Blazers pokonują Kings na wyjeździe

Portland Trail Blazers pokonali dziś Sacramento Kings 107:102. Największą zasługę mają w tym Wesley Matthews i LaMarcus Aldridge. Królom nie pomógł nawet świetny duet rezerwowych DeMarcus Cousins – Marcus Thornton.

Portland Trail Blazers (34-27) 107:102 Sacramento Kings (15-44)

(30:29, 31:24, 18:20, 28:29)

Wesley Matthews – 21 pkt, 5 ast, 3 zb, LaMarcus Aldridge – 20 pkt, 10 zb

DeMarcus Cousins – 28 pkt, 11 zb, Marcus Thornton – 26 pkt

Lepszy start tego meczu zanotowali Kings, którzy po nieco ponad 6 minutach prowadzili już nawet siedmioma punktami (13:6), jednak Blazers zdołali przeprowadzić run 13-2, który pozwolił im wyjść na prowadzenie 19:15 (3:26 do końca). Królowie szybko dogonili Świetliste Smugi i końcówka pierwszej kwarty była bardzo wyrównana. Na 1.6 do końca pierwszej odsłony lay-upa trafił Marcus Thornton i wydawało się, że jego punkty będą ostatnimi w pierwszych 12 minutach, jednak tuż przed syreną punkty zdobył Wesley Matthews, również lay-up’em, jednak podanie z drugiego końca boiska. Dzięki temu w lepszych humorach przed drugą kwartą byli goście, którzy prowadzili 30:29

Na 8:52 do końca drugiej kwarty z półdystansu trafił DeMarcus Cousins i wtedy Kings prowadzili 40:36. Blazers byli wtedy jednak na tyle zdeterminowani, że zdołali zdobyć 11 punktów z rzędu, dzięki czemu objęli aż 7-punktowe prowadzenie (47:40, 6:05 do końca). Na 1:32 do końca pierwszej połowy po trafionym rzucie wolnym przez Andre Millera goście powiększyli przewagę do aż 10 punktów, która była największa w tym meczu. Kings przed końcem kwarty zredukowali jeszcze stratę do ośmiu punktów, bo na 3 sekundy do końca punkty zdobył Marcus Thornton i gospodarze na przerwę między połowami schodzili ze stratą 8 punktów (61:53).

Trzecia kwarta dla Kings miała przynieść odrobienie strat, co prawie im się udało, bo na 6:05 do końca po trafieniu Cousinsa tracili oni do Blazers tylko trzy punkty (68:65). Niestety dla Kings, goście znów uciekli, bo zdobyli 7 punktów przy tylko dwóch Kings (75:67, 2:54 do końca). Blazers utrzymali prowadzenie do końca trzeciej kwarty, prowadząc po niej 79:73.

Czego nie przyniosła trzecia kwarta, przyniosła czwarta. Na 6:20 do końca spotkania z półdystansu trafił Jason Thompson i wyprowadził swoją drużynę na jednopunktowe prowadzenie – Królowie prowadzili wtedy 86:85. Po upływie następnej minuty Kings objęli już dwupunktowe prowadzenie (91:89, 5:22 do końca). Cały czas jednak wynik oscylował wokół remisu, do momentu, gdy przy stanie 95:95 Blazers postanowili skończyć zabawę i zdobyli 9 punktów z rzędu (104:95, 0:29 do końca). Osiem sekund później za trzy trafił Thornton, a następnie, po tym jak Andre Miller trafił jeden z dwóch osobistych, lay-up’em punkty zdobył Taylor (105:100, 11 sek do końca). Przed końcem wolne trafił Wes Matthews, a w ostatniej, nierozstrzygającej już niczego, akcji dwa punkty wsadem zdobył Taylor. Mecz zakończył się wynikiem 107:102 dla Blazers.

Najlepsi gracze Blazers: Wesley Matthews (21 pkt, 5 ast, 3 zb, 11 pkt w czwartej kwarcie), LaMarcus Aldridge (20 pkt, 10 zb, 9-27 FG), Andre Miller (19 pkt, 6 ast), Nicolas Batum (17 pkt), Patrick Mills (14 pkt, 14 min, 6-8 FG), Gerald Wallace (12 pkt, 5 zb, 3 ast), Marcus Camby (4 pkt, 13 zb)

Najlepsi gracze Kings: DeMarcus Cousins (28 pkt, 11 zb), Marcus Thornton (26 pkt), Beno Udrih (13 pkt, 8 ast), Samuel Dalembert (8 pkt, 10 zb), Jermaine Taylor (10 pkt, 15 min), Jason Thompson (10 pkt, 7 zb).

Ciekawostka: Sacramento Kings rozegrali swój pierwszy mecz w hali pod nową nazwą – Power Balance Pavilion. Do tej pory ich hala nazywała się ARCO Arena.

Video-recap z meczu Blazers-Kings