Wyniki i statystyki dzień #78: Jednak nikt go nie powstrzyma!

Tylko trzy spotkania ale za to jakie. Na początek powrót Kawhi’a Leonarda oraz Danny’ego Greena do San Antonio. Ten drugi przywitany gorącymi oklaskami i niemałą wrzawą, ten pierwszy wręcz przeciwnie… Kolejny mecz to starcie dwóch drużyn, które zaskakują swoich kibiców pozytywnie w tym sezonie. Nuggets czyli liderzy konferencji grali na wyjeździe z Kings czyli ekipą, która miała być jedną z najsłabszych w całej lidze a tymczasem wydaje się, że będą walczyli o najlepszą ósemkę zachodu. Ostatnie spotkanie to prawdziwy hit. Obecnie najgorętsza ekipa NBA z jednym z najlepszych zawodników na świecie gościła w hali mistrzów. Zapraszam na opisy gier oraz ich skróty.

Toronto Raptors (28-12) – San Antonio Spurs (22-17) 107:125

Spurs świetnie rozpoczęli spotkanie od wygranej kwarty 38-19. Kawhi Leonard (21pts, 8-13fg, 5ast) ma za sobą trudny wieczór. Gwizdy, buczenie, okrzykiwany zdrajcą itp. Po meczu były jednak wzajemne podziękowania między nim a Popovichem. Gospodarze byli dziś zbyt silni. Rzucali na 55% skuteczności z gry oraz 48% zza łuku. DeMar DeRozan (21pts, 14reb, 11ast) przeciwko swojej byłej drużynie zanotował pierwsze triple-double w karierze. 23 punkty w pół godziny zdobył LaMarcus Aldridge, który trafił 10 rzutów z 14. Bardzo dobry występ zaliczył także Bryn Forbes (20pts, 7-10fg, 6-7fg3), który był dziś przede wszystkim skuteczny z dystansu.

 

Denver Nuggets (25-11) – Sacramento Kings (19-19) 117:113

36 punktów Jamala Murray’a w tym 17 w samej czwartej kwarcie okazały się zbyt dużą przeszkodą dla Kings, którzy odnieśli 9 domową porażkę w sezonie. Przewaga na deskach Nuggets była tutaj kluczowa (54-33). Oprócz wspomnianego Murray’a, który trafił m.in. 6 trójek, sporą cegiełkę do 25 już zwycięstwa w sezonie dołożył Nikola Jokic (26pts, 13reb, 6ast). Najlepszym „Królem” był tym razem Buddy Hield (29pts, 12-19fg, 5-9fg3).

 

Houston Rockets (22-15) – Golden State Warriors (25-14) 135:134

Tytuł miałem już gotowy, miniaturkę też. Głównym tematem miał być Kawhi Leonard i jego powrót na stare śmieci ale w międzyczasie trwał jeszcze mecz pomiędzy Warriors a Rockets i po tym co kolejny raz odwalił James Harden (44pts, 10reb, 15ast, 10-23fg3) grzechem byłoby nie zrobić zmian. Brodaty bije kolejne rekordy. Mecze z rzędu z minimum 35 punktami i 5 asystami, 40+pts triple-double, no masa tego jest. Co się działo w meczu? Pierwsza połowa zagrana koncertowo przez mistrzów, pewne prowadzenie, rywal rzucający na niskiej skuteczności i tak dalej. Myślałem, że już po emocjach. Jak się okazało nic bardziej mylnego. Druga połowa i Rockets głównie za sprawą swojego lidera momentalnie odrobili straty, w końcówce Harden rzucił tróję na dogrywkę a w dogrywce rzucił tróję na zwycięstwo na sekundę do końcowej syreny z dwoma obrońcami na sobie i to nie byle jakimi (Klay i Draymond), no kosmita w tym momencie nie człowiek. Jego niesamowita forma trwa i końca nie widać, podobnie jak passa „Rakiet”. Chciałbym przypomnieć, że goście grali bez Chrisa Paula i Erica Gordona. Tym bardziej to jeszcze uszlachetnia wyczyn Jamesa. Jestem w stanie nawet stwierdzić, że takiej straty na przestrzeni jednej połowy z takim składem i przeciwko Golden State Warriors nie odrobiłby nikt inny, nawet LeBron James. Owszem, skuteczność 13-32 do wybitnych nie należy, ale liczy się efekt końcowy. 23 trójki oddane to również pewnie nie jest to co chcielibyśmy oglądać. Swoją drogą Rockets w tym meczu oddali aż 54 rzuty z dystansu i trafili 21 z nich. Nie można pominąć tutaj wkładu pracy jaki wykonał Clint Capela (29pts, 21reb). Wiedząc, że Warriors aktualnie mają problemy z pozycją środkowego, Mike D’Antoni świetnie potrafił wykorzystać wszystkie atuty Clinta. Gospodarze rzucali na lepszej skuteczności z gry (52% do 45%). Najlepszym punktującym w ekipie Steve’a Kerra był Stephen Curry (35pts, 14-27fg). Klay Thompson i Kevin Durant dołożyli od siebie po 26 „oczek” (Klay miał 19 punktów w samej pierwszej połowie). Warriors z niecierpliwością spoglądają w stronę powrotu DeMarcusa Cousinsa bo po odejściu środkowych z prawdziwego zdarzenia jak JaVale McGee czy nawet Zaza Pachulia strefa podkoszowa jest ich zdecydowanie najsłabszym miejscem na boisku.

 

Lubisz naszą pracę? Wspieraj nas na Patronite.pl!

Komentarze do wpisu: “Wyniki i statystyki dzień #78: Jednak nikt go nie powstrzyma!

  1. No i pomyliłem się, nie dość, że postawiłem na GSW to jeszcze obstawiałem plus 20 wolnych JH, a tu zonk – tym razem 23 trójki. Może chociaz w następnym meczu będą 23 straty? Dalej Panowie – jechać Brodę.

    1. Racja – tylko 6 mniej niż cale Golden State, pieprzeni sędziowie znów dali Houston wygrać :/

    2. Polecam akcję Durant Curry na 35 sek przed końcem. Wielbłąd sędziowski

    3. Staruszku celowo o tym nawet nie wspominam :) Przecież sędziowie pomagają tylko brodatemu :)

    4. Starsi s ci sędziowie bo nie widzą ;-)
      Gorszego błędu w NBA nie pamiętam. Mógł jeszcze pocałować fankę, siegnąć po browar i wrócić dokończyć akcję :-)
      z pewnością będzie u Shaqa

  2. Nagroda dla Brodacza za grudzień i początek stycznia OMA

  3. Na mecz w San Antonio z Toronto czekalem od poczatku sezonu i musze przyznac ze jako fan SAS jestem mega zadowolony . Wszystko w meczu ukladalo sie dla dluzyny z Teksasu tak jak byc powinno . Mega cieszy zwyciestwo , pierwsze w karierze trible double Demara no i wkoncu dlugo oczekiwany debiut w lidze Lonnie Walker , juz w pierwszym posiadaniu pilki ten młokos zagral bardzo odwaznie i efektownie pomimo ze nie trafil . Mysle ze jeszcze bedziemy mieli pocieche z tego dzieciaka

  4. A mi się nie podoba ze autor poleciał ze stwierdzeniem …” nawet LeBron by tego nie odrobił”- no prosze, poważnie? Brody nie trawie, wręcz nie nawidze za jego brak jakiejkolwiek obrony( zawsze macha tymi paluchami jak straca kosz a sam stoi i jakby mógł to by tymi paluchami sobie w d…e, no dobra nosie pogrzebał) ale przyznam ze zaimponował mi, zwłaszcza tym ostatnim rzutem…

    1. ale to jest blog , wiec autor ma prawo wyrazac swoje zdanie. Nawet w relacjach

    2. @fantomas
      Poważnie. Harden i śmieszki z jego gry w obronie są już mitem (najlepsze w karierze ponad 2 przechwyty na mecz, trzeci najlepszy defensive rating w zespole za „MCW” i Chrissem). Akurat czy to ci się podoba czy nie to nie jest istotne bo takie są fakty a z faktami należy się godzić i przyjmować je do wiadomości niezależnie od naszych upodobań.

  5. rozumiem, ale nie zmienia to faktu ze jako czytelnikowi- nie podobało mi się takie stwierdzenie, tyle. Nie neguje w każdym razie

  6. 1.19 do końca 4 kwarty GSW ma piłkę i 6 punktów przewagi i zamiast grać jakieś przemyślane dłuższe akcje to rzucają po 10s (zwłaszcza akcja KD, drużyna nie wróciła do obrony i CC ma 2+1). Mistrzowie mieli swój parkiet. sędziów po swojej stronie, osłabionego rywala, +17 po pierwszej połowie i … przegrali :D

    1. tak oglądam te mecze coraz rzadziej , ale jak zdarzą się szlagiery lub grają drużyny, które lubię to zastanawiam się „kto tam myśli i czy ktoś w ogóle myśli” :-) ;-)

  7. Kpina. Sędziowie dali d&@&@ po całości. Green powinien dostać przynajmniej jednego technica, zachowuje się skandalicznie, macha łapami jak małpa, błąd z Durantem to nawet nie wymaga komentarza, no i ostatnia akcja ewidentnie 3+1, ale nikogo nie nie obchodzi że green wpada z impetem na Hardena

Comments are closed.