Kevin Martin jest prawdziwym zabójcą

Cleveland Cavaliers (7-16)
29 29 17 20 95
Houston Rockets (9-14)
37 29 26 18 110

 

Houston Rockets bez większego problemu pokonali Cleveland Cavaliers. Wszystko dzięki temu, że Kevin Martin obudził w sobie istnego zabójcę. Zaaplikował rywalom aż 40 punktów. Aż 22 „oczka” miał już po pierwszej kwarcie. Do przerwy na jego koncie znajdowały się 32 punkty. Nawet zawodnik rywali, Antawn Jamison, przyznał po meczu, że to właśnie Martin kontrolował pierwszą odsłonę spotkania. Te 22 punkty Martina w pierwszej kwarcie to trzeci wynik w historii Houston. Więcej, przez jedną kwartę, rzucili tylko Vernon Maxwell oraz Yao Ming. Maxwell dokonał tego 26.01.1991 również przeciwko „Cavs” (30 pkt w ostatniej kwarcie), a Yao 09.12.2006 w konfrontacji z Wizards (3 pkt również  IV kwarcie). Martin to dla mnie taki niepozorny zawodnik, który składa się do rzutu w specyficzny sposób, ale potrafi trafiać seriami. Do tego nie robi dużo szumu wokół siebie. Taki prawdziwy cichy zabójca.

„Rakiety” okazały się lepszym zespołem w każdym aspekcie gry. Bardzo przekonująco wygrali zbiórki: 48-33. Dużą cegiełkę dołożył do tego Luis Scola, który zakończył mecz mając na koncie 14 zbiórek i tyle samo punktów. Na desce bardzo dzielnie walczył też Brad Miller (9 pkt i 10 zb). W Cleveland nie znalazł się nikt kto byłby w stanie nawiązać wyrównaną walkę na tym polu z podkoszowymi Houston. Najlepszym zbierającym „Cavs” był Anderson Varejao (11 pkt i 8 zb).

W Rockets wypada wspomnieć jeszcze o dwójce zawodników. Obydwaj rzucili po 16 punktów. Pierwszy to Shane Battier, a drugi to Chase Budinger. Battier to potrafi odpalać te swoje trójki. Przeciwko „Cavs” miał ich cztery. On chyba zawsze trafia, kiedy drużyna tego potrzebuje. Teraz też tak było. Cavaliers zbliżali się do rywali, więc Battier trafiał za trzy i wszystko wracało do normy.

Liderem punktowym gości był Antawn Jamison. Miał na koncie 24 punkty. Nieźle zagrał też Mo Williams (18 pkt i 9 as), Jawad Williams (13 pkt – najlepszy mecz w sezonie) czy Daniel Gibson (12 pkt). Najlepszym strzelcem „Cavs” w rzutach dystansowych jest Anthony Parker, ale tym razem nie potwierdził tego. Czterokrotnie rzucał za trzy, ale ani razu nie trafił. Ogólnie Anthony zdobył 8 punktów. Skutecznością nie popisał się również pierwszoroczniak Manny Harris, który nie zdobył żadnego punkty, a rzucał pięciokrotnie, ale trafić się nie udało.

Dla Cleveland jest to siódma porażka z rzędu. Ostatni raz taka sytuacja w tym zespole miała miejsce pod sam koniec debiutanckiego sezonu LeBrona Jamesa, czyli 2003/2004. Czy „Cavs” przerwą tą serię w najbliższej przyszłości? Teraz czekają ich wyjazdy do OKC i Miami, więc będzie bardzo ciężko…