Lakers pewnie pokonują Pistons, Bryant przegonił Wilkinsa

Czyżby koniec kryzysu w Los Angeles Lakers? Do takiego stwierdzenia jeszcze bardzo daleka droga. fakt jest jednak taki, że ostatniej nocy „Jeziorowcy” na swoim parkiecie pewnie rozprawili się z Detroit Pistons.

Detroit Pistons (11-24)
19 23 17 24 83
Los Angeles Lakers (24-11)
24 21 31 32 108

 

Los Angeles Lakers wreszcie odnieśli pewne zwycięstwo. Byli lepsi od rywali w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Momentami ich przewaga sięgała nawet 29 punktów. Detroit Pistons tylko raz było na prowadzenie. Miało to miejsce w połowie pierwszej kwarty po trójce Tracy’ego McGrady’ego i zrobiło się wtedy 16:14 dla gości, ale Lakers zanotowali run 8-0 i dali to zrozumienia rywalom czyj jest ten wieczór.

Ten mecz był ważny dla Kobe’go Bryanta. Musiał zdobyć 15 punktów, aby przegonić z 10 miejsca strzelców NBA Dominique Wilkinsa. Pierwsza kwarta nie była udana dla „Black Mamby”, gdyż nie trafił dziewięciu rzutów z gry i zakończył tą część meczu z jednym punkcikiem na koncie. Później jednak wszystko wróciło do normy i Kobe zdobył w całym spotkaniu 17 punktów. Dzięki temu stał się dziesiątym strzelcem w historii z 26.671 punktami w dorobku. Pozycję wyżej znajduje się Oscar Robertson do którego Bryant traci zaledwie 39 „oczek”. Zapewne będzie potrzebował jakiś dwóch meczów, aby przeskoczyć w tym rankingu kolejnego zawodnika.

Przeciwko Pistons najlepszym strzelcem LAL nie był jednak Kobe Bryant, ale Pau Gasol. Hiszpan zdobył 21 punktów i miał 7 zbiórek. Obok niego pod koszem dobrze też sobie radził Andrew Bynum (13 pkt i 6 zb). Najlepszym zawodnikiem wchodzącym z ławki był oczywiście Lamar Odom. Zanotował 16 punktów i 9 zbiórek. Dla Odoma nie ma najwyraźniej żadnej różnicy czy wchodzi z ławki, czy też zaczyna mecz w startowej piątce.

W Detroit cały czas dobrze sobie radzi Tracy McGrady. Ostatnio odgrywa rolę nawet rozgrywającego i całkiem nieźle mu to wychodzi. Przeciwko Lakers zdobył 14 punktów i rozdał 6 asyst. Tyle samo punktów co „T-Mac” zdobył pierwszoroczniak Greg Monroe, ale on dołożył do tego jeszcze 11 zbiórek.

Przypomnę, że Detroit we wcześniejszą noc uległo z Utah Jazz. Nie wychodzą coś te mecze back-to-back. W spotkaniach granych następnego dnia mają bilans 0-8.

W Lakers ostatnio nie jest ciekawie. Głupio przegrane mecze, gra bez zaangażowania i przez to posypała się cała atmosfera. Na dodatek ostatnio wyciekła do mediów informacja o kłótni trenera Phila Jacksona z Ronem Artestem. To na pewno w niczym nie pomoże „Jeziorowcom”. Zwycięstwo nad Pistons jednak trochę dodało optymizmu. Czy jednak Lakers są już na właściwej drodze? Trudno teraz cokolwiek na ten temat powiedzieć. Więcej będzie wiadomo po dzisiejszym ich meczu z Phoenix Suns.