Zapowiedzi spotkań – 11 stycznia

Autorzy: Mateusz Król & Enbiejowy

Sacramento Kings (3-7) @ Toronto Raptors (4-6)

Kings nadal poszukują pierwszej wygranej na wyjeździe w tym sezonie. Póki co Sacramento poza domem gra fatalnie, przegrywając wszystkie cztery mecze średnio 23 punktami (zdobywają śr. 85.8, tracą 109). Hala Air Canada Centre nie jest w ostatnich latach przyjazna dla Królów, po raz ostatni wygrali tam 22 lutego 2004 roku. Od tamtej pory Sacramento 7-krotnie wizytowało Kanadę i za każdym razem wyjazd kończył się porażką. Czy dziś będzie inaczej?

Być może. Raptors nie najlepiej zagrali w ostatnim meczu, dając Wizards pierwszą wygraną w tym sezonie. W tamtym spotkaniu Raps spudłowali 16 z 20 trójek oraz aż 23-krotnie stracili piłkę. We własnej hali wygrali póki co dwa mecze. W każdej z tych wygranych Andrea Bargnani zdobył 31 punktów, zbierając w sumie 16 piłek.

W dzisiejszym meczu prawdopodobnie nie zagra Marcus Thornton, z powodu kontuzji uda. Jego zastępcą w pierwszej piątce będzie Jimmer Fredette.

Atlanta Hawks (7-3) @ Indiana Pacers (6-3)

Starcie dwóch bardzo dobrych defensywnie teamów. I choć w tym sezonie Pacers mają lepszą obronę, to Hawks dysponują lepszym atakiem.

Pacers to czołówka ligi w liczbie straconych punktów na mecz (90) i procentu trafionych rzutów ich rywali (42), jednak w ostatnim meczu przeciwko 76ers pozwolili im na trafienie połowy rzutów. Przegrali. W dwóch ostatnich spotkaniach wygranych przez Indianę ich rywale trafili 35,5%  rzutów, zdobywając średnio 75.5 pkt. Widać więc, że jeśli Pacersowska defensywa dobrze działa, to zespół wygrywa. W tym sezonie działa bardzo dobrze, dzięki czemu Indiana jest piątą ekipą Wschodu. Jeśli dziś wygra, zanotuje najlepszy start w meczach u siebie od dziewięciu sezonów (walczą o 4-0, w sezonie 2002/03 7-0).

Defensywa Pacers zetrze się dziś z gorącym ostatnio atakiem Jastrzębi. W dwóch ostatnich meczach Hawks trafili 55,3% z gry (18-33 za trzy). Jeśli dziś wygrają, ich seria zwycięstw przedłuży się do czterech. Josh Smith podczas jej trwania trafił 65,3% z gry (24,7 ppg). Jastrzębie na wyjazdach mają w tej chwili bilans 4-2.

Philadelphia 76ers (7-2) @ New York Knicks (5-4)

Zaskoczenie kontra rozczarowanie tego sezonu. 76ers klasyfikowani przed sezonem jako team walczący o play-offs nagle stał się trzecią drużyną Wschodu. Knicks są na siódmym miejscu w tej samej konferencji, pomimo dużo wyższych oczekiwań. Spodziewano się, że to właśnie Knickerbockers przejmą palmę pierwszeństwa w Dywizji Atlantyckiej, gdy z tronu zejdą panujący tam od czterech lat Celtics. Tymczasem liderem dywizji są Sixers.

Szóstki są w gazie. Tylko jednej wygranej brakuje im do wyrównania najlepszej serii zwycięstw ze stycznia 2009 roku. Wtedy Filadelfia wygrała siedem razy z rzędu, teraz trwa w sześciomeczowej serii. W ostatnim spotkaniu przeciwko Kings nie dali rywalom szans, sprawiając im blow-out. Dzisiaj również może się tak stać, gdy Knicks będą grać 'wakacyjną’ obronę. Ostatnie mecze przeciwko Wizards,Pistons i Bobcats pokazały, że NYK potrafią grać dobrze w obronie. Ale Doug Collins dysponuje trzecią ofensywą ligi.

Dallas Mavericks (5-5) @ Boston Celtics (4-4)

Jedno z najciekawszych spotkań dzisiejszego dnia, transmitowane przez ESPN.

Mavericks wygrali 5 z 7 ostatnich meczów w TD Garden. Dziś to ich typuję jako faworytów tego spotkania. Głównie dlatego, że Dirk Nowitzki w ostatnim meczu przeciwko Pistons (18 pkt, 9-10 FG) przełamał się po dwóch wcześniejszych koszmarach (razem 16 pkt). Mavericks po żenującym jak na mistrzów starcie 1-4 powrócili do klubu .500 i jeśli jeszcze nie wyszli na prostą, to za chwile na nią wyjdą.

Z drugiej strony tak, jak Nowitzki przełamał się wczoraj, tak Paul Pierce może przełamać się dziś. The Truth w ostatnim meczu z Indianą zagrał bardzo słabo (10 pkt, 3-17 FG).

Mavericks na wyjeździe mają bilans 1-3, Celtics u siebie wygrali 3 z 4 meczów.

 

Washington Wizards (1-8) @ Chicago Bulls (9-2)

Wizards wczoraj wygrali pierwszy mecz w tym sezonie (vs. Raptors), ale wygrywaniem długo się nie nacieszą. Do United Center, gdzie przegrali 5 ostatnich spotkań, przyjeżdżają jako out-siderzy i jeśli zdołają wygrać z Bykami, to będzie to cud. Bulls grają ostatni mecz back-to-back-to-back, poprzednie dwa wygrali (vs. DET, vs. MIN) i dzisiaj również powinni zatriumfować. Jeśli tak się stanie, Chicago zostanie drugą w tym sezonie drużyną, która z trzech spotkań w trzy dni wyszła niepokonana.

Pojedynek Wall-Rose zapowiadałby się  ciekawie, gdyby Jan Ściana grał lepiej. 14 punktów i 7 asyst na mecz nie wygląda źle, ale z rzucaniem u Walla jest naprawdę źle. W ciągu ostatnich dwóch meczów drugoroczniak zdobył zaledwie 18 punktów, pudłując 16 z 22 meczów. Rose zaś w ostatnim spotkaniu z Wolves zagrał jeden z najlepszych meczów sezonu (31/11).

W przypadku Wizards nie muszę chyba wspominać, że nie wygrali jeszcze nic na wyjeździe (0-4). A i Bulls są na własnym parkiecie niepokonani (3-0). Faworyt jest tylko jeden.

 

Oklahoma City Thunder (9-2) @ New Orleans Hornets (3-6)

Kevin Durant jest „dopiero” 4 strzelcem w NBA, ale jego Oklahoma prowadzona również przez Russela Westbrooka (17 strzelec NBA) i Sixth Mana Roku Jamesa Hardena (20 strzelec ligi) nie doznała porażki w swoich ostatnich 4 meczach z takimi tuzami jak Houston Rockets (dwukrotnie) i Memphis Grizzlies.

Tymczasem dzisiaj spotkają się z 5 defensywą w NBA (że niby Hornets?) a Russel Westbrook będzie miał nieprzyjemność bronienia drugiego strzelca gospodarzy – Jarreta Jacka, który zasypuję siatkę 16 punktami na mecz. Match-up równie ekscytujący jak oglądanie New Jersey Nets.

Houston Rockets (3-6) @ San Antonio Spurs (6-4)

Spurs stracili swojego najlepszego strzelca i tak jakoś wszystko przestało się kleić. Przegrali dwa ostatnie mecze – z Milwaukee i Oklahomą, a dzień wcześniej pozwolili Nuggets na zdobycie 117 punktów w regulaminowym czasie gry. Już dwa razy w tym sezonie Rockets wyszli zwycięsko z derbów dywizji Southwest, średnio wygrywając różnicą średnio 17 punktów, a „Ostrogi” nawet przez sekundę w tych obu meczach nie prowadzili. Taka to jest defensywa w Houston.

New Jersey Nets (2-8) @ Detroit Pistons (2-8)

Czy można znaleźć chociaż jeden pozytywny aspekt oglądania tego meczu? Spotykają się dwie z 4 najgorszych drużyn w lidze, 2 z 3 najgorszych ataków w lidze, a Nets trafiają 39% z gry. Co mecz.

Po chwili konsternacji chyba znalazłem coś, co może chociaż trochę uprzyjemnić oglądanie tego meczu. MarShon Brooks zdobywa 14.4 punktów na mecz grając jak dotąd w jedynie 9 spotkaniach jako „Siatka”. Z drugiej strony mamy rozgrywającego Brandona Knighta, o którym mówi się że jest najlepiej rzucającym PG, który wyszedł spod ręki Johna Calipari’ego.

Los Angeles Lakers (7-4) @ Utah Jazz (6-3)

Kobe still got it! 48 punktów zdobyte przeciwko Suns to najlepszy wynik w tym sezonie dla Bryanta, a już dzisiaj musi zmierzyć się z zabójczym frontcourtem Jazz. Utah jest średniakiem ligowym zarówno pod względem ataku jak i obrony, ale mają drugą najdłuższą serię zwycięstw w NBA – 5.

Już raz Lakers rozprawili się z Jazz w tym sezonie, na samym starcie wygrywając 25 punktami i utrzymując ich na 32% skuteczności z gry. Al Jefferson trafił 2-16 rzutów z gry a najlepszym zbierającym  Lakers był Troy Murphy, który w 30 minut zebrał 11 piłek, zdobył 0 punktów i wyleciał za 6 fauli. A Metta World Peace rozegrał swój najlepszy mecz w sezonie.

Orlando Magic (6-3) @ Portland Trail Blazers (7-2)

Magic przyjeżdżają do Oregonu żeby zagrać najciekawszy mecz dzisiejszej nocy. Blazers nadal nie przegrali jeszcze na swoim parkiecie, wygrywając na nim z takimi ekipami jak Denver Nuggets, Philadelphia 76ers czy Los Angeles Lakers. Magic tymczasem grają w kratkę i w starciach z contenderami mają bilans 0-2 przegrywając z Chicago i Oklahomą. Wygrali tylko dwa z ostatnich 4 spotkań, mimo że wcześniej mieli serię 4 kolejnych zwycięstw.

Jamal Crawford nadal się do końca nie obudził i zdobywa średnio 12 punktów na mecz trafiając na bardzo słabej skuteczności 34%. Nadrabiają to Gerald Wallace i Wesley Matthews, który jest drugim strzelcem Blazers po odejściu Brandona Roy’a. Początek sezonu zdecydowanie należy do nich.

Miami Heat (8-2) @ Los Angeles Clippers (4-3)

Trip wyjazdowy Miami po zachodnim wybrzeżu nadal trwa. Dzień po tym jak dali sobie wydrzeć zwycięstwo z Golden State i zostali w końcówce rozbrojeni przez Nate’a Robinsona (JJ Barea wannabe?) zagrają z najgorzej zbierającą ekipą ligi. Dlatego najlepszy atak w NBA (108 punktów na mecz) prowadzony przez Wielki Tercet spróbuje przeforsować 6 defensywę ligi. Tyle, że od końca.

Przed Norrisem Cole’m kolejny wielki test czyli pojedynek z moim zdaniem najlepszym PG w lidze – Chrisem Paulem, który krótko mówiąc zawodzi w ostatnich dwóch spotkaniach. Zanotował w nich średnio tylko 10 punktów i 5 asyst i od jego formy zależeć będzie wynik w tym meczu.

Komentarze do wpisu: “Zapowiedzi spotkań – 11 stycznia

  1. Jak wy sprawdzacie te defensywy ? Przez liczbę straconych czy procent skuteczności na jakich gra rywal ?

    1. Jeśli chodzi o mnie to oczywiście Defensive Rating

    2. To sprawdź proszę jaki jest defensywny rating Utah po odcięciu pierwszych dwóch meczy które grali jak zbieranina D-League. Za 5 ostatnich mają def 91 ( tylko Bulls i 76 ers lepiej broni w tym czasie) co potwierdzili dziś w meczu LAkers gdzie zatrzymali ich na 78 pkt w regularnym. Więc nie są tacy przeciętni w obronie jak piszesz

    3. hej hej, ale ja opisywałem tylko pięć pierwszych spotkań.

  2. Zdziwiła mnie ta opinia „że niby Hornets?” :) Obejrzyjcie sobie jakiś meczyk od nich. Może i grą nie porywają, ale bronią naprawdę wyśmienicie!

    Fajnie, że ruszyły te zapowiedzi, od razu ciekawiej!

  3. Także się ciesze z tych zapowiedzi:) Ale Nets grają z Denver nie Detroit. Moim zdaniem Netsi z meczu na mecz wyglądają coraz ciekawiej Morrow trafiać zaczyna Humpries double -double będzie często kleił jedynie Deron pomimo tylu asyst wygląda blado parę razy kozioł sprawiał mu problem a raz tak kozłował że zamiast z piłką sam dotarł na czystą pozycje pod koszem

Comments are closed.