NBA Finals 2019, G#1: Raptors zaskoczyli Mistrzów na otwarciu

34 punkty Stepha Curry’ego i 21 oczek Klay’a Thompsona nie wystarczyły Mistrzom do odniesienia pierwszego zwycięstwa w finałach 2019. roku. Faworyci serii nie dostali należytego wsparcia od rezerwowych i zadaniowców i grając przy żywiołowo reagującej publiczności w Toronto (Drake ubrany był w koszulkę Della Curry’ego, kiedy ten występował w Raptors) ulegli wyżej rozstawionym przeciwnikom.

Przy lini bocznej swój ex zespół dopingowały legendy klubu – Chris Bosh czy Tracy McGrady.

Nie pomogło – kolejne, play offowe – triple double Draymonda Greena (10 pkt, 10 as, 10 zb), ani wcześniejszy powrót do gry DeMarcusa Cousinsa (8 min, 3 pkt – 2 as – 2 przech) i przy lepiej broniących i bardziej skutecznych gospodarzach to właśnie Raptors zrobili niespodziankę na otwarcie serii.

Warriors byli gorzej dysponowani strzelcko, trafiając na 43% skuteczności z gry przy 50% Raptors. Warriors częściej tracili piłkę, popełniając 16 strat przy 10 Raptors. Mistrzowie trafili jedną trójkę mniej (12) od rywali (13) i nie potrafili narzucić swojego stylu gry, który mógłby przynieść im zwycięstwo. Gospodarze prowadzili przed przerwą 10 oczkami i widać było, że debiutancka dla finalistów trema nie miała miejsca.

Zamiast tego mieliśmy show w wykonaniu Pascala Siakama, autora 32 pkt przy tylko trzech chybionych rzutach z gry (14/17) czy powrót do wysokiej skuteczności Marca Gasola (20 pkt, 6/10 z gry i 2×3 pkt). Siakam zrobił show i przyćmił dużo większe gwiazdy, wykorzystując swoje podkoszowe granie oraz wolne pozycje na obwodzie. Na swojej wysokiej formie bazował znów Fred VanVleet (15 pkt). Może nieco gorzej – pod względem skuteczności – radził sobie Kawhi Leonard (5/14 z gry), ale jego 23 pkt – 8 zb – 5 as również wpłynęły na dobry wynik Raptors. W końcu, z dystansu, zaczął trafiać Danny Green.

Po trójkowym trafieniu Leonarda na 6 minut przed końcem czwartej kwarty Raps mieli 11-punktową przewagę. Raptors nie popełnili błędów Blazers i nie dali sobie zabrać przewagi, kontrolując przebieg spotkania do samego końca. Warriors, przy agresywnej obronie rywala nie mieli większych pomysłów na dogonienie przeciwnika i już po meczu pojawiły się komentarze, iż do wygrania serii niezbędny okaże się powrót Kevina Duranta.

Mecz numer 2 już w niedzielę.

Wynik: 118-109 dla Raptors, stan serii 1-0 dla Toronto

Komentarze do wpisu: “NBA Finals 2019, G#1: Raptors zaskoczyli Mistrzów na otwarciu

  1. no to grubo sie robi…warriors nie moga dopuścić do 0-2, będzie nerwówka w drugim meczu.

  2. Widać że Wojownikom przerwa zaszkodziła – zupełnie nie mogli odnaleźć swojego rytmu. Szczególnie Green, ale i Curry też (chyba połowę swoich punktów rzucił z wolnych). Cousins ociężały, raczej przeszkadzał niż pomagał. Zabrakło wsparcia od rezerwowych. Toronto świetnie broniło na obwodzie – Warriors mieli mało czystych pozycji do trójek. Ibaka i Gasol zrobili różnicę pod koszem, trafiali Siakam i VanVleet i wystarczyło. Ciekawe czy Raptors wysyarczy sił ns taką grę – bo było to skuteczne na Warriors. Drugi mecz będzie bardzo ważny, ale jeszcze nic nie przesądzi – tyle że trzeba będzie wygrać 4 mecze z pięciu. Fajne finały się szykują

    1. „Toronto świetnie broniło na obwodzie” – to był klucz w defensywie. Agresywna obrona nawet skutkująca minięciem i wolną pozycją w mid-range dla Warriors, którzy średnio potrafili z tego skorzystać. Często łamało to ich zagrywki i prowadziło do niezbyt skutecznych, wymuszonych floaterów.

  3. Haha, Go Raptors! :)

    Siakam, Green, Gasol dzisiaj zrobili wynik dla Raptorów przy faktycznie gorszej postawie liderów KL’s.

    Pascal zrobił fajną linijkę, ale nie można też zapominać o co najmniej dziwnym pomyśle Kerr’a, szczególnie w 1 połowie sporo punktów zrobił w match-upie vs Curry…

  4. Jestem pod wrazeniem tego w jaki sposob Toronto zagralo czwarta kwarte. Maksymalne spowolnienie, cierpliwosc i troche szczescia. Zrobili dokladnie to czego nie zrobilo Portland. Bo kto ogladajac mecz z jednej strony nie cieszyl sie z prowadzenia druzyny z Kanady, a z drugiej z obawa czekal az Golden zrobia ta swoja redukcje na przelomie trzeciej i czwartej, docisnie gaz i odjedzie? Leonard widac, ze dojechany, ale sama swoja obecnoscia na boisku sciaga na siebie obroncow pozwalajac otwierac pozycje reszcie. Siakam, szczerze dalbym sobie reke uciac, ze ofajda zbroje..i chodzilbym dzisiaj w obsranych nachach. Green trafil wtedy kiedy mial trafic. Nawiazujac do klasyka to nic znaczy, to o niczym nie swiadczy, ale daje nam nadzieje na mega fajne finaly, ktore beda zwienczeniem jednych z najlepszych ostatnimi czasy PO, czego sobie i Wam Zycze.

    Jest jakis raport na temat Igiego? bo sadzac po grymasie to nie wygladalo to dobrze.

  5. Obejrzałem sobie przed chwilą na spokojnie

    Zaskoczyło mnie najbardziej że jegomość Kawhi Leonard nie przegrał tego meczu Raptorsom w pojedynkę, to co odstawiał przez praktycznie cały mecz (na pewno pełne 3 kwarty) w najlepszym razie można by nazwać lunatykowaniem, osobiście nie mogę sobie przypomnieć kiedy ostatni raz widziałem taki „występ” w jego wykonaniu. Zdecydowanie widać że „studiował Hardena” 2-3 razy „złapał” na „faul” przykro się ogląda co się teraz odgwizduje, ale ogólnie sędziowanie w tym spotkaniu było dosyć dobre.

    To co zrobił Marc Gasol – czapki z głów, nie powiem że to było fenomenalne, ale pełna profeska pod każdym względem, Siakam – wspaniały energetyczny występ, VanVleet wspomagając Gasola w obronie, świetny występ, solidny „playoffowy” Danny Green aż żal że ta jedna 3jka wyskoczyła z kosza. Lowry co prawda nieskuteczny i chaotyczny, ale starał się w obronie i dobrze rozdawał więc na plus.

    Nie jest to wyraz mojego hejtu ale trzeba jasno powiedzieć KL nie robił różnicy, wręcz ją zmniejszał, jego okropne straty, podania i zagrania mogły wykończyć Raps już po 2 kwarcie.

    Warriors – nie wiem co powiedzieć, niewidoczni, zostawiający wolne pozycje, olewający wszystko co się dzieje, nie mam nic ciekawego o nich do powiedzenia bo zagrali nic ciekawego i nieskutecznie. Może tylko wzmianka o DMC który podobno pojawił się na parkiecie, chłop chyba zapomniał jak się gra, a Lowry bardziej czysto w piłkę nie mógł .ebnąć jak mu wybił – głupi gwizdek żeby nie pogrążać chłopa

    Pełna kontrola Raps chociaż trzeba było uważać na Leonarda, największy atut Warriors w tym meczu.

    Iggy chyba nie zagra game2 – więc dalej Raps czym prędzej po 2 zwycięstwo

    1. Jak Leonard grał podobne mecze w Spurs to się jarałeś i pisałeś że jego obecność duzo daje drużynie, jak gra w innym klubie to przeszkadza.
      Słabe to bardzo…

    2. Mateuszu, wybacz że uraziłem, ale nie przypominam sobie żeby przez ostatnie 5 lat grał z taką niepewnością i tak niezdarnie prowadząc piłkę, więc zaoszczędź mi tekstów że „jak grał w SA to ci nie przeszkadzało” – nie przesadzam i każdy kto widział game1 wie że nie przesadzam, nie trafiał nawet z spod kosza, poza jednym naciąganym and-1

      przypominał mi młodzika Dejonte Murraya (Spurs) który często na początku swojego „większego” grania też tak kozłował, czy próbował podawać

      więc z całym szacunkiem proszę nie odnosić się do tego jakbym biadolił tylko, spróbować uważniej obejrzeć mecz

  6. Pop, okropne straty – aż dwie. Tyle w temacie. Leonard grał bardzo dobrze, tyle że dla drużyny, skoro piłka nie wpadała z jego rzutów.

  7. Też uważam że robił co do niego należało i co mu dzisiaj nsjlepiej wychodziło. A pod koniec dwa ważne kosze wrzucił. Więc jak na ostatnie mecze dzisiaj zagral słabiej, ale pożytecznie dla drużyny.

  8. Tak jak zakładałem ☺ pierwszy mecz u siebie, bez podróży i jest zwycięstwo. Drugi mecz bedzie trudniejszy.

  9. Sasoo – chłopie nie nakręcaj, to robota Marka

    panowie, box-score, to co innego niż faktyczne wydarzenia na boisku, wedle tego to można powiedzieć że był blisko triple double „i robił co do niego należało” Draymond z drugiej strony też miał triple double co nie znaczy że zagrał jakoś bardzo dobrze skoro kolega z przeciwnej drużyny, nastukał tam 14/17 z pola

    Curry teoretycznie miał bardzo dobry mecz, a tak naprawdę nie taki dobry

    panowie wiem że wypada się ze mną nie zgadzać dla samej zasady, ale ogarnijcie trochę podejście

    @Kongo – straty? chłopie „Leonard grał bardzo dobrze”?! że co?! myślę że spokojnie top 5 najgorszych jego spotkań w całej karierze włączając w to początki w lidze (wyłączając marne występy w ostatnim sezonie w SAS, a było ich 9)

    @August – „robił to co do niego należało” – no właśnie nie za bardzo robił

    Kto robił? Gasol, Siakam, VanVleet, Green, nawet Lowry – i dlatego Raptors wygrali

  10. Dobra niech będzie że nie zrobił co do niego należało – robił co dzisiaj było dla drużyny najlepsze. Skoro punkty zdobywali inni – nie musiał na siłę być najlepszy na boisku i rzucać z każdej możliwej i niemożliwej pozycji. To też dowód dojrzałości zawodnika że widzi kiedy idzie innym i sam się nie pcha przed ekran. Ale że położył mecz Raps to totalna bzdura – zwycięstwo Toronto nie było zagrożone ani przez moment – w czwartej kwarcie chyba tylko przez chwilę były 4 punkty różnicy, przez większość czasu było około 10. Więc gdzie tu zagrożenie i zawalenie meczu?

  11. JPD, pop nie odpuścisz. Dawno nie spotkałem tak zacietrzewionego kibica. Gdyby nie KL, to nie byłoby Raptors w finale. Haruje w obronie i ataku. Nie jest nadczłowiekiem. Nawet ja tak nie hejtuję zawodników, których nie lubię. Zagrał słabo jak na niego, i co z tego? Duncan miał same wybitne mecze?

    1. oczywiście, gdyby nie odważne zmiany w Raptors, to nie byliby w finale, w tym dobra postawa KL w seriach przed finałem, ale ja tu piszę o game1, jak najbardziej po obejrzeniu i na spokojnie

      owszem ograli słusznie Bucks i wyszarpali Filadelfii tym „filmowym gamewinnerem”, który przejdzie do historii

      Ty chyba nigdy nie hejtujesz zawodników, ja czasami tak, tak czasami nawet z rozmysłem, ale tutaj pisałem w pełni uczciwie i na spokojnie, nigdy nie ujmowałem mu umiejętności, jeżeli „ale” to za postawę wobec byłej drużyny, i usprawiedliwianie go w mediach tyle…

      gdyby w jego miejscu postawić DeRozana (czy innego) i odstawiałby taką szopkę w finałach to nie zostawiono by na nim suchej nitki, więc Cyniku i wszyscy inni panowie, cieszmy się z zwycięstwa Raptors, oby to było jedno z 4 ich zwycięstw w tej serii, ale oceńmy uczciwie

      gdybym chciał się czepiać to bym się wypowiedział na temat bzdur jakie ostatnio słyszałem na ESPN, a czy ESPN to jakiś tam zacietrzewiony kibic? Dlaczego Barkley czy O’Neal (w szczególności) zmienia zdanie prawie o 100% ? bo tak się to kręci w świecie NBA

      Tak też się kręci w świecie zwykłych kibiców że hejtują, komentują i się nie zgadzają

      pozdro i dzięki za wypowiedź

      muszę sobie coś zostawić na game2 więc tutaj kończę

    2. @pop cyt: Dlaczego Barkley czy O’Neal (w szczególności) zmienia zdanie prawie o 100% ? bo tak się to kręci w świecie NBA
      Pełna zgoda, może oprócz stałości Skipa wobec Spurs, Shnona wobec Lebrona i Colina C wobec Westbrooka.
      Ktoś wygra mecz i hurrra, KL ma fajną serię i game winner wpadł… fakt zrobił 2 wjazdy jak MJ (podobna sylwetka w 1 dunku i 1 layupie) i 1 fade away…i stał się Jordanem ; ) zapominając o Kobe „kalce Jordana” Bryancie. KL jest mocny, dobry i się rozwinął, ale hurrra mediów podowuje te wahanie i wariacje, Warriors przegrali 2 mecze z Houston… to padaki i łajzy, wygrali bez KD a to jednak miszcze ; ) potem sweep to bankowo zmiotą kogokolwiek ze wschodu, przegrali g1, a oszuści i nudni, przegrają z Kanadą… i czasem podobne komentarze są na forach.
      Co do oceny statystycznej KL, tak wielu osobom przyćmiewia jego okres w Spurs, ten ostatni, a koleś jest mocny, wg mnie trochę za dużo mu się zarzuca a jednocześnie za wcześnie pisze legendy każdemu zawdonikowi… bezwzględnie jednak KL robi chyba największą różnicę dla Raptors, Vanvleet jest mega z ławki i dobrze się rozwija.
      Game 1 – GSW musieli się zapoznać kim sa obecni Raptors i KL i skupili się na jego obronie a on ładnie asystował, gdzie koledzy punktowali… w G2 widać zmianę, pozwolili KL na izolacje i wystukanie się a przypilnuje się kolegów… a skuteczność ostatnimi czasy po obu stronach to sinusoida

  12. Jestem pozytywnie zaskoczony wynikiem, przypomina mi sie ten pierwszy mecz finalow 2001 kiedy Iverson przyczynil sie do tej sensacyjnej wygranej nad Lakers ;) :)

    1. Mnie się bardziej przypomniały finały Detroit Billupsa z Lakersami. Mam nadzieję, że potoczy się to dalej w tym samym kierunku..

    2. behemocie tylko różnica, że Lakers to wtedy był trochę zlepek, kontuzje i kłótnie w szatni. GSW to drużyna i kontuzje na ten moment

Comments are closed.