Mavericks po raz czwarty z rzędu wygrywają na własnym parkiecie

American Airlines Center po przeżyciu dwóch porażek na starcie sezonu znów może się cieszyć. Seria zwycięstw Dallas Mavericks w meczach u siebie to już cztery wygrane z rzędu. Dzisiaj broniący tytułu pewnie pokonali osłabionych New Orleans Hornets pomimo braku Jasona Kidda (kontuzja pleców) i bardzo słabej gry Dirka Nowitzkiego (który to już raz w tym sezonie..). O zwycięstwie przesądziła głębia składu Mavericks – aż sześciu graczy zdobyło min. 10 punktów, byli to głównie role-players. 

81:96

Box-score | play-by-play

Mavericks zaprezentowali bardzo dobrą zespołową koszykówkę, zdobyli 96 punktów pomimo braku chociażby jednego zawodnika, który zdobyłby 15 punktów. Vince Carter i Ian Mahinmi zdobyli po 13 punktów, po 12 oczek uzbierali Jason Terry i Delonte West, 11 miał Beaubois, dziewięć zdobył Lamar Odom, a dziesięć – ten, który powinien zagrać w tym meczu o wiele lepiej – Dirk Nowitzki (2-11 FG).

Niemcowi (który w pierwszych czterech minutach złapał dwa faule) się dziś upiekło, bo Dallas nie utracili swojej mocy z ławki rezerwowych, która zdobyła dziś 51 punktów (31 Hornets). W czterech zwycięstwach w tym sezonie rezerwowi Dallas zdobyli 207 punktów przy 103 oczkach rezerwowych przeciwników.

Dziś bardzo dobrze zagrała również obrona – zatrzymanie Hornets na 81 punktach to najlepszy wynik defensywy Dallas w tym sezonie.

Wracając do Dirka Nowitzkiego, bo to wbrew pozorom poważna sprawa – wydawałoby się, że po rozegraniu najlepszych play-offs w swojej karierze Niemiec w tym sezonie powinien również grać dobrze. Tymczasem ostatnie dwa mecze w wykonaniu Dirka były po prostu fatalne. W poprzednim meczu ze Spurs Nowitzki zdobył tylko 6 punktów, a dziś tylko o cztery więcej. Ostatni raz, gdy Niemiec w dwóch kolejnych meczach miał 16 lub mniej punktów, miał miejsce w sezonie 2003-04 gdy w meczach z Suns i Clippers Dirk zdobył odpowiednio 0 i 9 punktów. Oby to było tylko zmęczenie, bo z tak grającym liderem Mavericks nie zawojują wiele w play-offach.

Cieszyć powinna poprawa skuteczności zza łuku. Dallas po meczu w San Antonio, gdy trafili zaledwie jedną z 19 prób, dziś na tyle samo rzutów trafili osiem. Po tym, jak przeciwko Spurs Mavericks mieli najgorszą w tym sezonie skuteczność z gry (35,1%), w meczu z Szerszeniami rewelacyjnie wystartowali, zaczynając od trafienia 11 z 18 rzutów z gry.

Mavericks mają w tej chwili bilans 4-5. O wyrównanie liczby zwycięstw i porażek zawalczą w najbliższym meczu z Detroit Pistons. Ciekawostka – jeśli Dallas prowadzą po pierwszej połowie, wygrywają mecz.

W szeregach Hornets brakowało trzech graczy będących dość istotnymi elementami rotacji: Trevora Arizy (nadwyrężenie pachwiny), Erica Gordona (stłuczenie kolana) i Jasona Smitha (powody rodzinne).

To trudny okres dla Nowego Orleanu, który ma najgorszy bilans w konferencji – nie dość, że ich lider Gordon opuszcza następne spotkania, to dochodzą następne osłabienia jak na przykład kontuzja Arizy. I choć zastępujący go Al-Farouq Aminu był dziś najlepszym strzelcem meczu (15 pkt,12 zb, 4 stl), to równie dobrze w następnym meczu ten drugoroczniak może seryjnie pudłować. Po utracie Chrisa Paula Jarrett Jack (13 pkt, 7 zb, 5 ast, 4-14 FG) stara się go jak najlepiej zastąpić, ale bez Gordona, który ciągnie tę drużynę, nie pomoże nawet front-court Kaman (10p/6z) – Okafor (9/4) – Landry (12 pkt). Po rozpoczęciu sezonu od dwóch zwycięstw nadeszła seria sześciu porażek, która nadal trwa. Po raz ostatni taka seria przydarzyła się New Orleans w marcu 2007. Następne spotkania mogą tą bessę przedłużyć – Hornets zmierzą się z Nuggets, Thunder i Timberwolves.

Dallas po meczu z Pistons zagrają z Celtics i Bucks.