Rose’a biją kolejny rekord przy fantastycznej postawie Lucasa.

Daleki rezerwowy Chicago blisko triple-double, deklasuje Johna Walla.

Ledwie na 64 punkty pozwoliła przyjezdnym defensywa najlepszej obecnie drużyny na Wschodzie, Chicago Bulls. Gospodarze United Center nie dali najmniejszych szans najsłabszej drużynie NBA. Niestety dla kibiców tego spotkania mecz odbył się bez kontuzjowanego Derricka Rose’a, który po ostatnim meczu z Wolves założył na bolącą nogę ortezę. Spotkanie było dobrym testem dla rezerwowych Toma Thibodeau, a mecz stał się popisem rzadko oglądanego przez fanów Chicago Bulls, Johna Lucasa III.

Bulls tylko w jednej kwarcie pozwolili przyjezdnym na wyjście ponad poziom 20 zdobytych oczek. Dzięki tej statystyce poprawili oni rekord czterech spotkań nowego sezonu należący dotychczas do Cleveland Cavaliers z 1996 roku. Podczas tamtego sezonu Cavs pozwolili w 4 spotkaniach na 302 punkty swoim rywalom, Bulls są jak na razie lepsi o 32 punkty (270). Co ciekawe jest to też najlepszy wynik na starcie sezonu, począwszy od 1954 roku, kiedy wprowadzono limit czasowy na rozegranie akcji w ataku.

Wracając do Lucasa; wieczny rezerwowy (trzeci rozgrywający w rotacji) fantastycznie zastąpił kontuzjowaną parę Rose – C.J. Watson, i otarł się o triple double ze zdobyczami 25 pkt,8 zb i 8 as. Lucas praktycznie zdeklasował swojego vis-a-vie Johna Walla (11pkt, 8as, 5zb przy skuteczności 3-14). Bykom nie straszna była słaba statystyka ich graczy pierwszej piątki. Znów w swojej hali zawodził Luol Deng (5-21 z gry, 12pkt i aż 15zb) a wstrzelić się do kosza rywali nie był stanie Ronnie Brewer (1-6 i tylko 2pkt). Przy ich słabszej formie trener Thibodeau skorzystał z usług Kyle’a Korvera (14pkt,6zb,4as) i Taja Gibsona (9pkt i 6zb). Omer Asik zebrał aż 14 piłek.

Bulls podczas dnia zakontraktowali 36-letniego weterana, notabene ex gracza Wizards, Mike’a Jamesa. Rozgrywający to małe lekarstwo na kłopoty z kontuzjami obwodowych (obok w/w dwójki ciągle nie gra Rip Hamilton) Chicago, a w tym spotkaniu dostał on końcową minutę gry.

Mecz generalnie był fatalnym widowiskiem z duża ilością pudeł. 36% Byków i tylko 31% Wizards z gry nie trzeba dodatkowo tłumaczyć. Nick Young (2-11), Rashard Lewis (3-10) i Jordan Crawford (4-12) byli dalecy od swoich najlepszych dni. Jedynym jaśniejszym punktem gości okazał się Javale McGee (10pkt,14zb i 5blk).

Zwróćmy jednak na statystykę odskoków, w której to Bulls uzyskali rekordowy w tym sezonie wynik aż 62 zebranych piłek. Wizards mieli 46 na swoim koncie. Ostateczny rezultat spotkania: 78-64.

Komentarze do wpisu: “Bulls bez Rose’a biją kolejny rekord przy fantastycznej postawie Lucasa.

  1. Co się do jasnej ciasnej dzieje z John’em Wall’em? Gra, za przeproszeniem, jak skończona dupa, nie rozumiem tego kompletnie po tak świetnym Rookie Season liczyłem w tym roku na wielki progres, a tymczasem… chyba nadal jest na wakacjach.

    1. Bodajże Flip Saunders mówił przed paroma dniami, że słaba forma Walla jest spowodowana zbyt dużą aktywnością w meczach letnich, Goodman vs. Drew itp itd. Myślę, że ma trochę racji.

  2. Mecz był ciężkim do oglądania,ale liczy się zwycięstwo.Interesujące jest to że Noah i Boozer grają mało,wczoraj przesiedzieli chyba cała 4 kwarte.Może jest to spowodowane słabą formą(Noah od początku sezonu) albo przygotowaywanie na przyjście DH12.W sumie gdyby wystaeczyło poświecić Noah’a,Boozera i jakieś picki to jestem na tak,ale zapewne Magic bedą chcieli Denga a sami chcieliby pozbyć się Hedo(gra całkiem dobrze od początku sezonu).

    1. Stety bądź niestety, Orlando nie jest zainteresowane Booze”m. Mają przecież na 4 bardzo dobrze dysponowanego ostatnio Ryana Andersona. Bardziej interesowało by ich wzmocnienie 3, a jak już coś to ewentualnie Gibsona by wzięli, zęby mieć „energię z ławki”. Patrząc jednak na ich żądania, to wydaje mi się ze ostro przeginają, bo oddanie Noah+Korver+pick Charlotte (duże szanse że top 10) i własny z pierwszej rundy są wystarczającą ofertą. A ponoć podobną już odrzucili. Ile w tym prawdy nie wiadomo. Z kolei pewne jest to, że nic więcej za DH12 Orlando nie dostanie, bo co może im dać Mavs? Lakers?(niby Bynum, ale czy on jest aż tak dobry, że Orlando się zgodzi? ja bym się nie zgodził) o Nets już nie wspominam. Bulls mają ten problem, że Howard raczej nie będzie chciał grać razem, a raczej w cieniu Rose’a i dlatego jego agent nie umieścił Byków na liście potencjalnych klubów w których chciałby grać jego klient.
      Chicago ma duże pole manewru jeżeli chodzi o negocjacje w sprawie pozyskania lidera Magic. Nie należy jeszcze zapominać o prawach do jednego z najbardziej perspektywicznych zawodników w Europie- Mitroviciu, wybranym w ostatnim drafcie z 21.
      Jako kibic Bulls nie odczuwam jednak potrzeby przeprowadzenia takiej wymiany. W zespole jest niesamowita chemia. Może jeszcze gra nie wygląda świetnie, ale sztuką jest wygrywanie właśnie w takich momentach. Zresztą w tym RSie nie o to chodzi, żeby się z kimkolwiek ścigać o pierwsze miejsce. Trzeba grać zespołowo, bez przemęczania liderów i na spokoju zakwalifikować się do play off. A tam wystrzelić z formą. Rose powoli dorasta do bycia liderem z prawdziwego zdarzenia, a nie takim jak LeBron (lider statystyk, może to się zmieni w niedalekiej przyszłości. Zobaczymy).

    2. Aż dziw bierze, że w drafcie poszedł dopiero z 21 numerem, ale to pewnie przez jego kontrakt z Realem. Chociaż słyszałem, że już w następnym roku ma przenieść się za Ocean. Byki bardzo na niego liczą, dobrze rzuca z dystansu, a jest przecież PFem. Ubiegłoroczny draft był zresztą dziwny, niby jeden ze słabszych w ostatnich latach, a jednak jest kilku ciekawych zawodników i co najśmieszniejsze wszyscy twierdzą, że mają steale z tego naboru. Miami ma Cola, Byki Butlera, SAS Leonarda itd…
      Zobaczymy co urośnie z tych ludzi… Mnie strasznie ciekawi Butler. Ma niby te 22 lata, ale całe życie miał po górę. W wieku 13 wylądował na ulicy, a jednak nie zgnił w pierdlu.. Grał w kosza mimo iż wielu mówiło mu, że się nie nadaje. W Marquette też miał na początku problemy. Z czasem stał się jednak liderem drużyny. Jego coach mówił, że ma duży potencjał. Na pewno świetnie broni, co jest niezbędne w drużynie z Chi-town. Na chwilę obecną nie miał zbyt wielu okazji do pokazania swoich umiejętności. Grał po prostu za mało, a jak dostał 12 minut z Atlantą-błysnął.

    3. Co do chemii w zespole to nie jestem pewien czy jest aż tak dobra.Nie dawno chyba Woy9 pisał że chodzą plotki że jest konflikt na lini Noah-Boozer.Mi się wydaje że Noah i Boozer nie przyjeli dobrze tego że coraz częsciej siadają na ławce zwłaszcza Noah,widać że Asik może grać na takim samym poziomie co on.

    4. Bo Noah jest (powiedzmy to szczerze) przeciętnym centrem. Jedyne co u niego widze to energia. Ma dużo głupich strat i fauli.
      Jeśli Asik popracuje nad pewnością w ofensywie i osobistymi to może być od niego nawet lepszy.
      Naprawde nie potrafie zrozumieć dlaczego centrzy (w końcu profesjonaliści) mają taki problem z osobistymi.
      Ale widać że chce, próbuje. Dużą wada to też jego słaba zwinność – ale kołkiem zawsze będzie. Noah pod tym względem się o wiele lepiej prezentuje.
      Co do Booza to naprawde sądze że gra Byków wygląda ciekawiej gdy Gibson wchodzi i daje tę swoją energię. Tibs pewnie wpuszcza go na parkiet tak rzadko bo się boi że ją straci gdy będzie grał częściej.
      Ja widze to tak że Booz lepiej rzuca gdzieś z 5 metra a Gibson lepiej sobie radzi pod koszem. Nie potrafie powiedzieć który lepiej broni.

    5. Na temat potencjalnego konfliktu pomiędzy Boozem a Noah nic nie słyszałem. Nie wiem kiedy teoretycznie się on zaczął i czy się zakończył, czy jeszcze trwa. Dlatego nie mogę ustosunkować się do tej informacji. Ze dwa tygodnie temu trafiłem na wypowiedź Formana, który twierdził, że chemia w zespole jest lepsza niż za czasów MJa. Generalnie jest coś na rzeczy, bo Byki zajmują 3 miejsce w rankingu przedstawiającym procentowy udział asystowanych punktów zgromadzonych we wszystkich meczach względem wszystkich zdobytych przez drużynę pkt w lidze. Pierwsi są Raptors, a drugi jakiś średniak, chyba GSW. Ta statystyka teoretycznie niczego ciekawego nie wnosi(bo zespoły mają rózne ilości punktów), ale utwierdza w przekonaniu, że chłopaki chętnie sobie podają. Gdyby nie było odpowiedniej atmosfery w szatni to wydaje mi się, że zawodnicy grali by bardziej indywidualnie i niechętnie dzielili się piłką.
      Rzeczywiście zastanawiające jest to, że Carlos i Jo ostatnio grają mniej. może masz rację i to takie przygotowanie gruntu pod wymianę z Magic, a może kwestia słabszej postawy. To wyjdzie w praniu.
      Odnośnie samego porównania Taja z Boozerem, to ja wyżej cenię sobie umiejętności tego drugiego. Gibson świetnie się rozwija, ale przez większość czasu rywalizuje z zawodnikami bench mobilu rywali. ostatnio gra więcej, ale to Boozer absorbuje uwagę rywali w większym stopniu. Niejednokrotnie jest podwajany i nie podpala się nie traci głupio piłek jak Noah. Moim zdaniem to jeden inteligentniejszych podkoszowych w lidze. Z kolei Gibson jest ciut lepszy w obronie i na deskach, tak mi się wydaje. A Booza ma lepszy rzut z półdystansu. Gdybyśmy w większym stopniu wykorzystywali ofensywne umiejętności Carlosa, nie było by wątpliwości kto jest lepszy. A tak to kwestia gustu. Mimo wszystko Taj chyba bardziej pasuje do naszego stylu gry.

    6. Oj co by to było gdyby Superman zawitał do wietrznego miasta. Booza można zastąpić, choćby Gibsonem a Noah w żadnym razie nie może się równać z Howardem. Boje się tyko atmosfery w szatni. Howard to gwiazda i może ją popsuć przez swoje gwiazdorzenie.

  3. Może Wall jest przereklamowany?Olowokandiego czy Kwame z niego nie będzie ale może coś pomiędzy nimi a np. Daną Barossem?

    1. Przereklamowany to on trochę jest racja, ale jak wytłumaczyć tak udany 1. sezon i to co się dzieje teraz?

  4. Wydaje się, że Wallowi po prostu sodówka uderzyła do głowy, bo potencjał ma ogromny.

  5. oni ciagle sa mlodzi – wall, young, mcgee. I moze w nastepnym sezonie sie zgraja.

  6. Oni ciagle sa mlodzi – wall, young, mcgee. I moze w nastepnym sezonie sie zgraja. Brak im doswiadczonego, dobrego gracza [lewis nim nie jest].

Comments are closed.