Prezentów ciąg dalszy

Dwyane Wade fot.Victor Baldizon/NBAE/Getty Images

 

Wielcy przegrywają, niepozorni zwyciężają. Krótko  – niespodzianek przed playoff ciąg dalszy. Nikt nie spodziewał się, że jednej nocy polegną potęgi z Chicago, San Antonio i Bostonu. Nikt też nie wierzył w przegrywających bez przerwy Knicks. A tutaj proszę, niespodzianka. Ale to cały urok NBA, więc oby takich niespodzianek było jak najwięcej.

Miami Heat – Cleveland Cavaliers

Na widowni w hali Quicken Loans Arena zasiądzie około dwudziestu tysięcy kibiców. Kibiców, którzy przyjdą kibicować swojej drużynie. Drużynie, w której grają zawodnicy nie uzależniający swoich karier od zwycięstw i chwały. Zawodnicy, którzy grają dla kibiców i miasta. Nie tak jak LBJ. Miami ciągle walczy o zwycięstwo na Wschodzie i w sumie jest blisko osiągnięcia tego sukcesu. Cleveland natomiast chciałoby poprawić bilans, żeby uniknąć degradacji z najlepszej do najgorszej drużyny sezonu zasadniczego. Król i jego drużyna będą musieli zmierzyć się nie tylko z drużyną Kawalerzystów, ale także z wrogim nastawieniem kibiców. I ‘wrogim’ to mało powiedziane. Od tego meczu oczekiwałbym tylko, żeby to emocje sportowe były na pierwszym planie, nie te pozasportowe.

Golden State Warriors – Oklahoma City Thunder

Drużyna z Thunder przeszła długą drogę podczas przekształcania się z Seattle Supersonics. Ale jak pokazuje obecna drużyna – było warto. Drużyna ma najlepszego strzelca w całej lidze i cały skład pełen młodych i zdolnych zawodników, którzy będą grali na wysokim poziomie jeszcze dłuuugie lata. Team z Oklahomy po raz drugi z rzędu zapewnił sobie awans do playoff i w tym roku może nieźle namieszać. Po drugiej stronie barykady stoi jeden z najlepiej grających w ofensywie zespołów ligi, który już stracił szanse na awans. Monta Ellis tak naprawdę mógłby być jej najlepszym strzelcem, ale bez odpowiedniego wsparcia kolegów może być ciężko. Nie do końca sprawdza się też sprowadzony do drużyny David Lee. Były zawodnik Nowego Jorku ma statystyki na poziomie 16pkt i 9zb, ale jego wkład w grę jest troszkę za mały.

Phoenix Suns – Sacramento Kings

Moim zdaniem pojedynek centrów – Gortat vs Dalembert. I wcale nie jest powiedziane, że to Polak z tego pojedynku wyjdzie zwycięsko. Gortat w ostatnich spotkaniach gra naprawdę wspaniale notując prawie 19pkt i 12pkt w sześciu spotkaniach. Jednak Dalembert, który gra na parkietach trochę dłużej, ma za sobą równie rewelacyjnych spotkań i w ostatnim spotkaniu zebrał aż 19 piłek. Będzie to też spotkanie, w którym zobaczymy, czy Thornton dalej będzie rzucał ponad 20 punktów w spotkaniu i czy do formy po długiej przerwie wróci Tyreke Evans. Suns stracili już praktycznie szanse na awans, ale nie znaczy to, że nie pokażą w tym meczu pazura.

Pozostałe spotkania:

Houston Rockets – New Jersey Nets