Migawka z historii: kontrowersyjna jedynka draftowa dla Knicks.

W 1985 roku po raz pierwszy w NBA zastosowano nowy podział, wg którego to nie najgorsze drużyny dostawały pierwsze wybory w drafcie (jak się domyślacie to większość drużyn wcześniej świadomie przegrywała mecze – tankując). Ponadto po raz pierwszy zastosowano loterię czyli losowanie. Koperty z nazwami klubów, które nie dostały się do play offs, były wrzucane do wielkiego bębna i o tym, który będzie wybierać jako pierwszy, decydował ślepy los. Każda z drużyn miała jednakowe szanse na wylosowanie numeru 1. Pozostałe kluby wybierały zgodnie z bilansem wygranych – przegranych.

Wtedy to też do NBA wybierał się przyszły czołowy podkoszowy ligi, Patrick Ewing, którego w swoich szeregach widziałoby wiele ówczesnych klubów – marzących o franchise playerze. Ogromną chętkę na Patricka mieli pogrążeni w kryzysie New York Knicks oraz team chcący wydostać się dołka i znów walczyć w play offs. Po dzień dzisiejszy istnieje pewna teoria, zwana spiskową, że David Stern zadbał o to by klub z Nowego Jorku mógł wyciągnąć jedynkę, a wraz z nią świetnego centra.

Chodziło o to by wielki rynek marketingowy dostał wielkiego gracza, kiedy NBA potrzebowała czegoś więcej niż Boston i Los Angeles.

Jak sugerowało do dziś wiele źródeł związanych z NBA, jedna z kopert (konkretnie ta nowojorska) miała zagięty róg, a człowiek przeprowadzający losowanie, zaznaczył ją rzucając nią o ściankę maszyny losującej (pozostałe traktował inaczej, ostrożniej kładąc je).