Kolejna porażka Cavs

Cleveland Cavaliers (7-17)
17 28 13 19 77
Oklahoma City Thunder (17-8)
31 25 30 20 106

 

Cleveland Cavaliers ma ostatnio spore problemy. Przegrali właśnie swój ósmy mecz z rzędu. Przez ostatnie lata, gdy mieli w swych szeregach LeBrona Jamesa, taka sytuacja była wręcz nie do pomyślenia.

Oklahoma City Thunder zmietli swoich rywali z powierzchni parkietu. Byli wyraźnie lepsi. Momentami wyglądało na to, że oni po prostu bawią się grą. Mecz umilały buzzery na koniec II i III kwarty autorstwa kolejno Russella Westbrooka i Erica Maynora (9 pkt). Najwięcej radości kibicom sprawiła jednak akcja Jamesa Hardena w stylu coast-to-coast zakończona dynamicznym wsadem nad bezradnym J.J. Hicksonem (9 pkt). Coś pięknego.

Kevin Durant zdobył 25 punktów i miał 7 zbiórek. Po 19 „oczek” dołożyli Jeff Green i James Harden. Natomiast Russell Westbrook ugrał kolejne double-double na poziomie 14 punktów i 11 asyst. Ci ludzie to najjaśniejsze punkty OKC w tym meczu. To dzięki ich dobrej grze kibice zgromadzeni w  Oklahoma City Arena obejrzeli wysokie i pewne zwycięstwo swojego zespołu.

Jeśli jesteśmy już przy zwycięzcach to warto wspomnieć o jednym człowieku. W przerwie meczu niejaki Robert Yanders trafił z połowy boiska i dzięki temu w jego portfelu przybyło 20,000 $. Niezła sumka. Pan Robert na pewno zapamięta ten mecz na długo. Przed świętami pieniądze przydadzą się jeszcze bardziej. Tym samym został kolejnym szczęśliwcem, który dokonał podobnej sztuki w obecnym sezonie.

Na koniec kilka słów o przegranych. O tych, którzy ostatnio są w bardzo głębokim dole i niewiadomi kiedy z niego wyjdą. „Cavs” nie mogli pokonać Thunder rzucając ze skutecznością na poziomie niecałych 34%. Kogo można wyróżnić z Cleveland? Anthony Parker po ostatnim słabym strzeleckim występie trochę się przełamał i teraz zdołał rzucić 12 punktów. Drugim strzelcem zespołu był Daniel Gibson z 11 punktami. Reszta słabiutko. Za dobrą walkę na tablicach miłe słówko można jeszcze szepnąć o Andersonie Varejao (7 pkt i 16 zb).

Jak już wspomniałem, „Cavs” mają na swoim koncie osiem porażek z rzędu. Teraz czeka ich spotkanie z Mami Heat, więc wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na kolejny mecz bez zwycięstwa. Trener Scott Brooks podkreśla jednak, że myślenie o konfrontacji z Heat nie jest teraz dla nich najważniejsze. Ważniejsze jest, żeby zawodnicy coś zrozumieli i nastąpiła pozytywna zmiana w grze Cleveland…

Komentarze do wpisu: “Kolejna porażka Cavs

  1. A dołek zaczął się od blamażu z Heat. Gwiazda Hicksona przygasła zanim się na dobre rozpaliła, Mo Williams miał zaledwie parę lepszych meczy, Gibson lepiej spisuje się z ławki a Jamisonowi, jedynemu graczowi, który mógłby uchodzić za coś więcej niż gracza zadaniowego, pewnie się już nie chce (z resztą zdrowie już nie to).

  2. Na Jamisona nie ma już co liczyć. On już swoje lata ma. Miał być tylko pewną pomocą dla LeBrona, ale teraz nie będzie samotnie ciągnął tego wózka. Sytuacja w „Cavs” nie jest ciekawa…

  3. kolego widzę, że masz niezły dostęp do różnych danych. Mam do Ciebie prośbę, mógłbyś napisać artykuł o raperze grającym w NBA – nazywał się chyba Master T i chyba grał w Hornets w 2000r.

  4. Master P – sorry – miał kozackie Conversy kiedyś

Comments are closed.