Dzień po dniu..Historia NBA od A do Ą (46)

Autor: Karminadel24

Choć dziś ostatni dzień przed świętami a w wigilię w NBA  od lat się nie gra, to jednak koszykarze nie zwalniają tempa, ostro trenując przed świątecznym rozpoczęciem sezonu! My zapraszamy na kolejną porcję historycznych ciekawostek by na chwilę oderwać Was od szału zakupów, sprzątania czy gotowania;-)

23.XII

Urodziny obchodzą m.in.

– Jerry Reynolds  (49 lat)
– Kevin Restani (60)

Ciekawostki:

  • w 1992.Michael Jordan rzucił 57 punktów w wygranym meczu Bulls z Washingtonem 107-98, i tym samym dał Philowi Jacksonowi 200 wygraną w rekordowych 270 meczach.
  • w 1994.Dana Barros z 76-ers zapoczątkował serię 58 meczy z co najmniej jednym trafieniem za trzy punkty i pobił tym samym rekord Michaela Adamsa z 43 trójkami.

Wracałem dziś i myślałem co wrzucić, czy pisać kolejny raz o MJ-u i jego 57 punktach, a można by.. Postanowiłem jednak wypocić o czymś innym, właściwie o kimś bo to człowiek który pewnego wieczoru wykończył właśnie samego Jordana i Bulls. Kurt bo tak miał na imię oraz J.R Smith będą dziś myślą przewodnią historii. Zaczynamy.

W 1988 słabiutcy Charlotte Hornets spotkali się w ulu,  jak było nazywane kiedyś Charlotte Coliseum, z młodymi Bulls. W ekipie „Szerszeni”Kelly Trupicka, z ławki wchodził Tyrone Bogues i Dell Curry, a pod koszami rządził, starał się rządzić 30-letni już wtedy wielki walczak Kurt Rambis.

Przecież to finały nie herbatka u cioci!
Wracając do rzeczy. Choć jak zwykle mecz swoim zwyczajem przejął Michael, Hornets nie ustępowali mu na krok. Przez całe spotkanie nie pozwolili uciec rywalom z Chicago i w końcówce uwierzyli jak nigdy w sukces. Większość kibiców choć przyszła oglądać młodego gwiazdora gości, liczyła na końcowy sukces swojego zespołu i wtedy dał o sobie znać weteran były gracz Lakers, Kurt Rambis. Trafił spod kosza, jak zwykle na desce walcząc do końca i Hornets wygrali 103-101, 1:15! :

Dokładnie dwa lata temu ten sam J.R Smith, nie zawsze lubiany i niereformowalny, w tamtym roku przeciwko Hawks zaszalał. To nie to że wygrał mecz buzzer beaterem czy innym zagraniem, po prostu w 30 minut spędzonych na parkiecie, wchodząc z ławki rzucił rywalom 41 oczek (10/17 za trzy) i sam pokazał Hawks że „Jastrząb”  jest tylko jeden, no może dwóch prócz Birdmana;-)

Smith to dziwny chłopak, niepotrafiący dostosować się do otoczenia, mający kłopoty ze słuchaniem a czasem po prostu szalony. Jednak kipiące w nim emocje czasem potrafi zamienić na coś pięknego, coś co zapamiętuje się na zawsze, coś co jest dla zespołu bardzo produktywne i zarazem pięknę. W wygranym meczu z Atlantą 124-104 pokazał że potrafi i tyle:

W końcu nie co dzień trafia się 10 trójek w meczu. Teraz wprowadzając Was w świąteczny nastrój coś dla fanów Vince’a

Wesołych świąt dla wszystkich zakochanych w Baskecie i nie tylko. Dla Waszych rodzin i bliskich. Niech Wam się darzy. Ode mnie cały pakiet życzeń świątecznych. Widzimy się 25-tego, a będzie o czym pisać gwarantuję! Wszystkiego NAJ!