Perełki z dawnych trade deadline

Podczas sezonu NBA rokrocznie trafiamy na okres nazywany TRADE DEADLINE. Jest to czas tuż przed zamknięciem zimowego okienka transferowego, kiedy rzesze fanów NBA śledzą każde doniesienia w sprawie wymian graczy za pomocą m.in. mediów społecznościowych. W ostatnich latach regularnie temperatura zostaje podgrzewana – nie tylko przez piszących o koszykówce – ale również przez samych graczy. Jedni z zawodników żądają wymiany, inni nie chcą już kontynuować kariery w swoim dotychczasowym klubie, następni szukają dla siebie zwrotu podczas kariery, kolejni marzą o mistrzowskim tytule, w końcu jeszcze inni chcą zerwać z łatką zadaniowca lub rezerwowego i wskoczyć na wyższy poziom. Są też i tacy, którzy nie pasują ani do koncepcji trenera albo zaburzają funkcjonowanie drużyny. Drużyny w tym czasie dokonują różnych ruchów – których czasami nie jesteśmy w stanie pojąć lub zrozumieć – jedni marzą o najwyższym numerze w nadchodzącym drafcie, drudzy chcą zmniejszyć nakłady na drużynę i uszczuplić budżet, trzeci pragną się wzmocnić (nawet za wszelką cenę). Jak w życiu, tak i w koszykówce powody są różne.

WALCZYMY o MISTRZOSTWO

Z historii ligi pamiętamy przypadki, które pozwalały zespołom wrócić do walki o najwyższe cele. Teraz takiego ruchu nikt praktycznie nie wykonał – choć miał szansę Boston Celtics. Najlepszą historię ligi zapisał sam Clyde Drexler, który w lutym 1995 roku przeniósł się z ukochanego Portland do Houston, by współgrać z kolegą ze studiów – Hakeemem Olajuwonem – a dalej zdobyć upragniony tytuł.

W lutym 2004 roku, doszło do trójstronnej wymiany, w efekcie której do Pistons trafił Rasheed Wallace. Sheed, jeden z najbardziej szalonych skrzydłowych w historii gry, za kilka miesięcy walczył skutecznie o pierwsze w karierze Mistrzostwo. W ekipie Larry’ego Browna okazał się istotnym ogniwem przy walce z Lakers, mając u boku Bena Wallace’a, Chauncey’a Billupsa i Richarda Hamiltona.

Ciężko nie pamiętać również o letnim okienku transferowym i lecie 2005, kiedy Miami Heat wzmocnili zespół, wymieniając z 5 innymi drużynami, łącznie 13 graczy. To właśnie wtedy Żar pozyskał współarchitektów pierwszego tytułu – Jasona Williamsa, Jamesa Posey’a i Antoine’a Walkera. Pat Riley skakał z radości, a miał już w drużynie Dwyane’a Wade’a i Shaqa O’Neala!

Idąc chronologicznie, w 2008 roku Mitch Kupchak dokonał prawdziwego majstersztyku przechwytując z Grizzlies późniejszego, dwukrotnego Mistrza – Paua Gasola. Ceną za Hiszpana był były numer 1 draftu – Kwame Brown oraz wybór w drafcie, który w przyszłości przerodził się w brata Paua – Marca. Jednak najpierw dostał srogą lekcję od innych wielkich z wymian – Ray’a Allena i Kevina Garnetta.

Z DUŻEJ CHMURY MAŁY DESZCZ

Wymiany o których huczy w mediach, apetyty menadżerów, kibiców i samych zawodników rosną, ale na koniec mamy wielkie !!BOOM!! i porażkę. Sam dobrze pamiętam z jak wielkim hukiem do Phoenix Suns przechodziły największe usta NBA – Charles Barkley. Sir Charles w lato 1992 przeniósł się w ciepły klimat z Filadelfii, by wraz z Kevinem Johnsonem i Danem Majerlem walczyć o miano najlepszej drużyny ligi. Niestety na ich drodze stanął sam Michael Jordan, i choć Barkley został MVP sezonu, to tytuł po raz trzeci wrócił w ręce His Airness.
Barkley kilka lat później dołączył do Clyde’a Drexlera i Hakeema Olajuwona by bezskutecznie znów walczyć o finał 1997 roku.

Podczas skróconego sezonu, po lokaucie, w 1999 roku nowojorscy Knicks próbowali zbudować swój mały Dream Team. Do Allana Houstona i Larry’ego Johnsona dokoptowali „dusiciela z Oakland” Latrella Sprewella. Niestety cała trójka była tłem przy pierwszym mistrzowskim tytule dla San Antonio Spurs.

Najważniejszych wymian, z udziałem topowego defensora ligi dokonywały również ekipy z Filadelfii i New Jersey. Obie stawiały sobie za cel obronę przeciwko Shaqowi czy Timowi Duncanowi i Davidowi Robinsonowi, kiedy przejmowali kontrakty Dikembe Mutombo. Olbrzymi Zairczyk grał w finałach dwukrotnie (2001 i 2003), ale mistrzowskiego pierścienia nie dostał, a jego drużyny wyraźnie przegrywały z późniejszymi mistrzami.

W sezonie 2003/04 o powrót na szczyt marzyli (nadal marzą) Los Angeles Lakers. W tym celu zaangażowali Karla Malone’a (byłego MVP ligi z Utah, dwukrotnego finalistę z Jazz) oraz Gary’ego Paytona (finalistę z Sonics, przyszłego Mistrza z Heat). Jak się okazało, współpraca charakternych graczy z duetem Kobe-Shaq zakończył się wielkim fiaskiem w finałach 2004 roku.

Mimochodem można też wspomnieć o wielkich przegranych Mitcha Kupchaka – Steve’ie Nashu i Dwightcie Howardzie – którzy w 2013 zakończyli sezon w purpurowo-złotych barwach wielkim fiaskiem…Jak widać Dream Teamy nie zawsze się sprawdzają i częściej zawodzą niż przynoszą sukces.

WĘŻE czyli WYMIANY z NAJWIĘKSZĄ LICZBĄ ZAWODNIKÓW

Kiedy Heat budowali podstawy pod Mistrzostwo 2006 zaangażowali w wymianę aż 13 graczy, z których trzech najważniejszych – Williams, Walker, Posey – trafili na Florydę. Innymi, znanymi, którzy brali udział w tamtym tradzie, byli Eddie Jones (Grizzlies), Greg Ostertag (Jazz) czy Qyntel Woods (grał w PLK, w Asseco Gdynia i AZS Koszalin).

12 graczy, brało udział w wymianie z września 2000. roku. Wówczas Glen Rice trafił z Lakers do Knicks, Patrick Ewing przeniósł się z Nowego Jorku do Seattle, a Horace Grant trafił do Lakers ze Seattle.

W sierpniu 1999. roku doszło do wymiany 11. graczy. Wśród nich był topowy wybór draftu – Steve Francis – trafiający z ówczesnych Vancouver Grizzlies do Houston Rockets.

DRUGIE DNO, NIEPOZORNE WYMIANY

W 2012 roku ówcześni New Jersey Nets przejęli z Portland Trailblazers Geralda Wallace’a w zamian za Memo Okura, Shawna Williamsa oraz przyszły wybór w drafcie. Ten draftowy pick przerodził się w Damiana Lillarda.

Przykładów nieudolnej polityki transferowej Nets możemy mnożyć – Garnett, Pierce i Terry to jeden wielki przykład, w zamian za topowe wybory w kolejnych draftach. Jednak inną wpadką managementu drużyny było przejęcie podczas trade deadline 2011 Derona Williamsa z Jazz.  Dzięki osobie Williamsa Jazz-mani pozyskali Derricka Favorsa, Devina Harrisa oraz nadchodzące talenty – Enesa Kantera oraz Gorgui Dienga.

Wcześniej, w 2006 roku Blazers zrobili inny, świetny interes. Ekipa, którą wyśmiewano za niewybranie Michaela Jordana, wybór Grega Odena ponad Kevinem Durantem znów miała szczęście. Przejęła od Timberwolves Brandona Roy’a w zamian za pick, który przerodził się Wilkom w Randy’ego Foye’a. Co ciekawe, historia pokazała, iż T’Wolves nie mieli kompletnie szczęścia z Roy’em. Kiedy graczowi zaczęły się problemy z kolanami chciano mu dać ostatnią szansą w Minnesocie, ale sam gracz nie dał już rady dokończyć jednego sezonu w nowym klubie.

W sezonie 2010-11 Cleveland Cavaliers oddali do L.A. Clippers Mo Williamsa i Jamario Moona. W drugą stronę powędrowali Baron Davis i niechroniony wybór w pierwszej rundzie draftu. Ten pick przerodził się w przyszłą jedynkę i Kyriego Irvinga.

Kiedy Mitch Kupchak przejmował za Kwame’a Browna samego Paua Gasola, wszyscy nazywali tę wymianę majstersztykiem (ja również, co napisałem wyżej). Po latach jednak gdy sprawdzamy, widzimy w tej wymianie głębsze dno i drugorundowy pick, dający Grizzlies Marca Gasola.

Puenta

Każdy trade deadline pisze swoją mniejszą bądź większą historię. Drużyny i zawodnicy przeżywają ten okres na swój sposób, a fani wyczekują spektakularnych ruchów. Ruchów, które pomogą zmienić układ sił w lidze i wrzucą drużyny na nowe tory. Ruch w interesie trwa, show must go on, a my już wyczekujemy letniego okienka transferowego:-) Co nam przyniesie?


Jeżeli zastanawiałeś się kiedyś czy warto typować koszykówkę albo jak to robić, powinieneś sprawdzić ten artykuł o obstawianiu meczów NBA. Można połączyć przyjemne z pożytecznym, czyli oglądanie NBA i śledzenie wyników wraz z grą u bukmachera.