Rekord Warriors i Magic. Golden State wygrywa po dogrywce

Drużyny Golden State Warriors i Orlando Magic stworzyły w Oracle Arena niezapomniane widowisko zakończone wygraną gospodarzy i rekordem NBA w ilości trafionych rzutów zza łuku. Gospodarze wygrali po dogrywce 123-120.


Orlando Magic (41-25) 27 29 25 20 19 120
Golden State Warriors (29-36) 20 22 30 29 22 123

Dwight Howard oddał w tym spotkaniu dziewięć rzutów z gry w ciągu 46 minut. Nie było to spowodowane jednak doskonałą obroną wysokich graczy Warriors. David Lee (16 pkt., 9 ast., 6 zb.) i Andris Biedrins (2 pkt., 5 zb., 25 min.) zebrali w sumie dziesięć piłek mniej niż sam center Magic. Howard do 13 punktów dołożył 21 zbiórek.

Skąd ten wstęp? Otóż we wczorajszym meczu główny akcent w zdobywaniu punktów położony był na rzuty z dystansu. Oba zespoły oddały 67 prób zza łuku, z których aż 36 znalazło drogę do kosza. Wynik ten jest nowym rekordem NBA. Poprzedni najlepszy wynik należał do zespołów Suns i Supersonics, które w styczniu 2006 trafiły w sumie 32 „trójki”. Monta Ellis (39 pkt., 11 ast6 zb., 4 prz., 7-9 3P), Dorrell Wright 32 pkt., 6 zb., 8-11 3P) poprowadzili razem z Stephenem Curry (22 pkt., 12 ast., 4-10 3P) pościg za zespołem Stana van Gundy’ego. Na trzy minuty przed końcem drugiej kwarty Warriors przegrywali już różnicą 21 punktów (32-53). W pierwszej połowie gracze Orlando trafili 8 „trójek” i zgodnie z przewidywaniami o wiele lepiej zbierali (25-16). GSW zanotowali jednak run 27-12 i  w piątej minucie trzeciej kwarty wyrównali po rzucie za trzy Curry’ego (61-61), a po kolejnych trzech minutach i udanej próbie zza łuku Wrighta wyszli na prowadzenie 69-60.

Kolejne osiem punktów zdobyli jednak goście głównie dzięki rzutom Jasona Richardsona (30 pkt., 7-11 3P) i Magic schodzili na przerwę przed ostatnią odsłoną prowadząc 81-72. SVG nie potrafił jednak ustalić taktyki, która odcięła by gospodarzy od rzutów za trzy. „Wojownicy” podobnie jak w poprzedniej „ćwiartce” musieli gonić wynik. Tak jak wcześniej pościg zakończył się sukcesem i na 2:19 przed końcem regulaminowego czasu gry po następnym trzypunktowym rzucie Wrighta objęli prowadzenie 95-92. „Magicy” nie potrafili skutecznie wykończyć swoich akcji, a Stephen Curry zaaplikował kolejny rzut zza łuku (98-94). W następnych akcjach na cztery punkty Jameera Nelsona (24 pkt., 8 ast., 5 zb.) celnym rzutem odpowiedział Monta Ellis oraz tylko jednym trafionym osobistym Lee (101-98). Ostatecznie sprawę rozstrzygnąć mógł Ellis, ale na 20 sekund przed końcem stracił piłkę. Do rąk dostał ją Hedo Turkoglu (24 pkt., 5 prz., 4 ast., 4-7 3P) i po ….. jego rzucie za trzy wynik brzmiał 101-101. Mimo ośmiu sekund do dyspozycji Curry nie zdołał oddać nawet rzutu ponieważ stracił piłkę. Spotkanie musiała rozstrzygnąć dogrywka.

W dodatkowym czasie Magic zupełnie niezrozumiale lekceważyli zagrożenie rzutów z obwodu ze strony zespołu Warriors. Wright i Ellis dołożyli kolejne cztery takie celne próby i goście musieli przełknąć gorycz porażki. Na minutę przed końcem OT po asyście Davida Lee trafił Dorrell Wright i Warriors wygrywali 117-113. W takim meczu nie mógł to być jednak koniec emocji. Nie minęło osiem sekund, kolejny raz „ukuł” J-Rich. Kiedy na zegarze pozostało 38.4 sekund Curry wyprowadził w pole pod koszem Dwighta Howarda i trafił o tablicę (119-116).

Dwanaście sekund później faulowany jakże by inaczej przy próbie rzutu za trzy Richardson spudłował dwa z trzech rzutów z linii. Podopieczni trenera Smarta nie potrafili jednak rozegrać skutecznej akcji i Wright podał piłkę wprost do …. Nelsona. Rozgrywający Orlando postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i szybko znalazł się pod koszem przeciwników. Tam jednak świetnie w obronie ustawił się Monta Ellis i decyzja sędziów mogła być tylko jedna. Faul ofensywny. Dwa osobiste trafił rzucający obrońca GSW i 21 sekund przed końcem wynik brzmiał 121-117. Richardson nie mógł zrobić nic innego jak trafić oczywiście za trzy (121-120, 11.9 sek.). Stephen Curry nie pomylił się jednak na linii rzutów wolnych i prowadzenie wzrosło do trzech punktów. Mimo czterech prób w wykonaniu J-Richa, Hedo i Quentina Richardsona (5 pkt., 4 zb.) Orlando nie dało rady już wyrównać.

Ciężko zrozumieć jak Orlando mogli przegrać mecz, w którym zdecydowanie przeważali w walce na tablicach (48-34). Zupełnie odpuścili w pewnym momencie krycie na obwodzie i zapłacili za to porażką. Zaledwie 24 punkty z pomalowanego to tyle co nie raz i nie dwa zdobywa sam Dwight Howard w jednym spotkaniu.

Magic: H.Turkoglu 24, B. Bass 6, D.Howard 13, J. Richardson 30, J.Nelson 24 – Q. Richardson 5, G. Arenas 10, R. Anderson 8.

Warriors: D. Lee 16, D. Wright 32, A. Biedrins 2, M. Ellis 39, S. Curry 22 – V. Radmanovic 8, A. Thornton 0, A. Law 0, L. Amundson 0, R. Williams 4, E. Udoh 0.