Wyniki i statystyki dzień #66: James z triple-double prowadzi Lakers do wygranej nad Pelicans

Witam w telegramie. Piątkowa noc z NBA równała się z 10 meczami. Kilka naprawdę nieźle zapowiadających się pojedynków jak chociażby Bucks – Celtics czy Pelicans – Lakers. Zapraszam na krótki przegląd wydarzeń z minionej nocy.

Charlotte Hornets (16-15) – Detroit Pistons (15-15) 98:86 (25:21, 20:19, 30:25, 23:21)

22 punkty Kemby Walkera były jednym z głównych czynników wygranej nad Pistons. Gwiazdą spotkania nie był jednak lider Hornets a jego kolega z drużyny – Marvin Williams, który zanotował 2 „oczka” więcej od rozgrywającego „Szerszeni” w tym trafiając celnie zza łuku aż siedmiokrotnie. Gospodarze wygrali każdą kwartę, mimo, że spotkanie było wyrównane praktycznie przez cały jego przebieg. Najwięcej punktów po stronie „Tłoków” – 23, zainkasował Blake Griffin. Double-double powędrowało na konto Andre Drummonda (17pts, 16reb).

 

Toronto Raptors (25-9) – Cleveland Cavaliers (8-25) 126:110 (34:28, 25:24, 40:41, 27:17)

Faworyt tego spotkania był jasny i faworyt nie zawiódł. Raptors bez żadnych problemów poradzili sobie we własnej hali z Cavaliers a Kawhi Leonard zdobył aż 37 punktów. Gospodarze radzili sobie bez Kyle’a Lowry’ego oraz Serge’a Ibaki. Rywalizację z double-double zakończył Pascal Siakam (15pts, 10reb). Po stronie gości także dubletem odpłacił się Larry Nance Jr. (16pts, 12reb) pod nieobecność Tristana Thompsona. 20 punktów w 33 minuty z ławki zanotował Jordan Clarkson i to on był najlepszym punktującym swojej drużyny.

 

Brooklyn Nets (15-19) – Indiana Pacers (21-12) 106:114 (27:37, 22:22, 31:25, 26:30)

Pacers po ostatnich dwóch porażkach wracają na zwycięski tor. Pierwszym krokiem do tego była dzisiejsza wygrana nad Nets na wyjeździe. Spora zasługa w tym sukcesie Victora Oladipo (26pts, 8-14fg, 5-9fg3) oraz Mylesa Turnera (15pts, 12reb, 5blk). Po stronie ekipy z Nowego Jorku najlepszy mecz w karierze rozegrał 20 letni debiutant Rodions Kurucs (24pts, 4-5fg3, 34min). D’Angelo Russell rozdał 9 asyst ale rzutowo był dziś tragiczny (3pts, 1-8fg, 1-4fg3).

 

New York Knicks (9-25) – Atlanta Hawks (8-23) 107:114 (39:28, 30:32, 20:27, 18:27)

Hawks wygrywają drugie spotkanie z rzędu. Tym razem Trae Young (15pts, 10ast) i spółka ograli na wyjeździe Knicks. „Jastrzębie” zdominowały dziś deskę (54-35 wygrana zbiórka). John Collins był autorem 16 zbiórek, dołożył on także do tego dorobku 17 punktów. 32 punkty Emmanuela Mudiay’a nie wystarczyły by przełamać serię porażek Knicks. Ani tym bardziej 24 „oczka” Kevina Knoxa.

 

Boston Celtics (18-13) – Milwaukee Bucks (22-9) 107:120 (22:35, 26:30, 30:28, 29:27)

Bucks wzięli rewanż na Celtics za pierwszy mecz pomiędzy tymi drużynami w tym sezonie. Prowadzeni przez Giannisa Antetokounmpo (30pts, 8reb, 5ast, 3blk) goście rozegrali znakomitą pierwszą połowę i na przerwę schodzili przy 17 punktach przewagi. Celtics po ostatnim niezłym okresie, gdzie zaliczyli przecież kilka zwycięstw z rzędu wracają można powiedzieć do swojej gry czyli skuteczność z gry poniżej 40%, pudła zza łuku i dodajmy jeszcze do tego srogie lanie od Bucks w walkach o zbiórki (55-36). Najlepszym punkującym drużyny C’s był wchodzący z ławki Jaylen Brown (21pts, 7reb, 4stl).

 

Chicago Bulls (8-25) – Orlando Magic (14-17) 90:80 (19:20, 27:19, 27:24, 17:17)

Lauri Markkanen (32pts, 12-20fg, 3-6fg3) miał dzień. Niestraszny był mu żaden Nikola Vucevic (19pts, 19reb). Widzieliście pakę Fina nad środkowym Magic? Swoją drogą Lauri dostał faul techniczny za zbyt niesportową celebrację. Serio? Sytuacja co najmniej śmieszna. 24 punkty w tym 5 celnych trafień z dystansu na swoje konto zapisał Evan Fournier.

 

San Antonio Spurs (18-15) – Minnesota Timberwolves (14-18) 124:98 (29:21, 33:23, 25:27, 37:27)

10 trójek w pierwszej połowie na koncie Spurs. Ogólnie zakończyło się na 19 przy skuteczności 58%. Spotkanie do jednej bramki. Blow-out pełną gębom. Gospodarze lepsi od swoich rywali niemal w każdym aspekcie gry. Aż 7 graczy SAS zanotowało dwucyfrową zdobycz punktową. Najwięcej zgarnął Bryn Forbes (22pts, 7-12fg, 3-5fg3). Karl-Anthony Towns oraz Andrew Wiggins uskładali łącznie 28 punktów na mizernej skuteczności 7-26 z gry. Słabszy występ także Derricka Rose’a (4pts, 1-8fg, 18min). Spotkanie dla podopiecznych Thibsa z kategorii do zapomnienia.

 

Portland Trail Blazers (18-14) – Utah Jazz (16-17) 90:120 (26:33, 23:22, 19:28, 22:37)

Nieźle zapowiadało się starcie pomiędzy Jazz a Blazers. Miały być emocje, wyrównana gra a okazało się, że Blazers byli dziś niedysponowani by nawiązać jakąkolwiek walkę z rywalem i to jeszcze przed własnymi kibicami. Duet Damian Lillard & CJ McCollum podobnie jak wyżej KAT i Wiggins, zawiódł. 31 punktów obu zawodników na skuteczności 12-31 z gry. 35 asyst Jazzmanów to wynik co najmniej świetny. Ricky Rubio miał ich 8, do tego dorzucił on także najlepsze w meczu 24 punkty (10-15fg, 4-4fg3). Słabszy dzień Donovana Mitchella (3pts, 1-10fg, 0-4fg3) nie miał żadnego znaczenia.

 

Sacramento Kings (17-15) – Memphis Grizzlies (16-16) 102:99 (24:32, 16:21, 25:21, 37:25)

Świetny comeback win w wykonaniu Kings. Grizzlies od początku spotkania objęli prowadzenie i trzymali je niemal do ostatnich minut meczu. Dopiero na ponad minutę przed zakończeniem widowiska na prowadzenie wyszli gospodarze. Bardzo dobry mecz rozegrał Buddy Hield (28pts, 8reb, 6-13fg3). Niewiele gorszy De’Aaron Fox (14pts, 8ast, 5stl). W polu trzech sekund dominował natomiast Willie Cauley-Stein (12pts, 13reb) ponieważ jego bezpośredni matchup czyli Marc Gasol był tylko 3-12 z gry i zdobył w sumie 12 punktów. 7 celnych trójek oraz 23 punkty zainkasował dziś Mike Conley.

 

Los Angeles Lakers (19-13) – New Orleans Pelicans (15-18) 112:104 (34:34, 35:31, 25:23, 18:16)

30 punktów oraz 20 zbiórek Anthony’ego Davisa nie wystarczyły na pokonanie gospodarzy w Staples Center. To pierwszy mecz na poziomie 30-20 AD w tym sezonie. 21 „oczek” zdobył ciepło przywitany na starych śmieciach Julius Randle a double-double uzbierał Jrue Holiday (18pts, 10ast). LeBron James natomiast zdobył swoje kolejne triple-double w karierze (22pts, 12reb, 14ast). To jednak nie LBJ a ponownie Kyle Kuzma (23pts, 8-15fg) był najlepszym punktującym zespołu. Dublet uzbierał Ivica Zubac (16pts, 11reb, 8-10fg), który wystąpił w pierwszej piątce pod nieobecność JaVale’a McGee. Powrócił natomiast Brandon Ingram (18pts, 7reb, 6-14fg) i ma się dobrze. Uraz ręki wyleczył w pełni już także Rajon Rondo (8pts, 4reb, 9ast).

 

Lubisz naszą pracę? Wspieraj nas na Patronite.pl!