Grzmoty znów mocno uderzyły w Samorodki

Pierwsza kwarta kluczem do drugiej wygranej Thunder

W spotkaniu numer jeden między sąsiadującymi ze sobą w Konferencji Zachodu – pozycje 4 i 5 – ekipami Thunder i Nuggets przebiegało pod dyktando Kevina Duranta. Król strzelców potwierdził swoją wielką formę z sezonu zasadniczego i swoją ponad 40 punktową zdobyczą poprowadził swój zespół do pierwszej wygranej w tegorocznym play off.

Przed meczem nr2 spodziewano się wyrównanej i zaciętej konfrontacji. Również sporo mówiono o ostrej wymianie ognia na linii rozgrywających i skrzydłowych obu ekip. Kluczowa miała być walka na tablicach i fizyczna walka czwórek i piątek obu ekip. George Karl bardziej preferuje ofensywny styl gry. Scott Brooks, mimo, iż posiada superstrzelców jak Westbrook i Durant, to zaczyna akcję swojej drużyny od obrony – stawiając ją jako priorytet.

Jak było w meczu numer 2?

Nazwa Grzmoty kojarzy nam się z hukiem..tak też się zaczęło to spotkanie, z wielkim HUKIEM. Dwie trójki na starcie duetu Westbrook – Durant i 6:0 dla gospodarzy!
Goście od początku razili nieskutecznością, a pierwsze oczka wpadały do siatki przeciwników wyłącznie po rzutach osobistych..dopiero na początku piątej minuty pierwszej odsłony, Ty Lawson zdobył punkty z gry dla Nuggets! Na punkty pierwszego PG gości szybko odpowiedział Westbrook i George Karl poprosił o przerwę. Ciężko powiedzieć, iż time out dobrze zrobił jego ekipie. Przebiegły Scott Brooks szybko przejrzał plan przeciwnika i przerzucił ciężar zdobywania punktów z obwodowych na podkoszowych. Efekt: Kendrick Perkins i Serge Ibaka zaczęli mocniej absorbować defensywę rywali. Chwilę później dorzucili się z punktami Durant i Harden. Odpowiedzi Smitha, Nene, Martina i Lawsona kończyły się na odbiciu od obręczy bądź stratami piłki. Scott Brooks poprosił o czas i widząc fatalną postawę przeciwników posłał do boju dodatkowe siły w osobach Nicka Collisona i Jamesa Hardena. Obaj zagrali na tyle efektywnie by swoimi 9 oczkami zafundować fanom 19-punktową zaliczkę. Na szczęście dla Nuggets w ostatniej minucie sprężyli się rzutowo Smith i Gallinari. Po pierwszej kw. 31-15 dla OKC.

Start drugiej odsłony to drugi wielki HUK w Oklahoma City Arena. Był to moment, po którym przyjezdni już się nie pozbierali (choć próbowali..). Rzuty z dystansu Erika Maynora i Jamesa Hardena (trójka),a następnie Collisona przyniosły 23-punktową przewagę! Nuggets byli w tym momencie na łopatkach.
Dopiero między szóstą a ósmą minutą tej kwarty goście wrócili do gry, głównie dzięki błędom w defensywie gospodarzy. Osobiste celnie wykorzystywali Lawson i Felton, a trójka Harringtona i wsad Nene zmusiły trenera Brooksa do mocniejszej reakcji tj. wzięcia czasu. Wówczas przewaga stopniała do 12 oczek (38-50) i ważne było by nie pozwolić rywalom na dłuższy zryw. Efekt to walka kosza za kosz przez ostatnie trzy minuty i prowadzenie do przerwy 59-44.

Trzecia kwarta i jej start to ciągła walka z obręczami graczy Nuggets. Pudłowali K-Mart i Gallo ,a rywale celnie kontrowali. Zdobycze punktowe poprawiali obaj kluczowi gracze spotkania – Westbrook i Durant. Ich dziesięć oczek w ciągu kolejnych 6 minut wyprowadziły OKC na 17-punktowe prowadzenie. Do końca kwarty po stronie Samorodków punktowali Lawson i Felton (obaj po celnej trójce) oraz Martin (osobiste i jeden dunk). Po 36 minutach nic nie zapowiadało większego kryzysu w grze gospodarzy i jakiegoś niesamowitego come backu w grze Nuggets.

Na najbliższy dystans tj. 10 oczek, udało się zejść graczom trenera Karla podczas pierwszych 4 minut ostatniej odsłony. W niej brylowała piątka Lawson, Felton, Chandler, Nene i Harrington. Nic dziwnego skoro po drugiej stronie oglądaliśmy tylko Kevina Duranta z wyjściowego składu Brooksa. Mohammed, Cook, Maynor i Collison nie potrafili ani skutecznie zagrać w obronie, ani skutecznie punktować rywala. Efekt time out, po którym wszystko zaczęło znów się kręcić wokół pary Durantula – Westbrook. Złoci medaliści Mistrzostw świata z Turcji przejęli kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie, zdobywając kolejne, ważne punkty, pozwalając dowieźć wygraną do końcowej syreny (106-98).

Sześciu graczy Thunder przekroczyło w tym spotkaniu próg tzw. double figures. Tercet Durant, Harden, Westbrook rozbił obronę z Kolorado i w sumie ustrzelił 62 oczka. Dodatkowym czynnikiem potęgującym przewagę OKC była walka na desce. Ibaka i Perkins złapali 23, piłki co jest wynikiem ledwie o 8 mniejszym od całego zespołu gości!

Wynik: 106:89 (31:15, 28:29. 22:22. 25:23)

Oklahoma: Durant 23 (5zb, 5as), Westbrook 21 (7as), Harden 18 (5zb), Ibaka 12 (12zb), Collison 10 (8zb), Perkins 7 (11zb), Sefolosha 6, Cook 6, Maynor 3 (5as), Mohammed 0.

Denver: Lawson 20, Nene 16 (9zb), Felton 16, Harrington 15, Martin 7 (6zb), Gallinari 7, Chandler 4, Smith 2, Koufos 2, Andersen 0, Forbes 0.

MVP spotkania: Kevin Durant (23pkt/5as/5zb)

Wyraźnie zawiedli oczekiwania: Wilson Chandler (0/6 z pola) i J.R. Smith (1/6 z pola)

Do poprawy w następnym spotkaniu: Po stronie Nuggets – rzuty z dystansu i słabiutka skuteczność kluczowych graczy (Chandler, Smith i Nene trafili tylko trzy rzuty na osiemnaście prób z gry!) Do korekty również – walka na tablicach (przegrana wyraźnie 31-54!!) Po stronie Thunder – kontrola gry, kiedy piłka jest w rękach Russa Westbrooka (druga strzelba drużyny straciła aż 7 piłek!!)