Wyniki i statystyki dzień #143: Na Wschodzie pewna ósemka, na Zachodzie walka trwa

Wizards, przegrywając mecz z Pelicans, pozbawili się szansy choćby na Play-in. To oznacza, że zarówno Nets, jak i Magic są już pewni gry w Playoffs – teraz będą walczyli o 7 miejsce i o uniknięcie Bucks w R1. Z kolei na Zachodzie zwycięstwa odniosły trzy zespoły walczące o Postseason. Prócz wspomnianych Pelicans z wygranej cieszyli się Spurs i Grizzlies. Ulegli za to Kings, którzy są tak naprawdę jedną nogą za burtą.

fot. NetsDaily

Utah Jazz (43-26) @ San Antonio Spurs (30-38) 111:119

Ekipa z Utah przystąpiła do tego meczu z niemal rezerwowym składem. Nie grali Gobert, Mitchell, Bogdanovic czy Conley. Ich liderem punktowym był, wchodzący z ławki, Clarkson, autor 24 oczek. Z kolei Spurs od początku wyszli zmotywowani i cały mecz prowadzili. Nie byli w stanie odjechać na więcej niż kilkanaście punktów, jednak od drugiej połowy trzeciej kwarty nie spadła też poniżej 6 punktów. Zwycięstwo Ostrogi odniosły dzięki zbilansowanej ofensywie, w której najlepiej radzili sobie White (24 oczka) oraz Poeltl (19 pkt, 10 zb). Tym samym Spurs utrzymują się w walce o Playoffs.

fot. Air Alamo

Oklahoma City Thunder (42-26) @ Memphis Grizzlies (33-37) 92:121

Nie, Thunder nie grali w okrojonym składzie. Zabrakło co prawda kontuzjowanego Adamsa, ale byli obecnie SGA, Paul czy Gallinari. Jednak Grizzlies wreszcie się przebudzili i za sprawą trio Brooks (22 pkt) – Morant (19 pkt) – Valanciunas (19 pkt, 11 zb) odnieśli pierwszą wygraną w bańce. Pokonanych ciągnęli głównie Paul (17 oczek) i Dort (o jedno mniej), ale zabrakło im skuteczności: za 3 trafili tylko 30% rzutów, zaś ogólnie z gry jedynie 35%. Z kolei ekipa z Memphis może nie zachwycała zza łuku (35.5%), ale z wolnych (90%) i za 2 (67%) była bardzo pewna i odniosła najwyższe zwycięstwo tej nocy (tak, wiem, spoiler).

fot. Bleacher Report

Sacramento Kings (29-40) @ Brooklyn Nets (33-36) 106:119

Świetna postawa duetu Bogdanovic-Fox nie wystarczyła do wygranej. Bogdan zdobył 27 punktów, De’Aaron o 6 mniej. 17 z ławki dorzucił Hield, zaś 16, wychodzący w S5, Barnes. Jednak Królom zabrakło skuteczności – za 3 trafili zaledwie 30% rzutów, zaś wszystkich z gry 42.7%. Do trzeciej kwarty się trzymali – ale na jej przełomie z Q4, od stanu 80-76 dla Nets, miał miejsce run 19-6, który wyprowadził ekipę z Brooklynu na +17. Tego prowadzenia nie oddali już do końca. Do wygranej poprowadzili ich LeVert (22 pkt), Harris (21 pkt) oraz zespołowa gra (30 asyst i aż 7 zawodników z podwójną zdobycz punktową). Dla Kings to 4 porażka w bańce w 5 spotkaniach, przez co ich szanse choćby na Play-in spadły do minimum. Musieliby wygrać wszystkie spotkania i liczyć na odpowiednie wyniki pozostałych zespołów. Już pierwsza część wydaje się nierealna: zagrają z Rockets, Pelicans i Lakers…

fot. Taiwan News

Orlando Magic (32-38) @ Philadelphia 76ers (42-27) 101:108

„Gospodarze bańki” musieli wygrać ten mecz, aby, nie oglądając się na inne drużyny, zapewnić sobie Playoffs. To się jednak nie udało. 22 pkt Fourniera oraz 21 pkt i 12 zb Vucevica to było tego dnia za mało na Sixers, dla których aż 4 zawodników miało ponad 20 oczek. Byli to: Harris (23, 15 zb), Embiid (23, 13 zb), Horford (21) i, z ławki, Burks (22). Mecz był jednak zacięty od początku do końca. Szóstki prowadziły maksymalnie 10 punktami, zaś aż do ostatnich sześciu minut żadna ze stron nie odskoczyła na więcej niż 7 oczek. Trenerzy nie ryzykowali wpuszczania głębokich rezerwowych – w obu zespołach zagrało tylko po 9 graczy. Ostatecznie jednak, dzięki powstrzymaniu Magic przed trafieniem z gry przez 5 minut w Q4, Sixers wypracowali przewagę, którą następnie byli w stanie obronić.

fot. Sixers Wire – USATODAY.com

Washington Wizards (24-45) @ New Orleans Pelicans (30-39) 107:118

Było to arcyważne spotkanie dla obu zespołów. Każdy chciał wygrać, aby utrzymać się w grze o Playoffs. Porażka Wizards oznaczała ich definitywne odpadnięcie. Porażka Pelikanów pozostawiała im dalej matematyczne szanse (które były małe, nawet mimo tego, że z walczących na Zachodzie mają najłatwiejsze pozostałe spotkania). Zatem jedni i drudzy byli bardzo zmotywowani – ale to ekipa z Nowego Orleanu odniosła zwycięstwo. Była to głównie zasługa Holidaya (28 pkt) oraz pracy zespołowej (łącznie aż 7 zawodników zdobyło 10 punktów i więcej). Z kolei dla Wizards dzielnie walczyli Hachimura (23 pkt), Bryant (22), Brown Jr. (20 i 10 zb) czy Smith (18 i 10 as). Zabrakło jednak punktów z ławki, skąd uzyskali w sumie 17 oczek (Pels: 44). Ekipa Ziona dalej jest w grze, a kluczowe może być najbliższe starcie ze Spurs (tak naprawdę kluczowe dla obu drużyn). Przygotujcie popcorn na niedzielę: będzie się działo.

fot. www.thebirdwrites.com

Boston Celtics (46-23) @ Toronto Raptors (49-19) 122:100

Hit tej nocy został na sam koniec. Z jednej strony to ekscytujące, gdy grają dwa topowe zespoły, ale z drugiej one są już pewne gry w Playoffs, więc nie ma tam emocji związanych z rywalizacją „tych słabszych z Zachodu”. Mecz zakończył się blowoutem, do którego Celtów poprowadzili Brown (20 pkt), Tatum (18) i Walker (17). Aż 7 zawodników z Bostonu miało podwójną zdobycz, zaś ich wygrana to w dużej mierze zasługa słabej skuteczności za 3 Raptors (jedynie 26.3%). Obrońcy tytułu też mieli zbilansowany atak, ale zabrakło jakiegokolwiek lidera. 6 graczy miało 10 punktów i więcej – ale 4 z tego tylko 11, zaś ich najlepszy strzelec, VanVleet, zapisał na swoim koncie tylko 13 oczek. Dla Raptors jednak za porażka wiele nie zmienia, gdyż tak czy siak mają zapewnione drugie miejsce. Z kolei Boston potrzebuje 1 wygranej w ostatnich 3 spotkaniach, aby utrzymać się na trzeciej pozycji (lub jakiejkolwiek porażki Heat w ich 4 spotkaniach).

fot. NBA.com

Jak oceniacie dzisiejszą noc? I jak myślicie – kto znajdzie się w parze Play-in Zachodu? Grizzlies i Blazers? Czy może Spurs lub Pels namieszają? A może jednak „Bubble Suns” sprawią niespodziankę? Dajcie znać – i do następnego.