Wyniki i statystyki dzień #114: Po Weekendzie Gwiazd

Emocje po All Star Weekend opadły już na dobre, a wczorajszej nocy 12 drużyn powróciło na parkiety NBA. Zapraszam na telegram.

Milwaukee Bucks (47-8) – Detroit Pistons (19-39) 126:106

Ekipa z najlepszym bilansem w lidze bez większych problemów poradziła sobie w Motor City. Już po pierwszej kwarcie goście odskoczyli Tłokom na 14 punktów, a do przerwy prowadzili liczbą 29 oczek. Przy tablicy rządził Giannis Antetokounmpo, autor 33 punktów, 16 zbiórek, 3 przechwytów i bloku. Wtórował mu Khris Middleton (28 punktów, 8 zbiórek). W ekipie Pistons najwięcej rzucił Christian Wood (18 punktów, 11 zbiórek) oraz Bruce Brown (16 punktów, 10 zbiórek, 7 asyst) – obaj panowie zagrali z ławki.

Miami Heat (35-20) – Atlanta Hawks (16-41) 124:129

Największa niespodzianka ubiegłego wieczoru. Młodzi gniewni z Atlanty, pod wodzą Trae Young’a, który dwoił się i troił by pokonać najgorętszą ekipę Wschodu, czyli Heat. Gdy wszyscy już myśleli, że przyjezdni zbudowali sobie przewagę i zakończą ten mecz zwycięstwem, Young i spółka włączyli szósty bieg, wygrywając ostatnią kwartę 39:27. Trae zdobył w tym meczu 50 punktów (8/15 3PT) i dołożył do tego 8 asyst, bez wątpienia był to jego najlepszy mecz w dotychczasowej karierze. W końcówce meczu gospodarze przegrywali, ale rozgrywający Hawks świetnie operował piłką, a oprócz tego kluczowy przechwyt zaliczył Cam Reddish (16 punktów, 4 zbiórki). W ekipie Hawks świetnie zagrał również De’Andre Hunter (17 punktów, 6 zbiórek) oraz Kevin Huerter (17 punktów, 7 zbiórek). Dla Heat najlepiej zagrał Bam Adebayo, autor 28 punktów, 19 zbiórek oraz 7 asyst.

Brooklyn Nets (25-29) – Philadelphia 76ers (35-21) 104:112 (OT)

Z pewnością po pierwszych 5-ciu minutach nikt nie spodziewał się dogrywki. Gospodarze Philly prowadzili wtedy już 20:4, a Joel Embiid (39 punktów, 16 zbiórek, 2 bloki) robił co chciał w pomalowanym obszarze. Co więcej 76ers są najlepszą ekipą jeśli chodzi o granie u siebie, przed tym meczem ich bilans wynosił 25-2. Kilka minut później było już wyrównanie, a za sprawą runu 44:8 (w tym 16 punktów z rzędu) to Siatki prowadziły przed przerwą 52:42. To była gra pełna właśnie takich serii, by ostatecznie doprowadzić spotkanie do dogrywki, głównie za sprawą Spencera Dinwiddiego (22 punkty, 8 asyst, 5 zbiórek) i Carisa LeVerta (25 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst), którzy pod nieobecność Irvinga mogą pozwolić sobie na sporo rzutów. Podczas dodatkowych 5-ciu minut, Sixers zdobyli 9 punktów, pozwalając Siatkom na zaledwie 1, a ekipa Bretta Browna znów mogła cieszyć się ze zwycięstwa w swojej hali.

Charlotte Hornets (19-36) – Chicago Bulls (19-37) 103:93

Siódma z rzędu porażka Byków z Chicago. I po raz kolejny gdy podopiecznym Jima Boylena nie wpadają rzuty z dystansu, to zaczyna robić się problem (zaledwie 7/31). Ekipa z Charlotte wyszła na 13-punktowe prowadzenie po pierwszej kwarcie i nigdy go nie straciła. Najwięcej w meczu rzucił Malik Monk (25 punktów z ławki), 17 punktów debiutanta PJ’a Washingtona, oraz 22 oczka i 8 zbiórek Milesa Bridgesa. Dla Byków najwięcej punktów zdobył Thadd Young (22 punkty, 11 zbiórek) oraz Zach LaVine (19/7/7).

Memphis Grizzliers (28-27) – Sacramento Kings (22-33) 125:129

Miśki rozpoczęły kampanie o tegoroczne Playoffy, w której każdy mecz ma ogromne znaczenie. Wczorajszej nocy w Sacramento tak naprawdę cały czas grali z tyłu, ale walczyli do samego końca. Mimo dobrego występu Ja Moranta (19 punktów) oraz De’Anthonyego Meltona (24 oczka z ławki) to Kings cieszyli się ze zwycięstwa w swojej hali. Najlepsze w tym sezonie 32 punkty zdobył Harrison Barnes. Jednak w końcówce zasługi należą się Foxowi (26 punktów, 4 asysty), który zaliczył bardzo ważne punkty z dystansu gdy przeciwnicy mocno się zbliżyli. 20 punktów z ławki dołożył Buddy Hield.

Houston Rockets (35-20) – Golden State Warriors (12-44) 135:105

Kolejny blowout w Chase Center. Small ball Rakiet dotychczasowo wygląda solidnie, co może stawiać ich w roli czarnego konia na Zachodzie w Playoffs. Rzecz jasna do nich jeszcze sporo, a póki co PJ Tucker jeszcze daje radę, zobaczymy na jak długo. Dla gości najwięcej punktów rzucił James Harden (29 punktów i 10 asyst), wtórował mu Russell Westbrook (21 punktów, 10 asyst). 20 punktów dołożył nowy nabytek Robert Covington, a z ławki 17 oczek dał kolejny nowy gracz, Jeff Green. Dla Wojowników najwięcej punktów rzucił Andrew Wiggins, autor 22 oczek oraz 3 zbiórek.